152
Thomas
Siedziałem przy łóżku szpitalnym, trzymając mojego ukochanego za rękę. Jak ja mogłem pozwolić by chłopak doprowadził się do takiego stanu? Gdybym wtedy nie wybiegł tak z kawiarni nic by się nie stało! Dlaczego muszę być tak beznadziejny i zawsze wszystko niszczyć? Przecież mogłem tam zostać i wysłuchać go do końca. Czy ja naprawdę muszę zawsze robić wszystko tak pochopnie?
Patrząc na bladą twarz, zawsze uśmiechniętego chłopaka, mam ochotę wyjść i wskoczyć pod jakiś samochód, tak jak on zrobił to dla mnie. Chce żeby teraz otworzył oczy, posłał mi ten zniewalający uśmiech i powiedział, że to był taki żart. Niestety to marzenie nie może się spełnić.
- Chcę żebyś wrócił, kretynie. Nie możesz mnie tu tak zostawić Dylan. Chcesz żebym się obwiniał do końca życia. Obudź się proszę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro