Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❦ Rozdział 12.

Droga autobusem zajęła jej dobre pół godziny, którą spędziła wpatrzona w szybę i pogrążona we własnych myślach. Doskonale wiedziała, dlaczego Semi chciała się z nią spotkać, a że nie zamierzała zdradzać swojego nowego adresu, zaproponowała jedną z kafejek, do której często chodziły. Wiele razy towarzyszyli im mężowie, uwielbiający tutejsze ciasta.

Nim pchnęła drzwi, wzięła głęboki oddech i uspokoiła emocje. Wciąż pamiętała o tym, że Semi przede wszystkim była przyjaciółką Jisunga i wątpiła, by rozmowa była przyjemna. Nawet jeśli Semi od samego początku wiedziała o jej ciąży i ją wspierała, teraz bez wątpienia stawała po stronie swojego przyjaciela. Nic dziwnego, skoro znali się od dziecka.

Dostrzegła ją na końcu pomieszczenia i niechętnie ruszyła w jej stronę. Miała na sobie czarny kombinezon z białym kołnierzykiem i jak zwykle wyglądała zjawiskowo. Nie uśmiechnęła się jednak na jej widok. Jedynie skinęła głową na krzesło naprzeciwko i uważnie patrzyła, jak je zajmuje.

Napięta cisza sprawiała, że Hyejin nerwowo pocierała dłońmi pod okrągłym stolikiem. Nie powinna czuć się winna, a jednak nie potrafiła spojrzeć kobiecie w twarz i zacząć rozmowę. Nie potrafiła w żaden sposób siebie usprawiedliwić, jakby rozpad małżeństwa był jedynie jej winą.

– Z Jisungiem wszystko w porządku? – spytała w końcu Hyejin, chcąc przerwać tę przeklętą ciszę.

W tej samej chwili podszedł do niej kelner i zapisał w notesie zamówienie, po czym zostawił je same.

– Spytaj go. Może ci odpowie. – Padła szorstka odpowiedź.

Semi z satysfakcją patrzyła, jak Hyejin ponownie spuszcza swój wzrok. Choć zawsze ją ceniła i wspierała, nie mogła darować jej tego, jak bardzo zraniła Jisunga. Jej przyjaciel nie zasługiwał na takie traktowanie. Oddał tej kobiecie całe swoje serce i duszę, a to, że miał wady, jak każdy człowiek, wcale nie oznaczało, iż powinien zostać przez to porzucony.

Kelner położył na stoliku zamówienie i odszedł.

– Mi też nie jest łatwo. Nie musisz mi dowalać.

Semi prychnęła, kręcąc z niedowierzaniem głową.

– To ty go zostawiłaś! – oznajmiła z wyrzutem, nie spuszczając z niej wściekłych oczu. – To ty spakowałaś swoje rzeczy i się wyprowadziłaś po pierwszej poważniejszej kłótni! Co to za małżeństwo, skoro odpuszczasz tak łatwo?

Hyejin zacisnęła palce na ciepłej szklance, kompletnie nie zwracając uwagi na to, że ją parzyła. Była wściekła.

– To pewnie przez tego chłopaka, z którym byłaś w kinie, mam rację? – Padło kolejne pytanie. – Zauroczyłaś się w młodszym od siebie facecie, ale w końcu ci przejdzie, ponieważ to ty zostaniesz przez niego porzucona dla młodszej. Wtedy będzie już za późno na odzyskanie Jisunga.

– Jedynie Jisung miał wpływ na moją decyzję. Nie mieszaj w to Donghae.

– Och, Donghae – Semi klasnęła w ręce. – Nawet stajesz w jego obronie. Jakie to urocze.

– Jeżeli to wszystko, co masz mi do powiedzenia, to będę się już zbierać – odparła Hyejin i podniosła się z krzesła, przewieszając malutką torebkę przez ramię. – Przeczuwałam, że staniesz po stronie Jisunga, ale nie spodziewałam się takiego zachowania z twojej strony. Myślałam, że byłyśmy przyjaciółkami.

– Jisung nie zasłużył na to, jak go potraktowałaś. Oddał ci wszystko, co miał, a ty zostawiasz go dla jakiegoś młodszego frajera – warknęła Semi, również podnosząc się z krzesła. – Nigdy ci tego nie wybaczę i stanę za Jisungiem murem w każdej sytuacji. Jest dla mnie jak brat, a skoro niszczysz mu życie, to dla mnie stałaś się nikim.

– Nie zostawiam go dla żadnego faceta! – krzyknęła, nie potrafiąc dłużej opanować złości. Oskarżenia kierowane w jej stronę były jednak tak wyciągnięte z kontekstu, że doprowadzały ją do szału. Znała Donghae zaledwie kilka dni. Nawet nie miała jego numeru, więc jak miałaby zostawić dla niego Jisunga? Nie zamierzała jednak wszystkiego tłumaczyć Semi, skoro dawała jej wyraźnie do zrozumienia, że nie wierzy w ani jedno jej słowo i o wszystko ją obwinia. – W moim życiu nie ma nikogo, prócz Jisunga. Po prostu nam nie wyszło, tyle. Przestań dopowiadać swoje i po prostu się odczep.

Nagle poczuła, jak gazowany, lepki napój wylał się na jej twarz, mocząc włosy i błękitną koszulkę. Pospiesznie otarła oczy dłońmi, kompletnie nie przejmując się tuszem do rzęs, który bez wątpienia brudził jej policzki. Była w takim szoku, że nie potrafiła się poruszyć, a łzy mimowolnie napłynęły do jej oczu.

– Zdradzisz raz, zdradzisz kolejny. Cieszę się, że się rozstajecie, bo Jisung zasługuje na kogoś, kto będzie mu wierny – Usłyszała za sobą głos Semi. Najwyraźniej zamierzała opuścić kawiarnię.

Hyejin chciała uderzyć ją w twarz i rozkazać jej zastanowić się nad tym, co mówiła. Zamiast tego przyjęła od kelnera chusteczkę i zaczęła się wycierać z lepkiego napoju. Ledwie powstrzymała kolejne łzy od spłynięcia, ale nie chciała robić sceny. Została już wystarczająco upokorzona.

Zostawiła na stoliku pieniądze i pospiesznie wyszła na zewnątrz, próbując zakryć torebką plamę, która zrobiła jej się na środku klatki piersiowej. Nie mogła uwierzyć, że Semi potraktowała ją w taki sposób. Mogła być zła za to, że jej przyjaciel cierpiał, ale dlaczego nie potrafiła zrozumieć, iż jej również nie było łatwo? Dlaczego tak łatwo posądziła ją o zdradę? Przecież nie znały się od dziś! Powinna zdawać sobie sprawę z tego, że nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego żadnemu mężczyźnie.

Włosy kleiły jej się do policzków, ale nawet nie starała się ich ujarzmić. Wiedziała, że było to bezcelowe.

Upokorzona i totalnie załamana, kierowała się w stronę przystanku autobusowego, chcąc czym prędzej znaleźć się w kawalerce, którą wynajmowała. Pragnęła zmyć z siebie tę przeklętą colę, wyjąć z lodówki lody i obejrzeć jakąś zabawną dramę. Tragicznie historie miłosne musiały poczekać na dzień, aż całkowicie pogodzi się z rozstaniem i dojdzie do siebie. Na razie było na to za wcześnie.

– Hyejin?

Zamarła, słysząc swoje imię. Była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła jadącego tuż obok niej samochodu. Donghae patrzył na nią z lekkim niedowierzaniem. Zatrzymał auto, gdy upewnił się, że nie miał omamów i włączył światła awaryjne.

– Wejdź do samochodu – poprosił.

– Nie! – krzyknęła, łamiącym się głosem. – Jeśli ktoś mnie zobaczy, Jisung będzie miał dowód na to, że go zdradzam. Już i tak najlepsza przyjaciółka uważa, że zostawiłam go dla ciebie, a przecież ja cię praktycznie w ogóle nie znam!

Wyszedł z samochodu i momentalnie ścisnął palce na jej ramionach, patrząc jej w oczy z zaciętością.

– Mam w dupie, co kto gada, a skoro zostałaś oskarżona o coś takiego, to znaczy, że powinnaś czym prędzej odseparować się od ludzi, którzy rzucają ci bezpodstawne oskarżenia! – powiedział stanowczym tonem. Widząc dużą plamę na koszulce Hyejin, zacisnął ze złości zęby. Wiedział, że na to wszystko nie zasłużyła i najchętniej walnąłby każdego, kto myślał inaczej. – Wejdź do samochodu – poprosił nieco łagodniejszym tonem, dostrzegając spływające po jej policzkach łzy. – Ludzie niech gadają, co chcą. Nie patrz na to i pozwól sobie pomóc.

– To tylko plama na koszulce i mokre włosy. Nie potrzebuję pomocy. – Starła z policzków łzy. Wciąż nie dowierzała, że Semi wylała na nią całą zawartość szklanki. Były najlepszymi przyjaciółkami, a ona tak po prostu się od niej odwróciła.

– Jesteś pewna, że chcesz zostać teraz sama? – spytał Donghae. – Jeśli tak to cię zostawię. Nie będę się narzucał, ale wiedz, że możesz na mnie liczyć.

Nie miała nikogo w tym przeklętym Seulu. Wraz z Jisungiem straciła Semi i bez wątpienia Jaerima. Jedynie na Marku mogła polegać, ale nie chciała zawracać mu głowy swoimi problemami, ponieważ wiedziała, że miał swoje życie.

Patrzyła niepewnie na Donghae, bijąc się z własnymi myślami. Ostatecznie zajęła miejsce po stronie pasażera, pozwalając mu się sobą zaopiekować.

Pragnęła zrozumienia i wsparcia ze strony drugiego człowieka. Naprawdę nie chciała zostać z tym wszystkim sama.

Alkohol lał się litrami, a w tle dało się słyszeć melodię piosenki, którą Hari śpiewała do mikrofonu. Albo raczej wyła, bo śpiewem trudno było to nazwać.

Noori patrzyła na koleżankę z pracy i zachichotała pod nosem, ukradkiem spoglądając w stronę milczącego Jisunga. Udało jej się nakłonić go do wyjścia z pracownikami na wspólne karaoke. Miała nadzieję, że dzięki temu polepszy mu się humor, a on jedynie pił soju i patrzył przed siebie pustym wzrokiem. Przyjechała do niego pod samo mieszkanie i dowiedziała się od sąsiadki, która akurat spacerowała ze swoim psem, że Hyejin wyprowadziła się od niego jakiś czas temu. Naprawdę z trudem przyszło jej ukrywanie radości, gdy się o tym dowiedziała.

Czuła bowiem, że w końcu los się do niej uśmiechnął i miała okazję, by owinąć sobie Jisunga wokół palca. Zawsze ją kręcił. Był przystojny, umięśniony, bardzo uczuciowy i miał dużo pieniędzy. Lepszego partnera na męża nie mogłaby znaleźć, dlatego zdecydowała się zrobić wszystko, by poprawić mu nastrój. Skoro Hyejin go zostawiła, nie powinien mieć żadnych wyrzutów sumienia, by zacząć spotykać się z kimś innym.

Musnęła delikatnie ramię szefa i skinęła mu na kieliszek soju. Po chwili wzbili toast, a na ustach Jisunga na moment zawitał uśmiech. Wymuszony, ale jednak. Widziała, że nie miał najmniejszej ochoty na udział w karaoke, dlatego zaczęła zastanawiać się nad tym, jak zachęcić go do spędzenia czasu we dwoje. Bała się, że nieświadomie go do siebie zrazi, gdy będzie działała zbyt szybko. Wiedziała bowiem, że rana w jego sercu była zbyt świeża, by mogła obsługiwać się z nią w byle jaki sposób.

– Chyba nie bawisz się najlepiej – wyszeptała do jego ucha, robiąc smutną minę.

Wzruszył obojętnie ramionami. Nie zamierzał zaprzeczyć.

– Lepsze to niż samotne siedzenie w domu.

Skinęła ze zrozumieniem, a w jej głowie pojawił się idealny plan. Musiała jednak poczekać, by wcielić go w życie, żeby Jisung nie nabrał żadnych podejrzeń. Była mu tak wdzięczna za to, co powiedział, że ledwie powstrzymała się od pocałowania go w policzek.

– Zaśpiewam dla ciebie piosenkę! – oznajmiła radosnym głosem, gdy Hari przestała śpiewać i szybko podeszła do mikrofonu. – Yoseob, włącz „Dancing Queen" EXO. Trzeba trochę rozruszać naszego przystojnego szefa.

Jisung ze znudzeniem patrzył, jak pulchny chłopak spełnia jej życzenie i już po chwili w pomieszczeniu rozległa się szybka, taneczna melodia. Noori nie spuszczała z niego wzroku, poruszając się jak zawodowa tancerka. Wyglądała naprawdę dobrze w czerwonej mini sukience i wysokich szpilkach.

Nie był jednak w stanie poczuć na jej widok czegoś więcej, choć zdecydowanie była w jego typie.

Nie była bowiem Hyejin.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro