136
Logan
Obudziłem się cały obolały. Na szczęście jako Alfa mam szybką regenerację i zostało mi tylko kilka zadrapań. Tylko coś mi nie pasowało. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Mógłbym przysiąsiądz, że kładłem się w salonie na kanapie, a nie w moim pokoju. To znaczy, że ktoś musiał mnie przenieść. Szybko wstałem z łóżka i ubrałem pierwsze lepsze dresy. Ktoś mnie także rozebrał. To mogę akurat zgłosić jako molestowanie. Chwyciłem postolet, który trzymałem w szafce nocnej i zszedłem na dół. Ruszyłem do kuchni, z której dochodziły jakieś dźwięki. Czy ktoś robi sobie śniadanie w moim domu? Odczekałem chwilę przy drzwiach, a potem przeładowałem broń i wszedłem do pomieszczenia.
- Nie ruszaj się!- chłopakowi, który stał przy gazówce wypadł garnek z rąk i upadł na ziemię, oblewając go gorącą wodą.
- Cholera! Oszalałeś?! Skąd ty masz broń?!- spojrzałem przerażony na Scotta. Co on tu robi do cholery?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro