75
Siedziałem na ławeczce w sekretariacie. Oczywiście nasz kochany dyrektor jak zwykle ma coś lepszego na głowie niż swoi uczniowie. Sądząc po tym, że sekretarki też nie ma, to oczywiste co jest ważniejsze. Nie mam słów na ludzi, to po prostu żałosne. Jak można robić coś takiego w szkole? Jeszcze kiedy ma się żonę i dzieci. Nie rozumiem jak można być takim nic nie wartym, żałosnym śmieciem.
Drzwi do sekretariatu otworzyły się, a w nich stanął Dylan z podbitym okiem. Kretyn pewnie znów się bił. Jego też nie rozumiem. Jak można tak marnować sobie życie? Chłopak usiadł miejsce dalej ode mnie. W ciszy, w której siedzieliśmy mogliśmy usłyszeć obrzydliwe jęki zza drzwi dyrektora. Pokręciłem głową z obrzydzeniem, na co chłopak prychną.
- Masz jakiś problem?- cholera. Nie powinienem tego mówić. Oby miał dobry dzień, sądząc po jego twarzy wątpię by go miał. Nadzieja umiera ostatnia.
- A ty co? Tak z ciebie cnotka, że obrzydzają cię dźwięki natury?- spojrzałem na niego jak na idiotę, którym jest.
- Bardzo śmieszne. Obrzydza mnie to, że ten bydlak robi coś takiego swojej żonie i dzieciom.
- Każdy facet potrzebuje odskoczni. Jak można być w stałym związku?- spojrzałem na niego z zaskoczeniem. On mówi na serio czy tylko udaje?
- Słucham? Jesteś niepoważny. Jak można w ogóle tak myśleć?
- Normalnie. Taka jest prawda. Związek super ale po jakimś czasie każdy się komuś znudzi. To kolej rzeczy.
- Jeśli się kocha to kocha się z każdym dniem mocniej. Takie rzeczy robią tylko nic nie warte śmiecie, które myślą sobie, że są nie wiadomo kim.
- Jakoś ja taki nie jestem.
- Oj uważaj bo ci jeszcze ktoś uwierzy.
- Słucham? Kim ty jesteś żeby tak mówić?!
- A ty kim jesteś żeby chwalić takie zachowanie?! Naprawdę jesteś bezczelny. Jak oznaczysz swoją omegę to też będziesz zdradzał ją na prawo i lewo? Życzę powodzenia.
- Skąd możesz wiedzieć czy w ogóle będę miał omegę?! Może będę się puszczał tak ja teraz, co?! Może odpowiada mi taki stan rzeczy?!
- Naprawdę uważaj co mówisz, bo ktoś naprawdę może ci uwierzyć. Doskonale widać, że ci się to nie podoba. Pewnie uważasz, że już nic nie możesz zrobić i, że wszystko zjebałeś. Wszyscy tak mówią. Wystarczy wziąć się za siebie i starać się coś zmienić w swoim życiu, nie ma w tym żadnej filozofii. I nie pierdol mi tu takich bzdur. Jestem zbyt cnotliwy żeby o tym mówić.
- Thomas, zapraszam do mojego gabinetu.- powiedział dyrektor kiedy jego sekretarka wyszła. Musiała specjalnie poprawić spódnice jakby myślała, że nikt nic nie wie o tym co się dzieje za drzwiami do gabinetu dyrka. Jak ja mam dość tych wszystkich ludzi.
***
Zauważyłem, że mało Dylasa w tym Dylmasie XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro