Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31

- Patrz skarbie. To nasze dzieci. Zobacz to są bliźniaki mają dwa i pół miesiąca.- pokazuję żonie.

- A to, co to za dziewczynka? Bardzo podobna do ciebie.- mówi.

- To kochanie, jest Lola. Nasza starsza córka. Ma osiem lat. Może i z wyglądu przypomina mnie, ale odziedziczyła twój charakter. Bardzo tęskni, wiesz?- mówię,zgarniając pasemko jej włosów za ucho.

- Harry. Ja ich nie pamiętam. Nic, kompletnie nic.- zaczyna płakać. Nie potrafię patrzeć na to jak cierpi.

- Ashley, popatrz na mnie. Hej, przypomnisz sobie wszystko. Dopilnuje tego. Nie wybaczyłbym sobie gdyby było inaczej. Pamiętasz Nat, Niall'a i mnie. Wkrótce przypomnisz sobie dzieci. Tylko musisz w to uwierzyć i nie poddawać się. Chcesz, to mogę pojechać do domu po albumy. Mamy bardzo dużo zdjęć. Wpadłem nawet na pewien pomysł.- mówię. Co chwilę wycieram łzę, która spływa powoli po policzku Ash.

- Dobrze. Jedź do domu. Chce przypomnieć sobie wszystko.- mówi. Po kilku minutach wychodzę ze szpitala i jadę do domu. Kiedy wchodzę do posiadłości, od razu kieruje się w stronę salonu. Kiedy są one już zapakowane w samochodzie kieruję się do domu Horanów. Zabieram stamtąd dzieci i Nat. Następnie udajemy się do szkoły po Lolę. Zamierzam zabrać ich wszystkich do Ash. Mam nadzieję, że to wszystko sprawi, że chociaż przypomni sobie dzieci.

***
- Mamusia.- krzyczy Lola i biegnie przytulić Ashley.

- Dzień dobry. Ty zapewne jesteś Lola.- mówi moja żona. Uśmiech znika z twarzy mojej córki.

- Ale mamusiu. Nie pamiętasz mnie? To ja, lola.- zaczyna płakać. Wstaję z łóżka i podbiega do mnie. Wskakuje mi na ręce i zaczyna zanosić się płaczem. Kiwnięciem głowy informuję Nat, że wychodzę na chwilę, aby uspokoić małą.

***
- Dlaczego ona płacze? Nie chciałam nic zrobić. Jestem okropną matką. Nie pamiętam nawet własnych dzieci.- mówi Ash i także zaczyna płakać.

- Kochana. Nie płacz. Lola to dziecko. Jest mądra, ale nadal nie rozumie wielu rzeczy. Myślała, że jak ją zobaczysz to sobie przypomnisz.- pocieszam przyjaciółkę.

- To także moje dzieci, prawda? Urocze bliźniaki Styles, których również nie pamiętam.- mówi zirytowana i pogrąża się w płaczu. Tak bardzo jej współczuję. Nie wiem jak mam jej pomóc, jak mam nie zachować. Nie wiem. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nie wyobrażam sobie tego co musi czuć. Jak bardzo musi się męczyć. Te dzieci były jej całym światem, a teraz. Nie pamięta, że kiedykolwiek była w ciąży, że je urodziła i że je wychowuje. Że jest ich matką. To chyba najgorsze co może spotkać każdego.

- Weź je na ręce.- mówię podając dzieci przyjaciółce.

- Nie, poczekaj nie tak. Sama je wezmę.- mówi kiedy podaje jej bliźniaki. W tej chwili mam wrażenie jakby wróciła. Kiedy w końcu dobrze ułożyła sobie Luke'a i Lauren na rękach zaczęła im się uważnie przyglądać.

- I jak? Pamiętasz coś?- pytam. Ona tylko kiwa głową przecząco. Siedzimy tak jeszcze chwilę. Ja przy niej na krześle, a ona z dziećmi na rękach.

- Połóż je do wózka. Zasnęły.- mówi. Biorę od niej najpierw Lauren, a później jej brata.

- Już wszystko dobrze. Lody są lekarstwem na wszystko.- mówi Harry, który wchodzi do sali z Lolą na rękach. Wyglądają przedziwnie. Lola to już duża dziewczynka i dość wysoka.

- Lola? Chodź tutaj na chwilkę.- mówi Ashley. Harry opuszcza Lolę na dół, a tą powoli zmierza w stronę łóżka.- Skarbie,chciałam cię bardzo przeprosić. Jest mi bardzo ciężko. Chciałabym cię pamiętać. Nawet nie wiesz jak. Uwierz mi, że nie wątpię w to, że jesteś moją córeczką. Wiem, że bardzo cię kocham. Poczułam to w chwili kiedy weszliście wszyscy do pokoju. Hej nie płacz. Mamusia sobie przypomni. Pomożesz mi w tym? Będziesz mi opowiadała różne historie?- tłumaczy jej. Obie są bardzo wzruszone. Widać, że Ashley sobie nie radzi z brakiem pamięci.

- Tak. Pomogę ci. Kocham cię mamusiu, wiesz?- odpowiada mała.

- Wiem skarbie, wiem. Też cię bardzo kocham. Zawsze kochałam i będę kochać.- mówi.

***
Dzisiaj Moją żoną wychodzi ze szpitala. Już nie może się doczekać. Niestety do tego czasu przypomniała sobie tylko rodziców. Nikogo innego wciąż nie pamięta. Dzieci także nie. Wie, że jest ich matką, ale nie pamięta tego. Tak bardzo chciałabym jej pomóc.

- Dzień dobry.- mówię, wchodząc do pomieszczenia. Ash siedzi na łóżku. Obok niej stoi torba z rzeczami. Jest w gotowości.

- Dzień dobry. Możemy już iść. Mam już odebrane wyniki. Wszystko jest już w porządku.- odpowiada. Od razu staje na równe nogi.

- W takim razie chodźmy. Musimy uważać, bo dziennikarze wywęszyli nas.- mówię, łapiąc torbę w rękę. Drugą rękę chwyta Ashley. Jest jej ciężko utrzymać równowagę.

- Jacy dziennikarze? Dlaczego?- pyta zdziwiona.

- Jak to? Przecież ci opowiadałem. Jesteśmy jedną z najbardziej znanych rodzin na świecie.- mówię, a ona zaczyna się śmiać.

- Myślałam, że żartujesz.- śmieje się cały czas.

- W takim razie patrz.- mówię ciągnąć ja do okna. Widać tam pełno osób z aparatami. Wyglądają jak stado mrówek z tego piętra.

- Woow. Czyli to prawda. Dlatego wszyscy chcieli zrobić sobie ze mną zdjęcie. Myślałam, że jestem jakaś niezwykła.- mówi.

- Jesteś niezwykła. Jesteś moją żoną.- mówię, po czym całuję ją w usta. To nasz pierwszy pocałunek. Widzę, że jest trochę speszona.

- Pamiętam. Pamiętam jak cię poznałam. Ten koncert. To wszystko było takie niezwykłe. Miałam pełno waszych plakatów. Razem z Nat byłyśmy wielkimi fankami.- mówi bardzo chaotycznie. Widzę, że jest szczęśliwa.

***
Kochani, dzisiaj trochę krócej. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Jestem wstrząśnięta tym co się dzieje na tym świecie. Na tym koncercie były osoby, które chciały spełnić marzenie. Nie były jednak świadome tego, że to ich ostatnie. Dzisiaj, w dniu, który pozostanie w pamięci wielu osób na zawsze, myślę, że powinniśmy się cieszyć, bo mamy coś cennego, czego ci ludzie już nie mają. Życie. Dlatego dbajmy o siebie nawzajem. Cieszmy się tym co mamy. Nie narzekajmy. Dziękujmy. Po prostu dziękujmy.
Mam nadzieję, że do następnego.
[*].

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro