Rozdział 7
Wieczorem zaczęłam nerwowo chodzić po salonie w naszym domu.
Ed powinien już wrócić i przekazać mi informacje o Mycrofcie.
W końcu usłyszałam pukanie do drzwi i pobiegłam wpuścić mężczyznę do środka.
-I co?
-Był w jakimś mieszkaniu, kamienicy. Próbowałem tam wejść, ale miał ochroniarzy.
-Cholera jasna!-krzyknęłam-Co za debil!
Nie wytrzymałam. Co za imbecyl, idiota.
-Mam pomysł. Narazie śledź go dalej. Ja nie będę się do niego odzywać. Pojadę do niego w święta. Może będę wiedzieć coś więcej.
Ed kiwnął głową. Wyszedł z naszego domu, a ja nalałam sobie trochę wina do kieliszka.
Wino zawsze pomagało mi myśleć.
Narazie Irene Adler uciekła, ale ja podejrzewałam, że Holmes wie coś więcej o tej kobiecie.
Usiadłam na kanapie i włączyłam nasz duży telewizor. Włączyłam kanał informacyjny.
Jęknęłam. Leciał akurat jakiś program o Mycrofcie Holmesie. Konkretnie jakiś wywiad.
-A co łączy pana z Aileen Bennet? Ostatnio jeden z naszych reporterów widział was razem w kawiarni " Drops Coffe's"-powiedziała prezenterka, a ja zamarłam i otworzyłam usta zdziwiona.
Na ekranie pojawiło się zdjęcie, na którym stałam odwrócona plecami i nie było widać mojej miny. Widoczna była tylko twarz Mycrofta- uśmiechał się z politowaniem. To był moment, w którym kazałam mu zostać, a on rozbawiony po prostu odszedł.
Złapałam się za głowę, ale znowu uniosłam ją, słysząc odpowiedź Holmesa.
-Och, bardzo głęboka przyjaźń. Aileen to naprawdę przemiła osoba.
Ja miła? Głęboka przyjaźń?
Machinalnie wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Mycrofta. Byłam wściekła.
-Mycroft Holmes, słucham-usłyszałam głos w słuchawce.
-Holmes! Ja cię zabiję! Przysięgam!-wrzasnęłam, akurat w fatalnym momencie, bo zauważyłam tatę w drzwiach.
Miał minę, która nie wróży nic dobrego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro