Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

<8>

Dziś obudził mnie dźwięk SMSa. Ludzie dajcie się wyspać. Złapałam telefon do ręki i odczytałam wiadomość od Kookiego w której oznajmił, że Jin przyjedzie po mnie o szesnastej. Czy ten człowiek spania nie ma, że pisze do mnie o siódmej? Jak już mnie obudził to wstanę i zrobię coś przez ten czas. Ubrałam na siebie jak zawsze dresy i zwykłą bluzkę. Poszłam do kuchni i zobaczyłam pełny zlew. W tym momencie dziękuję że mam zmywarkę, bo jedną ręką byłoby ciężko to umyć.

Gdy skończyłam wszystko wkładać do zmywarki, zabrałam z jednej szafki jakiegoś batona i poszłam do salonu oglądać kreskówki. Jak tylko usiadłam na fotelu dostałam kolejnego SMSa. Wyciągnęłam telefon i go odblokowałam wchodząc od razu na wiadomości.

Od: Jin
Dziś o 11 dasz radę?

Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi.

Do: Jin
Ale co? Już nie ogarniam. 

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Od: Jin
Lekcje gotowania.

Do: Jin
A no tak! Tak, o jedenastej będzie dobrze.

Nie dostałam już odpowiedzi. Zamiast kreskówek włączyłam jeden z programów muzycznych i podgłosiłam, tak żeby było słychać w całym domu, choć ludzie na ulicy też pewnie słyszeli.

Poszłam do pokoju, jedząc po drodze swojego batona. Ta, grunt to pożywne śniadanie, co nie? przebrałam się w czarne spodnie z przetarciami i zwykłą bordową bluzkę. Wróciłam do kuchni po wodę, po czym poszłam do salonu i zajęłam się kreskówkami. 

Po dłuższym czasie miałam już dość siedzenia przed telewizorem. SeokJin ma przyjechać za pół godziny . Pójdę się trochę pomalować. Weszłam do łazienki i zajęłam się swoją twarzą. Jak skończyłam swój makijaż, który zajął mi niecałe dziesięć minut, zajęłam się moimi włosami, które trochę wyprostowałam. Miałam jeszcze trochę czasu więc włączyłam, tak jak wcześniej, muzykę na telewizorze i powędrowałam do kuchni, żeby wyjąć naczynia ze zmywarki. Zaczęłam wyciągać naczynia, ruszając się w rytm muzyki oraz podśpiewując pod nosem piosenki. Biorąc już ostatnie sztućce, chciałam się obrócić i włożyć je do szuflady, ale gdy tylko zrobiłam obrót wpadłam prosto w objęcia SeokJina, a zaraz potem oboje leżeliśmy na podłodze.

- O mój Boże! Przepraszam, nie wiedziałam że już jesteś - powiedziałam spanikowana, starając się wstać z chłopaka lecz złamana ręka mi tego nie ułatwiała. On najzwyczajniej w świecie zaczął się śmiać. W końcu udało mi się podnieść, a Jin zrobił to samo gdy tylko podałam mu rękę.

- Ty też wyglądasz uroczo jak się rumienisz - powiedział dość nieśmiało i na jego policzkach można było zobaczyć małe zaróżowione ślady. O nie mogę on się rumieni, jakie to słodkie, w przeciwieństwie do mnie, bo ja już pewnie wyglądam jak dorodny pomidor.

- To Kooki jest od tego żeby wyglądać uroczo przy czerwonych policzkach - odpowiedziałam przykładając zimną dłoń do policzka.

- Tobie niewiele brakuje - powiedział.

- Co, że ja gorsza? - zaśmiałam się.

- Sama to powiedziałaś - uniósł ręce w geście obronnym i również się zaczął śmiać. W końcu się uspokoiliśmy, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, wyłączyłam telewizor i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

Po około dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Gdy tylko wyszłam z samochodu usłyszałam krzyki z ich domu. Nie chce wiedzieć co tam się dzieje, ale chyba się zaraz dowiem. Weszliśmy do domu i poszliśmy w stronę salon. Byli tam wszyscy, wdychali hel z balonów i śpiewali. O mój Boże. Zaczęłam się śmiać czym zwróciłam uwagę chłopaków, którzy krzyknęli równo moje imię jeszcze zmienionymi głosami i podbiegli do mnie po czym zamknęli w szczelnym grupowym uścisku. Jak już mnie puścili poszłam z brunetem do kuchni zabrać się za robienie obiadu. Powiedział że dziś sushi. O nie. Pamiętam jak mama mnie uczyła robić sushi. To nie jest dobre połączenie.

- Coś nie tak? - zapytał SeokJin.

- Nie, nie. Bierzmy się do pracy - odpowiedziałam z uśmiechem, więc od razu zabraliśmy się do pracy.

Pięć godzin. Pięć godzin Jin męczył się ze mną przy robieniu sushi. Ja naprawdę mu współczuję, w sumie chłopakom też, bo już umierali z głodu. Ale się wreszcie udało i szczerze nie było takie złe. Na szczęście. Chłopcy rzucili się do jedzenia jakby nie jedli od tygodnia. Muszę chyba ich przeprosić za ten czas głodowania, albo może nie będą na mnie źli. Może.

Po obiedzie usiedliśmy w salonie przed telewizorem. Chłopaki i tak nie oglądali, tylko się wygłupiali. Oczywiście mi to nie przeszkadzało. Siedziałam, śmiejąc się z ich wygłupów.

- Kira, nie obrazisz się jak wpadnie kilku naszych znajomych? - zapytał NamJoon.

- Czemu miałabym się obrazić? I tak to wasza impreza - uśmiechnęłam się do niego. Niedługo po mojej odpowiedzi usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. JiMin wstał z fotela i poszedł w stronę drzwi. Po krótkiej chwili wrócił do nas z piątką chłopaków. Czy jestem jedyną dziewczyną, która się z nimi zadaje?

- Chłopaki, to jest Kira - zaczął różowowłosy - Kira, to jest JiSeok, SeHun, KyungSoo, WaeHyun, Seulyoung - wskazał na każdego po kolei. Nie chce mi się zapamiętywać kolejnych imion. Uśmiechnęłam się do nich co od razu odwzajemnili. 

- To ja pójdę po picie i jedzenie - wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę kuchni.

- Pomogę ci! - krzyknął YoonGi i dołączył do mnie. A co to się stało, że chce mu się pomagać? Weszliśmy do kuchni i zaczęliśmy wyciągać miski i szklanki. - Podoba ci się Jimin? - padło pytanie z jego ust. 

- Co? - spojrzałam na niego zdziwiona. - Co wam się dzieje? Najpierw SeokJin teraz ty, o co chodzi?

- Tak się dobrze dogadujecie, że...

- To na waszym miejscu bardziej o Tae bym pomyślała - przerwałam chłopakowi.

- O tym bym nie myślał, bo jemu podoba się JiRi, a ty traktujesz go jak starsza siostra. Miła, starsza siostra - powiedział wysypując do miski chipsy. Ja jedynie przytaknęłam na jego słowa, no bo miał rację, był dla mnie jak młodszy brat, choć był młodszy jedynie o jeden dzień. Ustawiłam szklanki na tacy i wzięłam dwa soki które stały na blacie. YoonGi wziął do rąk trzy miski z przekąskami, a ja wzięłam tacę ze szklankami i oczywiście soki. Wróciliśmy do salonu, ustawiając wszystko na stole. Wróciłam do kuchni, żeby odnieść tacę i po chwili pojawiłam się z powrotem w salonie, gdzie pojawił się już alkohol. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Nie było już miejsc do siadania, miałam już usiąść na podłodze, gdy nagle zostałam pociągnięta na czyjeś kolana. Jeśli dobrze pamiętam to był WaeHyun. Odwróciłam się do blondyna z pytającym wyrazem twarzy, ale on się jedynie uśmiechnął i wrócił do rozmowy z chłopakami. Widać że był już lekko wstawiony, a nie było mnie z YoonGim jakieś piętnaście minut. Choć chyba wypił coś zanim tu przyszedł, bo kieliszki były nie ruszone.

Po niecałej godzinie niektórzy byli już trochę podpici. Ja na razie wypiłam jedno piwo, bo nie mam ochoty się tak szybko upijać, o ile w ogóle chce się upić. Chłopak na którego kolanach wciąż siedziałam był był chyba najbardziej upity i coraz to bardziej zaczynał mnie irytować. 

Moje nerwy puściły gdy bezczelnie wepchnął rękę pod moją koszulkę, wytrzymałam już to nieprzyjemne przytulanie, ale teraz przesadził.

 - Co ty sobie myślisz?! - krzyknęłam na blondyna, wstając na równe nogi i tym samym przerywając rozmowy.

- Daj spokój - powiedział z głupim uśmieszkiem.

- Toleruje dużo rzeczy, ale nie będę pozwalała, żeby jakiś idiota wpychał mi łapy pod koszulkę!

- Nie takie rzeczy pewnie robiłaś - puścił mi oczko, wciąż mając na twarzy ten chamski uśmiech. Zatkało mnie. Co to za człowiek?!

- Wyjdź, WaeHyun - powiedział ze spokojem Jin.

- Co? - zapytał zdziwiony blondyn.

- Po prostu stąd idź - odezwał się Nam. Chłopak bez większego sprzeciwu wstał z miejsca i ruszył w stronę wyjścia.

Oznajmiłam reszcie, że muszę ochłonąć i wyszłam na taras, który znajdował się od strony ogrodu. Byłam w krótkim rękawku, a jest zima. Mądrze Kira. Stanęłam przy schodkach i zaczęłam pocierać przedramiona dłońmi. Po chwili poczułam coś ciepłego i miłego na ramionach. Odwróciłam głowę spotykając się ze wzrokiem JiMina. Chłopak owinął mnie kocem i z uśmiechem stanął obok mnie. Przeprosił mnie za zachowanie WaeHyuna i dodał, że z niego to straszny kobieciarz. Powiedziałam mu, że jest dobrze oraz, żeby wracał do dom, a ja tam zaraz przyjdę. Jak powiedziałam, tak zrobił. Po około dziesięciu minutach wróciłam do reszty towarzystwa i szczerze, to mam zamiar się upić.

O równej dwunastej całą dwunastką staliśmy na tarasie pijąc szampana, oglądając fajerwerki oraz składając sobie życzenia noworoczne. Kolorowe światełka rozbłyskiwały na niebie, żeby po chwili zniknąć, a my patrzyliśmy się na nie jak zahipnotyzowani. Wpatrywałam się zachwycona w fajerwerki, trzymając w rękach kurczowo kieliszek z szampanem i mając na sobie za dużą kurtkę Hobiego. W tym momencie czułam się jak dziecko, może to dlatego że zdążyłam już dość sporo alkoholu w siebie wlać.

Około godziny trzeciej wszyscy podzielili się do pokoi, a ja z SeokJinem zostaliśmy jeszcze w salonie. Byłam już pijana do tego stopnia, że leżałam rozwalona na kanapie, mając głowę na na nogach Jina, mówiąc o jakichś mało istotnych rzeczach. 

- Wiesz co mnie dobija? - zapytałam chłopaka, który tylko na mnie spojrzał. - Ty masz lepsze usta niż ja. To jest nie fair - podniosłam się do pozycji siedzącej. Brunet zaśmiał się i przyciągnął mnie do swojego boku, mierzwiąc mi włosy wolną ręką. No nie. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć na chłopaka. Nasze twarze dzieliły centymetry. SeokJin przybliżył się trochę i prawie się pocałowaliśmy, gdybym nie zaczęła się śmiać. Złapałam trzy kosmyki włosów Jina i zrobiłam mu warkoczyka na środku grzywki. Jestem już konkretnie pijana. Chłopak chciał żebym poszła spać do jego pokoju, ale uparłam się, że chce spać w salonie. SeokJin przyniósł mi bluzkę i dresy do spania lecz i tak skorzystałam z samej koszulki, która sięgała mi do połowy ud. Po umyciu, wróciłam do salonu, kładąc się od razu na kanapie, którą wcześniej przygotował mi do spania Jin, i przykrywając się kocem. Po niedługim czasie zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro