89
- No ja. Spodziewałeś się kogoś innego?- spojrzałem na czarno włosego z odrazą i ruszyłem marszem do domu.
- To podchodzi pod nękanie i stalking.- starszy nadal jechał za mną swoim samochodem.
- Nie. To ofiarowanie pomocy, a z grzeczności nie powinno się odmawiać.
- Może ja nie jestem grzeczny?
- Lepiej dla mnie.- powiedział cicho ale na szczęście jeszcze to usłyszałem. Przewróciłem oczami i przyspieszyłem kroku. Robiło się coraz zimniej, więc muszę dostać się do domu jak najszybciej. Ubieranie jeansowej kurtki nie było najlepszym pomysłem.
- Nie jest ci zimno, kocie?- postanowiłem ignorować tego całego Mika. Musi się w końcu ode mnie odczepić.- Czyli igonorowanie? Jestem wytrwały. Tylko wiesz, dzisiaj zapowiadali deszcz.
Mówi tak tylko bym wsiadł do jego samochodu. Na szczęście jestem dumnym mężczyzną i tego nie zrobie. Nie przeszedłem nawet stu metrów a zaczęła się prawdziwa ulewa.
- To jak? Może skorzystasz z mojej propozycji, niegrzeczny kocie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro