76
- Ostatnio stajesz się coraz bardziej bezczelny w stosunku do nauczycieli i coraz częściej nie ma cię w szkole. Do tego opuściłeś się z nauką. Wiem, że przeżywarz trudny okres ale to nie znaczy, że powinieneś marnować swojego talentu i rezygnować ze swoich marzeń. Przecież wiem, że chciałeś iść na studia. Chcesz zmarnować swoją szanse?- trzeba przyznać, że nawet jeśli jest chujem to mądrze mówi.
- Teraz nie potrafię myśleć o niczym innym. To... mnie przytłacza.- po raz pierwszy mówię jakie to wszystko jest dla mnie ciężkie.
- Więc musimy znaleźć ci jakieś zajęcie. Chyba nawet wiem jakie.- wstał od swojego biurka i podszedł do drzwi, które otworzył- Dylan zapraszam.
Gdy chłopak wszedł odwróciłem od niego wzrok. Jest mi strasznie głupio, wtedy poniosły mnie nerwy i wiem, że nie powinienem tego mówić. Chłopak usiadł na krześle zaraz obok mnie.
- Jeśli chodzi o tą bójkę to...- starszy zaczą mówić lecz dyrektor mu przerwał.
- Nie obchodzi mnie ta bójka, rozwiąrzcie to między sobą. Tylko nie na terenie szkoły. Dylan są ci potrzebne korepetycje z... prawie wszystkiego, prawda?- chłopak tylko kiwnął głową na "tak".- Znalazłem ci korepetytora.
- Że co proszę? Ale przecież ja nie mogę go uczyć!
- Owszem możesz i będziesz. Zrobicie sobie przysługę nawzajem. Ty w końcu się czegoś nauczysz, a ty nie będziesz myśleć tylko o swoich problemach, nie skupiając się na niczym innym.
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale". A teraz dowidzenia, mam ważniejsze sprawy na głowie niż wy.
Świetnie, po prostu świetnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro