Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❦ Rozdział 01.

Nigdy nie sądziła, że jej życie mogło zamienić się w piekło. Choć pojawiały się w nim ciężkie dni i dla rodzeństwa musiała zrezygnować z własnych marzeń, w chwili, gdy w jej życiu pojawił się Kang Jisung, w końcu ujrzała słońce i poczuła, co to prawdziwa miłość. Była z nim naprawdę szczęśliwa, dlatego też szybko stanęli na ślubnym kobiercu, obiecując sobie trwanie u swego boku do końca życia.

Jisung pomógł jej wysłać Kyungsoo na studia do Stanów, choć sama zdołała uzbierać potrzebne na jego naukę pieniądze. Dzięki niemu otworzyła własne biuro z ubezpieczeniami i nie musiała dłużej męczyć się w poprzedniej firmie, gdzie była kochanką swojego szefa. Choć mężczyzna z początku próbował ją nękać i wysyłał milion wiadomości, w chwili, gdy dowiedział się o jej zmianie nazwiska, odpuścił. Bała się, że była to cisza przed burzą, jednak wolała o tym nie myśleć. Nie chciała jeszcze bardziej się dobijać.

Pożegnała się z ludźmi w poczekalni oraz uprzejmą recepcjonistką, chowając twarz za brązowymi włosami sięgającymi nieco za ramiona. Jej oczy były pełne łez. Nie chciała, by ktoś to zauważył, ponieważ nie miała ochoty z nikim rozmawiać na ten temat.

Jisung miał dziś wrócić z Las Vegas, gdzie przez ostatnie dwa miesiące zajmował się nowo otwartym klubem. Jego biznes coraz bardziej się rozkręcał, a Fire Club zyskało miano jednych z najlepszych klubów na świecie. Obecnie kluby znajdowały się w Korei Południowej, Las Vegas, Chinach oraz Japonii. Prócz tych czterech budynków, pod opieką Jisunga znajdował się bar Pluton umieszczony w Gunpo, gdzie od prawie dwóch lat pracowała jej ukochana siostra, Sana.

Zatrzymała się za drzwiami, skupiając wzrok na przechodniach. Wszyscy gdzieś gnali, pogrążeni we własnych myślach. Wiedziała, że każdy kiedyś przeżył swoje osobiste piekło, jednak w obecnej chwili uważała, że to, co ją spotkało, było cholernie niesprawiedliwe i na to nie zasłużyła.

Myślała, że dziś wyjawi Jisungowi radosną nowinę, tymczasem nie miała ochoty, by się z nim zobaczyć. W końcu, jak miała mu powiedzieć, że ukrywała przed nim ciążę, chcąc zrobić mu niespodziankę, ale dwa tygodnie temu okazało się, że serce malucha przestało bić i musiała poddać się aborcji? Dbała o siebie najlepiej, jak mogła. Mniej pracowała, dobrze się odżywiała, a wieczorami słuchała muzyki relaksacyjnej, by odpędzić od siebie tęsknotę za ukochanym.

Była tak bardzo szczęśliwa, że ledwie powstrzymała się od wyjawienia wszystkim radosnej nowiny. Jedynie jej najlepsza przyjaciółka, Jun Semi o tym wiedziała. Nawet rodzeństwu o niczym nie wspomniała, obawiając się, że wszystko wypaplają Jisungowi i nie będzie żadnej niespodzianki.

Ale jej dziecko umarło.

Tak po prostu.

Nawet jeśli lekarz na początku zapewniał, że wszystko było w porządku, dwa tygodnie temu okazało się, że serce malucha przestało bić.

Upadła na chodnik, mimowolnie wybuchając głośnym płaczem, a walizka z ubraniami upadła wraz z nią. Nie obchodzili ją ludzie, którzy momentalnie zwrócili na nią uwagę. Nie obchodziło jej nic, prócz tego, że straciła swe upragnione dziecko. W dodatku lekarz powiedział, że na zajście w kolejną ciążę i utrzymanie jej ma niewielką szansę.

Gdyby była pani młodsza, z pewnością byłoby łatwiej. Niestety wiek też odgrywa tutaj swoją rolę.

W tym roku miała kończyć trzydzieści lat. Wiele kobiet w jej wieku zachodziło w ciążę. Dlaczego z nią było inaczej?

– Wszystko w porządku? – Nie zwróciła uwagi na skierowane w jej stronę słowa. Po prostu płakała, chcąc umrzeć wraz ze swoim dzieckiem. – Pomogę się pani podnieść. Proszę nie płakać.

Silne ramiona pomogły jej wstać. Jak w amoku słyszała męski głos, rozkazujący gapiom zająć się swoimi sprawami, jednak nawet nie wiedziała, do kogo on należał. Stała jak słup soli ze schowaną w dłoniach twarzą i wciąż szlochała, nie potrafiąc pozbierać się do kupy.

W chwili, gdy nieznajomy wcisnął jej w dłoń paczkę chusteczek, w końcu na niego spojrzała. Miał niesamowicie czarne oczy, ładne rysy twarzy oraz idealnie ułożone włosy. W dodatku ubrany był w elegancki biały garnitur oraz czarną koszulę w białe kropki. Mimowolnie poczuła się zażenowana swoim zachowaniem przez wzgląd na zainteresowanie tak atrakcyjnego mężczyzny.

– Och, przepraszam. Nie wiem, co się ze mną stało. Tak mi głupio – odezwała się speszona, pospiesznie ocierając z policzków łzy. Miała ogromną nadzieję, iż mężczyzna ją zostawi i pójdzie w swoją stronę, jednak on wciąż stał w tym samym miejscu, patrząc na nią z troską. – Nic mi nie jest. Dziękuję za zainteresowanie, ale może pan już iść.

– Nie mam pojęcia, co panią trapi, ale zapewniam, że po każdej burzy zawsze wychodzi słońce – zapewnił, uśmiechając się promiennie. Po chwili wyjął z kieszeni wizytówkę i podał ją oszołomionej Hyejin. – Jeśli jednak to słońce u pani nie zawita, zapraszam do mojego salonu. Zmiana wizerunku to klucz do poprawy humoru, zapewniam. Oczywiście wszystko odbędzie się za darmo.

Hyejin patrzyła na piękną czarno-złotą wizytówkę bez większych emocji.

– Dlaczego miałabym zostać obsłużona za darmo? Jest jakiś ukryty haczyk?

Mężczyzna pokręcił głową.

– Po prostu przykro jest patrzeć na tak zdołowaną kobietę. Ludzie powinni sobie wzajemnie pomagać, prawda? – Widząc jej niepewne spojrzenie, sięgnął po jej torbę. Podał jej ją i skinął głową na pożegnanie, dodając na odchodne: – Po każdej burzy zawsze wychodzi słońce. Proszę pamiętać!

Westchnęła, ściskając palce na wizytówce.

– Choi Donghae. Stylista fryzur – przeczytała na głos i schowała wizytówkę do malutkiej torebki. – Żaden fryzjer nie jest w stanie mnie teraz uszczęśliwić.

Zrezygnowana ruszyła w stronę apartamentu, w którym mieszkała razem z Jisungiem. Pierwszy raz żałowała, że zgodziła się wyjechać do głośnego Seulu i nie została w Gunpo, gdzie miałaby blisko siostrę. Tutaj jej jedynymi znajomymi byli Semi oraz Jaerim, których poznała dzięki swemu mężowi i niestety nie miała ochoty na ich towarzystwo.

Nie chciała nawet spotkać Jisunga, którego nie widziała od dwóch miesięcy. Będzie musiała udawać przed nim, że wszystko było w porządku, ponieważ nie zamierzała powiedzieć mu o tym, że była w ciąży. Skoro był tak zajęty pracą, by przez te dwa miesiące zadzwonić do niej zaledwie kilka razy, to nie będzie zawracać mu głowy swoimi problemami.

Przez prawie całe życie musiała radzić sobie sama. Była już do tego przyzwyczajona.

Wstukała kod do apartamentu i już po chwili weszła do przedpokoju, gdzie schowała buty do ogromnej szafy, a torebkę włożyła do garderoby, gdzie wisiało pełno kurtek oraz bluz. Oczywiście specjalne miejsce miały jej torebki, których pomimo nalegań Jisunga, miała zaledwie trzy. Nie lubiła bezsensownego wydawania pieniędzy i starała się oszczędzać na tym, co nie wymagało większej gotówki. W tej kwestii była zupełnym przeciwieństwem męża, przez co często się sprzeczali. Może i mieli dużo pieniędzy, w końcu Jisung miał pod sobą cztery kluby oraz dobrze prosperujący bar, a ona posiadała własną firmę, jednak nie uważała, by był to powód na wyrzucanie pieniędzy w błoto. Doskonale pamiętała, jak liczyła każdego wona i jak bardzo się upokarzała, sypiając z byłym szefem, by zapewnić bratu lepszą przyszłość. Zbyt dobrze znała wartość pieniędzy, by wydawać je lekką ręką.

Dlatego też zamiast ogromnego domku rodzinnego, mieszkała w luksusowym apartamencie, który według niej i tak kosztował ich zbyt wiele. Musiała jednak pójść na kompromis, dlatego słowem nie odzywała się przy Jisungu na temat czynszu, który był tak ogromny, iż wolała nie zajmować się miesięcznymi opłatami.

Weszła do pokoju gościnnego połączonego z kuchnią oraz jadalnią i ruszyła w stronę ogromnej srebrnej lodówki, wyjmując z niej wino. Przez ostatnich kilka tygodni unikała alkoholu ze względu na dziecko, a skoro nie miała już się o kogo troszczyć, napełniła kieliszek do pełna i opróżniła go za jednym razem. Tłumiła w sobie chęć płaczu, obawiając się opuchniętych oczu. Jisung powinien pojawić się w mieszkaniu za jakieś cztery godziny. Do tego czasu musiała ogarnąć się na tyle, by nie nabrał żadnych podejrzeń.

Choć wykąpała się w klinice, zdecydowała się na ponowną kąpiel, tym razem z jacuzzi. Była to jedyna rzecz, na której nie zamierzała oszczędzać, choć wiedziała, że rachunki za prąd były większe przez korzystanie z relaksujących bąbelek.

Postawiła butelkę z winem na okrągłej wannie, do której już leciała woda. Specjalnie unikała dużego lustra oprawionego w czarną, elegancką ramę, ponieważ wiedziała, że na widok swojego odbicia, znów się rozpłacze. Dlatego też skupiła wzrok na czarnym żyrandolu, czując pod bosymi stopami chłód białych kafelek ozdobionych czarnymi kółeczkami. Łazienka może i nie należała do dużych pomieszczeń, ale była przepiękna i Hyejin uwielbiała spędzać w niej czas.

Gdy pozbyła się reszty ubrań, wróciła do torebki po telefon i znów znalazła się w łazience, zakręcając kurek. Woda była przyjemnie ciepła, a zapach wanilii działał kojąco na jej umysł. Tak samo, jak słodkie wino.

Odtworzyła wiadomość od młodszej siostry, a na jej ustach momentalnie zawitał szczery uśmiech. Sana wysłała jej zdjęcie, na którym pozowała wraz z Jaebumem przy wieży Eiffla. Spędzali wakacje w Paryżu, ciesząc się swoją obecnością i miłością, która wciąż między nimi była. Hyejin naprawdę cieszyła się, że jej siostra w końcu odnalazła szczęście, a życie przestało rzucać jej kłody pod nogi. Jisung zostawił pod jej opieką swój bar, gdy Jisoo zdecydowała się wyjechać z Kyungsoo do Stanów, dzięki czemu Sana zarabiała większe pieniądze i w połączeniu z wypłatą Jae, który pracował w firmie matki, mogli sobie pozwolić na wiele udogodnień. W tym wakacje w Paryżu.

Widząc imię ukochanego na wyświetlaczu, momentalnie posmutniała, przypominając sobie o ich zmarłym dziecku. Tak długo starali się o potomstwo, a gdy już się udało, nie byli w stanie nawet ujrzeć uśmiechu własnego dziecka. Jisung nawet nie wiedział o jego istnieniu. Tylko ona dźwigała bolesny ciężar na swych barkach i miała nadzieję, że zdoła sobie z tym jakoś poradzić.

Odchrząknęła, mrugając oczami, by odpędzić łzy.

– Halo? – odezwała się niepewnie, naciskając zieloną słuchawkę.

– Co robi moja kochana żona?

Był taki szczęśliwy. Nie mogła pozwolić, by pogrążył się z nią w rozpaczy. Miał zbyt wiele rzeczy na głowie.

– Bierze kąpiel i pije wino – odpowiedziała, bawiąc się wolną dłonią pianą. – Wyszedłeś już z samolotu? Myślałam, że będziesz za jakieś cztery godziny.

– Kochanie, będę szybciej, niż możesz to sobie wyobrazić.

Połączenie zostało przerwane.

Hyejin odłożyła telefon na wannę, skupiając wzrok na pianie. Dwa tygodnie spędzone w klinice pod opieką psychologa, nie były w stanie uleczyć jej złamanego serca. Czas jedynie mógł ją przyzwyczaić do bólu, ale nigdy nie pozwoli zapomnieć o tym, co się stało.

Z rozmyślań wyrwał ją odgłos otwieranych drzwi. W łazience pojawił się uśmiechnięty Jisung, ubrany w białe spodnie i czarną koszulę. W dłoniach trzymał ogromny bukiet fioletowych róż. Był tak wielki, że ledwie widziała jego przystojną twarz.

Serce momentalnie cisnęło jej się do gardła, a z oczu zaczęły spływać łzy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo za nim tęskniła. I jak samotna bez niego się czuła.

Jisung włożył kwiaty do zlewu i przysiadł na wannie, czule gładząc włosy ukochanej.

– Dlaczego płaczesz? – spytał, samemu ledwie powstrzymując się od płaczu. – Tak bardzo za mną tęskniłaś?

Gdy skinęła głową, uśmiechnął się smutno.

– Ja też za tobą tęskniłem. Cieszę się, że najbliższe kilka miesięcy spędzę z tobą. Na razie nie muszę martwić się klubami, dopóki któryś z pracowników nie zadzwoni w ważnej sprawie.

– W ciągu dwóch miesięcy zadzwoniłeś do mnie zaledwie sześć razy – Nie chciała robić mu wyrzutów, ale słowa same wypływały z jej ust – więc jak możesz mówić, że za mną tęskniłeś? Byłeś zbyt zajęty, by o mnie chociażby pomyśleć.

Jisung spojrzał na wypite do połowy wino i zmarszczył brwi. Czyżby to on stał się powodem smutku swojej żony? Dotychczas był pewien, że Hyejin nie przeszkadzało, gdy całą uwagę skupiał na pracy, skoro zaledwie kilka razy w ciągu roku musiał wyjechać z kraju, by załatwić sprawy związane z innymi klubami. Od tego miał ludzi, jednak nie ze wszystkim byli oni w stanie sobie poradzić. Ponadto chciał zabrać Hyejin do Las Vegas, ale nie zgodziła się.

– Codziennie za tobą tęskniłem. Codziennie o tobie myślałem.

– Kłamiesz.

– Nie kłamię.

– Pewnie zatrudniłeś kolejne seksowne kelnerki, które umiliły ci czas.

Jisung parsknął śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem.

– Jesteś zazdrosna?

Nie odpowiedziała. Była zła na siebie za to, że wchodziła na ten temat i szukała powodu do kłótni, jednak nie potrafiła nad tym zapanować. Czuła się rozbita i cholernie samotna, a fakt, iż Jisung pojawił się dopiero po dwóch miesiącach, sprawiał, iż zaczynała go o wszystko obwiniać. Gdyby przez cały ten czas był przy niej, wiedziałby o dziecku. Ale go nie było. Otwierał kolejny klub, jakby trzy, które posiadał, nie przynosiły wystarczających zysków.

– Hyejin. Dobrze wiesz, że zanim ciebie poznałem, byłem kawalerem. – Gdy uniosła na niego wzrok, z czułością dotknął jej policzka. – Nie obchodzą mnie młode dziewczyny, ponieważ w końcu odnalazłem kobietę swojego życia. Tą kobietą jesteś ty.

– Nie mogę uwierzyć, że poleciałam na takie tandetne teksty – wywróciła oczami, mimowolnie uśmiechając się na widok miny mężczyzny. – Zawsze taki byłeś?

Jisung podniósł się z wanny i z cwanym uśmieszkiem zaczął odpinać guziki czarnej koszuli.

– Zawsze byłem seksowym mężczyzną i to dla mojego ciała straciłaś głowę. Myślę, że najwyższy czas ci o tym przypomnieć.

Hyejin wyciągnęła w jego stronę ręce z przerażeniem wymalowanym w oczach.

– Nie mogę! – krzyknęła, powstrzymując go tym samym przed zdjęciem spodni. Widząc jego pytającą minę, spuściła wzrok. Jeszcze nigdy go nie okłamała i źle się czuła z faktem, iż musiała to zrobić. – Podasz mi ręcznik?

Jisung niepewnie sięgnął po czerwony ręcznik i podał go kobiecie, która bez słowa zaczęła się wycierać. Wyglądała, jakby miała za moment się rozpłakać. Zaczął się martwić.

– Stało się coś, o czym nie wiem? – spytał, niepewnie podchodząc do żony, gdy usiadła na wannie, zakrywając ciało ręcznikiem. – Kochanie?

– Kilka dni temu miałam zabieg usunięcia nadżerki i przez miesiąc nie mogę uprawiać seksu – skłamała, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. – Przepraszam...

– Czy to coś groźnego? – Nie miał pojęcia, o czym mówiła, ale zorientował się, że zabieg został wykonany przez ginekologa.

– Nie.

– Więc za co mnie przepraszasz, hm? – Pogładził palcem jej policzek. – Twoje zdrowie jest najważniejsze.

Nie potrafiła odpowiedzieć. Po prostu wtuliła się w męża, ukrywając przed nim łzy, które nie chciały przestać płynąć. Czuła się zdruzgotana. Pragnęła powiedzieć mu o dziecku, ale nie potrafiła. Wiedziała, że będzie na nią zły za to, iż od razu mu o niczym nie powiedziała. Pewnie wróciłby szybciej do Seulu, a przecież nie mógł tego zrobić. Musiał być na tym przeklętym otwarciu.

– Przygotuję dla nas ramen, a ty się ubierz i przestań płakać. Jestem już przy tobie i nigdzie się nie wybieram.

Nie pozwoliła mu odejść, zaciskając palce na jego dłoni. Nim się odwrócił, zdążyła zetrzeć łzy.

– Co... – zaczęła drżącym głosem, skupiając wzrok na jego dłoni – ... byś zrobił, gdyby okazało się, że nie będę mogła mieć dziecka?

Wiedziała, że nie był to odpowiedni moment, ale musiała o to spytać. Chociaż bała się odpowiedzi i tego, że będzie musiała porzucić Jisunga, chciała znać odpowiedź. Od niej wszystko zależało.

Mężczyzna dotknął jej policzków, zmuszając ją tym samym, by spojrzała w jego oczy.

– Nie uważam dziecka za jakiś wyznacznik szczęścia, wiesz o tym. Jeśli pojawi się w naszym życiu, będę najszczęśliwszym ojcem na świecie. Jeśli się nie pojawi, do końca życia będę szczęśliwym mężem. Dla mnie ty jesteś najważniejsza i nic tego nie zmieni. Nigdy.

Pocałował ją w czoło i opuścił łazienkę.

Hyejin ponownie się rozpłakała, zatykając usta dłonią. Nie chciała, by mąż ją usłyszał, ponieważ zacząłby zadawać więcej pytań.

Chociaż nie powiedział nic złego, czuła się strasznie z myślą, że nie była w stanie utrzymać przy życiu dziecka tak wspaniałego mężczyzny. Jisung zasługiwał, by mieć potomstwo, a ona nie będzie w stanie mu go dać.

Czy miała prawo mimo to, tkwić w jego życiu?

No to jak? Gotowi na kontynuację? :>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro