Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Po kłótni i zjedzonej kolacji poszłam do pokoju Yuki. Chciała abym za nią poszła, więc nie wypadało odmówić. Alex zaś poszła do naszego pokoju w podskokach, no a jakże by inaczej.

Pokój czarnowłosej wygląda przepięknie. Szare, miętowe i białe ściany, meble duże i jasne, a samo pomieszczenie jest jeszcze większe niż nasze.
Po przeglądaniu się wszystkim postanowiłam się wreszcie odezwać.
- Ładnie tu masz. - Powiedziałam z nutką ekscytacji.
- Dziękuję, i super, że ci się podoba. - Uśmiechnęła się. - Ayato, Kanato i Laito mi pomagali w malowaniu ścian.
- Naprawdę? - Zdziwiłam się. - Nie wyglądają na osoby, które by się do tego nadawały. Bez obrazy. - Podniosłam ręce do średniej wysokości ciała w geście obronnym.
- Spoko, spoko. - Zaśmiała się cicho.
- Więc wracając... Po co mnie tu zawołałaś?
- Żeby cię zgwałcić - Zaśmiała się. - Żartowałam.

Zboczeniec...
Nagle usłyszałyśmy naprawdę głośny i cieniutki pisk. Spojrzałyśmy na siebie pytająco, po czym wybiegłyśmy z pokoju. Krzyk dochodził z naszych czterech ścian. Szybko wtargnęłyśmy do pomieszczenia i zobaczyłyśmy Laito, który pochylał się nad Alex.
- Zostaw mnie zboczeńcu! - Krzyknęła.
- Co tu się wyprawia? - Spytała Yuki, tupiąc delikatnie nogą.
- On chce mnie zjeść!
- Laleczko, nie panikuj. Zrobię tak, abyś czuła tylko rozkosz.~
- Myślałam, że wampiry piją tylko krew! A w moich żyłach płynie Nutella!
- Nutella? - Otworzyłam szeroko oczy, a następnie uśmiechnęłam się leciutko.
- Tak, Nutelcia!
- Laito wypieprzaj mi stąd! Jak nie Ayato to teraz ty dobierasz się do mojej przyjaciółki... - Zmarszczyła brwi i zaczęła nawalać go poduszką.
- Auu! - Próbował się bronić.
- Idź znajdź sobie loszkę, która da ci nie tylko krew, ale i swoją kobiecość.
- W jakim sensie? - Spojrzał na nią głupio.
- Dziewictwo ułomie!
- Właśnie! - Wtrąciła Alex.

Ja tylko przypatrywałam się tej całej kłótni, i śmiałam się z ich reakcji. Oni wszyscy są świetni.
Yuki jest inna niż swoje całe rodzeństwo. Shu jest leniwy, a ona tryska pełną energią, Reiji poważny i kulturalny, zaś ona szalona. Laito... Co tu porównywać? Oby dwoje mają taki sam poziom zboczenia.
Przy kolacji wtedy, kiedy trwała kłótnia między nią a czerwonowłosym bratem, temat przekształcił się w to, kto najwięcej razy zaliczył jakieś osoby. Kapelusznik zaczął się wykłócać, że to on najwięcej razy zaruchał, a Ayato, że Ore-sama jest przynajmniej lepszy w łóżku, ble, ble, ble... A Yuki gadała o tym, że liczy się namiętność, której nie wykorzystała.
Brała znienacka.
I domyślam się, że będzie tak przez całe wakacje w tej rezydencji.

Kanato wygląda na dwunastoletniego chłopczyka, który mało sypia, a ona świeci swoją dojrzałością. Nawet bardziej od nas.
I pora na Ayato. Z tego co widzę u nich nie dostrzegam różnic. Nie wliczając wyglądu zewnętrznego. Oby dwoje hałaśliwi, "najlepsi" i tym podobne.
Subaru jest dosyć nieśmiały. Nie wymieniłam z nim praktycznie żadnego zdania. Yuki jednak jest szalona i nienormalna, tak jak wspominałam wcześniej.
- Ziemia do Yunooo! - Alex zaczęła machać rękoma przed moją twarzą.
- Nie mam żadnej zwiechy! Słyszę cię głośno i wyraźnie!
- A, to dobrze. - Uśmiechnęła się szeroko. - Bo już myślałam, że przebywasz podróż na Marsa.
- Nigdy w życiu. - Kiwnęłam przecząco głową.
- Nie zostawiłaby nas. - Wyszczerzyła kły czerwonooka i objęła mnie ramieniem.
- Wróciłem! A teraz cieszyć się! - Do pokoju wpadł Ayato, wykopując drzwi. Dobrze, że jeszcze z nawiasów nie wyleciały.
- Co to miało być? - Otworzyłam szeroko oczy.
- I to jest przywitanie?! A pierdolcie się!
- A róbcie co chcecie! Ale 500+ dla mnie! - Wyciągnęła rękę do przodu.
- Co? - Przechyliłam głowę w bok.
- Możecie się pierdolić, proszę bardzo. A hajsy pójdą do mnie. - Uśmiechnęła się. - A teraz wybaczcie idę się przebrać w swoje zajebiste, niebieskie ciuchy. - Odeszła podskakując i podśpiewując coś.

I to jest cała Alex Evans.
Spojrzałam na Ayato, po czym pokazałam mu swojego pięknego faketa.
- Wiesz gdzie go sobie wsadź? - Powiedział.
- Wiem.
- Uuuu, radzę z nim nie zadzierać Yuno. To się naprawdę źle skończy. - Szepnęła Yuki.
- ... TO ZA TĄ DESKĘ! - Zrobiłam minę obrażonego dziecka.
- Ludzie lubią osoby szczere. - Uśmiechnął się wrednie.
- Ale nie kłamców! - Powiedziałam dziecięcym głosem. - One nie są małe. Ślepy jesteś i tyle.
- Yuno, powiem ci coś. - Położyła rękę na moim ramieniu czerwonooka. - Był taki czas, że ciągle nazywał mnie deską i naleśnikiem. Chociaż i tak wiedział swoje, że wcale płaska nie jestem. On gra ci tylko na nerwach.

Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami i chęci mordu.
- A ty jak zwykle psujesz najlepszą zabawę. - Warknął Ayato.
- Bawię się w Reijiego, więc siedź cicho. - Odpowiedziała Yuki.

Kłócili się jeszcze przez dobre 15 minut. Zrobiłam niezadowoloną minę i zakryłam głowę wielką poduchą.
Kiedy oni zamierzają przestać? Zaczyna mnie boleć głowa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro