21
dwa tygodnie później
Od czasu tej rozmowy z Harrym minęło trochę czasu, a nasze stosunki względem siebie za bardzo się nie zmieniły. Stoimy w miejscu.
Okazało się też, że urlopu naukowego dostałam więcej niż przypuszczałam, bo w ten sam dzień, w który wydarzyła się rozmowa w aucie, miałam pojawić się u dyrektora i właśnie wtedy dostałam do dyspozycji aż dwa tygodnie "wolnego".
Mimo rozmów z Liamem co się dzieje w szkole, kiedy mnie nie było, miałam niemałe zaskoczenie na widok porozwieszanych wszędzie plakatów ludzi, żeby na nich głosowano, a na wierzch przebijały się oczywiście te rażące, różowe należące do Belli, jej sztuczny uśmiech raził przy każdym skręcie głowy. Gdziekolwiek by się nie poszło. Ponoć jeden wisiał nawet w kantorku u woźnego. Czyli tam, gdzie pewnie spędzała wiele czasu między lekcjami.
Wchodząc do stołówki zawibrował mi telefon, po wyświetleniu okazało się, że to kolejna wiadomość od Adama, której nie odczytam. Mimo tego jak jest między mną i Stylesem, to uważam, że nieuczciwym jest chociażby pisanie z Adamem. Poza tym, Liam usłyszał któregoś razu na treningu, że widziano go z dziewczyną jednego z zawodników. Ponoć planują ustawkę i przemówienie mu tym do rozumu. Byłam zaskoczona zachowaniem Adama, Leo również jak przekazałam mu te informacje.
Niestety, ale wydaje mi się, że Adam może mieć coś wspólnego z tą akcją z imprezy, więc tym bardziej czuję obrzydzenie do niego i swojej osoby, że potem dałam mu się pocałować i byłam dla niego taka ufna.
Chwyciłam dużą porcję makaronu i sok jabłkowy, po zapłaceniu skierowałam się tam, gdzie zawsze.
- Cześć Layla - rzucił Niall, kiedy podeszłam do stolika, przy którym siedzieli już wszyscy.
- Cześć wam, widzę że przygotowania do balu idą ostro - wskazałam głową na kolorowe kartki, które wyglądały jak zaproszenia.
- No raczej, a jak tam areszt domowy? - zapytał Louis.
Przewróciłam oczami i sięgnęłam widelcem do makaronu.
- Jakoś, na szczęście już niedługo będę miała to za sobą. Kocham fizykę całym sercem, ale Downey chyba chce, żebym dostała Nobla, tak mnie ciśnie.
- Zwietrzył zwierzynę, która ma ten sam poziom ambicji i zainteresowania jego przedmiotem, kto jak kto, ale ty powinnaś to zrozumieć - powiedział Zayn odrywając się od swojego szkicownika.
- Może i tak, macie już partnerki na bal? - podjęłam się zmiany tematu.
- Zayn idzie z Gigi, ja idę z Danielle, Niallowi udało się zaczaić na Jade, a Liam nie wiem czy ci mówił, idzie z Cheryl.
Zmarszczyłam brwi mając buzię pełną jedzenia.
- Kto to jest Cheryl? - zdanie to bardziej brzmiało jak "fo-fo-fef-fefyf", ale na szczęście Horan zrozumiał mój bełkot.
- Poznał ją na imprezie jakiś czas temu, jest od niego starsza, chyba drugi rok studiów prawniczych.
Prawie bym opluła Louisa siedzącego obok mnie. Mój brat woli starsze? No proszę.
- Ale tworzą fajną parę i nieźle się dogadują, serio. Myślę, że się polubicie, tylko nie mów mu, że wiesz, bo wolałbym trafić na ten bal - dopowiedział Horan.
- A Harry? - zdążyłam tylko rzucić, a na stołówkę wszedł on wraz z Liamem.
Nie widziałam go od dwóch tygodni, pisać też nie pisaliśmy, zupełnie nie wiem dlaczego. Ale cholernie za nim tęskniłam, dopiero teraz to do mnie dotarło, tylko że ze zdwojoną siłą.
- Layla - rzucił Harry patrząc na mnie.
- Cześć, Harry.
- Możemy pogadać?
Kiwnęłam głową, chwyciłam torbę i wstałam od stołu. Poczochrałam włosy brata na powitanie i bez słowa oddaliliśmy się od chłopaków i udaliśmy się do wyjścia na zewnątrz.
Wystarczyło tylko, że trzasnęły drzwi, a Harry przyparł mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Jak mi tego brakowało, starałam się to wszystko przekazać w swoich ruchach.
Po dłuższej chwili oderwaliśmy się i spojrzeliśmy na siebie, dysząc ciężko.
- Pójdziesz ze mną na bal? - zapytał nagle.
Jak mogłabym mu odmówić?
- Z chęcią z tobą pójdę, Harry.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro