11
Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie uważałam na lekcji. Wyłączyłam się całkowicie przez sytuację, która miała miejsce na korytarzu. Niestety nie mogłam zaprzeczyć, że jedyną osobą jaka zaprzątała moje myśli był Harry.
Głównie jego zielone oczy patrzące na mnie z pewnego rodzaju uznaniem.
Jego pełna warga trzymana w uścisku białych zębów.
Burza loków układająca się nonszalancko w artystyczny nieład.
Ciało, które emanowało uwodzicielską aurą tajemniczości z nutką erotyzmu.
No i głos. Niezwykle niski, z aksamitną chrypką. Można by powiedzieć, że był kwintesencją jego niemalże perfekcyjnej fizyczności.
O tak. Zdecydowanie Harry Styles uchodził ze swojej zewnętrznej strony za ideał wielu dziewczyn w swoim środowisku. On i jego kumple z moim bratem włącznie dobrali się pod tym względem - wzbudzali w płci pięknej różnorakie pragnienia swoim wyglądem, popularnością i zachowaniem. Czasem aż głupio było mi z nimi siedzieć. Nie, może nie czułam się głupio tylko... skrępowana. Czym? Głównie spojrzeniami kierowanymi w naszą stronę, które wyrażały emocje od zainteresowania po nienawiść. Halo, ja jestem tylko siostrą Liama, który jest zbyt przewrażliwiony na moim punkcie. A to, że Harry ma coś do mnie to już inna sprawa. Ja tego nie zaczęłam.
- Panno Payne? - z wielkiego zamyślenia wyrwał mnie głos nauczyciela - wszystko w porządku? Jesteś dzisiaj bardzo rozkojarzona.
Westchnęłam spoglądając na profesora, na policzki wpłynął mi delikatny rumieniec.
- Tak, po prostu... stresuję się olimpiadą - skłamałam.
Posłał mi pocieszający uśmiech i wrócił do prowadzenia lekcji.
Na matematyce również nie byłam zbyt skupiona. Ale teraz to była wina Leo, który utrudniał mi to swoimi żartami. Jeszcze chwila a popłaczę się ze śmiechu.
- Payne! - w klasie zagrzmiał donośny głos nauczycielki tego przedmiotu.
Podniosłam gwałtownie głowę.
- Może powiesz nam co jest powodem twojego śmiechu? Też chcielibyśmy się pośmiać - powiedziała z wrednym uśmieszkiem.
- Z pani poczuciem humoru to by się nie udało nawet rozśmieszyć zmarłego - mruknęłam cicho, jednak ona to usłyszała i trzasnęła dziennikiem w biurko.
- Jestem pewna, że godzinna koza przywróci cię do porządku. A teraz do tablicy rozwiązać następne zadanie - poleciła, a ledwo co powstrzymałam się od wsadzenia jej kredy w oko. Przestałam mieć do niej szacunek, tak jakby sama nie była młoda i nie miała żadnego poczucia humoru.
Posłałam Leo naburmuszone spojrzenie z czego zaśmiał się bezdźwięcznie. Nawet się za mną nie wstawił!
Z uśmiechem satysfakcji rozwiązałam zadanie, a ona nawet nie miała się do czego przyczepić. Skończyłam chwilę przed dzwonkiem, więc szybko zgarnęłam swoje rzeczy z ławki i jako pierwsza opuściłam klasę trzaskając drzwiami i ignorując tym samym dyktowaną pracę domową. Grants jest mi winien chociażby ją, w dodatku całą rozwiązaną.
- Layla, przepraszam no! Ile razy jeszcze mam ci to mówić? Przecież nic poważnego się nie stało, zostaniesz tylko godzinę po lekcjach. To nie jest równe z zawieszeniem czy wywaleniem - Leo dopadł mnie na stołówce wciskając się w kolejkę za mną.
Z impetem postawiłam na tacy wodę i zgromiłam go spojrzeniem.
- Dla mnie jest - odpowiedziałam i szturchając go ramieniem podążyłam do stolika, gdzie standardowo siedział mój brat i jego kumple.
Cudem uniknęłam oberwania marchewką w twarz, bo oczywiście Niall i Louis musieli się rzucać jedzeniem. Zayn zrobił mi miejsce obok Liama na co z niechęcią przystałam mając w myślach naszą drobną sprzeczkę z rana. Stylesa nie było przy stoliku, dziwne.
- Oh no co ty, Hazz! Lecę na trening, dziewczyny na mnie czekają. Pa skarbie! - usłyszałam piskliwy głos jak się okazało cheerleaderki stojącej obok Harrego kilka metrów od nas. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć jak się do niego kleiła, a jemu to jakby nie przeszkadzało. Nawet to, gdy złożyła na jego policzku bardzo soczystego buziaka zostawiając grubą warstwę szminki.
Przewróciłam oczami i próbowałam wrócić do jedzenia, jednak przez nią mój apetyt jakoś zmalał. Nie to, że przestałam być nagle głodna. To była chyba wina patrzenia na jej wygląd. Wysoka, opalona brunetka o pięknej, wysportowanej figurze na której opięty był kostium w biało niebieskich barwach. Ten widok trochę mnie dobił, bo wiedziałam że nawet w jednej setnej nie wyglądam tak jak ona.
No bo czy kujon może konkurować z kapitanem drużyny cheerleaderek?
- Czego tym razem chciała Bella? - oh, więc to jest ta słynna Bella z którą Harry miał bliską styczność u Liama w pokoju.
Zayn zrobił jeszcze jedno miejsce tak, żeby Styles mógł usiąść obok mnie. Aktualnie pozbywał się z policzka śladów kosmetyku. Grzebałam widelcem w talerzu okazując bierne zainteresowanie ich rozmową.
- Żebym wpadł jutro do niej, bo rodziców nie będzie cały weekend - powiedział między kęsami jedzenia z buzią pełną tacos.
- Uuuu, szykuje się upojna noc? - Louie poruszył zabawnie brwiami, a ja miałam odruch wymiotny.
- Ej kurwa, rozumiem że lubicie żyć życiem seksualnym Harrego, ale nie siedzicie tutaj sami - rzucił Liam i ścisnął moją dłoń lekko, a kiedy oni zmienili temat na jakąś grę, powiedział do mnie cicho - wszystko okej?
Zerknęłam na niego i napotkałam zatroskane spojrzenie.
- Muszę zostać po lekcjach.
- Co?! Ty?! Niby za co? Chyba na dodatkowe zajęcia z fizyki.
- No właśnie nie! Mitchell stwierdziła, że ją obraziłam na forum całej klasy.
Reszta zaczęła się śmiać nie wierząc w to co mówię.
- Przecież godzina dłużej w szkole ci nie zaszkodzi, nie raz już pewnie przez to przechodziłaś - stwierdził Zayn wzruszając ramionami.
- I tu się mylisz, pierwszy raz mnie takie coś spotyka - chyba lekko go to zaskoczyło, bo już się nie odezwał.
Nagle na siedzeniu podskoczył Niall i zaczął gorączkowo grzebać w swoim plecaku. Uniosłam brew skonsternowana.
- Czyli nie ma dobrego nastroju? A ja nie mam pracy domowej! Na pewno wstawi mi jedynkę, nie zrobiłem żadnego z dwudziestu zadań! - zabrzmiał rozpaczliwie waląc się zeszytem po głowie.
Wzdychając teatralnie podałam mu swoją tackę z ledwie tkniętym jedzeniem ku jego radości, a zabrałam to nieszczęsne zadanie. Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie, który oznajmiał że zostało jakieś 20 minut przerwy obiadowej. Liam parsknął śmiechem wiedząc co zamierzam. Kiedy byliśmy młodsi często urządzaliśmy sobie takie „zawody" w robieniu zadań na czas.
- Co jak co, ale Mitchell może mi naskoczyć. Póki wszystkie klasówki piszę na szóstki to nie ma prawa się przyczepić - powiedziałam i zabrałam się za liczenie.
Liam pospieszył chłopakom z przywołaniem tej historii z dzieciństwa, a ja zagłębiłam się w fascynujący świat logiki.
Robiąc ostatnie zadanie czułam dłoń Harrego bawiącą się rąbkiem mojej spódniczki, która też co jakiś czas muskała udo. Dupek dobrze wiedział, że utrudnia mi tym skupienie się na tym co ważne. Wpisałam ostatni wynik na kartkę i odłożyłam ołówek wraz z dzwonkiem wieszczącym koniec przerwy.
- Udało się! Nowy rekord, Liam! Matko, nie ma nic prostszego niż trygonometria - uśmiechnęłam się szeroko i oddałam Niallowi zeszyt.
- Kobieto, ja cię po stopach będę całować do końca roku szkolnego - podbiegł do mnie Horan i zaczął całować mnie po policzkach. Nie żeby mi to przeszkadzało.
Nagle do blondyna podszedł Harry i odciągnął go ode mnie za koszulkę.
- Biegnij, bo jeszcze możesz zarobić pałę za spóźnienie - powiedział, a Niall szybko się ulotnił. Czyżby Harry był zazdrosny o swojego przyjaciela?
Podniosłam się z miejsca i zarzuciłam torebkę na ramię. Będąc przy drzwiach, Styles przytrzymał je dla mnie i po chwili ramię w ramię podążaliśmy na angielski. Do tej pory słowem nie wspomniał o swoim zaproszeniu mnie na randkę, ani o sytuacji spod szafek. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
- Czasami przeraża mnie to jaka jesteś inteligentna - stwierdził wchodząc za mną do klasy.
Zachichotałam siadając na miejsce z tyłu sali, brunet siadł obok.
- Uznam to za komplement - uśmiechnęłam się do niego.
Po chwili do klasy wszedł pan White i zaczął nam rozdawać kartki z pytaniami z lektury. Super, jeszcze potrzebny mi był sprawdzian.
Zaczęłam mruczeć pod nosem jakieś nieprzyjemności o niesprawiedliwości na tym świecie i próbując zrozumieć sens pierwszego pytania, ale uniemożliwiał mi to Harry, który gadał jakieś głupoty jedynie w celu rozproszenia mnie.
- Panie Styles, jakiś problem? - nauczyciel uniósł brew patrząc na niego.
- Poza tym, że kompletnym idiotyzmem jest marnowanie całej lekcji na przepytywanie z czegoś co każdy wie, to wszystko jest w jak najlepszym porządku - odgryzł się Harry przybierając nonszalancką pozę i chamski uśmieszek.
- Skoro tak bardzo żal ci tej jednej lekcji to nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli zostaniesz jeszcze jedną w ramach kary - powiedział niewyprowadzony z równowagi White.
Harry niechętnie zabrał się za kartkówkę, a profesor wznowił swoją wędrówkę po klasie. Niezwykłe, że kilkanaście minut temu jeszcze śmiał się z mojej kozy. Moje ciało zadrżało od tłumionego śmiechu.
- Oh zamknij się, Layla - burknął brunet obrażonym tonem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro