I want to feel your warm...
Godzina 2:29. Noc.
Ile dni minęło? Policzmy.
12 czerwca był początkiem. Teraz jest już 19 marca.
Jeden miesiąc, drugi, trzeci...
Jednak czy na prawdę chcę wiedzieć, ile już Cię nie ma ze mną? Jak długo już jestem tu sama?
Siedzę na łóżku, trzymam telefon w ręce i w ciemności, pośród ciszy przeglądam ponownie moje rozmowy z twoją siostrą. Od początku.
Co czuję?
Nostalgię. Smutek. Szczęście...
Mam wrażenie, jakbyście wcale nie odeszli, a te wszystkie wiadomości były pisane w danej chwili, a ja właśnie z wami rozmawiam. Jednak tak nie jest.
To tylko złudzenie. Fałsz. Nadzieja...
Głupia nadzieja, że ten cały miniony czas to fałsz, sen i zaraz się obudzę, a pierwszym, co ujrzę, będzie twoja twarz podczas snu.
Zmieniam pozycję. Kładę się najpierw na plecach, jednak po chwili ciężko mi utrzymać rękę z urządzeniem w górze. Przewracam się najpierw na bok, a następnie na brzuch. Opieram telefon o poduszkę i czytam dalej. Nawet nie zauważam, kiedy minęła północ i pierwsza w nocy. Czytam dalej. Dochodzę do momentu waszego wyjazdu z kraju, byś mógł być zdrowy i żyć dłużej.
Tak... Żyć dłużej... Właśnie widzimy, jak to się zdało.
Mija kolejna godzina i nastaje pora obecna. Godzina 2:29 w nocy. Pierdolona godzina druga w nocy, a ja zamiast spać, żeby być wyspana na pierdoloną biologię o ósmej rano tego dnia, siedzę na łóżku i ryczę do telefonu.
Czy jest jeszcze nadzieja? Nadzieja, że jednak to jest ten upragniony sen, a każdy ból był tylko moim wyobrażeniem?
Tak kurewsko mi was brakuje...
Łzy zebrane na powierzchni moich oczu, kumulują się w dolnej powiece i wypływają, nie mogąc się już pomieścić. Z każdym wspomnieniem jest ich coraz więcej. Z każdą myślą płyną coraz szybciej. Z każdym pragnieniem ból w sercu się nasila.
Zamykam oczy i zaciskam mocno powieki. Ostatnie łzy wypływają, nos mam zatkany. Uśmiecham się do siebie. Odkładam smartfon obok poduszki.
Pewnie wyglądam żałośnie... Nigdy nie
chcieliście, bym płakała...
Nie wytrzymuję. Chwytam szybko telefon i wchodzę w naszą rozmowę. Włączam klawiaturę i... Waham się.
Czy to na pewno dobry pomysł? Miałam o tobie zapomnieć. Nie płakać po tobie więcej. Ale czy jestem w stanie?
Wycieram oczy i nos. Pewna tego, co robię, wpisuję pierwsze litery. Nie zatrzymuję się, bo wiem, że znowu się zawaham.
Łzy ponownie zbierają się w moich oczach, spływając powoli po policzkach. Oddycham głęboko przez usta, starając się nie obudzić pozostałych domowników, którzy od dawna smacznie śpią, pogrążeni w świecie własnych snów. Czuję pieczenie w gardle. Ignoruję to jednak i piszę dalej.
Wiem, że tego już nigdy nie odczytasz... Jednak wiem, że zrobiłam dobrze.
Nie mam pojęcia, czy mnie obserwujesz w tej chwili, czy może jednak nie. Aczkolwiek wiem, że tam gdzie teraz jesteś, czujesz szczęście i nie przejmujesz się już sprawami świata żywych. W końcu przecież możesz być szczęśliwy z siostrą i drogim ci przyjacielem, z którym również byłeś w krótkim, ale jednak związku. Nie przeszkadza mi to, popierałam wasz związek, mimo własnych uczuć.
Jedyne czego teraz pragnę, to żebyście byli szczęśliwi i nie musieli więcej cierpieć... Zbyt dużo cierpienia już doświadczyliście, możecie teraz odpoczywać w spokoju. Ja jeszcze się trochę pomęcze i...
Zobaczymy, co przyniesie jutro...
Co do ciebie napisałam? Hah... To proste.
Tak kurewsko mi ciebie brakuje...
Tak bardzo bym chciała cię przytulić...
Poczuć twoje ciepło...
Tak bardzo bym chciała, żebyś żył...
Ty i Twoja Siostra*
Tak mi was brakuje...
Pamiętaj, że wciąż cię kocham. I twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze...
***
*Tutaj w wiadomości do Niego napisałam imię jego siostry, jednak nie wiem, czy byłoby to w porządku, gdybym napisała je tutaj, więc wolałam zrobić to tak.
Nie poprawiam tego, tu są tylko moje uczucia, jak ja to wszystko odczuwam, o godzinie 2:29 zaczęłam pisać tą część tego "one shota" dlatego właśnie ta godzina.
P.S. nie mam pojęcia, czy tytuł dobrze przetłumaczyłam, chodziło mi o podkreśloną wiadomość tutaj na końcu, czyli "Poczuć twoje ciepło", a dopisałam I want, because I want and you can't change it.
[*] Siostra Bartka [*]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro