Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.Zamykamy poszukiwania

[Przypominam, iż jak na razie wszystko pisane jest z perspektywy Nevry]

Stałem w Kryształowej Sali wlepiając wzrok w ziemię. Odkąd Leila zniknęła wszystko wywróciło się do góry nogami. Życiodajny kamień świrował. Raz emanował pełen energii, a drugim razem gasł i wydawało się jakby miał pęknąć. Oracle przestała się pokazywać. Nawet Huang Hua nie umiała nam pomóc. Miiko postawiła całą straż na nogi. Wszyscy się rozproszyli w celu znalezieniu wilczycy. Valkyon wraz z Ezarelem zostali ze mną tutaj. Keroshane pilnował spokoju. Ykhar została odesłana na ten czas do Misteji, Chrome z Sarią na wyspę Kapp. Za to Villend wyjechał do Amalgund'a. Nie był z tego powodu zbyt zadowolony, ale chciał pomóc jej szukać. Nawet łącząca się z tamtym miejscem przeszłość nie stanowiła dla niego przeszkody.

Do pomieszczenia w końcu weszła Miiko. Kolejne spotkanie. Omówienie spraw. Zawsze nikt nie wie co powiedzieć. W prawdzie, co można powiedzieć?

-Witam was.-mruknęła wyraźnie niewsypana.- Minęły już...

-Dwa tygodnie.-podsunął jej elf

-Tak. Dwa tygodnie odkąd zniknęła Leila. Wszyscy wiemy co się dzieje z tego powodu. Wiem, że czternaście dni to nie jest jakiś bardzo długi okres czasu, ale muszę was o tym powiadomić.

-Mów śmiało.-mruknął Valk

-Zamykamy poszukiwania. Wszystko wskazuje na to, że dziewczyna nie żyje.

-Jak to?! Przecież...-mój głos zadrżał

-Nevra. Ja wiem, że to jest dla Ciebie bardzo ciężkie, ale nasi ludzie już nie dają rady. Kamień jest na tyle niestabilny, że wszyscy gorzej się czują. Nie możemy tak ryzykować.

-Dlaczego śmierć?-moje oczy zaszły łzami

-Wiesz jakie są procedury.

-Niestety.

Sfrustrowany wyszedłem nie mogąc się opanować. Miałem ochotę wykrzyczeć jej w twarz jak bardzo nienawidzę tych zasad. Nie mogłem. Reaguje tak, bo zaginęła moja żona. Kitsune dobrze wie, że jeżeli nie zaprzestaniemy możemy stracić więcej ludzi.

Wszedłem do naszego wspólnego pokoju. Przemeblowaliśmy to pomieszczenie kilka dniu po ślubie. Uśmiechnąłem się smutno przypominając sobie kłótnię na temat koloru dywaniku.

Usiadłem na parapecie. W miejscu, które tak bardzo kochała. Zawsze lubiła spędzać tutaj czas. Beztrosko wpatrywać się w niebo. Tym razem ja to zrobiłem. Mój wzrok tkwił na granatowym niebie pełnym gwiazd.

-Znajdę Cię. Obiecuję.-mruknąłem opierając głowę o ścianę

________

345

No to pierwszy rozdział za nami. Przepraszam, że taki krótki. Jednak nie widzę sensu przedłużania na siłę. Ilość słów będzie różna.

Jak wiadomo pierwsze rozdziały nie są zawsze jakoś super mega zachęcające. Jednak mam nadzieję, iż zostaniecie ze mną! ♥


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro