Rozdział 2
Po kłótni i zjedzonej kolacji poszłam do pokoju Yuki. Chciała abym za nią poszła, więc nie wypadało odmówić. Alex zaś poszła do naszego pokoju w podskokach, no a jakże by inaczej.
Pokój czarnowłosej wygląda przepięknie. Szare, miętowe i białe ściany, meble duże i jasne, a samo pomieszczenie jest jeszcze większe niż nasze.
Po przeglądaniu się wszystkim postanowiłam się wreszcie odezwać.
- Ładnie tu masz. - Powiedziałam z nutką ekscytacji.
- Dziękuję, i super, że ci się podoba. - Uśmiechnęła się. - Ayato, Kanato i Laito mi pomagali w malowaniu ścian.
- Naprawdę? - Zdziwiłam się. - Nie wyglądają na osoby, które by się do tego nadawały. Bez obrazy. - Podniosłam ręce do średniej wysokości ciała w geście obronnym.
- Spoko, spoko. - Zaśmiała się cicho.
- Więc wracając... Po co mnie tu zawołałaś?
- Żeby cię zgwałcić - Zaśmiała się. - Żartowałam.
Zboczeniec...
Nagle usłyszałyśmy naprawdę głośny i cieniutki pisk. Spojrzałyśmy na siebie pytająco, po czym wybiegłyśmy z pokoju. Krzyk dochodził z naszych czterech ścian. Szybko wtargnęłyśmy do pomieszczenia i zobaczyłyśmy Laito, który pochylał się nad Alex.
- Zostaw mnie zboczeńcu! - Krzyknęła.
- Co tu się wyprawia? - Spytała Yuki, tupiąc delikatnie nogą.
- On chce mnie zjeść!
- Laleczko, nie panikuj. Zrobię tak, abyś czuła tylko rozkosz.~
- Myślałam, że wampiry piją tylko krew! A w moich żyłach płynie Nutella!
- Nutella? - Otworzyłam szeroko oczy, a następnie uśmiechnęłam się leciutko.
- Tak, Nutelcia!
- Laito wypieprzaj mi stąd! Jak nie Ayato to teraz ty dobierasz się do mojej przyjaciółki... - Zmarszczyła brwi i zaczęła nawalać go poduszką.
- Auu! - Próbował się bronić.
- Idź znajdź sobie loszkę, która da ci nie tylko krew, ale i swoją kobiecość.
- W jakim sensie? - Spojrzał na nią głupio.
- Dziewictwo ułomie!
- Właśnie! - Wtrąciła Alex.
Ja tylko przypatrywałam się tej całej kłótni, i śmiałam się z ich reakcji. Oni wszyscy są świetni.
Yuki jest inna niż swoje całe rodzeństwo. Shu jest leniwy, a ona tryska pełną energią, Reiji poważny i kulturalny, zaś ona szalona. Laito... Co tu porównywać? Oby dwoje mają taki sam poziom zboczenia.
Przy kolacji wtedy, kiedy trwała kłótnia między nią a czerwonowłosym bratem, temat przekształcił się w to, kto najwięcej razy zaliczył jakieś osoby. Kapelusznik zaczął się wykłócać, że to on najwięcej razy zaruchał, a Ayato, że Ore-sama jest przynajmniej lepszy w łóżku, ble, ble, ble... A Yuki gadała o tym, że liczy się namiętność, której nie wykorzystała.
Brała znienacka.
I domyślam się, że będzie tak przez całe wakacje w tej rezydencji.
Kanato wygląda na dwunastoletniego chłopczyka, który mało sypia, a ona świeci swoją dojrzałością. Nawet bardziej od nas.
I pora na Ayato. Z tego co widzę u nich nie dostrzegam różnic. Nie wliczając wyglądu zewnętrznego. Oby dwoje hałaśliwi, "najlepsi" i tym podobne.
Subaru jest dosyć nieśmiały. Nie wymieniłam z nim praktycznie żadnego zdania. Yuki jednak jest szalona i nienormalna, tak jak wspominałam wcześniej.
- Ziemia do Yunooo! - Alex zaczęła machać rękoma przed moją twarzą.
- Nie mam żadnej zwiechy! Słyszę cię głośno i wyraźnie!
- A, to dobrze. - Uśmiechnęła się szeroko. - Bo już myślałam, że przebywasz podróż na Marsa.
- Nigdy w życiu. - Kiwnęłam przecząco głową.
- Nie zostawiłaby nas. - Wyszczerzyła kły czerwonooka i objęła mnie ramieniem.
- Wróciłem! A teraz cieszyć się! - Do pokoju wpadł Ayato, wykopując drzwi. Dobrze, że jeszcze z nawiasów nie wyleciały.
- Co to miało być? - Otworzyłam szeroko oczy.
- I to jest przywitanie?! A pierdolcie się!
- A róbcie co chcecie! Ale 500+ dla mnie! - Wyciągnęła rękę do przodu.
- Co? - Przechyliłam głowę w bok.
- Możecie się pierdolić, proszę bardzo. A hajsy pójdą do mnie. - Uśmiechnęła się. - A teraz wybaczcie idę się przebrać w swoje zajebiste, niebieskie ciuchy. - Odeszła podskakując i podśpiewując coś.
I to jest cała Alex Evans.
Spojrzałam na Ayato, po czym pokazałam mu swojego pięknego faketa.
- Wiesz gdzie go sobie wsadź? - Powiedział.
- Wiem.
- Uuuu, radzę z nim nie zadzierać Yuno. To się naprawdę źle skończy. - Szepnęła Yuki.
- ... TO ZA TĄ DESKĘ! - Zrobiłam minę obrażonego dziecka.
- Ludzie lubią osoby szczere. - Uśmiechnął się wrednie.
- Ale nie kłamców! - Powiedziałam dziecięcym głosem. - One nie są małe. Ślepy jesteś i tyle.
- Yuno, powiem ci coś. - Położyła rękę na moim ramieniu czerwonooka. - Był taki czas, że ciągle nazywał mnie deską i naleśnikiem. Chociaż i tak wiedział swoje, że wcale płaska nie jestem. On gra ci tylko na nerwach.
Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami i chęci mordu.
- A ty jak zwykle psujesz najlepszą zabawę. - Warknął Ayato.
- Bawię się w Reijiego, więc siedź cicho. - Odpowiedziała Yuki.
Kłócili się jeszcze przez dobre 15 minut. Zrobiłam niezadowoloną minę i zakryłam głowę wielką poduchą.
Kiedy oni zamierzają przestać? Zaczyna mnie boleć głowa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro