<10>
Jin
Od rana siedzę w kuchni i zajmuję się gotowaniem oraz pieczeniem, żeby zając czymś swoją głowę. Za dużo ostatnio myślę.
W domu jestem ja, JiMin i NamJoon. JiMin siedział w pokoju i coś robił, mało mnie obchodziło w tym momencie co, a Joon chyba spał. Moje myśli krążyły w okół ostatniego tygodnia. W sumie tydzień temu spotkaliśmy się z Kirą i było świetnie, tylko... chodzi o to co stało się przed spotkaniem, to na placu zabaw. Nie mogłem zapomnieć o tym spotkaniu.
- O czym myślisz? - obok mnie pojawił się JiMin.
- Co? Ja? O niczym.
- To dlaczego kroisz powietrze? - zapytał patrząc na moje ręce. Też spojrzałem w tamtym kierunku i faktycznie, marchewka się skończyła, a ja kroiłem powietrze. Chyba za bardzo odpłynąłem. Różowowłosy usiadł na blacie obok deski na której kroiłem kolejną marchewkę. Spojrzałem na niego, na jego twarzy był uśmiech.
- Chyba wiem o czym myślisz - jego uśmiech stał się jeszcze większy. - Nasz Jinnie się zakochał - zanucił i odchylił głowę do tyłu przez co uderzył się w szafkę wiszącą nad jego głową. Zaśmiałem się i zająłem dalej krojeniem warzywa. - Nie udawaj, widzę jak patrzysz na Kirę - na te słowa nóż wypadł mi z ręki. - Wiedziałem! - krzyknął zeskakując z blatu i skacząc jak małe dziecko.
- Co wiedziałeś? - do kuchni wszedł NamJoon. Spojrzeliśmy na niego, a Jimin już otwierał buzie żeby mu powiedzieć, ale podszedłem do niego i zakryłem mu usta dłonią.
- Że dziś marchewka z ryżem - powiedziałem patrząc na Nama. Chłopak pokiwał głową i wziął jogurt z lodówki po czym poszedł do salonu. Chyba dopiero wstał, bo nic nie podejrzewał. Zabrałem dłoń z twarzy JiMina i wróciłem do krojenia marchewki.
- Czyli naprawdę mam rację! Podoba ci się! - czy on może przestać się uśmiechać?
- Nie wiem no... - wrzuciłem marchewkę do garnka z wodą. - Ale czuje się przy niej dziwnie szczęśliwy - czy ja właśnie zacząłem się zwierzać największej papli z naszego grona? Coś chyba ze mną nie tak.
- Czyli się zakochałeś!
- Zauroczyłem.
- Cicho, prawie to samo - zabrał z mojej ręki nóż i wrzucił do zlewu.
- Co ty robisz? Jeszcze miałem zamiar coś zrobić - powiedziałem oburzony patrząc na Parka.
- Niby co? - rozejrzał się dookoła patrząc na stół gdzie było nastawiane tyle dań, że starczy na tydzień i ciast których mniej nie było.
- No nie wiem... Zabić cię? - zacząłem zbliża się do niego z ostrym narzędziem. Różowowłosy automatycznie zaczął się cofać i powtarzać "nie, nie, nie".
- Jin hyung, weź nie żartuj. Odłóż to, przecież wiesz, że cię kocham - wystawił ręce przed siebie. Gdy jego plecy spotkały się ze ścianą zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. W końcu znalazł wolną drogę ucieczki i zwiał prosto w stronę salonu. Pobiegłem za nim, wciąż trzymając nóż w ręce.
- Namjoonie! Pomóż! - chłopak schował się za wcześniej przez niego wspomnianym.
- Zginiesz - powiedziałem podchodząc do nich.
- Co wam się dzieje? Hyung, odłóż ten nóż - Namjoon patrzył to na Jimina, to na mnie.
- Stwierdziłem fakty, a on chce mnie zabić - powiedział głosem małego niewinnego dziecka.
- Nie rozumiem was - skomentował przykładając rękę do twarzy.
- Nie moja wina, że aż czuć to, że Kira mu się podoba! - teraz to naprawdę mam ochotę go zabić.
- Wcale, że mi się nie podoba - podniosłem głos spuszczając rękę z nożem.
- Każdy z nas wie, że ci się podoba - powiedział fioletowowłosy wracając na kanapę.
- Co? - spojrzałem na nich z rezygnacją.
- Nie no, tylko ja i Jimin - uśmiechnął się. - Reszcie nie chce się myśleć - skomentował i zabrał się z powrotem za jedzenie jogurtu.
Zrezygnowany wróciłem do kuchni, odłożyłem nóż na blat i usiadłem przy stole. Złapałem za ciastko ryżowe i wziąłem całe do buzi. Schowałem twarz w dłoniach. Zakochać się w przyjaciółce, gorzej nie mogłem trafić.
- Aigo - jęknąłem uderzając głową o stół. Czeka mnie cudowne friendzone.
- Będziemy mieć gości? - w kuchni pojawił się Jeongguk. Spojrzałem na niego i pokręciłem przecząco głową. - Coś się stało? - znów pokręciłem głową.
Wstałem z miejsca, odłożyłem fartuszek na swoje miejsce i poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Może to tylko chwilowe?
Co ja siebie oszukuje, to nie jest chwilowe. Złapałem pierwsze co miałem pod ręką i rzuciłem w ścianę. Poduszka trafiła w zdjęcie które wisiało na ścianie, to znaczy teraz leżało na podłodze ze zbitą szybką. Podszedłem do przedmiotu leżącego na panelach. Ja i SooRo. Czemu to zdjęcie jeszcze tu wisi? Wziąłem ramkę ze zdjęciem i wyrzuciłem je do kosza, następnie sprzątnąłem szkło i zrobiłem z nim to samo, co z resztą. Podniosłem poduszkę i wróciłem na łóżko.
Leżałem już tak z półtorej godziny. Dawno nie spędziłem tyle czasu nie robiąc kompletnie nic. Złapałem telefon, żeby sprawdzić godzinę. Dochodzi osiemnasta. Miałem już odłożyć urządzenie, ale nagle ekran się rozjaśnił i zobaczyłem ikonkę wiadomości. Odblokowałem ekran i wszedłem w wiadomości.
Od: Kira
Cześć Jin
Widząc wiadomość od niej mimowolnie się uśmiechnąłem. Uh... Seokjin, ogarnij się.
Do: Kira
Cześć
Szybko odpisałem i równie szybko dostałem odpowiedź.
Od: Kira
Masz może czas?
Do: Kira
No mam. Coś się stało?
Od: Kira
Tak jakby... Mógłbyś przyjść? Wszystko ci wytłumaczę.
Do: Kira
Będę za 20 minut!
Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Wziąłem z niej czarne spodnie i błękitny sweter. Szybko się przebrałem i zbiegłem na dół. Założyłem buty i kurtkę, z szafki wyciągnąłem klucze do auta. Oznajmiłem szybko chłopakom, że muszę gdzieś jechać po czym wyszedłem z domu, wsiadłem do samochodu i pojechałem do Kiry.
Po dziesięciu minutach byłem na miejscu. Wysiadłem z auta, zamknąłem je i ruszyłem do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili otworzyła mi blondynka. Była wystraszona. Zaprosiła mnie do środka gestem ręki. Gdy stałem już obok niej, zamknęła drzwi na każdy możliwy zamek i odetchnęła z ulgą. Patrzyłem na nią wciąż nie wiedząc o co chodzi.
Poszliśmy do salonu gdzie było wszystko rozrzucone po podłodze. Wszystkie zdjęcia, papiery, figurki i rzeczy które znajdowały się na półkach bądź w szafkach.
- Co tu się stało? - zapytałem rozglądając się po pomieszczeniu.
- Tak jest w każdym pokoju. Ktoś się włamał. Napisałam do ciebie bo jesteś pierwszą osobą o której pomyślałam - wytłumaczyła, a jej głos coraz bardziej drżał. - Policja już tu była, mówili że się tym zajmą - zatopiła twarz w dłoniach. Nie zastanawiając się dłużej, przytuliłem ją. - Czy możesz zoastać na noc? Trochę się boję, ale jeżeli to kłopot to naprawdę nic się nie dzieje.
- Spokojnie, zostanę, nie zostawię cię samej w takiej sytuacji - odsunąłem się trochę i złapałem za jej ramiona - Teraz usiądźmy chwilę, ty się uspokoisz, a później ogarniemy tu choć trochę - posłałem jej lekki uśmiech, który odwzajemniła.
Usiedliśmy na kanapie, żeby Kira mogła się trochę uspokoić, po czy zabraliśmy się do pracy.
O dziwo po czterech godzinach udało nam się wszystko w miarę ogarnąć, w każdym pokoju. W międzyczasie napisałem do chłopaków, że nie wrócę na noc. Nawet już nie pytali dlaczego, bo wiedzą, że i tak nic ze mnie nie wyciągną.
Obecnie siedzieliśmy w salonie, pijąc w ciszy herbatę. Szczerze mówiąc naprawdę cieszę się z jej obecności. Jaki ja jestem głupi. Porażka związkowa będzie mi towarzyszyć do końca mojego marnego życia.
Poprawiłem się na fotelu i odłożyłem, pusty już, kubek na stolik. Ona również odłożyła naczynie, po czym, wstając z kanapy, oznajmiła, że idzie przygotować mi pokój. Ja jedynie przytaknąłem i zabrałem brudne kubki, żeby zanieść je do kuchni i umyć.
Niedługo po tym jak skończyłem zmywać, Kira przyszła, mówiąc, że pokój zaraz obok jej pokoju jest już gotowy, a ona idzie już spać. Przytaknąłem na jej słowa, wycierając ręce i życzyłem jej dobrej nocy.
Blondynka poszła do łazienki, a ja udałem się do pokoju w którym mam dziś spać. Opadłem na jedno z dwóch łóżek znajdujących się w pomieszczeniu i przymknąłem oczy. Chwilę tak leżałem, aż w końcu ściągnąłem sweter pod którym miałem jeszcze zwykłą, białą koszulkę. Spodnie zostawiłem i wkopałem się pod kołdrę, gasząc lampkę nocną.
W nocy obudził mnie jakiś szum. Gdy sprawdziłem godzinę okazało się, że jest niewiele po drugiej. Podniosłem się do pozycji siedzącej i przetarłem oczy jakby miało mi to pomóc widzieć lepiej w ciemności. Po chwili drzwi z pokoju się otworzyły i mogłem dostrzec zarys sylwetki Kiry.
- Coś się stało? - zapytałem zaspanym głosem.
- Trochę się.... boję - przyznała spuszczając głowę. Chwilę się zastanawiałem co zrobić, aż w końcu posunąłem się bardziej na kraj łóżka.
- Chodź tu, połóż się - dostrzegłem jak podnosi głowę, pewnie zaskoczona, ale wolnym krokiem przyszła i położyła się obok mnie. - Nic się nie bój, nie jesteś teraz sama, jestem z tobą - powiedziałem trochę ciszej. Blondynka odwróciła się do mnie twarzą i uśmiechnęła się lekko.
- Mogłabym... um... przytulić się? - zapytała niepewnie. Ponownie posłałem jej uśmiech i objąłem ją w talii ramieniem. Dziewczyna od razu przybliżyła się do mnie i wtuliła się bardziej. Cieszyłem się w środku jak głupi. Po niedługiej chwili zasnęła. Ja również nie leżałem bezczynnie i poszedłem spać.
***
pam pam pam pam pam pam pam pam pam pam pam pam
YOU GOT THE BEST OF ME
(psyt... mam małe pytanie znajdziecie je na tablicy;) )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro