letter for you
Moje serce nigdy nie było z lodu. Pragnę, żebyś o tym pamiętał już zawsze, dobrze?
Załóżmy, że właśnie skinąłeś głową i uśmiechnąłeś się w ten sam uroczy sposób, co zwykle, a więc kontynuuję.
Byłem w tobie zauroczony już trzy lata temu, kiedy BTS nie odnosiło praktycznie żadnych sukcesów i było uważane za wielki nie wypał. Tłumiłem w sobie to uczucie... Wiesz dlaczego?
Tutaj kręcisz przecząco głową i głaszczesz mnie po dłoni, a bynajmniej chciałbym, żeby tak było.
Ponieważ nie miałem pojęcia o twojej tolerancji, akceptacji, orientacji... Myślałem tylko o tym, że jeśli to się wyda, to mnie znienawidzisz. Bardzo tego nie chciałem, bo byłeś pierwszym hyungiem, któremu zaufałem w pełni, i to po tak krótkim czasie znajomości.
Naprawdę, Yooni.
Ugh... Chciałbym powiedzieć ci tak wiele, pokazać, przypomnieć wszystkie wspólnie spędzone razem chwile. Jeszcze raz przytulić i wesprzeć w te ciężkie dla ciebie wieczory. Uratować cię zwykłym, szczerym uśmiechem, lecz nie mogę.
Nieważne jak bardzo błagałem, nie ważne jak długo walczyłem, wszyscy byli przeciwko mnie. Już niedługo powinieneś zostać odpięty od aparatury, już od dawna nie żyjesz, ale ja wciąż nie mogę w to uwierzyć. Dla mnie to po prostu nierealne.
Dla mnie wciąż żyjesz i sądzę, że wrócisz zaraz do dormu z kubkiem gorzkiej kawy, którą wylejesz na głowę rozkapryszonego Jungkooka. Potem zostawisz maskę na stoliczku przy przejściu do kuchni, do której następnie wkroczysz. Nalejesz sobie soku z arbuza do wysokiej szklanki z twoim podpisem, a później spokojnym krokiem wejdziesz do pokoju, który dzielisz z Seokjinem. Zabierzesz swój notatnik i wrócisz do salonu, przechodząc do studia, aby się w nim zaszyć i wymyślić kolejny cudowny hit, który na pewno podbije światowy rynek.
Dla mnie wciąż tam będziesz, a ja wieczorem przyjdę do ciebie z czymś do jedzenia i znowu skończymy na kanapie w swoich objęciach, nie odzywając się do siebie ani jednym słowem.
Chciałbym, żeby to była prawda i wszystko to, co monotonnie powtarzamy, wróciło... Naprawdę bardzo bym tego chciał. Prosiłem o to przez wiele dni, ale Bóg ewidentnie mnie nie lubi, bo ty już nie wrócisz.
Nie wrócisz do domu z tym samym ponurym wyrazem twarzy.
Nie wypijesz więcej żadnej gorzkiej kawy, uśmiechając się słodko w moją stronę.
Nie powiesz już nigdy, jak mocno kochasz muzykę.
Nie będziesz już nigdy więcej opowiadał o swoich marzeniach, planach, ani o tym, jak bardzo tęsknisz za zimą, bo tylko wtedy możesz nosić grube bluzy.
Nie będziesz zasypiał na kanapie w studio pod stertą brudnych ubrań, które zawsze zostawiałeś po powrocie z treningów.
Nie będziesz narzekać na Hoseoka, który ciągle każe ci poprawiać taneczne ruchy.
Nie uspokoisz kłócącego się Taehyunga i Jeongguka jednym słowem.
Nie przytulisz mnie, kiedy powiem, że miałem koszmar.
Nie pocałujesz mnie więcej.
Nie powiesz, że mnie KOCHASZ.
Nie powiesz, że chciałbyś ze mną uciec gdzieś daleko, aby mieszkać razem i całować się w zimnej sypialni przy szumie morskich fal.
Już nigdy więcej nie będziesz tym samym, pieprzonym romantykiem, którego w tobie kochałem.
Yoongi, tak bardzo chciałbym złapać cię teraz za rękę... Być przy tobie w tych ostatnich chwilach, ale nie mogę. I ty już wiesz dlaczego, ponieważ pewnie kiedy czytasz ten list, patrząc z góry, mnie już tutaj nie ma.
Nie muszę się nawet pytać, czy wiesz dlaczego. Jestem pewien, że gdy umierałeś, już wiedziałeś, że z tej miłości do ciebie zrobię to samo, aby tylko do ciebie dołączyć.
Może fani pomyślą, że popadłem w rozpacz i dlatego to zrobiłem. Może nasi przyjaciele mnie za to znienawidzą. Może wyszedłem właśnie na egoistę, który nie liczy się z uczuciami innych, ale ja naprawdę nie mogę bez ciebie żyć, Yoongi.
Jesteś moją cząstką, moją drugą połówką, moją miłostką, której wyzbyć się z siebie nie mogłem i wciąż nie jestem w stanie. Sposób, w jaki płaczesz, sposób, w jaki się uśmiechasz... Wiesz, jak wiele dla mnie znaczysz? To całkiem zabawne, mam tylko ciebie, ale czasami jestem dla ciebie gorszy niż ktoś obcy. Kiedy tak naprawdę chcę tylko położyć swoją głowę na twoich ramionach i zostać przez ciebie przytulonym.
Jestem pewien, że jak tylko dotrze do ciebie cząstka mojej duszy, to złapiesz ją w objęcia i zatrzymasz przy sobie, nie pozwalając, aby przeleciała ci przez palce jak niewierny piasek niszczący tak wiele. Zaopiekujesz się nią, a wtedy dołączę do ciebie w całości i nigdy więcej nie opuszczę.
Mam tylko nadzieję, że nie jestem uwięziony w kłamstwie, a nasza pierwsza miłość będzie się uzupełniać tak jak skrzydła. Chociaż nawet jeśli, to uratujesz mnie za wszelką cenę, znajdziesz ponownie mój nieskazitelny byt i wciąż będziesz mnie pożądać, nie wchodząc w moją drogę na przekór.
Dlatego przepraszam, że nie przyznałem się tobie do uczuć, jakimi cię obdarowuję. Dlatego teraz ci odpowiem:
Kocham Cię, Min Yoongi.
Twój wierny i głupiutki, Park Jimin.
Ps.: [Może umarłem, ale zawsze będę przy Tobie.]
Szkoda tylko, że Min Yoongiemu udało wybudzić się ze śpiączki kilka minut przed odłączeniem go od aparatury, ponoć podtrzymującej jego życie, jednakże Park Jimina wtedy już przy nim nie było. Pozostawił po sobie tylko ból, który szatyn odziedziczył w momencie, kiedy tylko przeczytał list blondyna, który leżał akurat na jego łóżku w kopercie z podpisem – ,,Tylko Yoongi hyung może to otworzyć".
Wtedy Yoongi stracił kogoś ważnego w swoim życiu. Kogoś, dla kogo wciąż walczył z tłumiącą się w nim depresją. Kogoś, kto był jedynym, który rozumiał jego postępowanie w stu procentach i zawsze ofiarował ramiona w geście wsparcia. Kogoś, kto dbał o niego każdego dnia i nocy, racząc świat lepszym. Kogoś, kto był jego promieniem słońca, wychylającym się zza ciemnych chmur zaraz po deszczu. Kogoś, kogo kochał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro