10.Uratuj mnie
Siedzę w Bibliotece już od jakiś trzech godzin. Przeglądam każdą książkę po kolei. Potrzebując znaleźć cokolwiek na temat tej wstęgi sięgam po kolejna lekturę. Dlaczego nie zapytam Keroshane, bądź Ykhar? Nie mam pojęcia jak opisać co potrzebuje. Z resztą co jeżeli zapytają po co mi ona? Wywołałem wilka z lasu. Zza regałów wypełzła Brownie. Podeszła do mnie uśmiechając się dosyć sztucznie. No chyba, że tylko mi się wydaje. Może to wszystko mi się wydaje?
– Czego szukasz? – uśmiechnęła się radośnie.
– Książki – burknąłem.
– Jakiej? – nie poddała się.
– O wstążkach – przewróciłem oczami.
– Tam jest – wskazała palcem na okładkę. – Trzeba było zapytać od razu.
Odeszła w podskokach dalej się uśmiechając. Naprawdę? Nie dowierzając, że o nic nie zapytała ruszyłem swoje cztery litery z ziemi. Wziąłem książkę i krzycząc, że zabieram ją do siebie wybiegłem z Biblioteki. Szybkim krokiem przeszedłem do swojego pokoju. Omijając bałagan, który nie zdążyłem jeszcze posprzątać usiadłem przy biurku. Zacząłem kartkować książkę.
Szczerze? Nie spodziewałbym się, że kiedykolwiek będę czytać o jakiś wstążkach. Wygląda to żałośnie. Jednak warto. Dla mojej ukochanej zawsze. W końcu zauważyłem to zdjęcie. Pewny, że to ten dział zacząłem czytać.
Wstęga życia. Jestem ciekaw kto wymyśla te cudowne nazwy. Może ona uratować życie. jedynym warunkiem jest to, iż musisz być osoba wybraną i świadomą swojego czynu.
– W jakim sensie wybraną? – fuknąłem zirytowany.
~ Hmm. Szczerze to sama nie wiem.
Odskoczyłem jak oparzony. Zmarszczyłem nos i podniosłem się z ziemi. Przede mną pojawił się duch. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
– Wybranym przez coś, albo kogoś – mruknąłem.
~ Spróbuj się czegoś dowiedzieć. Ja spróbuję wyciągnąć coś stąd. O ile to możliwe.
– Co kiedy wszystko będzie gotowe? Nie wiem gdzie jesteś. To w ogóle się uda? – odezwała się moja pesymistyczna strona.
~ Uratuj mnie ~ szepnęła po czym zniknęła.
Przeszedł mnie dreszcz. Wszystko było tak skomplikowane. Nie umiałem tego wszystkiego złożyć w jedną całość. Wyglądało to tak jakby każdy ten kawałek był odmienny. Przyłożyłem czoło do ściany i westchnąłem cicho. Zapowiada się ciekawa noc.
Pobiegłem do Biblioteki. Wbiegłem do środka i zacząłem patrzeć na grzbiety książek. Dobrze wiedząc co potrzebuje przeszedłem do kolejnej alejki. Chwyciłem oporną lekturę i wyszedłem widząc niezadowoloną miną Kero. Nie dziwię się. Może iść do siebie dopiero kiedy zamknie tutaj.
Zaświeciłem świeczkę i usiadłem szukając odpowiedniej strony. Coś musi tutaj być. To ja uratuje. Choćbym miał nie spać całą noc znajdę to.
________
403
Wiem, że trochę krótko, ale nie będę bezsensownie, czy na siłę przedłużać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro