21
Ostatni na dziś?
Dylan
Co ten debil sobie wyobraża? Jak on śmiał tknąć mojego Tommi'ego?! Chyba trawka zryła mu całą banie! Podszedłem do czarnowłosego i wyrwałem mu zeszyt omegi.
- Ty już nie jesteś tu potrzebny.- warknąłem na niego a ten tylko się zaśmiał i podszedł do mnie.
- Dbaj o niego, dupku.- Odsunąłem się od niego zszokowany.- No cóż, chyba naprawdę nie jestem tu potrzebny. Narka!
Chłopak odszedł tylko sobie znanym kierunku. Czy on właśnie powiedział to co powiedział? Może oszalałem?
-P- przepraszam, czy m-mógłbyś oddać mi zeszyt?- spojrzałem na mojego chłopca. Jest taki uroczy! I jeszcze się jąkał! Jak takie cudo może chodzić po ziemi?
- A co z tego będę miał?- nachyliłem się ku twarzy blondyna, na co ten się zarumienił. Ideał.
- N-nie możesz , mi go p-po prostu oddać?
- Mógłbym, ale nie muszę. Oddam ci ten zeszycik... za buziaka.- chłopak spojrzał na mnie zszokowany a ja się do niego uśmiechnąłem. Tommy zamknął oczy i szybko dał mi buziaka. Niestety w policzek.
- T-teraz mi oddaj.- z niechęcią oddałem mu ten jego cenny zeszyt, ale zanim zdążyłem coś powiedzieć ten uciekł. No po prostu pięknie. Przynajmniej dał mi buziaka. Może nie wszystko jest stracone.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro