Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❦ Rozdział 13.

Z niedowierzaniem patrzyła na Donghae ubranego w piżamę. Trzymał w dłoniach ogromny kubeł lodów. Wyglądał zupełnie inaczej w tak swobodnej odsłonie, patrząc na nią tymi lśniącymi oczami z szerokim uśmiechem na twarzy.

Na stole postawił łyżeczki, miski z chipsami oraz laptop podłączony do dużego monitora, a biała kanapa została rozłożona i obecnie leżało na niej dużo miękkich poduszek oraz szary koc.

Z początku czuła się źle z faktem, że znów znalazła się w jego domu. Tym razem skorzystała nawet z łazienki, by umyć posklejane włosy i ubrała koszulkę od Bory, która podobno miała nie mieć nic przeciwko. A że nie było jej w domu, nie mogła osobiście powiedzieć, czy rzeczywiście tak było. Donghae powiedział, że miała wizytę u jakiegoś doktora, a zaraz po nim szła na zakupowy szał, więc prędko się nie pojawi.

Hyejin żałowała, iż jej nie zastali. Naprawdę polubiła tę radosną dziewczynę i była pewna, że jej uśmiech sprawiłby jej radość. Przypominała jej Sanę, której obecnie tak bardzo jej brakowało. Niby wymieniały ze sobą SMS-y, ale to nie było to samo.

– Nie jest za wcześnie na piżamę? – spytała, niepewnie zajmując miejsce na drugim końcu kanapy.

Gdyby Semi widziała, co tu się wyrabiało, bez wątpienia spaliłaby ją żywcem. Hyejin wciąż była mężatką, a tkwiła w domu innego faceta i zamierzała oglądać z nim film, leżąc na tej samej kanapie. Donghae był jednak w obecnej chwili jedyną osobą, która o nic jej nie obwiniała i naprawdę go lubiła. Sprawiał, że życie wydawało jej się jeszcze coś warte.

Sprawiał, że czuła się coś warta, choć Semi sprawiła, iż poczuła się jak śmieć. Nie potrafiła odepchnąć jego przyjacielskiej, pomocnej dłoni, choć wiedziała, że powinna tak zrobić.

– Nienawidzę oglądać filmów w normalnych ubraniach. Moja koszula wygląda wtedy, jakby ktoś po niej skakał – skwitował, nachylając się nad laptopem. – Starałem się znaleźć jakąś dramę bez miłości w tle, ale było ciężko, więc postawiłem na horror.

– Nie lubię horrorów – odparła momentalnie, krzywiąc usta w grymasie niezadowolenia.

Donghae niezrażony jej reakcją, włączył trailer znalezionego przez siebie filmu i poprosił, by go obejrzała. Split już od dawna znajdował się na liście jego filmów do obejrzenia, ale dopiero teraz miał okazję go zobaczyć. Widząc zaciekawienie wymalowane na twarzy Hyejin, uśmiechnął się z satysfakcją i klasnął radośnie w dłonie.

– Wiedziałem, że ci się spodoba – oznajmił radośnie i wręczył jej pudełko lodów oraz łyżeczkę. Widząc jej zdziwioną minę, wzruszył ramionami: – Wy, dziewczyny, zawsze jecie lody na poprawę humoru. Bora też tak się zachowuje, więc wiem, o czym mówię.

Hyejin roześmiała się i usiadła wygodniej na kanapie, opierając plecy o białą ścianę. Nad jej głową widniały duże trzy zdjęcia Donghae, trzymającego w dłoniach jakieś złote puchary.

Chłopak włączył film i chwycił miskę z chipsami paprykowymi, gdy dostrzegł, że Hyejin wzięła pod plecy zaledwie jedną poduszkę. Odłożył naczynie na stół i bez skrępowania zaczął układać pod jej plecami oraz głową inne poduszki, chcąc, by miała jak najwygodniej. Ostatnio przechodziła ciężki okres w swoim życiu, dlatego chciał, by w jego obecności czuła się szczęśliwa. Naprawdę mu na tym zależało, ponieważ nienawidził patrzeć na jej łzy. Była dobrą kobietą i nie zasługiwała na samotność.

– Nie powinieneś – zaczęła skrępowana, dotykając jego dłoni. Gdy na nią spojrzał, jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od niej, przez co policzki oblał jej soczysty rumieniec. Speszona momentalnie spuściła wzrok, przez co nie dostrzegła uśmiechu na ustach towarzysza.

Donghae skończył układać poduszki i zadowolony ze swojego dzieła, oparł się o swoją piramidę, biorąc chrupki do rąk i w końcu skupił uwagę na filmie. Musiał przyznać, że Hyejin wyglądała naprawdę uroczo, gdy się krępowała.

– Dbam o swojego gościa. Czy to źle? – spytał, nie spuszczając wzroku z telewizora. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. – Lubię cię, Hyejin. Jesteś moją koleżanką i zamierzam sprawić, że znów zaczniesz się uśmiechać.

Patrzyła na niego spod zmarszczonych brwi, uważnie analizując jego słowa. Miała nadzieję, że nie było w nich ukrytego żadnego podtekstu, ponieważ nie chciała skrzywdzić tego chłopaka. Zaczynało jej na nim zależeć i czuła, że znalazła wspaniałego przyjaciela, jednak wątpiła, by kiedykolwiek wyrzuciła Jisunga ze swojego serca i związała się z kimś innym. Być może była to kwestia czasu, ale wolała o tym na razie nie myśleć.

– Dziękuję.

Tylko tyle była w stanie z siebie wykrztusić, ponieważ samo wspomnienie męża sprawiło, że w jej oczach zalśniły łzy. Tęskniła za Jisungiem tak bardzo, że pragnęła wrócić do domu i za wszystko go przeprosić. Wiedziała jednak, iż jej powrót niczego nie naprawi. Zbyt wiele się wydarzyło, by mogli wszystko naprawić.

Niespodziewanie poczuła ciepłą dłoń Donghae na swojej. Oszołomiona spojrzała na niego szklistymi oczami.

– Po każdej burzy zawsze wychodzi słońce – przypomniał, uśmiechając się w tak uroczy sposób, że jej wargi mimowolnie również się uniosły. – Pomogę ci przez to przejść. Nie jesteś sama. Już nie.

Myślał, że serce wyskoczy mu z klatki piersiowej, gdy usłyszał walenie do drzwi. Zegar wskazywał godzinę siedemnastą. Nie spodziewał się żadnych gości, dlatego też nie miał pojęcia, kto mógł zakłócić jego spokój.

Wygramolił się z łóżka i skierował się w stronę drzwi. Walenie nie ustawało, a przez myśl przeszło mu, iż to Hyejin potrzebowała jego pomocy.

Pragnąc ujrzeć ukochaną, pełen nadziei chwycił za czarny szlafrok, który wziął z łazienki i pospiesznie otworzył drzwi z uśmiechem. Na widok zapłakanej Noori, mimowolnie poczuł rozczarowanie, jednak wprowadził ją do środka, ze zdziwieniem obserwując dużą walizkę, którą ze sobą przyniosła.

– Coś się stało? – spytał, nie spuszczając wzroku z walizki.

Noori miała na sobie fioletowy kombinezon, a krótkie spodenki zakończone falbankami, odsłaniały jej szczupłe nogi. Jak zwykle wyglądała idealnie. Jedynie na jej twarzy widniały ślady po rozmazanym tuszu do rzęs. Wciąż płakała.

– Moje mieszkanie – wyjąkała, usilnie starając się opanować drżenie głosu – zostało sprzedane. Musiałam się wyprowadzić w trybie natychmiastowym.

– Jak to możliwe?

– Wynajmowałam je u takiej młodej kobiety. Umowa mi się dziś skończyła, ale ona nawet słowem nie wspomniała, że jej ze mną nie przedłuży – mówiła roztrzęsionym głosem, nie spuszczając wzroku z mężczyzny. – Dzisiaj przyszła i kazała mi się spakować i wyprowadzić, a ja nie mam dokąd iść... Jeśli zamieszkam w jakimś obskurnym motelu, zjedzą mnie robaki! A na hotel mnie nie stać na dłuższą metę. Co ja teraz zrobię?

Padła na podłogę, zanosząc się głośnym szlochem i schowała twarz w dłoniach.

Jisung patrzył to na nią, to na czarną walizkę, kompletnie nie potrafiąc odnaleźć się w tej dziwnej sytuacji. Chociaż nie znał Noori prywatnie i nie miał pojęcia, jak wyglądało jej życie poza pracą, nawet przez myśl mu nie przeszło, że mieszkała w wynajmowanym mieszkaniu. Była to bardzo zaradna dziewczyna z głową na karku i nawet podczas ich rozmowy kwalifikacyjnej wyglądała na kogoś, kto żył na wyższym poziomie. Informacja o tym, że nie miała gdzie się podziać, była dla niego naprawdę szokująca.

– A co z rodziną? – spytał, nachylając się nad nią.

– Rodzice mnie nienawidzą. Uciekłam z domu, gdy tylko stałam się pełnoletnia. Rodzeństwa nie mam. Jestem zupełnie sama – szlochała, niespodziewanie się w niego wtulając. – Nawet nie mam przyjaciółek, bo wszystkie były o mnie zazdrosne.

Niepewnie poklepał ją po plecach, czując się w tej sytuacji bardzo niezręcznie. Nie chciał jednak jej odtrącić, by nie sprawić jej przykrości.

Minął ponad tydzień, a Hyejin wciąż nie wróciła do domu. Nie napisała do niego nawet głupiego SMS-a, przez co powoli zaczynał godzić się z faktem, że już jej nie odzyska. Pierwsze dni były najgorsze i wciąż cierpiał, ale było już coraz lepiej. Semi i Jaerim spędzali z nim dużo czasu i bardzo go wspierali. W wolnej chwili chodził na siłownię albo sprawdzał, jak szło organizowanie imprez w klubie. Telefonował również do pracowników odpowiedzialnych za kluby w innych krajach, chcąc się upewnić, że wszystko było w porządku. Rozmawiał nawet z Saną o barze i o dziwo nie wyczuł w jej głosie żadnych wyrzutów sumienia. Miał nadzieję, że dziewczyna nie obwiniała go o to, co się wydarzyło.

– Mogę pomóc ci wynająć jakieś mieszkanie. Jestem pewien, że na internecie jest dużo takich ofert – odezwał się w końcu, gdy odrzucił na bok myśli o żonie.

Noori otarła policzki z łez i spojrzała na niego ze smutkiem.

– A co z kaucją? Kaucje są ogromne! Nie mam tyle pieniędzy!

Znowu się rozpłakała, zaciskając palce na jego szlafroku i wtulając twarz w jego tors.

Choć Jisung miał dużo pieniędzy, jego pracownicy nie zarabiali kokosów. Ile w końcu mógł płacić zwykłym kelnerkom, sprzątaczkom albo ochroniarzom, prawda? To nie były dobrze płatne zawody i nigdy nie zamierzał wygłupiać się z wygórowanymi stawkami. Nawet pensja Noori nie była ogromna, choć zajmowała się organizacją imprez i sprowadzaniem DJ'ów, choć zazwyczaj grali ci sami. Nie sądził jednak, by jej wypłata nie pozwalała jej na oszczędzanie pieniędzy. Chyba że nigdy przez myśl jej nie przeszło, by zabezpieczyć się finansowo w razie nagłych sytuacji. Ubrania bowiem zawsze miała ładne i drogie. Jeździła nowiutką Kią Sportage, która bez wątpienia sporo kosztowała.

– Noori, wybacz, że spytam – zaczął niepewnie, a dziewczyna uniosła na niego zapłakane oczy – ale naprawdę nie masz żadnych oszczędności? Nie wyglądasz na kogoś, kto żyłby od wypłaty do wypłaty.

– Moje ostatnie oszczędności wydałam na kupno samochodu, a i tak mi nie wystarczyły i resztę wzięłam na kredyt – odparła, zirytowana jego pytaniem. Nie sądziła, że będzie wyliczał ją ze wszystkich rzeczy, jakie posiadała. – Nie wiem, po co w ogóle to przyszłam. Głupia myślałam, że mogę na ciebie liczyć, ale ty wyliczasz mnie z rzeczy, które posiadam i zachowujesz się, jakbym próbowała zgrywać ofiarę losu. Co za upokorzenie!

Oszołomiony patrzył, jak złapała za walizkę i zaczęła kierować się do wyjścia. Zrobiło mu się niesamowicie głupio, ale nie mógł nic poradzić na to, że Noori w roli biednej kobiety bez oszczędności i dachu nad głową, kompletnie go nie przekonywała. Nie widział jednak sensu, dla którego miałaby go okłamać i prosić o pomoc.

Zatrzymał ją przy wyjściu, nie pozwalając jej opuścić mieszkania.

– Przepraszam. Zachowałem się jak dupek – przyznał, głośno wzdychając. – Jeśli chcesz, to możesz przenocować u mnie przez kilka dni, dopóki nie znajdziemy ci jakiegoś mieszkania. Opłacę ci kaucję, a ty będziesz mogła spłacić mi pieniądze w ratach. Może być?

Noori skinęła głową, tłumiąc w sobie nagłe uczucie szczęścia. Jej plan się powiódł! Zamieszka z Jisungiem pod jednym dachem, dzięki czemu się do siebie zbliżą, a on dostrzeże, jak piękną kobietą była.

– Dziękuję. Jesteś naprawdę wspaniałym mężczyzną! – Dotknęła jego ramienia z uroczym uśmiechem. – Ale... czy twoja żona się na to zgodzi? Nie chciałabym sprawiać problemu, a zauważyłam ostatnio, że za mną nie przepada.

Jisung westchnął i skierował się w stronę sypialni, biorąc jej walizkę do ręki.

– Obecnie mieszkam sam i nikt nie będzie się wtrącał. O nic się nie bój i czuj się tutaj swobodnie. Zobaczysz, że szybko uporamy się z twoim problemem.

Skinęła głową, czując podniecenie na widok jego umięśnionych łydek. Była pewna, że pod szlafrokiem miał co najwyżej bieliznę i na samą myśl jej policzki zrobiły się całe purpurowe. Od dawna miewała fantazje dotyczące tego mężczyzny i wierzyła, że zdoła go uwieść. Wystarczyło kilka dni. Kilka wspólnie spędzonych wieczorów, trochę alkoholu i będzie jej. W chwili, gdy wylądują w łóżku, Hyejin na sto procent do niego nie wróci.

Jisung oprowadził ją po pięknie urządzonym mieszkaniu. Dał jej do dyspozycji sofę, stojącą w salonie i pozwolił, żeby na razie powiesiła swój ręcznik w łazience. Czuła się tak podekscytowana, że z trudem powstrzymywała się od szerokiego uśmiechu. Musiała jednak udawać zmartwioną, by nie wzbudzać podejrzeń. W końcu dopiero co wyleciała z domu.

– Może zrobię coś do jedzenia? – zaproponowała, gdy znaleźli się w kuchni. – Jestem dobrą kucharką.

– Ostatnio nie jadłem nic poza kupnym jedzeniem, dlatego skuszę się na twoją propozycję – odpowiedział, słysząc burczenie własnego brzucha. – Pójdę się tylko ubrać i ci pomogę. Nie będę tutaj paradował w szlafroku.

Możesz być nawet nagi. Mnie to w ogóle nie przeszkadza, pomyślała Noori, odprowadzając go wzrokiem.

Z zachwytem jeszcze raz rozejrzała się po kuchni i podeszła do dużej, srebrnej lodówki, chcąc sprawdzić jej zawartość. Musiała wiedzieć, jakie składniki miała do dyspozycji, by szybko wykombinować z nich jakieś pyszne danie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro