Rozdział 33
- Wal się - mruknęłam, spuszczając głowę.
Gdzieś w środku czułam okropne uczucie, że jestem ostatnio zbyt pyskata, ale to zignorowałam. Zawsze ignorowałam pewne rzeczy i całkiem nieźle mi to wychodziło. Tym razem szło gorzej...
Na twarzy Toma pojawił się zawadiacki uśmiech i po sekundzie uniósł się lekko na siedzeniu, żeby swoimi ustami musnąć moje wargi.
Mógłbyś się wreszcie zdecydować...
Nic nie zrobiłam - nie oddałam pocałunku ani go nie odrzuciłam.
Mycroft patrzył na nas z obrzydzeniem - może nawet zazrością.
- Możemy zacząć od nowa? - spytał mój były narzeczony, a ja przygryzłam wargę.
- Tak.
Gwałtownie jednak odwróciłam się i złapałam kierownicę, jednocześnie odpalając samochód.
Mycroft popatrzył do tyłu zdezorientowany i stwierdził:
- Gonią nas.
- Spostrzegawczy jesteś, Holmes - mruknęłam.
Rzeczywiście gdzieś za nami pojawiły się światła szybkich samochodów, doganiających nas z zawrotną prędkością. Skąd wiedziałam, że to terroryści?
Może dlatego, że do nas strzelali.
- Czy naprawdę masz zamiar prowadzić ten samochód w obcacach? Ty? Czy to musisz być ty? - zirytował się Mycroft siedzący obok, a ja milczałam jak grób, nie spuszczając nogi z gazu.
Rzeczywiście prowadzenie auta w szpilkach nie było zbyt wygodne, ale nie miałam wyboru.
- Czy to ma jakieś dodatkowe przyspieszenie? - krzyknęłam, próbując przedrzeć się przez huk pocisków, piski opon i hałas spowodowany przez samochody.
- Nie sądzę - odpowiedział Holmes - Ale ma to...
Z niewielkiego schowka wyciągnął pistolet.
- Nie jestem pewna, czy nam się przyda - powiedziałam, nie spuszczając wzroku z drogi.
Naciskałam pedał gazu mocno i z coraz większą determinacją, ale to niewiele dawało, a nasi przeciwnicy byli coraz bliżej.
I w pewnym momencie nasze auto zaczęło zwalniać.
- Co jest?! - wrzasnęłam zirytowana, waląc w kierownicę.
- Żeby samochód jechał trzeba wcisnąć gaz - szepnął mi Tom do ucha, a ja na swoim obojczyku czułam jego oddech.
O dziwo wcale nie był przyspieszony.
- Czemu jesteś taki wyluzowany? - warknęłam.
Cały czas starałam się przyspieszyć samochód, ale szybko doszłam do wniosku, że jedna z naszych opon została przebita.
Droga przed nami ciągnęła się jeszcze daleko, a ja zauważyłam jak tuż przy naszym lusterku pojawia się czarny jak noc samochód. A potem następne...
- Może mam z tym coś wspólnego - stwierdził mój były narzeczony słodkim głosem - Zatrzymaj samochód.
Najbardziej przeraziła mnie zmiana tonu jego głosu - teraz był szorski i wręcz obcy. Pozbawiony ciepła. Agresywny.
Szalony...
A teraz kilka słów kochani. Na początku chciałabym przeprosić za tak długą nieobecność. Musiałam zrobić sobie przerwę od Wattpada z różnych powodów (głównie dużej ilości nauki w szkole). W każdym razie powracam silniejsza, niczym Aileen.
Dziękuję wam też za troskę, pytania czy wciąż żyję, miłe komentarze lub po prostu głosowanie na tą książkę💖
To niezwykle miłe i motywujące. Pamiętajcie, że w mojej głowie ta historia jest już cała stworzona. A piszę ją tylko dla was <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro