Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Dzień 20

Suga pov.

Było już późne popołudnie, gdy wstałem. No w końcu sobota. Dzień wolny. Nie musiałem iść do szkoły, co wiązało się z tym, że nie potrzebowałem wstać wcześnie rano. Już wystarczy, że od poniedziałku do piątku czuję się przez to jak trup... Ale nie ważne. Nega jeil jal naga, czy coś.

Wziąłem długi prysznic i udałem się do kuchni. Już dawno nie rozmawiałem z SeokJinem hyungiem... Albo raczej dla mnie to dawno, a dla innych to mogą być zaledwie dwa dni. Nie ważne. W każdym razie czułem potrzebę, aby się wygadać. Wiedziałem, że samym pisaniem w zeszycie nie pomogę dzieciakowi, więc opinia Jina mi się przyda. W końcu to on tu studiuje psychologię.

Gdy wstawiłem wodę na kawę i przygotowałem sobie kubek, chwyciłem za telefon i wybrałem odpowiedni numer. Odebrał po zaledwie jednym sygnale.

- Hej hyung - przywitałem się.

- Hej hej Suguś - oczywiście musiał zdrobnić moje przezwisko na sam start. Westchnąłem i pokręciłem głową na boki w geście niedowierzania. Prawdziwa mamuśka się znalazła...

- Jak tam ci mija popołudnie, hyung? - zapytałem spokojnie i zaparzyłem swoją upragnioną kawę, zaraz odpijając jednego łyka. Języka nie chciałem sobie poparzyć, dlatego mimo wszystko uważałem. Tak trochę...

- W porządku Suga, ale doskonale wiem, że nie dzwonisz sam z siebie. No, to o co chodzi? - zapytał Jin, oczywiście jak zawsze bezpośredni.  Przetrzepałem włosy ręką. Nie wiedziałem, od czego mam zacząć. Chociaż ja nigdy nie miałem z tym problemów... Ach, nie ważne. 

- Cóż... Nie wiem, czy kojarzysz, ale do naszej szkoły chodzi niejaki Namjoon i jego kumple. Uwzięli się na jakieś dzieciaki, które teraz nie mają życia przez nich... W każdym razie. Ostatnio niedaleko mojego miejsca znalazłem zeszyt. Niby zwykły i w ogóle, ale aż taki zły nie jestem i chciałem go oddać właścicielowi. O dziwo nigdzie nie był on podpisany no i przez to zacząłem go czytać. Okazało się, że to dziennik jednego z tych dzieciaków, którzy "są pod ostrzałem", no i mu odpisałem... - opowiedziałem w skrócie całą historię, ostatnie słowa wypowiadając nieco ciszej.

- Wowowo... Yoonie się zainteresował czymś poza własnym tyłkiem - usłyszałem gwizdnięcie po drugiej stronie łącza, na co tylko warknąłem zirytowany. Zaraz w odpowiedzi na to usłyszałem wesoły śmiech starszego. - No dobra, ale wracając. O co chodzi dokładnie? Wiem, że to dla ciebie nic takiego, normalnie byś się tym nie przejmował.

- Hm... Masz rację hyung, normalnie chyba nie... Po prostu ten chłopak ma ciężko w życiu i mu współczuję. Nie dość, że ma problemy to jeszcze dochodzą mu te w szkole. I nie wiem, ale chyba czuję z nim jakąś więź, mimo tego, że tylko ze sobą piszemy. No i ten... On też nie wie, kim jestem. Oboje nie wiemy, jak wyglądamy, czy też jak się nazywamy. Przedstawiłem mu się jako AgustD, bo w końcu to jedyna ksywka, której nie znają inni w tej szkole... Aish, hyung, gubię się w tym wszystkim!

- Yoonie, spokojnie. Chcesz mu pomóc prawda? - zagadnął, a ja skinąłem głową i dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że nie mógł tego zobaczyć, więc przytaknąłem do słuchawki. - Może spróbuj pomagać każdemu, kogo gnębi ten cały Namjoon? Nie będziesz wiedział, jak młody wygląda, ale możesz pomóc nie tylko jemu, ale i innym przy okazji. Wiesz, zawsze możesz powiedzieć, że ci się nudzi czy coś, więc bawisz się w obrońcę uciśnionych... Dobrze wiem, że nie chcesz stracić swojego wizerunku groźnego milczka i obserwatora - znowu zaśmiał się na koniec. Co ja z nim mam...

- Dzięki hyung. Sam bym na to nie wpadł... Nie no, dobra, wpadłbym, ale nie przekonałbym się do tego. W każdym razie spróbuję to zrobić - podziękowałem mu, sam sobie kiwając przy tym głową.

- Nie ma za co, młody. Widzimy się w poniedziałek?

- Jasne, nie przepuściłbym okazji, żeby się z tobą spotkać!

Pożegnaliśmy się jeszcze krótko. W ten sposób zakończyła się nasza krótka rozmowa, a ja miałem plany na najbliższe tygodnie. Przecież nie muszę wiedzieć, kogo bronię. Poza tym... Myślę, że K.TH. napisze o tym, że ktoś go obronił w zeszycie. Nie jest osobą, która coś omija. Przynajmniej jeśli o tę sprawę chodzi. W końcu ma tylko mnie i może się przede mną otworzyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro