<3>
Wstałam rano, chyba coś o dziewiątej. Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie, choć nie wiem jak mi się to uda z tą ręką, bo na taką łamagę jak ja to może się wszystko stać. Uznałam, że nie będę ryzykować i zjem jogurt. Zabrałam jeszcze łyżeczkę i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i akurat leciała jakaś drama. Właśnie jakaś dziewczyna poleciała twarzą o beton. Ała? A gość miał minę typu "Ja nie mogę, co za wstyd". Cudownie się zapowiada.
Siedząc dwie godziny przy telewizorze uznałam, że skończę marnować swoje życie i zrobię coś pożytecznego, nie będę leniem. Nie, nie wyjdę do parku, bo mi się nie chce. Może posprzątam w pokoju? Już chyba zapomniałam jak wygląda mój dywan. O ile jeszcze tam jest. Wstałam z kanapy i ruszyłam do tego burdelu zwanym moim pokojem.
- To nie ma sensu - westchnęłam stojąc na środku pokoju, ale w końcu zaczęłam zbierać ciuchy z podłogi. O, jednak jest dywan. Rzuciłam do prania brudne ciuchy, a resztę złożyłam do szafy. Łóżko pościeliłam i wreszcie mogłam wrócić do salonu, żeby oglądać kreskówki. Dobra może jestem leniem, ale tak tylko trochę.
Dwie godziny oglądania kreskówek i w najlepszym momencie musiał mi ktoś przerwać. Następnym razem wyciszę telefon.
- Yoboseyo?
- Cześć! - usłyszałam głos JungKooka. No nie.
- O, to ty - Ah... ten mój entuzjazm.
- Też cię miło słyszeć - powiedział i mogę być pewna, że przewrócił oczami, bo kto by nie przewrócił? - Masz dziś czas?
- Wiesz obecnie jestem bardzo zajęta.
- Co robisz? - dopytał.
- Oglądam kreskówki - powiedziałam, a po chwili usłyszałam śmiech, ich wszystkich. Ma na głośnomówiącym. Uh.
- Podaj adres - rozkazał.
- Nie - po tej odpowiedzi rozłączyłam się, ale po niedługiej chwili dostałam SMSa.
Od:JungKook
No proszę~
Zrezygnowana napisałam mu w końcu adres i wróciłam do oglądania. Pewnie przyjdą. Bo po co by prosił o adres?
Po niecałej godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Ubrałam moje kapcie króliczki i poszłam otworzyć drzwi. Oczywiście stali tam chłopcy. Wpuściłam ich do środka, zamykając od razu drzwi za nimi. Co z tego że znam jednego z nich choć i tak nie do końca. Mieli ze sobą reklamówki, z tego co zdążyłam zobaczyć było w nich jedzenie i picie. Nie ogarniam jednego - poznałam jednego z nich dwa dni temu, a teraz wszyscy zwalają mi się do domu. Co oni przyjaciół nie mają?
- Cześć Kira - powiedzieli chórem.
- Cześć. Mam pytanie. Nie macie przyjaciół, że idziecie do obcej osoby? - zapytałam, a oni zaczęli się śmiać? Co w tym śmiesznego?
- Uznaliśmy, że przyjdziemy sprawdzić jak się czujesz, bo w końcu po jakiejś części to przez nas masz rękę w gipsie - wytłumaczył ten w fajnych fioletowych włosach.
-Wiecie gdybym bardziej uważała to by się nie stało więc nawet nie myślcie że to wasza wina, bo jedynie co ty zawiniło to moja głupota - wytłumaczyłam na co niektórzy się zaśmiali. - To chodźcie do salonu - wskazałam na wspomniane miejsce. - Może się wreszcie poznamy.
- A gdzie można to zostawić? - zapytał wysoki brunet unosząc do góry reklamówki. Wzięłam część zakupów od nich i z brunetem zanieśliśmy je do kuchni.
- Po co to wszystko kupiliście? - zadałam kolejne pytanie.
- Tak na poprawę humoru. Wieliśmy też film i ogólnie, żeby umilić ci ten czas - uśmiechnął się. To miłe z ich strony, podkreślając to, że mnie praktycznie nie znają, a ja ich. Zostawiliśmy rzeczy w kuchni i poszliśmy do salonu gdzie była reszta. Wszyscy siedzieli na podłodze. No jak tam im wygodniej to okay. Z brunetem przysiedliśmy się do kółka.
- Witam w kółku zapoznawczym - klasnął w dłonie brunet który miał na grzywce zielone pasma włosów. Ma uroczy uśmiech i ogólnie śmiech. - Ja jestem Kim TaeHyung i mam prawie dwadzieścia jeden lat.
- No to ja jestem Jeon JungKook, jak już wiesz i mam dziewiętnaście lat.
- Min YoonGi, mam dwadzieścia trzy lata - powiedział chłopak o miętowych włosach. Wczoraj chyba nie miał okularów.
- Jestem Jung HoSeok, mam dwadzieścia dwa lata - spojrzałam na chłopaka o rudych włosach.
- Ja jestem Kim NamJoon i mam dwadzieścia dwa lata - powiedział ten z fajnymi fioletowymi włosami i chyba najwyższy ze wszystkich.
- No ja jestem Park JiMin, mam dwadzieścia jeden lat - to ten z różowymi włosami i tymi puci polisiami.
- Więc jestem Kim SeokJin i mam dwadzieścia cztery lata - powiedział brunet który siedział obok mnie.
Dobra jak zapamiętam choć połowę imion to będzie dobrze.
- A ty jak się nazywasz i ile masz lat? - zapytał ten, no Hos... Hes... No ten rudy.
- Jo Kira, mam dwadzieścia jeden lat - powiedziałam i poprawiłam się na miejscu.
- Więc nasz spotkanie dobiegło końca - ponownie klasnął w dłonie TaeHyung. - Teraz dawać żarcie!
Wstałam z miejsca i poszłam do kuchni, a SeokJin poszedł ze mną uznając, że mi pomoże. Zabraliśmy trzy soki, cztery paczki chipsów i oczywiście szklanki na soki. Wróciliśmy do salonu i położyliśmy wszystko na stoliku. Usiedliśmy z powrotem, z resztą chłopaków i zaczęliśmy rozmawiać. Chłopaki zaczęli żartować, wygłupiać się i tym podobne. Gdy włączyli w telewizji jakiś program muzyczny to zaczęli tańczyć i śpiewać. Mi jedyne co zostało to dołączyć do nich.
Świetnie się bawiliśmy, że nawet nie wiedzieliśmy kiedy upłynęły te trzy godziny. Zdecydowaliśmy wszyscy, że najwyższy czas odpocząć, więc puściliśmy film, który przynieśli. Wieli na szczęście komedię i dobrze, bo jakby zabrali horror to chyba bym im głowy ukręciła.
Ogólnie to trochę ich poznałam i są świetnymi ludźmi. Mówili mi że mogę mówić do nich ich przezwiskami, ale i tak wszystkich nie zapamiętałam, co jest normalne. Każdy się dużo śmiał. Dobrze że siedzieliśmy na podłodze, bo gdyby TaeHyung siedział na fotelu lub kanapie dawno by spadł. Tak jedynie z czego spadł to dywan. Pomińmy fakt że płakał ze śmiechu bardziej niż my wszyscy razem wzięci, a z czasem bardziej się śmialiśmy z niego niż z filmu.
- Może zamówimy pizze? - zapytał NamJoon na co wszyscy się zgodzili.
- To ja zamówię - JiMin wyjął telefon z kieszeni i wstał - Jakie chcecie? - zapytał i zaczęły się sypać zamówienia. Jak już każdy powiedział jaką chce to różowo-włosy wyszedł z pomieszczenia, żeby zadzwonić. Wrócił po pięciu minutach siadając na swoje miejsce.
- To ty już o nas sporo wiesz, to może teraz opowiesz nam coś o sobie? - zaproponował mi YoonGi.
- Od czego zacząć? - zapytałam.
- Od początku - Powiedział Hobi kładąc się na dywanie.
- No to mieszkam tu od urodzenia. Jak miałam osiemnaście lat umarła moja mama, a tato rok później. Od tamtej pory radzę sobie sama i jakoś żyję. Pracuję niedaleko w sklepie odzieżowym. Chyba tyle - skończyłam i napiłam się soku. Chłopaki spojrzeli po sobie i po chwili wrócili wzrokiem na mnie. - O co chodzi? - zapytałam odstawiając szklankę na stolik.
- Nie, nie, nic - powiedział Kooki.
Gdy film się skończył oglądaliśmy jeszcze kreskówki do późnej nocy. Tak później że Tae i JungKook zasnęli. Wyglądali tak uroczo że musiałam im zrobić zdjęcie. TaeHyung miał głowę na ramieniu Kookiego, a on natomiast miał opartą głowę na głowie Tae.
- To my może ich obudzimy i już pójdziemy - zaproponował NamJoon.
- Trochę żal mi ich budzić - powiedziałam patrząc na śpiącą dwójkę. - Może zostaniecie na noc? - wypaliłam co spotkało się z ich lekkim zdziwieniem. - To znaczy ja was nie zmuszam czy coś, ale mam w tym domu sporo miejsca jeśli chodzi o spanie - uśmiechnęłam się. Polubiłam ich i to tak naprawdę, mam tylko nadzieję, że się nie zawiodę.
Oni spojrzeli jedynie po sobie i z uśmiechem się zgodzili. Zostawiliśmy dwójkę śpiącą na kanapie, jedynie przykrywając ich kocem. Zaprowadziłam każdego do osobnego pokoju. Jin i JiMin spali w pokoju gościnnym, YoonGi z NamJoonem w dawnym pokoju rodziców, a Hobiego wzięłam do mojego pokoju. Zaniosłam wszystkim świeżą pościel. Gdy wróciłam HoSeok już smacznie spał przytulony do jednego z moich pluszaków. Uroczy widok. Musiałam zrobić zdjęcie. W końcu rozścieliłam sobie koc na podłodze, położyłam na nim poduszkę i przykryłam się drugim kocem, a po niedługim czasie zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro