Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXIV

*Taekwoon*

Siedzieliśmy na podłodze w salonie, grając w kolejną, nudną jak dla mnie, grę, która różniła się od Monopoly jedynie nazwą. Gyu uparł się, że osoba, która przegra, będzie musiała wykonać zadania, które reszta wymyśli. Czy ten człowiek naprawdę ma dwadzieścia cztery lata? Nie jestem tego pewny...

Kilka godzin i kilkanaście lizaków później, leżałem znudzony na podłodze z głową na kolanach Hyuka. Jedyne co robiłem przez ten czas, to rzucanie kostką, jedzenie lizaków i przyglądanie się Sanghyukowi. On natomiast zawzięcie walczył o zwycięstwo, z marnymi skutkami, bo mimo iż nic nie robiłem, wykupiłem wszystkie najdroższe państwa, a oni musieli mi płacić ogromne sumy.

- Hyuuuuuuung! Ja już nie mam pieniędzy, weź podaruj mi ten jeden raz no.... - jęknął Hyuk, kiedy musiał poraz kolejny zapłacić mi za stanie na moim polu. Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową.

- To znaczy, że Hyukkie przegrywa. Wybacz młody, ale znasz zasady. - Gyu potarł ręce ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.

- Hyung... Dzięki... Nie odzywaj się do mnie. - odezwał się obrażony i zepchnął moją głowę ze swoich kolan. Podniosłem się, po czym wyjąłem jednego lizaka z opakowania i podałem mu go.

- Nie będę cię męczył... Masz zrobić aegyo i tyle. - posłałem mu szeroki uśmiech, a ten spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.

- Zabiję cię kiedyś. - warknął, co nijak się miało do jego dziecięcej twarzy. Po chwili rozpakował lizaka i zaczął robić słodkie minki. Jak wcześniej uważałem, że jest nadwyraz uroczy, to przebiło wszystko. Gyu przez cały czas zachwycał się, że Hyukkie jest jak małe dziecko, co w końcu zdenerwowało chłopaka, który rzucił lizakiem i chciał wyjść, ale Sunggyu w ostatniej chwili go złapał, mówiąc, że to jeszcze nie koniec. Przez ten moment siedziałem jak zaczarowany, przyglądając się nastolatkowi, jak jakiejś figurze bądź obrazowi w muzeum. Jednym słowem przyglądałem mu się z wielką ciekawością i zachwytem. Dlaczego? Tego nie wiem, ale tak właśnie wtedy czułem. Jednak słowa Gyu szybko przywróciły mnie na ziemie.

- No to teraz moja kolej! Ja wiem, że wy coś do siebie macie... Widzę to... Więc... Hyukkie, masz go pocałować. - Chłopak spojrzał na niego zaskoczony, zresztą ja także.

- Gyu co ty odpierdalasz, co? - zapytałem, będąc w takim szoku, że mało co do mnie docierało.

- Jak to 'co'? Chcę wam pomóc. No już Hyukkie, dalej! - ponaglił go, a ten spojrzał na mnie. Jego policzki przybrały odcień dojrzałego pomidora, co w pewnym sensie dodawało mu uroku. Hyuk przysunął się trochę do mnie i spuścił lekko głowę.

- Hyukkie, jak tego nie chcesz, nie zmuszaj się... Nie musisz tego robić. - powiedziałem, kładąc mu dłoń na ramieniu.

- Właśnie, że musi! - wykrzyknął Gyu.

- Zamknij się idioto. - odezwałem się i nagle znikąd tuż przede mną pojawił się Hyuk. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie aż chłopak zacisnął mocno oczka i pochylił się do przodu, łącząc nasze usta w trochę niezdarnym pocałunku. Hyuk chciał się zaraz odsunąć, ale czując słodycz jego ust, nie pozwoliłem mu na to. Wplątałem delikatnie palce w jego włosy i przyciągnąłem go bliżej do siebie. Przymknąłem oczy, w ostatniej chwili zauważając, że Hyuk uchylił swoje, chcąc rozkoszować się tą chwilą. Przejąłem kontrolę nad pocałunkiem, co chwilę go pogłębiając, a Sanghyuk niezdarnie starał się go odwzajemniać. Po chwili, która trwała zdecydowanie zbyt krótko, zaczęło brakować nam oddechu, więc powoli odsunąłem chłopaka od siebie. Spojrzałem mu prosto w oczy, ujmując jego twarz w dłonie. Hyuk zarumienił się mocno i wciąż uciekał wzrokiem gdzieś w bok. Chcąc znów poczuć jego słodkie usta, złożyłem na nich lekki pocałunek i opuściłem dłonie, odsuwając się trochę.

- No no no... Wiedziałem, że to będzie najlepsze zadanie. - Gyu klasnął w dłonie, uśmiechając się przy tym głupkowato. Sięgnąłem po poduszkę, które leżała niedaleko mojej ręki, celując nią idealnie w twarz przyjaciela, który krzyknął głośno, zaskoczony tym, co się stało.

Hyuk w tym czasie usiadł na kanapie z telefonem w ręce. Dłonie okropnie mu się trzęsły, a na twarzy wciąż widniał ogromny rumieniec. Nie powiem, naprawdę uroczo wyglądał, jak tak się czerwienił.

- Ej! To może zagramy jeszcze raz? - zapytał Gyu, na co posłałem mu mordercze spojrzenie. - Dobra, dobra, wystarczyło powiedzieć, że nie... To co w takim razie porobimy? - chłopak rozsiadł się na kanapie, obok Hyuka, obejmując go ramieniem. Ten tylko spojrzał na niego z ukosa i wrócił do telefonu.

- Gyu... Twoja mama nie potrzebuje może pomocy w sklepie? - zapytałem, mając nadzieję, że zrozumie aluzję.

- Mama? W sklepie? - spojrzałem na niego, a ten jakby nagle pojął, o co chodzi. - Ah... Tak... Coś wspominała... To ja już pójdę... - odezwał się, po czym wstał z kanapy i zaczął zbierać grę. - Zostawić...?

- Zabierz to. - powiedziałem stanowczo. Chłopak pokiwał głową i po chwili pożegnał się, by zaraz opuścić moje skromne progi. Usiadłem obok Hyuka, który znowu zrobił się lekko czerwony na twarzy.

- Taekwoon... Przepraszam... - powiedział cicho, a ja poczułem jakby ktoś wbił mi coś w klatkę piersiową.

- Za co niby? - zapytałem bardzo zaskoczony.

- No... Że cię pocałowałem no... Mieliśmy udawać jakby to, co ci powiedziałem nigdy nie miało miejsca... - odpowiedział prawie szeptem, a ja będąc a lekkim szoku, przytuliłem go mocno do siebie.

- Głupku mały... Nie przepraszaj, przecież nic się nie stało... To znaczy, nic złego się nie stało. Poza tym, to ja cię całowałem, więc jak ktoś ma przepraszać, to ja. - zaśmiałem się, czochrając jego włosy.

- Czyli nie jesteś zły? - zapytał cicho, przez co nie mogłem się powstrzymać od krótkiego śmiechu.

- Oczywiście, że nie głuptasie! - przytuliłem go bardziej do siebie i pogłaskałem po włosach. - Na ciebie nie umiem być zły. - dodałem po chwili. Hyuk przez moment mi się przyglądał, by zaraz spuścić głowę i zacząć bawić się materiałem swojej bluzy. Wciąż siedzieliśmy bardzo blisko siebie, przez co czułem jak mocno bije serce Sanghyuka. Kiedy już miałem zapytać, czy wszystko w porządku, on odezwał się pierwszy.

- Hyung... Bo wiesz... Ja chyba nie potrafię udawać... Że nic do ciebie nie czuję... Ale nie przejmuj się... Niedługo może nauczę się to robić... - przez dość długą chwilę panowała cisza, podczas której starałem się zrozumieć sens jego słów. Kiedy to do mnie dotarło, poczułem się strasznie głupio i zrobiło mi się w pewnym sensie przykro, że to powiedział.

- Hyukkie... To nie tak, że chcę żebyś pozbył się tego, co do mnie czujesz... Po prostu... Chyba potrzebuję czasu. Wciąż myślę ciągle o Jiwon... Niby to było trzy lata temu, ale dalej mi jej brakuje... Ale teraz chcę zamknąć tamten rozdział w moim życiu i rozpocząć nowy. - powiedziałem, cały czas głaszcząc Sanghyuka po ramieniu.

- Chciałbym ci w tym pomóc... - odezwał się, wtulając głowę we wgłębienie pod moją szyją.

- Pomagasz, nawet nie wiesz jak bardzo. - zaśmiałem się krótko i cicho.

Czy jestem w stanie zakochać się w tym dzieciaku? Tego nie wiem, ale w pewnym sensie bym tego chciał.

Pomyślałem z lekkim uśmiechem na twarzy. Czułem się naprawdę dobrze, trzymając w ramionach Hyuka, ale czy można już powiedzieć, że zaczynam się w nim zakochiwać? Raczej nie, wciąż ciągle myślałem o Jiwon...

Bardzo długo rozmyślałem o tym wszystkim, cały czas głaszcząc Sanghyuka po plecach i ramieniu, czasami też po głowie. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że chłopak dawno nic nie mówi, ani się nie ruszał, jedynie oddychał spokojnie.

- Hyukkie? Śpisz? - zapytałem, odgarniając mu włosy z czoła. Ten tylko zmarszczył nosek, wtulił się bardziej we mnie i tyle było z naszej rozmowy. Zaśmiałem się cicho i starając się go nie obudzić, sięgnąłem po książkę, leżącą na stoliku.

~~~~

Po 33 rozdziałach w końcu jest i buziak *-*

Czy coś z tego będzie?
Tego nie wiem 😂

Co z Ravim?
Wróci, nie martwcie się 😂

Kiedy będzie następny rozdział?
Cóż... Ciężko stwierdzić, ale postaram się jak najszybciej 🙌🙌

Do następnego 👋👋👋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro