Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LIX

Jung wrócił do domu około trzeciej. Potrzebował długiego spaceru, żeby trochę wytrzeźwieć i w spokoju pomyśleć.

Czy Hyuk rano będzie pamiętał to, co się stało?
Czy będzie na niego zły?
Czy może poczuje coś więcej, niż przyjaźń?

Te myśli nie dawały mu spokoju. Kiedy wszedł do domu, w jego nozdrza uderzył nieprzyjemny zapach alkoholu. Wiedział, że rano czeka go wiele sprzątania. Westchnął zrezygnowany i uprzednio zdejmując buty oraz kurtkę, udał się do salonu, gdzie zobaczył to, czego obawiał się najbardziej. Gyu prawdopodobnie już dawno odleciał, Jaehwan leżał z głową na kolanach Hyuka i bawił się telefonem Hakyeona, którego nawet nie było w pomieszczeniu. Sanghyuk natomiast nieprzytomnie patrzył się przed siebie, a jego głowa kiwała się na boki, jakby chłopak w ogóle jej nie kontrolował. Wszędzie dookoła leżały puste butelki po soju i innych trunkach.

Taekwoon podszedł do Hyuka. Odsunął Jaehwana na bok i pomógł młodszemu wstać. Chłopak ciągle coś majaczył pod nosem, ale Jung nie potrafił go zrozumieć. Zaprowadził go do swojej sypialni, gdzie pomógł mu przebrać się w piżamy. Położył go na łóżku tak, by leżał na lewym boku. Chciał udać się do kuchni po wodę, ponieważ był świadomy tego, co rano może dziać się z młodym, jednak Sanghyuk złapał go za rękę i nieprzytomnie popatrzył na niego.

- Hyuuung... Gdzie byłeś tak długo... - chłopak usiadł na łóżku i przetarł dłońmi twarz. - Jest mi tak okropnie niedobrze... - poskarżył się, a Taekwoon podszedł bliżej, by zaraz usiąść obok.

- Chcesz pójść do łazienki? Eh... Po co tyle piłeś...

- Nie... Tylko... Napiłbym się czegoś. Wody najlepiej. - westchnął i zaczął się podnosić, jednak Jung go powstrzymał. Mówiąc mu, że za chwilę wróci, udał się do kuchni skąd przyniósł dużą butelkę wody i szklankę. Po drodze otworzył jeszcze okno w salonie. Gdy wrócił do sypialni, Sanghyuk stał przy otwartym oknie, opierając się łokciami o parapet. Taekwoon podszedł do niego, obejmując go w pasie.

- Jak się czujesz? - zapytał z troską i odgarnął włosy z jego czoła.

- Z jednej strony czuję się, jakbym był we śnie, ale jednocześnie trzeźwo myślę i wiem, co się dzieje... Co nie zmienia faktu, że jest mi niedobrze... - odparł, układając głowę na ramieniu przyjaciela. Po chwili Taekwoon zaprowadził młodszego do łóżka, przymknął okno i zgasił światło. Sanghyuk potrzebował snu, podobnie jak Jung. Chłopak poszedł do łazienki, wziąć szybki prysznic i wrócił do sypialni, gdzie ułożył się obok Hyuka, po niedługim czasie zasypiając.

Kilka godzin później Sanghyuk przebudził się, czując nieprzyjemny ból w ręce. Czując również lekkie mdłości, ostrożnie przekręcił się na plecy. Wziął kilka głębszych wdechów, jednak uznał, że lepiej było, gdy leżał na boku, więc ponownie zmienił pozycję. Próbował jeszcze zasnąć, ale sen nie chciał nadejść. Zrezygnowany znów położył się na plecach i zaczął wpatrywać się w sufit, próbując nie zwracać uwagi na ból brzucha. Westchnął ciężko i przymykając oczy, zaczął głębiej oddychać. Po chwili poczuł na głowie dłoń Taekwoona, mimo to wciąż nie otwierał oczu. Jung wiedział, że Sanghyuk nie śpi, ale rozumiał także, że potrzebuje chwili odpoczynku. Przez dłuższy moment bawił się jego włosami, zauważając, że chłopak zaczyna spokojniej oddychać. W pewnej chwili Hyuk uchylił lekko powieki i spojrzał na Taekwoona, który uśmiechnął się do niego.

- Jak się czujesz? - zapytał starszy, nie zaprzestając zabawy włosami Hana.

- Bywało gorzej... - zaśmiał się cicho i spróbował usiąść. - Całe szczęście nie boli mnie głowa, a tego bałem się najbardziej. I tego, że nie będę nic pamiętał po tym, ile oni we mnie wlali...

- Pamiętasz... Wszystko? Dokładnie? - Sanghyuk spojrzał przez ramię na przyjaciela i skinął głową. - Łącznie z grą?

- No tak, przecież mówię, że pamiętam wszystko. - Hyuk roześmiał się i całkiem się odwrócił do chłopaka.

- Eh... Przepraszam, za to, co zrobiłem... Nie myślałem do końca trzeźwo...

- Oj głupi jesteś, to tylko gra! - chłopak machnął ręką.

- Nie jesteś na mnie zły? - Taekwoon martwił się, że sytuacja z nocy zepsuje coś w ich relacji, ale to było niepotrzebne.

- Byłbym zły, gdybym musiał przez ciebie pić. Serio wtedy już nie mogłem, a jak poszedłeś oni się uparli, że mamy grać dalej... Znasz mojego pecha do gier, prawda? Ugh... Nie dotknę alkoholu przez najbliższy rok. - Han sięgnął po szklankę wody i upił trochę. Zauważył, że Taekwoon bacznie go obserwuje, przez co czuł się trochę skrępowany. Chciał coś powiedzieć, jednak Jung go uprzedził.

- Sanghyuk... - chłopak lekko zadrżał, słysząc jego poważny ton głosu i swoje pełne imię. Ostatni raz, kiedy Taekwoon tak się do niego zwrócił, zakończył się kłótnią i nieodzywaniem się do siebie przez dobry tydzień. A wszystko przez to, że Sanghyuk nie chciał nosić czapki. - Muszę powiedzieć ci coś ważnego. Wiem, że to nie jest czas ani miejsce na to, ale... Czuję, że dłużej nie wytrzymam... Po tym, co stało się w nocy... Musisz wiedzieć, że nie jesteś dla mnie jak brat, ani nawet jak przyjaciel... - Jung zaciął się, gdyż nagle zwątpił w to, czy powinien wyrzucić z siebie swoje uczucia względem chłopaka. Spojrzał niepewnie na niego i dostrzegł, że Sanghyuk jest bliski płaczu. No tak, powiedział mu, że nie traktuje go, jak przyjaciela. Czego innego mógł się spodziewać? Chciał szybko załagodzić sytuację, więc kontynuował. - Hyukkie... Chodzi o to, że... No zależy mi na tobie... Tak... Bardziej niż na bracie, czy przyjacielu... Hyukkie, kocham cię i czuję się okropnie ze świadomością, że zrozumiałem to tak późno...

- Czekaj, co? - Hyuk był w szoku. Niby coś podejrzewał, jednak nie sądził, że Taekwoon naprawdę mógłby się w nim zakochać.

- Kocham cię, Hyukkie. Nie jak brata czy przyjaciela, tylko jak osobę, z którą chciałbym spędzić resztę życia. - Jung próbował przysunąć się do nastolatka, ale ten wstał z łóżka, odchodząc kilka kroków.

- Hyung... Przez tyle czasu doskonale wiedziałeś, co do ciebie czuję i nic nie zrobiłeś z tym faktem. Teraz nagle się obudziłeś, kiedy mi udało się o tym wszystkim zapomnieć? Wiesz, jak było mi ciężko z tym, że mimo tego, co czułem, ty ciągle traktowałeś mnie, jak 'brata'? Zresztą... Dopiero, co przestałem być z Ravim... Nie wiem, czy chcę się z kimkolwiek wiązać... To nie ma już dla mnie sensu. - Taekwoona bardzo zabolały jego słowa, ale spodziewał się, że Hyuk nie zaakceptuje jego uczyć. Przynajmniej nie od razu. Jung nie zamierzał się poddawać. Akurat, gdy chciał się odezwać, z dołu dobiegł ich jakiś hałas, a po chwili krzyki. Spojrzeli na siebie i szybko wybiegli z pokoju, od razu kierując się na dół.

- Jaehwan! Idioto, czy ty zawsze musisz coś zepsuć?!  - usłyszeli krzyk Hakyeona, dobiegający z kuchni. Lekko zirytowany Taekwoon wszedł do pomieszczenia, pytając, co się dzieje.

- Chciałem przygotować nam śniadanie, ale talerze mi z rąk wypadły i teraz Yeon na mnie krzyczy. - poskarżył się, po czym podszedł szybko do Taekwoona i schował się za jego plecami przed Cha, który trzymał w ręce wałek do ciasta. Jung tylko westchnął. Podszedł do Hakyeona, odebrał mu 'broń', a Jaehwanowi kazał posprzątać rozbite naczynia. Nie był w nastroju na takie głupie przekomarzania. Poszedł do salonu, gdzie Hyuk oraz Gyu siedzieli na kanapie, zajęci swoimi telefonami. Taekwoon usiadł na fotelu, ciężko przy tym wzdychając, czego nie był świadomy. Sunggyu spojrzał na przyjaciela, który smutnym wzrokiem patrzył na Sanghyuka.

- Coś wam się stało? Kłótnia w małżeństwie? - zaśmiał się, zaczepiając najmłodszego.

- Zamknij się, Gyu. - warknął mocno zirytowany jego zachowaniem Jung. - Nie musisz przypadkiem wracać do domu? - chłopak tylko z szerokim uśmiechem zaprzeczył ruchem głowy i wygodniej ułożył się na kanapie.

- Sanghyukkie... Możemy porozmawiać? - odezwał się w końcu Taek, przerywając uciążliwą dla niego ciszę.

- A mamy o czym? Powiedziałem ci już wszystko, co miałem do powiedzenia na ten temat. - uciął, czym nieświadomie bardzo zdenerwował przyjaciela. Gyu zauważył, że Jung zrobił się zbyt czerwony na twarzy, więc szybko do niego podszedł i szepcząc mu na ucho, żeby się uspokoił, zaczął kierować go do jego sypialni. Tam odnalazł jego leki, które mu podał. Ręce Taekwoona mocno się trzęsły. Kiedy zażył tabletki, podszedł do okna, które otworzył, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Co się stało? - zagadnął Gyu, na co Jung westchnął i postanowił wyżalić się przyjacielowi.

- To wszystko przez ciebie. - zakończył, po czym w końcu spojrzał na chłopaka.

- Ty to jednak jesteś beznadziejny... - odparł Gyu, siadając na łóżku. - Chłopak tydzień temu rozstał się z kimś kogo kochał i dalej kocha, a ty mu z takim tekstem wyjeżdżasz... Powinieneś najpierw wybadać, czy byłby gotowy na nowy związek i tak dalej albo chociaż zapytać mnie o radę! Ale nie, jak zwykle musiałeś wszystko po swojemu robić i widzisz, co z tego wynikło. Teraz pewnie nawet nie będzie chciał z tobą gadać...

- Czekaj... Skąd wiesz, że on wciąż kocha Wonsika... Mówił tyle razy, że go nienawidzi i w ogóle... - Gyu uderzył się otwartą dłonią w czoło i kazał usiąść chłopakowi obok siebie.

- Jakby ci to wytłumaczyć... Pamiętasz, jak kiedyś byłeś taki mocno zdenerwowany, ale próbowałeś to ukryć, bo nie chciałeś, żeby twoi rodzice się o ciebie martwili, jak gdzieś tam szli? - Taekwoon niepewnie pokiwał głową. - Wtedy ciągle mówiłeś, że wszystko jest dobrze i tak dalej. Mówiłeś tak, chociaż wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że jest inaczej i w każdej chwili możesz mieć atak...

- Jeny, Gyu, mów o co ci chodzi, a nie jakieś historyjki opowiadasz....

- Chodzi mi o to, że Sanghyuk pewnie tylko tak mówi, bo sam chce w to uwierzyć, a tak naprawdę ciągle kocha tego chłopaka. Wcześniej, jak siedzieliśmy w salonie, widziałem, że przeglądał jego zdjęcia. Był bardzo przygnębiony... - ich rozmowę nagle przerwał Hakyeon, chcąc poinformować, że razem z Jaehwanem zbierają się do domu. Zeszli razem do salonu, postanawiając dokończyć rozmowę później.

~~~~

Trochę długie i bez sensu, ale jest 😕😕

Ostatnio było zbyt cukierkowo, więc wiecie... XDD nie mogę Was narażać na cukrzycę i te inne XD

No nic, do następnego ^^

I czekam na Wasze komentarze c:

👋👋👋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro