Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.Pełnia księżyca

Stałem pod prysznicem. Moje ciało muskała woda. Włosy oklapły poprzez spotkanie się z nią. Wyprostowany wlepiłem wzrok w płytki. Nie ruszałem się. Po prostu dawałem cieczy spływać po mnie.

Powinienem tej nocy iść do lasu? To w ogóle ma znaczenie? Pokój, las, czy plaża. Nie wiem. Skąd mam wiedzieć? Sensownym jest dawanie sobie nadziei? Wszyscy odpuścili. Jednak, czy zrobiliby to gdyby kamień był stabilny?

Ubrany wyszedłem z pokoju. Dużo czasu zacząłem spędzać z Ezarelem. To daje mi w pewnym stopniu ulgę. Idąc w stronę schodów zauważyłem Ykhar. Jutro powinna wrócić Saria z Chromem, a Villend za dwa, góra trzy dni. Brownie spojrzała na mnie współczująco. Nie zatrzymałem się. Po prostu ją ominąłem wchodząc do królestwa elfa. Usiadłem na kanapie i spojrzałem na niego. Stał przed stołem wlepiając wzrok na jego zawartość. Nie chcąc mu przeszkadzać zacząłem krążyć oczami po całym pomieszczeniu. Zauważając pluszaka zmarszczyłem brwi. Zwierzę, a dokładnie fenek ułożony był na taborecie niedaleko niebieskowłosego. Podniosłem się niechętnie i przeszedłem ten kawałek. Wziąłem maskotkę do ręki. Ten zauważając to wyrwał mi go z dłoni.

-Hej! Nie dotykaj.-mruknął kładąc go na miejsce

-Skąd go masz?-uśmiechnąłem się lekko

-Nie ważne.-burknął

-Czyżby?-uniosłem brwi

-Weź idź się czymś zajmij, a nie denerwuj mnie.-fuknął biorąc jakąś listę do rąk

-Pomóc Ci w czymś?-zapytałam od tak, w końcu nie mam co robić

-Znasz się jakkolwiek na eliksirach?

-Może. Jednak nie wiem, czy warto ryzykować.

-To idź do Miiko i daj jej to.-wręczył mi list.- Następnie weź od Karuto skrzynkę. Powiedz, że jest mi potrzebna. Zrozumie.

Skinąłem głową i powędrowałem do kitsune. Zrobiłem to o co prosił chłopak. W końcu wróciłem do niego trzymając dosyć ciężkie pudło pełne jakiś rzeczy. Położyłem je na ziemię i wziąłem głęboki wdech.

-Dam sobie rękę uciąć, że nie podniósłbyś tego.

-Możliwe. W pracy trzeba mieć osoby, które Ci pomogą.-zaśmiał się

-Kto Ci niby pomaga?-zmrużyłem oczy

-Czy to ważne?-napomknął

-No w sumie nie.

Miałem swoje domysły. Jednak nie wnikałem. Po prostu z powrotem usiadłem na sofie. Spędziłem z nim kilka godzin. Rozmawialiśmy na różne tematy. Jak za dawnych lat. Nie o krysztale, straży, misjach.

Pożegnałem się z nim i przeszedłem do swojego pokoju. Przebrałem się w całkowicie czarne ubrania. Usiadłem na parapecie. Miejsce, które było oazą Leili. Niebo z granatu przechodziło w czerń. Wyczekując pierwszych gwiazd obserwowałem ogród. Zapewne gdyby ktoś to widział zaśmiałby się mówiąc, iż robię jako monitoring. Nie przejmowałem się. Siedzenie w oknie obserwując naturą uspokajało mnie. Koiło nadmierne uczucia.

Widząc pojawiające się gwiazdy zeskoczyłem z parapetu. Wyszedłem z pomieszczenia i zacząłem przemierzać korytarz. Czmychnąłem na zewnątrz i pobiegłem w stronę bramy. Nie interesowało mnie, czy ktoś mnie zobaczy. Przeszedłem przez wielkie przejście i stanąłem w miejscu. Nie wiedziałem gdzie się kierować. W końcu mnie oświeciło. Pobiegłem leśną ścieżką. Przechodziłem pomiędzy krzakami uważając na odstające gałęzie.

Zdyszany oparłem dłonie na kolanach i brałem głębokie oddechy. Czując, iż moje serce wróciło do normalnego rytmu podszedłem bliżej. Ulubione miejsce dziewczyny. Polana okrążona drzewami. Usiadłem tuż przed jeziorem. W tafli wody odbijało się niebo. Księżyc znajdował się na samym środku. Piękna pełnia. Oddychałem głęboko, czekając.Nawet nie wiem na co. Umysł jak i dusza pomimo kłótni kazały mi tu przyjść.

~Nevra?

Do moich uszu dobiegł głos. Znajomy, ale jednak rozdarty. Tak jakby się rozpływał w powietrzu. Rozejrzałem się do okoła.

~Pamiętałeś.

Tym razem usłyszałem cichy śmiech. Mi zdecydowanie do niego było daleko. Moje całe ciało się spięło. Nic mogłem zlokalizować żadnej istoty.

-Leila?-zapytałem niepewnie

~Słucham Cię.~zachichotała

-T-To naprawdę Ty? Gdzie jesteś?-moje serce biło jak szalone

Nie dostałem odpowiedzi. Zapanowała dziwna cisza. Nic, ani nikt nie wydawał dźwięków. Tak jakbym znalazł się w zamkniętym pomieszczeniu. Nagle jasne światło. Przede mną stanęła Leila. Jednak nie taka jak zawsze. Ona...Jest duchem.

~Znalazłeś mnie.~uśmiechnęła się łagodnie

-Leila!-chciałem ja przytulić, ale moje dłonie przez nią najzwyczajniej w świecie przeszły

~Nie martw się.

-Kto Ci to zrobił?-moje ręce zaczęły drżeć

~Dowiedziałam się prawdy. Wiem już wszystko.~nagle jęknęła z bólu

-C-Co? Nie rozumiem.-do moich oczu naszły łzy

~Nie mogę z Tobą już rozmawiać. Czekaj na mnie...Nie opuszczaj Kwatery nocą. Zaufaj mi.

Zniknęła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. To wszystko jest tak niedorzeczne. Naprawdę nie żyje. To wszystko dzieje się naprawdę? Nie jestem w jakimś głupim śnie, a nawet koszmarze? Pragnę poznać prawdę.

________

701

Dum dum dum. Rozkręca się jeszcze bardziej.

Dziękuję, że jesteście ze mną ♥


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro