139
Dylan
Siedziałem z Thomasem na kanapie. Chłopak włączył jakiś denny romans, który zupełnie mnie nie wciągnął. Przynajmniej mogłem podziwiać mojego uroczego chłopca bez żadnych przeszkód i w końcu przestał mnie przepraszać. Nie wiem dlaczego chłopak ciągle mnie przepraszał, to ja zawiniłem. Nie powinienem się w to wplątywać. Niestety on miał mocne argumenty. Nie mogłem mu odmówić wiedząc, że moim bliskim groziłoby niebezpieczeństwo. Nigdy nie wybaczyłbym sobie jeśli mojej omedze coś by się stało, nie jemu.
- Film skończył się piętnaście minut temu ale ty tego nawet nie zauważyłeś. Co cię trapi?- spojrzałem na mojego chłopca z uśmiechem.
- Nic.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro