Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9.Wstęga

Tak jak każdego ranka lodowata woda muska moje ciało. Dlaczego akurat zimna? Ona pobudza, nie pozwala zasnąć, daje ukojenie. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Jednak jeżeli działa, to w czym problem?

Wysuszony i ubrany wszedłem z powrotem do pokoju. Rozglądnąłem się. Coś nie pasuje. Otwarte okno, rozbity wazon. Zmarszczyłem brwi i podszedłem. Zamknąłem je i pozbierałem kawałki szkła. Odwróciłem, a na łóżku ujrzałem swoją żonę.

~Wybacz za bałagan. To niechcący.~zaśmiała się

-Co Ty tutaj robisz?-moje serce przyśpieszyło

~Podejdź słońce.~uśmiechnęła się.~ Nie gryzę.-podszedłem niepewnie

-T-Ty naprawdę nie żyjesz.-moje oczy się zeszkliły

~W pewnym sensie.~skrzywiła się.~ Muszę iść...Przeszukaj cały ten pokój. Znajdź w_

Nie dokończyła. Rozpłynęła się w powietrzu. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza. Wytarłem ją wierzchem dłoni i usiadłem na materacu. Ułożyłem dłonie na karku. Kolejna fala informacji zalała moje ciało. Moja głowa ciężka od myśli nasuwała mi, abym poszedł spać. Rozum tak samo. Serce rwało się, żebym od razu zaczął przeglądać pokój. Wszystko zaczęło się we mnie kotłować. Zacisnąłem palce na kołdrze. Zerwałem się na równe nogi i przeszedłem na sam koniec pokoju.

Pomieszczenie wywróciłem do góry nogami. Pragnąłem znaleźć cokolwiek. Chociażby mały szczegół. Wszędzie panował bałagan. W końcu nastąpił czas na szafę. Wywaliłem z niej wszystko. Przeglądałem jej każdy zakamarek, przesuwałem ubrania po podłodze. Nic nich nie wyleciało. Odsunąłem ją nawet. Nic. Sprawdziłem pod łóżkiem niechcący łamiąc jeden szczebel. Pusta teczka. Wszystkie małe szafeczki. Totalne zero. Stałem w miejscu. Niczego nie znalazłem.

Nie poddając się dalej przeczesywałem każdy zakamarek pokoju. Ku ironii została mi tylko jej toaletka. Zirytowany swoją głupotą usiadłem przy niej. Otwierałem każdą szufladę po kolei. W ostatniej ujrzałem to. Czerwona wstęga. Kto by się spodziewał, że życie da mi ją na sam koniec. Może to zwykła wstążka? Nie wygląda na taką. Zacząłem jej się przyglądać. Spojrzałem z powrotem do pudełeczka, w której przebywała. Liścik. Zacząłem czytać. Niestety, był postrzępiony i wyblakły przez czas. Jednak upewnił mnie on, że to o to chodziło.

________

321

Tu tu tu

Ktoś powinien mnie pilnować, abym nie zapominała o dodawaniu rozdziałów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro