Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

*Sanghyuk*

- Byłeś cudowny, Hyukkie. - Taekwoon co chwilę szeptał mi do ucha tego typu słowa. Staliśmy przytuleni za sceną dłuższą chwilę, a do mnie wciąż nie docierało, że wszystko poszło tak dobrze. Wystąpiłem na dużej scenie, u boku przyjaciela, który był niesamowitym raperem. Do tego przed tak dużą publicznością. Jednak najbardziej cieszyłem się z faktu, że hyung był ze mną. To było dla mnie najważniejsze.

- Przepraszam, że wam przerywam, ale Sanghyuk, musimy porozmawiać. -  niechętnie odsunąłem się od Taekwoona, by spojrzeć na uśmiechniętego szeroko Raviego. Chłopak kiwnął na mnie głową, żebym szedł za nim, więc na odchodne pocałowałem lekko hyunga w usta i skierowałem się do garderoby.

W pomieszczeniu oprócz Wonsika był jeszcze jego menadżer. Mężczyzna poklepał miejsce obok siebie na kanapie, więc usiadłem tam, trochę obawiając się tego, że mogło mu się coś nie podobać.

- Jak wiesz, Ravi ma teraz w planie jeszcze dwa koncerty w Korei, a później trasę w Japonii, Chinach i na Tajwanie. - skinąłem głową, nie wiedząc do końca, o co mu chodzi. Denerwowałem się, przez co moje dłonie mocno zaciskały się na spodniach. Dlaczego mi o tym mówi? - Dzisiejszy koncert był znakomity, stąd moja propozycja. Co powiesz na to, by pojechać razem z Ravim w trasę? - przez dłuższy moment wpatrywałem się w mężczyznę, próbując pojąć, o czym on do mnie mówi. Jaka trasa? Ja i trasa koncertowa? Przecież nawet nie jestem znany... To nie miało sensu, jednak z drugiej strony, bardzo chciałbym móc pojechać. Byłoby to niesamowite doświadczenie. Ale zostawała jedna kwestia.

- Kiedy dokładnie?

- W przyszłym tygodniu jest koncert w Busan, a w następnym w Daejeun. Na następny dzień mamy samolot do Tokio. Ostatni koncert jest zaplanowany na koniec sierpnia. Dwudziestego dziewiątego sierpnia planujemy odstatnie spotkanie z fanami w Tajpej. - wahałem się, menadżer najwyraźniej zauważył. Jakby nie patrzeć musiałbym wyjechać na dość długo... - Dam ci kilka dni na zastanowienie, aczkolwiek nie ukrywam, iż chciałbym byś dał mi odpowiedź jak najszybciej. - mężczyzna posłał mi szeroki uśmiech, co niezdarnie próbowałem odwzajemnić. - Dobrze już cię nie zatrzymuję i mam nadzieję, że się zgodzisz. Ciężko by mi było ze świadomością, że taki talent się marnuje. Inni muszą o tobie usłyszeć. - zrobiło mi się bardzo miło, słysząc jego słowa.

- Bardzo dziękuję za szansę. Oczywiście wszystko przemyślę i dam odpowiedź jak najszybciej. - wstałem z kanapy i ukłoniłem się nisko, po czym pożegnałem się z Ravim i wyszedłem z garderoby, by odnaleźć swojego chłopaka. Kiedy go zobaczyłem natychmiast do niego pobiegłem, mocno go przytulając. Prawie od razu uświadomiłem sobie, że wciąż jestem w stroju z występu. Całkiem zapomniałem o swoich rzeczach, więc musiałem wrócić się do pomieszczenia, z którego chwilę wcześniej wyszedłem. Przywitał mnie śmiech Wonsika, który wręczył mi moją torbę.

- Świetnie się dzisiaj spisałeś.

- Nie przesadzaj. To był pierwszy raz, jak występowałem przed tyloma ludźmi. Na pewno nie wszystko było idealne. - westchnąłem i wyszedłem z garderoby, wiedząc, że Ravi również zbiera się do wyjścia.

- Ah... Jesteś zbyt negatywnie nastawiony. Było super i nie dyskutuj. - zaśmiałem się na jego słowa, a ten zaczął roztrzepywać moje włosy. Zaczęliśmy się przepychać aż dotarliśmy do Taekwoona. Podszedłem do niego i dałem mu swoją torbę, mówiąc, że nie chce mi się jej nosić. Ten tylko pokręcił głową, po czym objął mnie ramieniem i z uśmiechem na twarzy zaczął prowadzić w stronę parkingu. Tam pożegnaliśmy się z Ravim, który poszedł do samochodu menadżera.

ⓘ★ⓝⓔⓔⓓ★ⓤ

- Nie podglądaj. - staliśmy właśnie przed naszym domem, kiedy Taekwoon zasłonił mi dłonią oczy. Byłem zdziwiony lekko, ale zaraz wytłumaczył mi, że w środku są prezenty dla mnie. Jak dla mnie było to bez sensu, by zasłaniać mi oczy, skoro i tak zobaczę to dopiero, gdy wejdę do środka. Po co bawić się w coś takiego?

Westchnąłem zrezygnowany i dałem się poprowadzić. Byle jak zrzuciłem buty z nóg, po czym zaczęliśmy się kierować do salonu. Po chwili Taekwoon zdjął dłonie z mojej twarzy, a ja powoli otworzyłem oczy. Przed sobą zobaczyłem piękny, czarny fortepian, na górze którego była wielka czerwona kokarda. Spojrzałem zaskoczony na Taekwoona, który przyglądał mi się z lekkim uśmiechem.

- To jeszcze nie wszystko. - odezwał się, gdy zrobiłem krok w jego kierunku, chcąc mu podziękować. Z tylnej kieszeni spodni wyjął niebieską kopertę, która była zgięta na pół. - Wszystkiego najlepszego, skarbie. - mówiąc to, podał mi ją, po czym usiadł na kanapie, obok której stał. Zająłem miejsce na kolanach Taekwoona, który od razu mnie objął i oparł brodę na moim ramieniu. Z zaciekawieniem zacząłem otwierać kopertę, a kiedy dostałem się do jej środka, zobaczyłem dwa bilety. Gdy doczytałem się, że są one na lot do Japonii, w oczach od razu zebrały mi się łzy szczęścia.

- Hyung! - pisnąłem, oczywiście bardzo męsko, bo jakże by inaczej, po czym wtuliłem się w Taekwoona, najmocniej, jak mogłem. - Jesteś najlepszy! Kocham cię! - po chwili jednak odsunąłem się od niego i wciąż obejmując go za szyję, spojrzałem mu w oczy. - Ale... Naprawdę nie musiałeś... Wydałeś na to tyle pieniędzy... - zrobiło mi się trochę głupio, że tyle na mnie wydał. Rozumiałem, że ma dużo pieniędzy, ale mimo wszystko, trochę było tego zbyt dużo.

- Chciałeś lecieć do Disneylandu, to dlaczego miałbym nie spełnić twojego malutkiego marzenia? A co do fortepianu... Już dawno planowałem wrócić do gry, a skoro ty również ostatnio interesujesz się tym instrumentem, pomyślałem, że dobrze by było mieć to w domu i móc ćwiczyć razem. - po tych słowach ujął moją twarz w dłonie. Odwróciłem się cały w jego stronę. Przez chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy. Uwielbiałem te momenty. Nie potrzebowaliśmy żadnych słów, najzwyczajniej w świecie czuliśmy, że jesteśmy dla siebie wszystkim.

Taekwoon przyłożył czoło do mojego, uśmiechając się przy tym radośnie. Po chwili złączył nasze usta w czułym pocałunku. Gdy lekko przygryzł moją wargę, uchyliłem usta, by ułatwić mu dostęp do ich wnętrza. Co chwilę pogłębiał pocałunki, a ja wszystkie je oddawałem. W pewnym momencie Taekwoon położył mnie na kanapie, a sam zawisnął nade mną. Ustami zszedł na szyję, a z moich wydobył się cichy, niekontrolowany jęk. Czułem, jak zaczyna wkładać dłonie pod moją koszulkę. Sam nie pozostawałem w tyle. Po krótkiej walce udało mi się rozpiąć malutkie guziki od jego czarnej koszuli. Błądziłem palcami po lekko wyrzeźbionych mięśniach Taekwoona, czując, że zostawia na mojej szyi i obojczykach, czerwone ślady. Jego dłonie badały każdy skrawek mojego ciała, co przyprawiało mnie o lekkie, ale przyjemne dreszcze.

Po chwili Taekwoon podniósł głowę, spoglądając mi głęboko w oczy. Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech, na który mógłbym patrzeć bez przerwy. Przeniosłem dłonie z jego brzucha na szyję, po czym przyciągnąłem go do siebie, by znów złączyć nasze usta w powolnym, ale pełnym miłości pocałunku. Taekwoon głaskał mnie po twarzy, a ja palcami jednej ręki jeździłem po jego karku, a drugą wplątałem w jego włosy.
W pewnym momencie, jak przez mgłę, usłyszałem jakiś hałas. Otworzyłem powoli oczy, a w tej samej chwili usta Taekwoona zniknęły. Jung usiadł mi na udach, wpatrując się w coś, co znajdowało się za mną.

- Nie chcemy wam przerywać tej romantycznej chwili, ale przyszliśmy zrobić imprezkę! - usłyszałem głos Jaehwana, jednocześnie chcąc zapaść się pod ziemię. Że też musieli przyjść w takiej chwili!

- O czym ty gadasz, człowieku... - jęknął Taekwoon, układając się na mnie plackiem. Objąłem go, by przypadkiem nie spadł, czując, jak zgniata mi wszystkie wnętrzności.

- Nie udawaj, że nie wiesz... WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, HYUKKIE! - kiedy to wykrzyknął, wszyscy, to jest on, Hakyeon i Gyu, zaczęli śpiewać 'Sto lat'. Nie było sensu z nimi dyskutować. Skoro przyszli, nie było szans, by wyszli uprzednio się nie upijając. Z niektórych rzeczy się nie wyrasta... Przez chwilę próbowałem przypomnieć sobie chociaż jedne urodziny, bądź spontaniczną imprezę, na której którykolwiek z nich nie zaliczył zgona, ale to było niewykonalne, gdyż koniec zawsze był taki sam.

Taekwoon w końcu niechętnie ze mnie wstał i zaczął zapinać koszulę.

- Dokończymy później. - szepnął mi na ucho, po czym poszedł do kuchni, wcześniej wspominając o jakimś jedzeniu. Zaraz nasi goście rozsiedli się wokół mnie, przekrzykując się wzajemnie, czyj prezent mam otworzyć na początku. Jednak jedyne, co miałem w głowie, to propozycja menadżera Raviego oraz to, jak powiedzieć o tym Taekwoonowi. Na pewno by chciał, bym się zgodził, ale czy dałbym radę wytrzymać tyle bez niego? Tego nie wiedziałem i nie byłem zbyt pewny, czy chcę się przekonać.

Mimo wszystko, najpierw musiałem przetrwać wizytę przyjaciół.

******

W poprzednim tygodniu nie udało mi się napisać rozdziału, ale teraz wracam!

Mam nadzieję, że znośne do czytania ㅠㅠ

Miałam jakieś pytanie, ale ta skleroza...

Ah... Planuję zrobić kilka rozdziałów w formie czatu, co Wy na to? 😃

I coś jeszcze było...

Chyba chodziło o te sceny +18... Chcecie coś takiego? W sumie średnio umiem takie pisać, ale dla Was mogę spróbować 😄

Ah i jeszcze jedno!
Co Wy na to, żeby w niektórych rozdziałach pisać takie wspomnienia z sytuacji, które miały miejsce w czasie tych siedmiu lat, które minęły między pierwszą i drugą częścią? 😀
(Chodzi np. o pierwsze spotkanie Sanghyuka z rodzicami Taekwoona i inne takie XD)

Liczę, że ktokolwiek mi odpowie, ponieważ chciałabym, żeby dobrze Wam się to czytało 😅

Także tak... Na razie ode mnie tyle, jak zwykle muszę się rozpisać na koniec, chociaż większość to i tak pominie c':

Do następnego! 👋👋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro