Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

- Maluchu, czas na śniadanie. - Taekwoon ucałował lekko policzek młodszego, na co ten zmarszczył nosek i przekręcił się na drugi bok.

- Nie chcę, zostaw... - mruknął, jednocześnie machając na mężczyznę ręką.

- Wstawaj, niedługo musimy wychodzić. - zakomunikował, odsuwając kołdrę na bok. Sanghyuk od razu zabrał mu nakrycie, chowając się cały pod nim.

- Idź. Ja zostaję... - Taekwoon ledwo był w stanie usłyszeć jego głos, ale zaraz wpadł na pomysł, jak wyciągnąć jego malucha z łóżka.

- Skoro nie chcesz iść na wieżę Eiffla... - wzruszył ramionami i gdyby nie fakt, iż od razu odsunął się od posłania, zapewne zostałby mocno uderzony przez Sanghyuka, który niespodziewanie wyskoczył z łóżka.

- Zbieraj się! Tylko nie zapomnij aparatu! - wykrzyknął i już miał biec do łazienki, kiedy zatrzymały go ramiona Taekwoona.

- Hej, spokojnie maluchu. - roześmiał się, na co Han spojrzał na niego z niecierpliwością. - Tam idziemy dopiero wieczorem, będzie lepszy widok. Teraz zjemy śniadanie, ubierzesz się i pójdziemy na spacer. - chciał poprowadzić go do saloniku, gdzie rozstawiony był ich posiłek, ale Sanghyuk wyrwał się z jego objęć i stanął przed nim.

- Niech ci będzie... - mruknął, a Jung od razu zauważył te podejrzaną minę, którą młodszy zawsze robił, gdy coś sobie wymyślił. - Ale bez buziaka nigdzie się nie ruszam... - odezwał się słodkim głosikiem, przykładając palec do swoich ust. Taekwoon ponownie się roześmiał i podszedł do swojego skarbu, obejmując go w pasie. Złożył na jego pełnych wargach lekki pocałunek, co wiedział, iż młodszemu nie wystarczy. Chciał się jednak trochę z nim podroczyć.

- A teraz? - Sanghyuk pokręcił głową i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Jung znów przylgnął do jego ust, całując je dość mocno. Han nie był w stanie powstrzymać cichego jęku. Objął starszego rękami za szyję, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Kiedy Taekwoon odsunął się odrobinę, mruknął coś niezadowolony. - To może teraz? - Sanghyuk kolejny raz zaprzeczył, by zaraz znowu połączyć ich usta. -  Hyukkie, śniadanie czeka... - mruknął, odrywając się od chłopaka na moment. Ten tylko zaprzeczył ruchem głowy.

- Może poczekać... - odparł krótko, a zaraz pociągnął starszego na łóżko i zawisł nad nim, całując go bez przerwy. Sięgnął dłońmi do małych guziczków koszuli Taekwoona, jednocześnie schodząc ustami na linię jego szczęki, by później przejść na szyję. Jedno, co nie zmieniło się przez te kilka lat ich związku to problemy Sanghyuka z szybkim rozpinaniem koszuli. Czując jak Hyuk przygryza lekko jego skórę, Taekwoon oprzytomniał i złapał jego dłonie, by odsunąć się odrobinę.

- Co ty ze mną robisz, chłopaku... - mruknął, łapiąc głębszy wdech. Przyglądał się roześmianemu Sanghyukowi, sam nie mogąc powstrzymać się od szerokiego uśmiechu.

- Już niedługo mam nadzieję, że mężu. - sprostował, całując przelotnie jego wargi.

- Co ty ze mną robisz, mój mężu... - Jung poprawił się, co spowodowało, że Sanghyuk ucieszył się jeszcze bardziej.

- Ta wersja bardziej mi się podoba. - ułożył się na klatce piersiowej Taekwoona, a starszy objął go ramionami, głaszcząc jego plecy.

- Możemy już? - mruknął, czując się coraz bardziej głodnym. Sanghyuk westchnął zrezygnowany i w końcu raczył wstać.

- Niech ci będzie... - wystawił rękę w stronę mężczyzny, który od razu ją chwycił i również podniósł się z posłania. - Ale dokończymy wieczorem. - dodał, puszczając mu oczko.

- Oczywiście. - Taekwoon roześmiał się dźwięcznie. Ucałował lekko usta Sanghyuka, by zaraz zacząć prowadzić go w kierunku wyjścia z sypialni.

~~~

- Woah, hyung... To było tak dobre... - Han zaczął masować się po pełnym brzuchu, spoglądając z leniwym uśmiechem na Taekwoona. Ten wstał z krzesła i stanął za swoim skarbem, obejmując go lekko.

- A ty nie chciałeś wstawać... - pochylił się nad nim, by złożyć krótki pocałunek na czubku jego głowy. - Kocham cię.

- Ja ciebie bardziej. - w ten sposób Sanghyuk najczęściej droczył się ze swoim partnerem. Uwielbiał patrzeć na Taekwoona, który zawzięcie próbuje przekonać go, iż to właśnie on kocha go bardziej niż on.

Poza tym, Jung czasem, w chwilach pewnego zwątpienia, zastanawiał się dlaczego taki ktoś, jak Sanghyuk, był w stanie pokochać właśnie jego. Według Taekwoona, nie był warty tego, by tak ciepły, przyjazny, kochany człowiek, jakim był jego skarb, potrafił związać się z kimś takim, jak on. Przez swoje problemy z panowaniem nad złością, nie potrafił zawsze myśleć o sobie w tych lepszych kategoriach, w których Hyuk zawsze go umieszczał.

Dla Sanghyuka, Taekwoon był najlepszy z najlepszych i wcale nie miał żadnego problemu z jego chorobą. Najważniejsze dla niego zawsze była świadomości, iż Taekwoon nigdy nie zrobi mu krzywdy specjalnie. Wierzył, że jest dobrym człowiekiem, który swoje potrzeby zawsze stawia na ostatnim miejscu, a najważniejsze dla niego jest dobro jego bliskich.

To właśnie sprawiało, że Sanghyuk go podziwiał, kochał całym sercem i pragnął spędzić z nim resztę życia, co miało bardzo duże szanse się sprawdzić.

- Nie sądzę... - mruknął mu w odpowiedzi, za co Hyuk uderzył go lekko w głowę. Na szczęście zdążył, zanim Taekwoon odsunął się od niego.

- Jesteś głupi, wiesz? - zaśmiał się, podchodząc do mężczyzny, który od razu objął go w pasie i przyciągnął blisko siebie. - Ale i tak najlepszy głupek na świecie. - dodał, by zaraz wtulić się w ramiona starszego. Uwielbiał takie chwile. Tak naprawdę nie potrzebował mieć zapisane na kawałku papieru, że są małżeństwem. Nie potrzebował tej podróży, zaręczyn, ślubu... Był pewny tego, iż bez tego również byliby dalej szczęśliwą parą. Uznał jednak, że byłoby cudownie móc chwalić się obrączką i bezkarnie nazywać Taekwoona swoim mężem.

- Mam to traktować, jako komplement? - jego przemyślenia przerwał cichy głos mężczyzny tuż przy jego uchu.

- Jeśli tak uważasz... - mruknął z szerokim uśmiechem, a chwilę później odsunął się od swojego przyszłego męża. - A teraz pójdę się wyszykować. - jak powiedział, tak zrobił.

- Ubierz coś ładnego! - krzyknął Taekwoon, wiedząc, że nie wrócą przed wieczorem do hotelu, a chciał później zabrać go do restauracji i tam mu się oświadczyć. Choć tak naprawdę dla Taekwoona nie musiał się stroić. Dla niego mógłby być w piżamie, dopiero co obudzony, z rozczochranymi włosami, a i tak uznałby go za ideał.

- Nie muszę! Sam jestem wystarczająco ładny! - Jung był w stanie wyobrazić sobie, jak Sanghyuk wystawia mu język, przedrzeźniając się z nim. Roześmiał się pod nosem, kręcąc przy tym głową. Miał jednak świadomość, iż chłopak mówi poważnie. Według Taekwoona, Sanghyuk był ładny, piękny, idealny pod każdym względem. Nie potrzebował szykownych ubrań, by błyszczeć. Tak przynajmniej uważał Taekwoon, a zdanie innych ludzi średnio go interesowało.

* * * * * *

Trochę fluffu czy czegoś.

Helpnij mnie ktoś z pomysłem na zaręczyny i ślub, bo serio nie mam pojęcia jak to napisać XD

Do następnego 👋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro