Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Dobrze, że wszystko się wyjaśniło. Postanowiliśmy o tym więcej nie wspominać i cieszyć się teraźniejszością. Yuki zaproponowała, abyśmy zrobiły ciasto na rozluźnienie atmosfery, więc czym prędzej udałyśmy się do kuchni. Ayato poszedł razem z nami. Oświadczył nam, że nie chce zostawać sam.
To było trochę podejrzane, lecz kiedy zrobił niewinną minkę, od razu zmieniłam zdanie. Mogę nawet powiedzieć, że to było słodkie!

Kontynuując. Razem z przyjaciółką i jej bratem, przygotowaliśmy potrzebne składniki do zrobienia sernika. W sumie, mogę powiedzieć, że tylko ja i Yuki, ponieważ ten śmierdzący leń postawił tylko mikser na blat i był cały happy. Naprawdę godne podziwu.
Patrzyłam na niego zmęczonym wzrokiem z malutką żyłką na czole z wkurzenia. Bo jak można skakać i ciągle powtarzać: ,,Jestem pomocny! Wszystko umiem! Jestem najlepszy!".

No jasne. Chyba najlepszy w pieprzeniu o niepotrzebnych rzeczach i wkurzaniu ucha. Zaraz zobaczymy jak sobie poradzi z miksowaniem.
Chociaż nie... nie będę ryzykować, bo jeszcze coś się stanie.
- Ayato, kurwa! Zacznij coś robić ciućmoku! - Rozkazałam.
- Wystarczy kurwa. - Wtrąciła Yuki, po czym zaczęłyśmy się śmiać.
- Raczej wystarczy Ayato. - Zrobił obrażoną minę, kładąc ręce na swoich chudych boczkach wzdychając ciężko. - Już widzę, że fazę złapałyście.
- My? Ja sądzę, że ty. A argument jest taki: Cieszysz się z powodu jednej, głupiej pomocy, a manowicie postawieniu miksera!
- Bo to rzadkość, że chcę mi się pomagać.
- To akurat prawda. - Wtrąciła Yuki.
- Czyli mamy cieszyć się razem z tobą z powodu twojego rzadkiego i niezywkłego czynu?
- No jasne. - Uśmiechnął się przebiegle. Jak zwykle... dzień bez  jego min to dzień stracony.

No cóż, postanowiłam zacząć już robić potrzebną masę. Dodawałam cukier, proszek do pieczenia i... kurde. Mąki nie mam przygotowanej.
- Ayato! Daj mi proszę biały piasek! Tfu! Mąkę!
- OK. - Po tych słowach wyjął z szafki wspomnianą wcześniej rzecz i położył ją obok mnie.
- Danke. - Odpowiedziałam i wsypałam mąkę w szklankę.
- Dlaczego ty się tak germanizujesz!? - Krzyknęła Yuki.
- Nie germanizuję! Tylko... tylko tak mi się wymsknęło!
- Jasne, a gdybyś zobaczyła latającą krowę, to powiedziałabyś , że egzystencji też się wymsknęło?

Usłyszałam jak Ayato nagle wybuchnął głośnym śmiechem. Śmiał się tak długo, że chyba rozbolał go brzuch, ponieważ złapał się za niego.
- To ja się już więcej nie odzywam. - Stwierdziłam robiąc z ust wąską kreskę.

*Po jakimś czasie*

Ciasto włożyliśmy do piekarnika, a wszyscy razem zaczęliśmy rozmawiać.

Postanowiłam przez ten czas również posprzątać całe pomieszczenie. Wzięłam mąkę do rąk i zaczęłam iść w stronę szafki.
Nagle potknęłam się i wysypałam całą zawartość na stojącego przy mnie Ayato.
- O Boże! Przepraszam cię! - Podniosłam szybko wzrok na chłopaka, a następnie zaczęłam opanowywać śmiech, ponieważ Ayato wyglądał naprawdę idiotycznie w białych włosach, bluzce, jak i twarzy!
- Ahahah, ale wyglądasz! - Usłyszałam komentarz rozbawionej wampirzycy.
- ... Yuno? - Uśmiechnął się ironicznie. - Co wybierasz? Śmierć szybką? Bolesną? A może krótką?
- A-ale Ayato! - Otworzyłam szerzej oczy. - To niechcący! Naprawdę! Litości chłopie!

Wampir wziął całą paczkę mąki z szafki obok, otworzył ją, a następnie wszyściusieńko wysypał na moją głowę.

Pisnęłam i zaczęłam strzepywać z siebie ,,Biały piasek", jak to wcześniej powiedziałam.
- Jesteśmy kwita.
- GIŃ, PRZEPADNIJ W GÓWNO WPADNIJ! - Pisnęłam, po czym postanowiłam zebrać mąkę z podłogi i napierdzielać go bez umiaru i przerwy. Yuki zwijała się ze śmiechu, oglądając na tą zaistniałą sytuację.
Ten irytujący śmiech tak mnie wkurzał, że zaczęłam również i ją obrzucać.
- Ej! A ja za co oberwałam?!
- Za rechotanie jak ta kiepska żaba!

No i zaczęła się jeszcze większa wojna. Wszyscy obrzucaliśmy się mąką bez opętania. Na szczęście nie było żadnych sojuszy, więc byliśmy na tych samych poziomach.

Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie. Przestaliśmy wykonywać naszej zawziętej walki i spoglądnęliśmy na osobnika, którym okazał się być Reiji.
- O kurwa. - Tylko tyle mogliśmy z siebie wydusić.
- Jesteście niemożliwi. - Westchnął. - Dzieci... Macie to posprzątać, jasne?
- ...
- Jeśli tu nie będzie błysku w ciągu godziny, osobiście was zamorduję. Nie szanujecie czyjejś pracy.

Po tych słowach odszedł, a my spojrzeliśmy na siebie w milczeniu.

Następnie z niewiarygodną szybkością zaczęliśmy sprzątać. Co jak co, ale Reiji dotrzymuje słowa. Jeśli tego nie uprzątniemy, naprawdę nas zabije.

***
Witam <3! Jak się podoba rozdział waszym zdaniem? Bo szczerze mówiąc, jakoś nie jestem z niego w pełni zadowolona... ale no cóż, postanowiłam wstawić :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro