Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXII

- Sanghyukkie... Obudź się w końcu... - Taekwoon kolejny raz próbował zbudzić nastolatka, jednak wciąż mu się to nie udawało. Jung pochylił się nad chłopakiem i ucałował jego lekko rozchylone usta.

- No już myślałem, że się nie doczekam. - Han roześmiał się, gdy Taekwoon uniósł trochę głowę.

- Nie spałeś? - młodszy pokręcił głową i wyszczerzył ząbki. - Ah... Co ja z tobą mam... Wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły. - Jung poklepał go po ramieniu, po czym skierował się w stronę drzwi.

- Hyuuuung... Zmuś mnie. - po pokoju znowu rozszedł się śmiech Sanghyuka.

- Nie zrobię ci więcej czekoladowych placków.

- Auć... - Hyuk pomachał ręką, lekko skrzywiony i usiadł na łóżku. - Ale chyba bez nich przeżyję... Nie chcę mi się tam iść... Jak mam się zachowywać przy Ravim... - Taekwoon znowu podszedł do chłopaka i wziął jego dłonie w swoje.

- Jeśli będzie chciał z tobą porozmawiać, zrób to, a jeśli będzie cię unikał, albo ignorował, ty ignoruj jego. - Jung uśmiechnął się i pogłaskał Sanghyuka po policzku, przez co ten zarumienił się lekko. - A teraz zbieraj się, bo naprawdę się spóźnimy. - Chciał już wstać i wyjść, ale Sanghyuk złapał go za rękę. Odsunął kołdrę na bok, po czym z nieśmiałym uśmiechem usiadł Taekwoonowi na kolanach. - Hyukkie, co ty robisz? - zapytał, śmiejąc się przy tym. Objął go w pasie, a chłopak przyłożył czoło do jego.

- Kocham cię, hyung. - powiedział, by po chwili złożyć lekki pocałunek na jego ustach. Taekwoon to odwzajemnił, jednak zaraz odsunął się trochę.

- Też cię kocham, maluchu, ale myślę, że powinieneś umyć zęby. - roześmiał się głośno, za co oberwało mu się kilka razy po ramionach, a na koniec, gdy Sanghyuk z niego wstał, dostał jeszcze w plecy. Jednak Jung uważał, że było warto, bo według niego zdenerwowany i obrażony Hyuk jest nadzwyczaj uroczy, przez co uwielbiał go tak zaczepiać.

- Nie znoszę cię, hyung. Jesteś najgorszy. - warknął młodszy i jeszcze raz uderzył go, tym razem poduszką w głowę.

- Przed chwilą mówiłeś coś innego. - Taekwoon starał się powstrzymać przed śmiechem, ale było to dla niego zbyt trudne.

- Kłamałem. Nie lubię cię. - obrażony chciał wyjść z pokoju, jednak ramiona jego chłopaka go zatrzymały. - Zostaw mnie. Przecież mówisz, że śmierdzę. - warknął zirytowany, próbując się odsunąć. Taekwoon natomiast odwrócił go w swoją stronę i przywarł do niego swoimi ustami. Tak naprawdę nie przeszkadzał mu poranny oddech młodszego. Po prostu lubił go drażnić, a wiedział, że za coś takiego na pewno się obrazi.
Podczas pocałunku Sanghyuk mocno zacisnął usta, nie chcąc, by Jung się do nich dostał. W końcu Taekwoon zszedł wargami na szczękę młodszego, a następnie na szyję, na co z ust Hyuka wydobył się cichy jęk. Jung od razu to wykorzystał i złączył ich usta w czułym pocałunku. Han przestał protestować i dał się ponieść uczuciom. Po chwili błądził dłońmi po ciele Taekwoon. W końcu Jung odsunął się od chłopaka, z którego ust wydobył się cichy jęk niezadowolenia.

- Dobra dzieciaku, zbieraj się do szkoły. - Jung roześmiał się, potargał mu włosy i zostawił go samego. Sanghyuk westchnął ciężko, opadając na łóżko.

- Nigdzie nie idę. - powiedział sam do siebie i zakopał się pod kołdrę. Taekwoon cały czas stał pod drzwiami, będąc przekonanym, że Han nie wyjdzie z pokoju sam. Wszedł do środka tak, by chłopak go nie słyszał. Po chwili zrzucił z młodszego kołdrę i wziął go na ręce, od razu zanosząc go do kuchni, gdzie na stole było już śniadanie.

- Masz to szybko zjeść i szykować się do szkoły. Masz dwadzieścia minut, a jak nie zdążysz zaciągnę cię do samochodu tak, jak będziesz wyglądał. A Jaehwan z chęcią cię przypilnuje, żebyś nie uciekł z zajęć i ty dobrze o tym wiesz. - powiedział poważnym tonem, by zaraz opuścić pomieszczenie. Sanghyuk zdziwił się, ale nie wziął jego słów na poważnie i ułożył głowę na stole, po chwili przysypiając.

Po upływie wyznaczonego czasu Taekwoon wrócił do kuchni, gdzie chłopak drzemał sobie w najlepsze. Jung westchnął zrezygnowany, wziął go na ręce i zaczął kierować się do samochodu. Wcześniej zaniósł tam plecak i mundurek Sanghyuka, żeby ten po drodze się przebrał.
Chłopak obudził się, gdy Taekwoon zapinał mu pasy.

- Hyung, co ty robisz? - zapytał zdziwiony, widząc, że dalej jest w piżamie.

- Mówiłem, że zawiozę cię do szkoły tak, jak będziesz stał. A raczej spał...

- Ale hyung! Nie mogę tak pójść do szkoły! - Sanghyuk chciał odpiąć pas i wysiąść, ale w tym momencie Jung odpalił samochód. Już nie miał szansy na wyjście.

- A ja za pół godziny mam spotkanie, a samo odwiezienie cię do szkoły zajmie przynajmniej dwadzieścia minut. - odezwał się z lekkim zdenerwowaniem w głosie i spojrzał w lusterku na siedzącego na tylnym siedzeniu nastolatka.

- Mogłem pojechać autobusem...

- Oboje dobrze wiemy, że byś tego nie zrobił. Tam za tobą są twoje ubrania i plecak. Przebierz się szybko. - Sanghyuk obejrzał się i rzeczywiście za oparciem były jego rzeczy. Od razu zmienił piżamę na mundurek, a na stopy założył czarne trampki. Później, z racji tego, że stali w korku, przeniósł się szybko do przodu, a kiedy zajął miejsce, pochylił się w stronę swojego chłopaka. Musnął lekko jego usta, po czym zapiął pas, uśmiechając się przy tym szeroko. Ze schowka wyjął paczkę gum, z której od razu wyjął dwie i włożył do buzi.

Po kilku minutach dojechali pod szkołę. Sanghyuk pocałował na pożegnanie chłopaka, który później życzył mu miłego dnia, po czym zabrał swój plecak i ruszył do Jaehwana, który czekał na niego przy bramie.

- A już myślałem, że przywiezie cię w piżamce... - Ken był wyraźnie zawiedziony, widząc przyjaciela w mundurku. Ten tylko trzepnął go w tym głowy i razem udali się do budynku. - Spotkałem Wonsika. Prosił żebym ci przekazał, że bardzo chce z tobą porozmawiać...

- Nie może sam mi tego powiedzieć? - przyjaciele akurat siedzieli w ich sali. Jaehwan wzruszył ramionami, a po chwili do pomieszczenia wszedł wspomniany wcześniej chłopak. Kiedy zobaczył Sanghyuka, uśmiechnął się lekko i podszedł do niego. Przysunął do jego ławki krzesło, które stało przy stoliku obok, zaraz na nim siadając.

- Możemy pogadać? - zagadnął i spojrzał znacząco na Jaehwana, który zrozumiał przekaz. Od razu wstał, po czym poszedł do Hongbina, który niespokojnie przyglądał się Hyukowi i Raviemu. - Sanghyukkie... Przepraszam, za to, jak to wszystko się potoczyło...

- Eh... Nie mam ci nic za złe. Już dużo wcześniej nie mogliśmy się dogadać. Powinienem się domyślić, że nasz związek nie ma szans na przetrwanie... Ale w sumie dobrze się stało. Dzięki temu, co się wydarzyło, zrozumiałem w końcu jedną rzecz... Gdyby nie rady Hakyeona, pewnie nie dałbym ci szansy. Teraz rozumiem, że jedyną osobą, którą kocham i zawsze kochałem jest Taekwoon. - Han wyszczerzył się do przyjaciela, który przez chwilę siedział w osłupieniu. Nie do końca orientował się w sytuacji. Co ma do tego wszystkiego Hakyeon? Sanghyuk roześmiał się, widząc, jak Ravi próbuje wszystko pojąć. Poklepał go po ramieniu, na co ten się ocknął.

- Czyli... Teraz jesteś z Taekwoonem?  - Hyuk potwierdził skinieniem głowy. Po chwili Wonsik uśmiechnął się szeroko i przytulił chłopaka. Ale tylko tak po przyjacielsku, oczywiście... - No to gratuluję i liczę, że zaprosicie mnie na wasz ślub! - wykrzyknął szczęśliwy, na co Han zaczął się śmiać.

- Takich planów póki co nie mamy. - po chwili do chłopaków dołączyła pozostała dwójka przyjaciół. Hongbin pochylił się nad Wonsikiem, który spojrzał na niego, po czym lekko musnął jego policzek. Usta fasolki rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, a w policzkach zrobiły się dwa duże dołeczki, które tylko dodawały mu uroku. - Czyli wy jednak tak na serio? - spytał Sanghyuk, pokazując na nich palcem.

- Nie wiem jakim cudem wytrzymuję z tym idiotą, ale jakoś tak wyszło... - odezwał się Bin, po czym głośno się roześmiał.

- Gdzie jest mój Hakyeonnie.... - westchnął Jaehwan, przeglądając zdjęcia chłopaka na telefonie. - To nie sprawiedliwe, że wy możecie się tak obmacywać w szkole, a ja nie.

- Jakbyś nie zauważył, Taekwoona też tu nie ma, więc nie jesteś sam. - Sanghyuk roześmiał się, podobnie jak pozostali z grupki.

Po chwili zadzwonił dzwonek, oznaczający początek lekcji. Chłopcy usiedli do swoich ławek, skupiając się na nauczycielu.

Sanghyuk po dłuższej chwili spojrzał na widoki za oknem. Był szczęśliwy. Miał chłopaka, którego kochał i który kochał jego. W końcu miał przyjaciół, dzięki którym nie czuł się samotny. Nareszcie był otoczony ludźmi, z którymi mógł rozmawiać, śmiać się, spędzać z nimi czas.

Przeniósł wzrok na swoje przedramiona. Podciągnął trochę rękaw marynarki i zaczął przyglądać się ledwo widocznym bliznom po cięciach. Żałował, że to zrobił. Wiedział jednak, że w najbliższym czasie na pewno nie stanie się nic na tyle strasznego, by znów sięgnął po żyletkę.

Powrócił wzrokiem za okno. Myślami już całkiem odbiegł od lekcji, więc nawet nie trudził się ze zrozumieniem, o czym mówią. Pozwolił sobie na odpłynięcie w swoje myśli, analizując jak mocno zmieniło się jego życie w ciągu zaledwie pół roku.

Był najzwyczajniej w świecie szczęśliwy i nic nie zapowiadało, by coś mogło zburzyć jego, aktualnie, idealnie poukładany świat.

~~~~

I w ten oto sposób dochodzimy do końca tejże opowieści c':

Tak krótko ode mnie : chcę podziękować wszystkim, którzy wytrzymali do końca tej książki 😅

Pragnę również poinformować, iż być może w najbliższym czasie pojawi się druga część 😁

Jeśli chodzi o główny wontaek, już go mam. Teraz tylko przejść do pisania 😊

Mam nadzieję, że będziecie na to czekać 😁

Tym razem postaram się, aby akcja działa się szybciej i nie powstał taki tasiemiec, jak tutaj 😂

No to...

Chyba czas się pożegnać (ಥ_ಥ)

Jeśli nie czytaliście innych moich prac, zapraszam 😂😂

Dziękuję za gwiazdki i motywujące komentarze 💖

Kocham i być może do zobaczenia niedługo 😁💞💞







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro