27
- Jedź już, bo się spóźnisz. Wiesz, że twoja mama nie lubi tego.- krzyczę do Harry'ego, który nadal męczy jajecznicę.
- Jezu. Nawet śniadania nie można zjeść w spokoju. Kobieto, jedna nieprzespana noc, a zachowujesz się jakbyś była na nogach od kilku dni. Uspokój się.- mówi. W sumie to ma trochę racji.
- Dobra, przepraszam, ale wszystko wraca do normy.
- W jakim sensie? Coś się zmieniło? No dobra to było głupie pytanie, ale jak wszystko może wracać do normy? Już nic nie będzie takie samo jak kiedyś?
- Zdziwił byś się. Akurat moja macica tak nie uważa. Nadal produkuje taką samą ilość krwi co kiedyś. Powiedziałabym, że nawet i większą.
- O czym ty do mnie gadasz?
- Ty do mnie tak na serio czy sobie żartujesz? Miesiączka wróciła.
- To ona w ogóle gdzie wychodziła?
- Jejku Harry jakim ty jesteś idiotą. Chyba logiczne, że jak miałam dzieci w macicy, to nie mogłam mieć okresu.
- A skąd ja to mam niby wiedzieć? Czepiasz się wszystkiego.
- Dobra nieważne. Kończ już jeść i jedź na lotnisko. Oni już wylądowali, a ty jeszcze w piżamie. To znaczy twoja piżama nie jest zbytnio bogata w odzież. Jezu gadam bez sensu. Idź po prostu wciągaj spodnie, koszule, buty i jedź.
- Już, już.
***
Okey, łazienka posprzątana, podłogi poodkurzane i pomyte, kurzu nie ma, kwiatki podlane, dzieci nakarmione, obiad się robi, teraz pora na mnie. Idę się ubrać jak człowiek, trochę pomalować i ułożyć włosy, bo nasi goście zaraz tu będą.
- Mamusiu? Mogę iść do cioci?- pyta Lola, która właśnie weszła do sypialni, w której robię makijaż.
- Skarbie, bo ty nie wiesz.
- Czego nie wiem?
- Za chwilę tatuś przywiezie ciocię Gemmę, babcię Ann i małego Josha.
- Naprawdę? Dlaczego nic nie powiedzieliście? Tak bardzo się za nimi stęskniłam.
- No właśnie dlatego. Chcieliśmy, żebyś miała niespodziankę. Tylko proszę, jak przyjadą udawaj, że jesteś zaskoczona. Jakby tatuś dowiedział się, że ci powiedziałam, nie wiem czy coś by ze mnie zostało.
- Dobrze. Haha. Idę się szykować.
- Dobrze skarbie. Ubierz się ładnie. Zaraz uczesze ci jakiegoś warkocza.
- Dobrze.
***
- Gdzie są moje skarby? Lola, Ashley? Jak ja się stęskniłam za wami.- krzyczy Ann, która właśnie wtargnęła do domu. Na rękach trzyma małego chłopca. Jest taki podobny do Gemm.
- Ann. Jak się cieszę, że już jesteście. A kto to taki przystojniak?
- A to moja kochana, jest twój chrześniak. Josh. Przeuroczy prawda?
- No oczywiście, że tak. Chodź tu do ciotki maluszku.- mówię do małego. Ten bez problemu idzie do mnie na ręce. Jest taki fajniutki.
- Gdzie moja wnusia?
- Babciaaa. Cześć.- krzyczy Lola i wskakuje Ann na ręce.
- Jakaś ty duża. Wiesz jak babcia się za tobą stęskniła.
- Ja też się stęskniłam. Kocham cię babciu.
- Puk, puk? Można.- mówi Gemma.
- Aaa część!!- piszczymy na swój widok.
- AA jak się stęskniłam. Dobrze ci u ciotki co?- mówi do swojego synka. - To gdzie macie te dwa małe serduszka.
- Chodźcie.- mówi Harry. Właśnie wniósł wszystkie bagaże do przedpokoju.
***
- Jejku, jakie małe słodziaczki.- mówi, Ann i co chwilę ociera łzy.
- To prawda są przeurocze. Luke jest podobny do ciebie, za to Lauren to cały Harry. Ta czupryna. Po prostu nie mogę się napatrzeć.- mówi Gemma szeptem, tak, aby nie obudzić bliźniaków.
- Chodźcie. Obiad zaraz będzie gotowy. Pewnie jesteście głodne.
- O i to jak. Już idę. Tylko znajdę syna.- mówi Gemm śmiejąc się.
- Spokojnie. Jak nie ma go tutaj to jest gdzieś z Lolą. Już ona wie jak się zająć dziećmi. Kochana, masz spokój na miesiąc. Mówię ci zaszalejemy sobie.
- Haha. A jak Harry w roli ojca roku?
- A powiem ci, że spisuje się na medal. Cały czas wstaję w nocy. Śpiewa im jak nie mogą zasnąć. Nieraz aż mi go trochę szkoda, ale za skarby świata nie pozwala mi wstać do nich w nocy. Mówi, że to jego działka.
- No to nie źle. A Lola? Zazdrosna?
- Wręcz przeciwnie. Jest zakochana w rodzeństwie. Siedzi przy nich cały czas. A jeśli nie, to siedzi u Horanów z ich córką. Po prostu ja naprawdę ją podziwiam. Uwielbia dzieci.
- Haha. Pamiętam jak ona była taka malutka. Te jej loczki. Po prostu słodycz.- mówi Gemm. To prawda Lola jest naprawdę piękną dziewczynką. Ma włosy po Harry'm. Brązowe i kręcone. Oczy także odziedziczyła po tatusiu. Po mnie ma charakter. To nawet lepiej.
- Oj tak. A ten twój synuś to niezły przystojniak. Jest taki uroczy. Nie mogę uwierzyć, że będę jego matką chrzestną. Mam nadzieję, że nie masz nam za złe, że to ty nie będziesz chrzęstną bliźniaków.
- Weź przestań. Dlaczego tak uważasz? Przecież jestem chrzęstną Loli. A zgadzam się z waszą decyzją i na waszym miejscu też wybrałabym na chrzestnych Natalie i Niall'a. Bardzo wam pomagali.
- No właśnie. Jeszcze o tym nie wiedzą. Chcemy im powiedzieć jutro przy kolacji urodzinowej. Jejku nie mogę uwierzyć, że mam już dwadzieścia siedem lat. Jak ten czas szybko zleciał. Dopiero braliśmy ślub. A już minęły dwa lata.
- Tak to prawda. Pamiętam jak mówiłam wam o ciąży, a ten mały krasnal ma już pół roku. Po prostu ten czas leci jak szalony. Za chwilę będziemy już stare i pomarszczone.
- No. I to mnie najbardziej przeraża.
- A weź przestań. Fajnie będzie. Spokój cisza. No zostanie tylko mąż, ale z nim można sobie poradzić.
- Hahah. To prawda. Nie wiem jak ty, ale ja teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego i bez dzieci. To dla nich żyje.
- Wiem o czym mówisz. Mam tak samo. Dobra chodźmy jeść. Przyleciałam na miesiąc, a już prawie wszystko sobie poopowiadałyśmy.
- Spokojnie. Tyle rzeczy się zdarzyło, że naprawdę mamy o czym gadać. Ale tak chodźmy jeść, bo też jestem głodna.
***
- A więc, dzieci jak wam się tutaj żyje? Tęsknimy za wami. Smutno bez was.- mówi Ann, która popija swoją kawę.
- Mamo my też tęsknimy. Nawet bardzo, ale jest nam tutaj naprawdę dobrze.- mówi Harry. To prawda. Kiedyś nie mogłam sobie wyobrazić jak można mieszkać zdała od rodziców, ale teraz kiedy to ja nim jestem i mam własną rodzinę, nic innego się dla mnie nie liczy, tylko to, aby moje dzieci i mąż byli szczęśliwi. Ja jestem, ponieważ mam ich.
- Wiem synku, wiem. Babcia pytała czy kiedyś ją odwiedzisz. Tęskni za wami. Cały czas tylko mówi jak bardzo chciałaby zobaczyć prawnuki.
- Zobaczy. Już niebawem.
- Jak to? Przylecicie do Londynu?
- Tak. Wracamy z wami. Cieszycie się?
- Oczywiście. Jejku to wspaniała wiadomość.
- Co? Czy ty mówisz serio? Wracamy z nimi? Kocham cię po prostu. Dlaczego nic nie mówiłeś?- pytam. Nie wiedziałam, że ma zamiar lecieć wcześniej, niż było to zaplanowane.
- Oj skarbie, dużo rzeczy jeszcze nie wiesz.- mówi z tym swoim uśmiechem. Jego kącik jest teraz taki głęboki, że najchętniej wsadziłabym tam palca, jak to zwykle robi Lola.
- Zaczynam się bać.- wszyscy zaczynamy się śmiać.
- Oj kochani jak mi was brakowało.- mówi Gemma.
- Nam was też. To nie to samo co rozmowy video.- dodaje Harry.
- Mam najwspanialsze dzieci i wnuki na świecie. Lepszej rodziny nie mogłam sobie wymarzyć. Kocham was.- mówi Ann i podchodzi do każdego z nas i przytula.
- My też cię kochamy mamo.- odpowiadamy chórem.
- Brakuje tu jeszcze tylko twoich rodziców Ashley. Mam kilka rzeczy dla ciebie od nich. Tęsknią za wami.
- Bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że jak najszybciej ich zobaczę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro