Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29 ☀️ babskie porady

  Dopiero gdy zaczął próbować, Eijiro zdał sobie sprawę, że w tych czasach porozumienie się z Bakugo Katsukim stało się dla niego czymś niemal niemożliwym. Na nic zdawało się zaczepianie go na korytarzu, po lekcji i na treningach, bo chłopak w ciągu ostatnich kilku tygodni znalazł chyba w szkole jakąś sieć tajnych korytarzy, dzięki którym mógł w mgnieniu oka uciec przed swoim byłym i jak gdyby nigdy nic nawet niezdyszany przyjść na następną lekcję lub spotkanie z uroczą Marie Chatier. Wciąż była jedyną osobą, którą do siebie dopuszczał, wobec czego Eijiro zaczął ją troszkę nienawidzić. Oczywiście nie chciał jej tego w żaden sposób okazać, doskonale wiedział, że dziewczyna zasłużyła na Katsukiego znacznie bardziej niż on, ale wciąż czuł wyraźnie bijące z jej spojrzenia wyzwanie za każdym razem, gdy jakimś cudem ich oczy się spotkały. Unosiła wtedy brwi i uśmiechała się drwiąco, a on miał delikatne problemy z utrzymaniem swojego Quirku w ryzach, wobec czego raz złamał przez przypadek swój ołówek, a za drugim Kaminariego, który po tym nie omieszkał się uprzedzić wszystkich w klasie przed pożyczaniem Eijiro czegokolwiek.

  Choć na początku na to się zapowiadało, w sprawie Katsukiego nie pomagał również Ren. Najpierw może i chojraczył, i aż do znudzenia powtarzał, jaki to Eijiro nie jest beznadziejny, ale potem najwyraźniej mu się to znudziło, a może i od początku nie zamierzał się zaangażować, bo po kilku dniach planowania zaczął unikać tematu jak ognia. Przyczyną mogła być też jego absolutna niewiedza, jeśli chodzi o bycie w związku z kimkolwiek (skrzywił się, gdy Eijiro zapytał się go, czy ktokolwiek mu się kiedyś podobał. Widać to jeszcze nie ten wiek) albo wyczerpujące treningi z ojcem, przez które wciąż chodził zmęczony i przygaszony. Tym razem jednak, mając do wyboru Rena, któremu nie mógł pomóc, i Katsukiego, z którym relację być może naprawić jeszcze mógł, Eijiro postanowił stawić na priorytet swojego byłego chłopaka. Czasem tylko zastanawiał się, czy takie wybieranie między kuzynami właśnie nie wprowadziło go w kolejne kłopoty. W końcu wcześniej od tego się zaczęło...

  Z braku lepszego pomysłu, postanowił w końcu iść do Ashido. Nie można było jej okreslić najlepszą sluchaczką, bywała zbyt wścibska i czasem nie miała wyczucia, ale generalnie była przecież kobietą, a kobiety generalnie w sprawach emocjonalnych mają większą wiedzę niż faceci.

  — Ashido? Mogę wejść? — rzucił wtorkowego popołudnia, stając pod drzwiami do pokoju dziewczyny i z niego zmarszczonymi brwiami wsłuchując się w dziwne hałasy za drzwiami.

  — Powiedz jej, żeby się uspokoiła — przywitał się z nim Sero, który otworzył Eijiro,  ujawniając tym samym siedzącą na swoim różowym łóżku Ashido, która właściwie raz po raz przestawała siedzieć, bo, zdaje się, od dłuższego czasu po prostu pokładała się ze śmiechu.

  — Wy-wy-wygoń go, Kirishima! — wydusiła przez łzy i kolejny rechot, a Eijiro posłał Sero rozczarowane spojrzenie, prawdopodobnie słusznie rozumując, że to on przyczynił się do stanu dziewczyny, przez co chyba chwilowo była niezdatna do użytku i nie mogła odpowiedzieć mu na jego pytania.

  — Się robi — westchnął cicho, wypychając Sero za drzwi i zwracając się do Ashido:

  — Potrzebuję twojej pomocy. Chodzi o Bakugo.
 
  — Zawsze chodzi o Bakugo — zachichotała Ashido, ale, trzeba jej przyznać, chyba próbowała spoważnieć. — Siadaj.

  Eijiro uśmiechnął się słabo i faktycznie usiadł po turecku, czekając chwilę, zanim zaczął mówić.

  — Chciałbym do niego wrócić. Albo chociaż zostać z powrotem jego przyjacielem. Wystarczyłoby nawet, gdybym mógł go po prostu przeprosić, bo to mega niemęskie z mojej strony i źle się z tym czuję, i...

  — To pogadaj z nim, na co czekasz? — Ashido zmarszczyła brwi, zakładając przy tym ręce na piersi i usadawiając się wygodnie, tak, żeby móc patrzeć mu prosto w oczy.

  — Ta cała Marie cały czas za nim chodzi, przecież wiesz...

  — Powiedziałabym raczej, że on za nią — zachichotała Ashido, zaraz potem przestając, gdy zobaczyła, że Kirishimę tylko bardziej to przygnębiło. Katsuki normalnie nienawidził, jak ludzie szli przed nim... — Przepraszam. Rozmawiałam z nią raz, gdy na niego czekała, wydaje się być miła. Ale chyba cię nie lubi.

  — Nie dziwię jej się.

  — Ja też. Ale raczej nie jest jedną z tych, które specjalnie nastawiałyby Bakugo przeciwko tobie. I nie wydaje się być w nim specjalnie zadurzona, przynajmniej jeszcze nie. Jeśli masz coś zrobić, to teraz.

  No tak, łatwo mówić, pomyślał Eijiro, powstrzymując westchnięcie. Nawet gdyby Katsuki go nie unikał, jaką miałby gwarancję, że to samo nie wydarzyłoby się znowu? Przez to, że kuzyni ze sobą nie rozmawiali, chcąc nie chcąc musiał między nimi wybierać. Gdyby teraz nagle stanął po stronie Katsukiego, Ren zostałby całkiem sam... Eijiro wyraził swoje wątpliwości na głos, a Ashido w zamyśleniu wbiła wzrok w małego jaśka w kształcie serca, którego też zaraz zaczęła bezwiednie tarmosić.

  — Wiesz... w gimnazjum miałam podobną sytuację. Kojarzysz moją przyjaciółkę, Sakurę?

  — Niespecjalnie.

  — Taka niska, rude dwa kucyki. — Ashido przyłożyła ręce do obu stron głowy, imitując fryzurę Sakury. — Kiedyś byłyśmy nierozłączne. Ale potem zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z równoległej klasy, Kyomi.

  — Ją znam.

  — No właśnie. Na początku wydawało mi się, że mogę złapać dwie sroki za ogon, ale nie było łatwo. Dziewczyny się nie lubiły i, choć starałam się je do siebie przekonać, mówiły, że nie mają żadnych wspólnych tematów — westchnęła ciężko, pocierając ramię w zamyśleniu. — W końcu Sakura zaczęła mieć do mnie pretensje, że za dużo rozmawiam z Kyomi. Nie miałyśmy lekcji razem, więc myślałam, że to normalne, że to z nią będę spędzać przerwy. Pokłóciłyśmy się o to, a z czasem było coraz gorzej. Każda chciała mieć mnie tylko dla siebie, aż w końcu z Sakurą całkiem straciłam kontakt. Naprawdę się starałam, ale w końcu jej pretensje zaczęły mnie denerwować i wolny czas wolałam spędzać z Kyomi. Nie zrobiłam dobrze, ale sama nie wiem, co innego miałoby się stać, żebym w końcu nie straciła jednej z nich. — Rozłożyła ramiona, żeby pokazać swoją bezsilność, po czym zrobiła krótką pauzę i wycelowała palec w Eijiro. — Ty masz coś podobnego, tyle że z Renem było zdecydowanie gorzej niż z Kyomi. Myślę, że gdyby oni się pogodzili, nie byłoby żadnego problemu. A tak Bakugo nie chce z tobą rozmawiać. Żałujesz tego, że go od siebie odsunąłeś, ale czy gdybyś tego nie zrobił, nie stałoby się to samo z Renem? A skoro cię potrzebował... Czy naprawdę żałujesz?

  Przez chwilę siedzieli cicho, po czym Eijiro spojrzał na Ashido tak żałośnie, że ta parsknęła śmiechem, poklepując go po ramieniu.

  — Dobra, wyluzuj, nie musisz brać tego aż tak na poważnie.

  — Rozwaliłaś mi mózg.

  — Przy założeniu, że wcześniej go miałeś. — Uśmiechnęła się pogodnie. — Po prostu nie rób z siebie złoczyńcy na siłę, każdy popełnia błędy, a ta sytuacja pozostawiała wiele do życzenia. Być może jeszcze wszystko da się naprawić.

  — Czyli powinienem jakoś ich pogodzić?

  — Czy ja wiem? To wydaje się być dobrym początkiem. Tylko nie narzucaj się za bardzo.

  — Wiem. — Eijiro uśmiechnął się szeroko, czując, jak wstępuje w niego nowa energia. Przynajmniej miał jakiś plan! — Dzięki!

  Gdy wyszedł z pokoju, pomyślał, że jego zadanie na pewno nie będzie należeć do najłatwiejszych. Renowi łatwo mógł coś podsunąć, ale to, czy chłopak zdecyduje się go posłuchać choć tym razem, pozostawało zagadką... Jeśli zaś chodzi o Katsukiego, miał jeszcze mniejszą siłę przebicia. Potrzebował pomocy kogoś, kogo najchętniej by o nią nie prosił, ale... Pal to licho, nie powinien się tak zrażać.

  Punkt pierwszy, porozmawiać z Marie Chatier.

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro