66
- Że co kurwa?!- spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Brad siedział teraz przodem i śmiał się jak opętany.
- Żartowałem! Naprawdę w to uwierzyliście?!- Scott nie wytrzymał i rzucił się na niego. Zaczął go łaskotać, a ten błagać go o litość. Gdy w końcu pięć minut później usiedliśmy wokół jego łóżka, a on zaczął nam wszystko tłumaczyć.
- To było tylko ostrzeżenie, że mam się więcej nie denerwować. Dziecko jest narażone bo nie ma przy nim ojca, przez co jest jeszcze bardziej wrażliwe. A to początek więc muszę uważać. To była kumulacja emocjonalna. Będę tu jeszcze dzień, dwa na obserwacji.
- Musiałeś z nas tak żartować? To było przerażające!
- Wybaczcie ale nie mogłem się powstrzymać. Nie znacie mnie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro