<7>
Po co w wolny dzień spać do dziesiątej, lepiej obudzić się o piątej i nie móc dalej spać. Dlaczego poszłam spać o dziewiętnastej? Nigdy więcej nie pójdę spać tak wcześnie. Usiadłam na kraju łóżka i przetarłam twarz dłońmi. Dziś będzie ciężki dzień. Wiem, że chłopaki mają dziś wolne więc śpią. Tae ma wiecznie wyciszony telefon więc póki pamiętam wyślę mu SMSa z życzeniami. Dziś chyba do nich nie dołączę, do tego całego świętowania, nie mam zbytnio ochoty.
Wysłałam wiadomość do TaeHyunga i wstałam przeciągając się. Zabrałam z fotela moje czarne dresy, z szafy wyciągnęłam bluzkę w tym samym kolorze oraz białą rozpinaną bluzę z kapturem i poszłam do łazienki się ogarnąć.
Gdy byłam już w miarę ogarnięta, poszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Zabrałam z lodówki ostatni jogurt truskawkowy i poszłam usiąść przy stole. Zaczęłam przeglądać w telefonie wszystkie moje konta społecznościowe, co w sumie rzadko robię. Jak już zjadłam moje śniadanie uznałam, że jak już tak wcześnie wstałam to ogarnę dom. Cały dom.
Jak już byłam w kuchni, to zaczęłam sprzątać właśnie w tym pomieszczeniu. Zaczęłam zmywać naczynia, ścierać blaty na szafkach i przenosić się powoli do kolejnych pomieszczeń. Następnie był salon, później łazienka, mój pokój i w końcu korytarz. Pokoju rodziców i gościnnego praktycznie nie tykałam, bo tam ledwo zaglądałam, jedynie zaścieliłam łóżka po ostatniej wizycie chłopaków. Na koniec jedynie zmyłam podłogi.
Zmęczona rzuciłam się na kanapę w salonie i spojrzałam na zegarek wiszący nad telewizorem. Dziewiąta trzydzieści. Normalnie to na dwunastą zbierałabym się do Jina, na lekcje gotowania, ale on raczej nie jest w humorze teraz do takich rzeczy. Powieki zaczęły mi powoli opadać, a ja nawet nie protestowałam i po prostu zasnęłam.
JUNGKOOK
Chłopaki od jakiejś godziny chodzą po całym salonie i panikują. Ja siedzę na kanapie z YoonGim, który szuka coś w telefonie, czyli robi to co zawsze. On chyba nigdy nie panikuje. No jeszcze NamJoon jest w miarę spokojny, a nie wiem jak SeokJin, bo od rana siedzi w kuchni i robi tort dla Tae. W sumie zostało mu tylko go ozdobić.
- Idę pomóc Jinowi - powiedział YoonGi wstając z miejsca i idąc w kierunku kuchni. Swoją uwagę skupiłem z powrotem na chłopakach, którzy teraz usiedli na podłodze.
- Ona miała być na moich urodzinach, a teraz nie odbiera. Może coś jej się stało - zaczął mówić TaeHyung, a w jego głosie można było usłyszeć zmartwienie.
- Może jeszcze śpi - odezwałem się, zwracając na siebie uwagę.
- O piątej wysłała mi życzenia, więc wątpię - odpowiedział mi brunet i rozłożył się plackiem na podłodze. - Chodźmy do niej. Weźmy jedzenie, tort i wszystko co potrzebne. To nasza ostatnia przyjaciółka. O-sta-tnia.
- Niedawno poznana. Może się tak bardzo nie narzucajmy - powiedział NamJoon. Miał rację, bo w sumie odkąd na nią wpadłem to codziennie się widzieliśmy.
- Ale nie dziś! Ona miałą urodziny wczoraj, ja mam dziś i chcę żeby ona była w ten dzień z nami - wytłumaczył Tae.
- Tort jest skończony? - zapytał Jimin na co YoonGi odpowiedział, że tak. - To go jakoś zapakujcie - dodał.
- Zbieramy się - oznajmił HoSeok. - Jedziemy zobaczyć co z Kirą.
- Może jest zajęta, może Nam ma rację - powiedziałem, ale cóż, Tae się uparł, więc po niecałej godzinie byliśmy w drodze do brunetki.
Staliśmy pod drzwiami jej domu i zadzwoniliśmy dzwonkiem, ale nikt nam nie otworzył. Powtórzyliśmy kilka razy czynność, dalej nic. TaeHyung zniecierpliwiony, przepchał się między nami i złapał za klamkę. Drzwi się otworzyły. Po chwili zastanowienia weszliśmy do środka. Dobra, jesteśmy strasznie wścibscy. Poszliśmy do kuchni zostawić wszystkie przywiezione rzeczy, po czym poszliśmy na poszukiwania Kiry. Każdy poszedł do innego pomieszczenia. Nie szukaliśmy długo, bo po jakiejś minucie na korytarz wyszedł Hobi i zaczął nas wołać do salonu. Poszliśmy za chłopakiem i zobaczyliśmy śpiącą na kanapie blondynkę. A Kira nie była brunetką?
- To ona? - Tae przechylił głowę na prawo.
- Nie to nie może być ona - skomentował HoSeok.
- Nie tylko wy się farbujecie - skomentował Jin, który przez całą drogę do jej domu się nie odzywał.
- Zostajemy czy się ulatniamy? - zapytał NamJoon.
- Jak już jesteśmy to przygotujemy jakąś niespodziankę - zaproponował Jimin chowając prezent dla niej za plecami. Wszyscy się zgodziliśmy. Widać, że sprzątała w domu, to my go dodatkowo ozdobimy. Później i tak pomożemy jej posprzątać.
KIRA
Obudził mnie jakiś trzask. Nie wiedziałam co się dzieje. Zerwałam się z kanapy i rozejrzałam po salonie. Wstążki, balony... Co? Co tu to wszystko robi? Wstałam z kanapy i usłyszałam jakieś rozmowy w kuchni. Od razu rozpoznałam te głosy.
- Nic ci nie jest? - rozpoznałam głos Kookiego.
- Żyję - tym razem to był NamJoon.
Przeczesałam włosy palcami i poszłam do kuchni. Byli tam wszyscy. Ale co oni tu robią?
- Co wy za rozróbę robicie w moim domu - zapytałam wchodząc do pomieszczenia i zastając tam chłopaków siedzących przy stole i NamJoona leżącego na podłodze. - Co ty zrobiłeś? - spojrzałam na fioletowowłosego.
- Wszystkiego najlepszego dla nas! - Tae wyskoczył jak z procy i po chwili stał już obok mnie przytulając mocno. Kochany.
- Co ty zrobiłaś z włosami? - zapytał JungKook, wstając z krzesła, po czym podszedł do mnie i mnie przytulił. No nie spodziewałam się tego, ale odwzajemniłam gest. - Wszystkiego najlepszego, w sumie spóźnionego - puścił mnie, a na jego policzkach pojawiły się bladoróżowe śladu. Czy on się właśnie zawstydził? Uroczo.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do szatyna. - Wszystkiego najlepszego TaeHyung! - powiediałąm i przytuliłam się do bruneta, który szczęśliwy również mnie przytulił.
- Dziękuję! - powiedział ucieszony. - Chłopaki złożyli mi życzenia w domu, teraz twoja chwila. - powiedział mi na ucho i wypuścił z uścisku.
Podchodzili do mnie po kolei i składali życzenia. Najpierw był YoonGi, który życzył mi wszystkiego najlepszego i chciał podać rękę, ale ja go przyciągnęłam do uścisku, wiem że nie lubi się przytulać, ale mój uścisk odwzajemnił. Następnie był NamJoon, który bez oporu mnie przytulił i złożył życzenia. Po nim był JiMin, dał mi prezent, przytulił i dał całusa w policzek, przez co się zarumieniłam. Hobi gdy do mnie podszedł zaczął wyrzucać z siebie słowa jak z procy, po czym na koniec mnie tak mocno przytulił, że oczy mi prawie wyszły z oczodołów. Na końcu był SeokJin. Trochę było mi głupio po wczoraj, ale podszedł do mnie z uśmiechem, powiedział tradycyjną formułkę "wszystkiego najlepszego" po czym mnie przytulił.
- Przepraszam za wczoraj, byłem trochę w nerwach - wyszeptał mi do ucha i puścił mnie dając jeszcze całusa w policzek przez co na moich policzkach znowu pojawiły się rumieńce.
- Zaczekajcie chwilkę - powiedziałam odkładając prezent na pobliską szafkę i pobiegłam do pokoju, żeby wziąć prezent dla Tae, bo wczoraj przy okazji moich małych zakupów, kupiłam mu prezent. Zabrałam pudełko z szafki i wróciłam do chłopaków. Wręczyłam brunetowi prezent, a zaraz po tym JiMin wyskoczył, żebym otworzyła prezent od nich. Chwyciłam za torebeczkę stojącą na szafce. Wyciągnęłam z niej czarne pudełko i je otworzyłam. Moje oczy pewnie teraz są wielkości piłeczek golfowych. W pudełku był śliczny, złoty naszyjnik. Zawieszka była w kształcie serca, na jednym boku były trzy cyrkonie. Był śliczny.
- Boże, on jest śliczny - wydusiłam patrząc na biżuterię. - Komawo - spojrzałam na nich. Wciąż byłam w lekkim szoku. Jimin podszedł do mnie, wyjął naszyjnik i założył mi na szyję.
- To teraz chyba się coś nam należy - odwrócił wzrok i postukał palcem po swoim policzku. Podeszłam do każdego po kolei i dałam każdemu chłopakowi całusa w policzek.
- TaeHyung! Teraz ty otwieraj - Powiedziałam z uśmiechem do bruneta. Chłopak odwiązał powoli kokardkę i otworzył pudełko. Wyciągnął puchatego misia i przytulił do siebie. Zaraz po tym wyciągnął małe pudełko z którego wyjął srebrną bransoletkę z napisem "Angel", którą bez wahania założył na rękę. Chłopaki za ten czas wyciągnęli z pudełka tort i gdy z Tae zwróciliśmy na nich uwagę zaczęli śpiewać tą urodzinową piosenkę. Tort był w połowie różowy, a w drugiej połowie niebieski.
- Nie myśl że różowa połowa jest twoja, bo ja ją zaklepałem - powiedział mi na ucho brunet stojący obok mnie.
- Kiedy? - zapytałam, bo myślałam że nie widział wcześniej tortu.
- Właśnie teraz - uśmiechnął się. Chłopaki dalej śpiewali, a ja poczułam jak po policzku spływa mi łza. Nie, błagam, nie teraz. Starałam się powstrzymać resztę łez, ale za każdą próbą spływało ich coraz to więcej. Chłopcy skończyli śpiewać i spojrzeli na nas z wielkimi uśmiechami, trochę się zmniejszyły gdy zobaczyli że płaczę. Odłożyli wtedy tort na stół i zamknęli mnie w grupowym uścisku. Zaraz jeszcze bardziej się rozpłaczę. Nie, Kira weź się w garść!
- Zaczekajcie w salonie, ja pójdę się przebrać i w miarę ogarnąć - powiedziałam i wyszłam z kuchni, żeby udać się do pokoju.
Dobra, ubrać sukienkę czy nie? Ubrać sukienkę. Nie ubrać sukienki. Ubiorę spódnicę. Wyciągnęłam z szafy fioletową bluzkę kolorowym nadrukiem i czarną, rozkloszowaną spódnicę. Ściągnęłam z siebie bluzę i koszulkę, gdy nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a w nich stanął HoSeok. Szybko zakryłam się trzymaną koszulką, za to Hobi zakrył ręką oczy.
- Nic nie widziałem! - krzyknął. Nie czekałam żeby w wejściu pojawił się kolejny z nich, czyli Jimin, który postąpił jak przyjaciel.
- Dajcie się ludzie przebrać - powiedziałam rzucając bluzkę na łóżko i wypychając chłopaków na środek salonu. Tak wiem, że byłam jedyne w dresach i staniku. Tak wiem, że wszyscy w salonie się na mnie patrzyli. Wróciłam do pokoju skończyć się ubierać i ogarnąć trochę twarz. Jak już byłam gotowa, wróciłam do salonu i usiadłam obok Kookiego. Wszyscy się na mnie patrzyli, no może oprócz chłopaka obok.
- Jakbyście nigdy dziewczyny beż bluzki nie widzieli - wywróciłam oczami i się zaśmiałam. - Kooki powiedz im żeby się tak na mnie nie pat... O mój Boże JungKook - zaśmiałam się ponownie jak zobaczyłam czerwone policzki szatyna, który po moich słowach od razu zakrył twarz dłońmi. Chłopcy spojrzeli na niego i zaczęli się śmiać.
- Ja nie widzę w tym nic śmiesznego - skomentował Kook, wciąż trzymając ręce na buzi.
- Wyglądasz uroczo jak się rumienisz - powiedziałam z uśmiechem, patrząc na zawstydzonego chłopaka.
- Nie mów tak - rozkazał przyciszonym głosem.
- Wae? (Dlaczego?)
- Bo będzie jeszcze bardziej czerwony - odpowiedział za niego TaeHyung. Przytuliłam JungKooka z uśmiechem na co jęknął sfrustrowany. Nie że ja go męczę, on uroczo wygląda jak jest zawstydzony. Każdy patrzył na nas i się śmiał, nawet YoonGi, no Jin jedynie siedział i się uśmiechał, a nie śmiał.
- Jesteście rozkoszni - skomentował HoSeok i cmoknął w powietrzu. Zaśmiałam się i wreszcie puściłam przyjaciela. Każdy się choć trochę uspokoił i ocierał łzy, które wyleciały w wyniku śmiechu. JungKook zabrał ręce z twarzy na której było widać jeszcze zaróżowione policzki.
- Naprawdę wyglądasz uroczo - dodałam patrząc na szatyna.
- Nie, proszę, przestań - powiedział i przyłożył do policzków wierzch swoich dłoni by szybciej zlikwidować rumieńce.
Siedzieliśmy na moim miękkim dywanie i graliśmy w monopoly. Przegrywam, to nie jest dobry znak. Na razie najlepiej szło YoonGiemu. Wstałam z miejsca i oznajmiłam chłopakom, że idę po jakiś sok. Weszłam do kuchni i zaczęłam szukać jakiegoś soku w szafce, co z tego że było tam z pięć. Chciałam dosięgnąć jeden z nich, ale coś mi nie szło. Czemu ja dałam je tak wysoko? Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach. Przestraszona odwróciłam się i prawie spadłam na SeokJina.
- Boże, Jin nie strasz mnie tak więcej - powiedziałam łapiąc się w miejscu gdzie jest serce. On się jedynie zaśmiał i ściągnął napój, który wcześniej próbowałam dosięgnąć. - Komawo Oppa - powiedziałam biorąc od niego sok i nawet nie zdając sobie sprawy z tego jak się do niego zwróciłam.
- Jak do mnie powiedziałaś? - zapytał, a na jego ustach pojawił się mały uśmiech. - Możesz powtórzyć?
- K-komawo SeokJin - wprost czuję jak płonę w rumieńcu. Gdy chciał coś powiedzieć, akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. - T-to ja pójdę otworzyć - powiedziałam do bruneta odkładając sok na blat i ruszając w stronę wyjścia z kuchni, zanim jednak doszłam do drzwi, Jimin zdążył je otworzyć.
- Jest Kira? - usłyszałam znajomy mi głos, przez co wycofałam się do miejsca z którego właśnie wyszłam.
- Kira? - usłyszałam wołanie JiMina. Zrezygnowana ruszyłam w stronę drzwi i stanęłam obok różowowłosego. Chłopak który przyszedł to mój były. Mówił że nie che mnie widzieć i całkowicie zrywa kontakt. To może trochę się pobawię.
- Co się dzieje kochanie? - zapytałam podchodząc bliżej JiMina i dając mu całusa w policzek. był w lekkim szoku.
- Ktoś do ciebie przyszedł, skarbie - powiedział. Chyba załapał o co chodzi.
- O, cześć JinSu - powiedziałam do blondyna który patrzył na nas z zaskoczeniem. Punkt dla mnie jeleniu!
- Cześć Kira. Możemy porozmawiać? - zapytał wypalając dziurę w JiMinie. Aha? Zerwał ze mną, nie chciał kontaktu, a teraz co on odwala?
- Mam gości, więc nie - powiedziałam wciąż utrzymując uśmiech na twarzy.
- To może spotkamy się w...
- Nie - odpowiedziałam nim zdążył dokończyć.
- Ale.. - zaczął, ale tym razem przerwał mu JiMin.
- Człowieku, zrozum że ona nie chce się z tobą spotkać. Odwal się od mojej dziewczyny i po prostu stąd idź - powiedział zamykając mu drzwi przed nosem.
- Dziękuję za pomoc - przytuliłam chłopaka.
- Co to za romanse? O czym my nie wiemy? - reszta chłopaków pojawiła się na korytarzu, a SeokJin wyszedł z kuchni mając na talerzyku kawałek tortu. Czyli po to poszedł do kuchni. Chłopcy patrzyli na nas, a ja wciąż byłąm przytulona do JiMina. Troszkę niezręcznie.
- Nie, nie, nie! To nie jest tak jak myślicie! Przyszedł mój były którego nie trawię, a JiMin mi po prostu pomógł - zaczęłam się tłumaczyć, żywo gestykulując rękoma. Pomińmy fakt, że prawie uderzyłam w twarz Jimina.
Chłopcy pokiwali głowami i wrócili do salonu, a Jin do kuchni. Poszłam w miejsce gdzie udał się brunet, uznając że pomogę mu z tortem. Usiadłam przy stole, obserwując jak SeokJin kroi tort.
- Wznawiamy lekcje gotowania? Mam wolne jeszcze trzy dni - zagadał kładąc kolejny kawałek tortu na talerzyk. Ja jedynie pokiwałam twierdząco głową gdy na mnie spojrzał. - Podoba ci się prawda? - zapytał nie odrywając wzroku od tortu z którego kroił kolejne kawałki.
- Co? Kto niby? - nagle wróciłam myślami do żywych.
- No JiMin - powiedział odkładając nóż do zlewu, a ja najzwyczajniej zaczęłam się śmiać.
- Nie! Jest moim przyjacielem, nic poza przyjaźnią nie ma - tłumaczyłam się, na co on się jedynie uśmiechnął.
- Pomożesz mi to zanieść? - zapytał, a ja od razu podniosłam się z krzesła i wzięłam trzy talerzyki z tortem, kierując się z Jinem do salonu.
Gdy już każdy zjadł swój kawałek, uznałam że nie będziemy tak siedzieć i zajmiemy się moim dawnym spędzaniem czasu. Wstałam z fotela, podchodząc do jednej z półek i zabrałam z niej klucz. Otworzyłam nim szafkę, która była pod telewizorem i wyciągnęłam pudełko z płytą. Chłopaki mnie uważnie obserwowali, a gdy na ekranie telewizora zobaczyli wielki napis "Just Dance" na ich twarzach od razu pojawiły się uśmiechy.
Graliśmy praktycznie do godziny dwudziestej pierwszej. Później wspólnie ogarnęliśmy dom. Więc coś około dwudziestej drugiej wyszli ode mnie informując, że jutro mam przyjść do nich, bo nie zostawią mnie samej w sylwestra. Coś czuję, że jutro ta impreza u nich, nie będzie taka trzeźwa, a ja mocnej głowy nie mam.
***
Nie sądziłam że przepisywanie rozdziału może być takie męczące... Omo...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro