Rozdział 10
Minęła godzina 14:00. Aktualnie siedzę teraz przy stole pełnym jedzenia. Jestem po prostu w niebie. Yuki poprosiła Reiji'ego, aby do obiadu postawił jeszcze jakieś słodycze. Tak, bardzo mądre. Nażreć się ciepłego posiłku, a potem nawpierdzielać się słodkości. Później jęczymy, że jesteśmy grube. Chociaż w sumie... ja tam zadowolona jestem ze swojej figury. Nie mam pojęcia, dlaczego Ayato ciągle uważa, że jestem dechą. Dobra, przyznał się, że to tylko po to, aby mnie wkurzyć, ale to już przesada!
Nałożyłam sobie kilka przyszności przygotowanych przez Reiji'ego i zaczęłam jeść.
Nagle usłyszałam krzyk:
- Ayato! - Krzyk Yuki oczywiście. Znowu będą się kłócić o takoyaki...
- Czego chcesz?! Jem nie widzisz?!
- Udław się! Znowu wziąłeś sobie więcej takoyaków!
- Nie moja wina, że jesteś taką fajtłapą, że nie potrafisz brać szybciej jedzenia!
- Cicho! - Wtrąciłam. - Może chociaż raz przestaniecie się kłócić przy stole?!
- Zamknij się desko! - Wepchnął mi takoyaka do buzi, na co otworzyłam szerzej oczy. Jak on może!
Zjadłam tego całego takoyaka. Mocno się zdziwiłam. Nie sądziłam, że te durne kuleczki mogą być tak dobre. To dlatego się tak kłócą.
Cóż, typowe rodzeństwo.
- Dzieci... zachowujcie się. - Powiedział Reiji.
- Właśnie. O! Mam pomysł! Abyście się więcej nie kłócili, wezmę te wszystkie przekąski dla siebie. - Zabrałam im talerze kładząc potem przy sobie.
- Yuno?! Żartujesz?! - Otworzyła buzię Czarnowłosa.
- Ha, oczywiście, że nie. To najlepsze wyjście. - Uśmiechnęłam się.
- Oddawaj to!
Wstałam z krzesła wzięłam talerze z kuleczkami i zaczęłam biec mówiąc: "Run bitch run!".
- Oi! - Odezwał sie Ayato.
Pobiegłam na górę, a potem do swojego pokoju. Wskoczyłam na łóżko i zaczęłam żreć takoyaki. No co? Przecież to był naprawdę najlepszy pomysł na świecie! Tylko... nie pomyślałam nad tym, że to ja mogę teraz oberwać.
Nagle pojawiło się wcześniej wspomniane przeze mnie rodzeństwo. Po ich minach mogę stwierdzić, iż nie są zadowoleni. No ba... przecież zabrałam ich "dzieci".
- Oj grabisz sobie ostatnio Yuno. - Powiedział Ayato. Ojej! Nareszcie powiedział moje imię! Czyli wychodzi na to, że muszę go częściej wkurzać hehe.
- Teraz to się zgodzę z tym cymbałem. - Wtrąciła Yuki.
- Ej no weźcie! Ja nie mam tak długiego życia jak wy, więc sobie pozwoliłam!
Ci bez słowa podeszli do mnie, wzięli talerze i odłożyli na szafkę. Szczerze mówiąc, trochę się zlękłam. Nie mam pojęcia o czym teraz myślą i co chcą zrobić.
Ayato pierwszy wykonał ruch. Popchnął mnie, na co wylądowałam głową w poduszki. Następnie usiadł na mnie i zaczął mnie łaskotać.
Za jakie grzechy?! Nie dość, że jest ciężki, to jeszcze mam okropne łaskotki!
Zaczęłam się głośno śmiać. Jego siostra skorzystała z okazji i zabrała takoyaki i szybko wybiegła z pokoju. A to podła wampirzyca!
Czerwonowłosy wstał ze mnie i szybko skierował się w stronę drzwi. Rozbawiona wstałam prędko i wskoczyłam na jego plecy.
- A ty gdzie?! - Powiedziałam przez śmiech. - Teraz nie pozwolę ci tak szybko uciec!
- Oh, pewna jesteś? - Uśmiechnął się wrednie i zaczął się kręcić. Złapałam się go mocno i zamknęłam oczy piszcząc cichutko.
- Ayato! P-proszę, przestań bo zaraz puszczę pawia! - Bardziej wtuliłam głowę w jego plecy.
- Haha i co? Puścisz mnie czy mam to powtórzyć?
- A to se powtarzaj! Potem nie jęcz, że zwrócone jedzenie będzie na twoich ubraniach.
- Eh, dobra wolę nie ryzykować. A teraz zejdź ze mnie grubasie.
- Nie jestem gruba!
Zeszłam z niego, na co ten od razu odwrócił się w moją stronę i oglądał mnie od dołu do góry. Zarumieniłam się i tyknęłam go w brzuch.
- Nie gwałć mnie. - Nadęłam policzki.
- Niby jak to robię?
- Patrzysz na mnie tym swoim zboczonym wzrokiem. Uważaj bo od mojej zajebistości zaraz oślepniesz.
- Haha, ale no powiem ci, że nogi masz nawet fajne. - Uśmiechnął się poprawiając swoją grzywkę.
Spojrzałam mu w oczy, czując jakieś dziwne ściśnięnie w sercu oraz delikatne łaskotanie w moim brzuchu. Co tak nagle? Nigdy wcześniej tak się nie czułam. Dopiero teraz, kiedy spędziłam te kilka minut z roztrzepanym wampirem.
- Ogarnij się. - Walnął mnie lekko w głowę. - Robisz bardzo irytującą minę.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Ayato, od razu stwierdziłam, że z nim nie da się znaleźć wspólnego języka, lecz teraz, kiedy zaczął mówić komplementy... na przykład kiedy wyszłam z pokoju w samych majtkach. Wtedy spojrzał na mnie inaczej niż zazwyczaj. Najczęściej patrzy na mnie tym swoim wrednym wzrokiem i tylko czeka na odpowiedni moment, aby mi w jakiś sposób dokuczyć.
Ta moja fantazja... zadziwiające.
- Przestaniesz? - Uniósł brwi do góry.
- Dobrze już dobrze. - Poklepałam się po policzkach, a następnie potrząsnęłam głową.
Te myśli odłożę sobie na inną chwilę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro