Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Opowiadanie zawiera sceny +18.
Nie lubisz? Nie czytaj.
Dziękuję za uwagę.

🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄

-Nareszcie wolne, mogę się porządnie wyspać. - stęknął kładąc plecak obok szarego biurka.
- Nie byłabym tego tak pewna. - odrzekła jego matka.
- Dlaczego?
- Twój brat wpadnie. - powiedziała udając obojętność, ale tak naprawdę wiedziała, że jej syn będzie zadowolony. Ona również była. Nie widziała starszego z braci od ponad czterech lat.

- Jimin hyung przyjedzie?! - pisnął wesoło. Był ciekawy czy się zmienił i nie mógł się już doczekać. - Kiedy? Na długo zostaje? - Dopytywał brunet. Kobieta tylko cichutko się zaśmiała.
- Skarbie uspokój się, przyjeżdża dziś wieczorem. Nie wiem ile chce zostać, ale chyba dosyć długo. - siedemnastolatka rozpierała radość.

Razem ze swoją rodzicielką wziął się za końcowe uporządkowanie mieszkania, większość była już ogarnięta. Zbliżały się święta, a przecież nikt nie sprząta na ostatnią chwilę, prawda? No przynajmniej u nich tak nie było. Po zakończonej robocie wzięli się za część przygotowań, którą Jungkook uwielbiał - gotowanie różnych potraw. O tak, zdecydowanie kochał to robić. A jeszcze bardziej kochał podjadać ciasteczka, czekoladę, bitą śmietanę z miski lub inne słodkości gdy nikt nie patrzył. Bo jeżeli zauważyła to jego mama, to od razu kazała mu iść do pokoju, albo biła go po rękach.

Pod wieczór wrócił jego tata. Pozostało tylko czekać jeszcze na starszego z synów by dokończyć ostatnią z potraw- sałatkę, którą zawsze robiła cała czwórka. Pomijając te kilka lata, w których Jimin na święta nawet się nie zjawiał, przysyłał tylko kartki z życzeniami. Brunet udawał zadowolonego, lecz w rzeczywistości, gdy rodzice już spali, cichutko płakał w swoim łóżku. Kochał swojego brata bardzo, bardzo.

Po mieszkaniu rozległa się melodyjka dzwonka. Jungkook nigdy nie przepadał za tym dźwiękiem, zawsze drażnił jego uszy. Tym razem tak nie było, bo oznaczał przybycie długo wyczekiwanej osoby.
- Ja otworze! - powiedział głośno jego tata.
Tak naprawdę, stresował się, dlaczego? Jego oddech przyśpieszył gdy w progu stanął on. Umięśniony z mocnymi rysami twarzy blondyn. Zmienił się, i to bardzo. Wyglądał teraz na bardzo rozsądnego pana biznesu. Nie to co on.
-Nie przywitasz się? - zapytał męski głos. Siedemnastolatek nie wiedział co teraz uczynić. Podać rękę? Skłonić się? Czy może przytulić?
Z przemyśleń wyrwał go starszy, który przyciągnął go za dłoń i wtulił w swoje umięśnione ciało. Czyli Jimin wybrał opcję numer trzy. Brunet był bardzo zadowolony z tego wyboru, mógł chłonąć jego woń. W oczach zebrały mu się łzy, które jak najprędzej powstrzymał. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo tęsknił.
- No dobrze chłopcy, będziecie mieli jeszcze czas na rozmowy i tego typu sprawy. Teraz chodźcie coś zjeść. - Jungkook z niechęcią oderwał się od Jimina podążając za kobietą.

- Na ile zostajesz? - zapytał młodszy przeżuwając kluseczki przygotowane przez ich Ojca.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno do sylwestra zostanę, może jeszcze dłużej. Jungkookowi robiło się ciepło w środku słysząc to.
- Czyli do nowego roku śpisz na dmuchanym materacu Jungkookie. - powiedziała rozbawiona kobietka.
- Mamo, nie wygłupiaj się, przecież jesteśmy braćmi, możemy spać razem. - spojrzał na tamtego uśmiechając się znacząco.
Brunet powoli przełknął zawartość swojej buzi, by po chwili napić się wody.
- Skoro chcecie, nie ma sprawy. Tylko macie nie gadać pół nocy.
- Obiecuję. - blondyn wyszczerzył się ukazując swoje białe zęby.

Siedemnastolatek wpatrywał się w sufit.
- Dlaczego tak długo cię nie było? Nawet nie raczyłeś zadzwonić by porozmawiać.
- Wiem królewno, przepraszam. Miałem dużo pracy i nauki. Proszę wybacz mi. Jutro Ci to wynagrodzę. Co powiesz na lodowisko? - jego kąciki lekko się uniosły, brunet i tak tego nie dostrzegł, było za ciemno.
- Um, dobrze. Ale jeszcze porozmawiamy o tym. - starał się brzmieć groźnie, lecz i tak mu to nie wyszło.
Ostrożnie objął blondyna. Nie był pewny czy tamten tego chce.
-Zachowujesz się jakbyś się mnie bał. - przycisnął go do siebie i delikatnie musnął ustami jego czoło. Wtulił nos w jego włosy, zawsze uwielbiał jego zapach i do tej pory to pozostawało bez zmian.

- Aish! - zaczął masować swój prawy pośladek, obok stał Jungkook cicho się śmiejąc.
- No nie mów, że zapomniałeś jak jeździ się na łyżwach.
- Cicho, to kwestia wprawy. Już więcej się nie wywrócę.
- Tak, sześć upadków temu też tak mówiłeś. - podał mu dłoń zadziornie się uśmiechając. Chłopak chwycił ją i otrzepał spodnie.
- Ale tym razem to prawda! - nadąsał się.
- Powiedzmy, że ci wierzę. Bawimy się w ganianego, ty ganiasz! - krzyknął brunet popychając delikatnie starszego, przez co tamten prawie znowu stracił równowagę.

Drobna kobietka podała im kubki z gorącą czekoladą.
- Pij Rudolfie. - zaśmiał się Jimin. Było już dość późno, a bracia siedzieli w kawiarence, która jako jedyna była otwarta w dzień świąt.
- Musimy niedługo się zbierać, bo mama będzie zdenerwowana. - Starszy skinął głową, po czym upił łyk słodkiej cieczy.
- Spokojnie zdążymy.
- Planujesz znowu wyjechać?
- No nie wiem. Zależy, czy mnie przyjmiesz pod kołdrę.- uśmiechnął się cwaniacko. Jungkook odwrócił głowę w stronę okna i obserwował padający śnieg. I tak pewnie starszy ponownie go zostawi, bez jakiegokolwiek znaku życia. Spojrzał na Jimina gdy ten chwycił jego dłoń i rozkosznie się uśmiechając złożył na niej kilka delikatnych pocałunków. Młodszy myślał, że jego świat zaraz się rozpadnie. Nie mógł dłużej wytrzymać. Chwycił chłopaka za rękę i dosłownie wybiegł razem z nim z kawiarni. Skręcił w pierwszy zaułek jaki zauważył, następnie rozejrzał się czy nie są na widoku, by po chwili zatopić się w ustach starszego. Za długo czekał na ten moment. Tak długa rozłąka zdecydowanie mu nie służyła. Jimin chwycił jego twarz w dłonie i wtargnął swoim językiem do jamy ustnej swojego brata. Zmienił ich pozycję, by to Jungkook przylegał do ściany, a nie on. Badał jego podniebienie łapczywie łapiąc oddech pomiędzy pocałunkami. Gdy jego gorące usta pieściły szyję bruneta. Nagle młodszy przerwał.
- Może dokończymy to potem w domu?
- Z chęcią króliczku. - wyszczerzył się i złożył ostatni pocałunek na jego ustach. Wziął jego dłoń w swoją i skierował się w stronę parkingu, gdzie zostawił samochód. Przez cały czas na ustach obu braci gościł ciepły uśmiech.

- Dużo zdrowia, szczęścia, sukcesów i czego tylko zapragniesz.
- Dziękuję mamuś. Wzajemnie. - odrzekł Jungkook łamiąc kawałek opłatka, po czym ucałował kobietę.

-No synu, a jak tam ta twoja dziewczyna? Jak jej tam było?
- Hyuna. - podpowiedziała kobieta.
Wzrok wszystkich skierował się na kaszlącego Jungkooka, który zachłysnął się właśnie pitym sokiem jabłkowym.
- Przepraszam. Muszę wyjść. - odezwał się w końcu brunet, po czym wstał i jak najszybciej się ubrał.
Miał już wychodzić gdy złapał go Jimin i spojrzał na niego niepewnie. - Zajebiście było mnie ruchać, co? Szkoda, że ci nie wystarczałem.
- Króliczku, to nie tak.
- Zamknij mordę i posłuchaj! Przez cały czas mnie oszukiwałeś...Wyniosłeś się gdzieś za granicę i przez ten cały czas nawet do mnie nie zadzwoniłeś... - Jungkook czuł, że zbierają mu się łzy w oczach, których za wszelką cenę nie mógł powstrzymać. - A teraz się dowiaduję, że masz jakąś lafiryndę? Ją też fajnie się rżnęło? - Jimin chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. -Tak myślałem. Zostajesz do nowego roku, a potem nie chce cię znać. - trzasnął za sobą drzwiami.

Kolejne wydmuchnięcie dymu z buzi. Nie wiedział gdzie się podziać. Miał ochotę się napić do nieprzytomnego. Ale nie mógł, dlaczego? Bo były święta, a wszystko było już pozamykane. Nie mówiąc o tym, że nie jest jeszcze pełnoletni. Co więc miał zrobić? Rzucił papierosa na ziemię i zagasił go butem.
Spojrzał w telefon, było późno. Postanowił więc wrócić do domu.
Na szczęście wszyscy już spali. Rozebrał się do bokserek i rozłożył kanapę w salonie. Ułożył się wygodnie i przykrył kocem.
- Dlaczego nigdy nie dasz mi wyjaśnić? - usłyszał głos brata. Stał oparty o ścianę. Młodszy milczał. - I tak wiem, że nie śpisz. - szepnął kucając obok niego.
- odejdź ode mnie. - odwrócił się tyłem do blondyna.
- Królewno proszę, wierz mi. Ta dziewczyna nie istnieje. Wymyśliłem ją tylko po to, żeby rodzice nic nie podejrzewali. - pogładził go po ramieniu, po czym wstał i ruszył do pokoju. - Z resztą wierz w co chcesz. Nie kocham nikogo bardziej niż ciebie. - dodał.
Brunet bardziej wtulił się w brązowy, mięciutki materiał. Nie wiedział czy mu ufać. Ale przecież nigdy go nie oszukał. Zawsze robił dla niego wszystko czego tylko zapragnął. Nie wiedział co ma zrobić. Był zbyt zmęczony by teraz o tym myśleć. W krótce znużył go sen.

- Jungkookie proszę, nie odzywasz się do mnie prawie tydzień. Chcę tego sylwestra spędzić w zgodzie, a potem się wyniosę jak chciałeś. Tylko proszę zacznij ze mną rozmawiać. - próbował zwrócić na siebie jego uwagę. Uklęknął przednim i objął go w pasie. - No co ja mam zrobić? Powiedz mi. Zrobię wszystko. - rzekł smutno nie odrywając swojej głowy od niego.
Nagle poczuł chłodne dłonie na swojej twarzy. Uniósł niepewnie głowę i spojrzał w czarne oczka brata.
- Naprawdę ona nie istnieje? - powiedział dość cicho.
- Naprawdę, obiecuję. Nie bądź zły na mnie. Więcej się to nie powtórzy. 
- Już nie jestem zły. - blondyn wstał i objął Jungkooka.
- Mam dla ciebie prezent. - wyjął malutkie pudełko z kieszeni i wręczył je młodszemu.
- Ojej dziękuję. - powiedział z rumieńcami na twarzy, gdy wyciągnął naszyjnik z białą częścią znaku Yin yang.
- Odwróć na drugą stronę. - młodszy wykonał polecenie. Zobaczył tam napis " Mój na zawsze. " - Zgadzasz się?
- Na co? - rzekł zdziwiony.
- Będziesz mój na zawsze króliczku? - złapał go za podbródek patrząc na jego piękną twarz.
Zawsze mu się podobała. Była blada bez żadnej skazy. Uwielbiał ją. Tak samo uwielbiał jego oczy i kruczoczarne włosy. Najbardziej jednak lubił gdy chłopak się rumienił. Jakże pięknie wyglądały te różowe plamki na jego twarzyczce.
Skinął głową na znak, że się zgadza. Jimin ucałował kolejno jego czoło, policzka i nosek, by następnie złożyć namiętny pocałunek na jego ustach. Zjechał rękoma do jego rozporka, a tamten uwiesił ręce na jego szyi.
- Wróciliśmy! Jimin pomożesz mi z zakupami?! - starszy oderwał się szybko od nastolatka i westchnął.
- Już idę mamo. - wychodząc uśmiechnął się zalotnie do brata.

Całe mnóstwo sztucznych ogni pojawiało się raniąc niebo.
- Szczęśliwego nowego roku Jiminie. - bracia siedzieli na ławce przed domem. Robili tak zawsze, gdy byli mali. Wymykali się z mieszkania, by wspólnie zacząć nowy rok. Tym razem nie było inaczej.
- Szczęśliwego nowego roku Jungkookie. - odpowiedział nalewając im wina. - Za co będziemy pić?
- Może za to, żebyśmy chociaż ten rok spędzili razem?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. Mam dla ciebie niespodziankę, ale to później. - stuknął w jego kieliszek od razu upijając łyka. Następnie oparł głowę o jego ramię.
- Jimin?
-Tak, o co chodzi? - kolejne łyki czerwonego alkoholu lądował w jego buzi.
Było zimno, oni jednak tego nie odczuwali. Byli przykryci kocem. Było bardzo przyjemnie i... romantycznie? Definitywnie tak.
- Bo... pamiętasz akcje w tej ślepej uliczce?
- Oczywiście, ale do czego nawiązujesz? - uniósł głowę spoglądając na niego.
- Bo... my mieliśmy coś zrobić po powrocie... - brunet czuł, jak oblewa go fala gorąca.
- Co takiego, księżniczko? - udawał, że nie rozumie.
- Oj no ty wiesz! Dlaczego mi tak zawsze utrudniasz? - wtulił smutną twarz w jego szyję. - Chce się z tobą kochać. - szepnął tak, by tamten usłyszał.
Starszy wziął brata na ręce i owinął wokół niego koc.

- Już myślałem, że tego nie powiesz. - powiedział kierując się do ich pokoju.
Położył delikatnie brata na łóżko i gdy pozbyli się kurtek i butów Jimin zmniejszył odległość po między ich twarzami do zera. Zmysłowo przygryzł jego wargi, po czym namiętnie zaczął go całować. Kolejno ginęły ubrania z ich ciał.
Starszy sunął językiem po jego szyi. Starał się nie robić na niej zbyt wielu śladów. Jego brat głośno oddychał, gdy ten wsunął rękę pod jego bokserki i zaczął gładzić jego przyrodzenie. Ucałował jego klatkę piersiową. Oczywiście, nie obyło się bez drażnienia sutków Jungkooka, przez co młodszy rozkosznie mruczał.
- Nie drocz się ze mną. - warknął. Czuł, że jego członek staje się coraz twardszy. Nie inaczej było w bokserkach Jimina.
- Spokojnie, wszystko małymi krokami.
- zdjął zbędny materiał z jego pośladków i naślinił dwa palce. Przyłożył jeden z nich do wejścia chłopaka zataczając na nim kółeczka. W końcu wbił go w dziurkę bruneta i zaczął ją rozciągać. Po jakimś czasie dołożył drugi palec, podczas gdy jego ślizgi mięsień jeździł po podbrzuszu siedemnastolatka.
Jungkook myślał, że zaraz nie wytrzyma. Tak mu było dobrze, że przed oczami robiły mu się czarne plamki.
- Teraz musimy być cicho. Od ostatniego razu mojemu "przyjacielowi" się troszkę urosło. Więc może lekko boleć. - rzekł wyciągając palce z jego wejścia.
Młodszy skinął głową pomimo tego, że był spięty. - rozluźnij się kochanie, nie zrobię ci krzywdy. - zaczął gładzić jego uda gdy pozbył się swoich bokserek, ukazując nabrzmiałego członka.  Młodszego przeszły przyjemne dreszcze. Wykonał jego komendę. Po chwili poczuł wilgotnego od śliny penisa Jimina napierającego na jego odbyt.
- Poczekaj. - szepnął nagle. I złapał go za rękę.
- Co się dzieje gwiazdeczko. - zbadał go uważnie wzrokiem.
- B-boje się. - wydukał odwracając głowę.
- Naprawdę, nie masz czego. - chwycił jego twarz i musnął jego gorące wargi, po czym uśmiechnął się ciepło. - Jeśli będzie coś nie tak, to powiesz, dobrze? - tamten potaknął niepewnie głową. - Jungkookie, na pewno chcesz to zrobić? Możemy przerwać w tej chwili jeśli chcesz.
- Nie. Ja chcę, naprawdę. Zróbmy to.
- Dobrze. - powoli włożył członek w chłopka patrząc na niego uważnie. Jego braciszek wydał cichy jęk przymrużając oczy.    
- Już możesz. - powiedział po chwili, gdy się przyzwyczaił.
Ostatnio robili to gdy młodszy miał trzynaście lat, a blondyn szesnaście. Nie za bardzo pamiętał jakie to uczucie. Pamiętał tylko, że czuł się dziwnie. W tedy nie umiał nazwać tego uczucia, teraz wiedział, że tym uczuciem było podniecenie.

Jimin zaczął coraz szybciej poruszać biodrami. Po pokoju rozchodziły się ciche jęki i westchnięcia ich obu. Nie mogli być głośno. Co by powiedzieli ich rodzice gdyby ich tak zobaczyli? W tym momencie ich to nie obchodziło. Cieszyli się chwilą. -  O tak Jimin, właśnie tak. - sapał młodszy gdy blondyn trafiał w jego prostatę.  Głowę miał odchyloną do tyłu  a oczy lekko zaciśnięte. - Sz-szybciej błagam. - Co nakazał, to starszy wykonał. Poruszał się naprawdę szybko. Był cały spocony, tak samo jak Jungkook. - Ja już... nie mogę. - pisnął dochodząc na swoje podbrzusze. Jego mięśnie brzucha drżały z podniecenia.
Po chwili doszedł również jego brat. Opadając obok niego. Ciężko oddychał, a gdy tylko zdołał się uspokoić, zaczął całować się z siedemnastolatkiem. Co chwila przygryzał jego wargę i plątał swój język z tym należącym do bruneta.

Jungkook bawił się czarnym elementem Yin Yang na szyi Jimina. Przy okazji dowiedział się co na nim jest: " Twój na zawsze." Podobały mu się te słowa. Było bardzo późno, oni natomiast leżeli i rozmawiali o przyszłości, przeszłości i teraźniejszości.
- Zamieszkajmy razem. - powiedział, gładząc włosy swojego skarba.
- Naprawdę? - niemal to wykrzyknął szybko siadając.
- Oczywiście, to ta niespodzianka o której mówiłem ci na zewnątrz. - Tamten wtulił się w niego.
Jimin odwzajemnił uścisk.
- Z wielką chęcią.
- Nie wiem co ja sobie myślałem w tej Anglii. Tęskniłem za tobą króliczku. Cholernie za tobą tęskniłem.
- Ja za tobą też. Kocham cię braciszku. 
- Ja ciebie też słoneczko.

❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄❄

Hej wszystkim! Oto specjalny one shot dla was. Dajcie znać jak wam się podoba. Oraz jak podobają się wam nowe okładki do YF i Black&blue.

No i ten no...
Życzę wszystkim wesołych świąt! Dużo prezentów od Mikołaja. 🎅🎅🎅
Oraz szczęśliwego nowego roku!🎉
Trzymajcie się! Bajka.❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro