Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11 ☀️ Ashido przechodzi do ofensywy

  Była zła. Wściekła, rozkojarzona, zawiedziona, podekscytowana, smutna, rozżalona, szczęśliwa, roześmiana i obrażona równocześnie. Z tak, jakby nie patrzeć, obiektywnie głupiego i błahego powodu, targało nią mnóstwo sprzecznych emocji. Już sam ten fakt niezmiernie ją irytował i dlatego przez cały dzień, od feralnej przerwy, aż do końca lekcji, siedziała jak na szpilkach, czekając tylko na moment, w którym będzie mogła wreszcie porządnie nawrzeszczeć na Kirishimę i Bakugo, i wyperswadować im z głów takie głupie pomysły jak ukrywanie czegokolwiek przed nią. Jak mogli?!

  A Kaminari i Sero?! To dopiero zdrajcy! No i jeszcze Todoroki, który nic jej nie powiedział, chociaż sam dobrze o wszystkim wiedział! Midoriyi nie mogła co prawda winić, ale na niego też była zła.

  Na świecie zdecydowanie nie było już osoby, która mogłaby ją powstrzymać.

  — Idziesz ze mną — warknęła więc, gdy tylko zadzwonił ostatni dzwonek, łapiąc Kaminariego za ramię. Zaraz potem to samo zrobiła z Sero. — Ty też.

  — Ał, co ci...

  — Gdzie Kirishima i Bakugo? — wycedziła, rozglądając się wokoło i ze złością zdając sobie sprawę z tego, że już wyszli z klasy. Jak oni to robili?! Wiecznie na złość!

  Choć może to i lepiej, że mały napad złości i towarzyszące temu niewątpliwe przedstawienie wystawi dopiero w jakimś bardziej ustronnym miejscu... Albo przy całej reszcie klasy w salonie ich akademika.

  — Ashido, czekaj, o co chodzi? — zapytał w końcu Sero, wyrywając się jej w połowie drogi, podczas gdy Kaminari przestał się starać już na początku, teraz tylko smutno i powoli powłóczając nogami.

  — Uraraka o wszystkim mi powiedziała. Jak mogliście to przede mną ukrywać?! — niemalże krzyknęła, biorąc jednak dwa głębokie wdechy.

  — Jesteś kwiatem lotosu na spokojnej wodzie... — podsunął usłużnie Kaminari, na co dziewczyna zmroziła go spojrzeniem.

  — Ja ci kurwa dam kwiat lotosu!

  — Aa, nie bij!

  — CO TU SIĘ DZIEJE, ASHIDO, NA TERENACH SZKOŁY I POZA NIĄ NIE WOLNO STOSOWAĆ PRZEMOCY! UCZNIOWI NA PROFILU BOHATERSKIM NIE PRZYSTOI RÓWNIEŻ UŻYWANIE TAKIEGO JĘZYKA! PODNOSZENIE GŁOSU RÓWNIEŻ JEST NIEWSKAZANE! — wtrącił się przechodzący obok Iida, który, podobnie jak większość uczniów na drodze, nie spuszczał z nich wzroku.

  — To ty jesteś tu najgłośniejszy! — warknęła Ashido, a nieszczęsny Iida chyba przyznał jej rację, bo wyraźnie się speszył i odszedł ze zwieszoną smętnie głową.

  — No i patrz, co zrobiłaś... — mruknął Sero ze źle ukrywaną nutką rozbawienia w głosie.

  Ashido prychnęła głośno.

  — Przejdzie mu.

  Gdy doszli do akademika, okazało się, że ani Kirishimy, ani Bakugo oczywiście nie było w salonie. Jeszcze bardziej rozsierdzona Ashido i jej dwaj zakładnicy udali się więc na trzecie piętro, stając najpierw przed drzwiami Kirishimy.

  — Nie ma szans, że są w osobnych pokojach — stwierdziła, ale gdy otworzyła drzwi, zobaczyła tylko Kirishimę, który siedział na łóżku z telefonem w ręku.

  — Czekaj sekundkę — powiedział do osoby, z którą najwyraźniej rozmawiał, a potem spojrzał pytająco na Ashido.

  — Gdzie jest Bakugo? — zapytała podejrzliwie, a on zmarszczył czoło.

  — Nie wiem, pewnie u siebie. Chcecie coś?

  — Z kim rozmawiasz? — wtrącił się Kaminari, a wtedy Kirishima odparł tylko:

  — Z Renem. — I był to koniec rozmowy, więc cała trójka wyszła na korytarz i zamknęła za sobą drzwi.

  — Ten Ren to kuzyn Bakugo?

  — Chyba.

  Przez chwilę stali w milczeniu.

  — To trochę dziwne, że nie są razem — mruknął w końcu Sero.

  — No nic, najwyżej nawrzeszczę na nich, jak skończy rozmawiać... — westchnęła Ashido, po czym spojrzała smutno na drzwi. — Jesteście wolni — zwróciła się do Kaminariego i Sero. — Przyjdziemy tu później.

☀️

  Koniec końców udało jej się złapać tylko Sero, bo Kaminari gdzieś się zmył. Niespecjalnie jej to przeszkadzało, bo, choć wypowiedziane na głos brzmiałoby to dość okrutnie, uważała, że nie jest jej teraz do niczego potrzebny. Ofiarą mógł być gdzie indziej.

  — Jesteś pewna? — Sero stał za nią z rękami w kieszeniach, gdy zaglądała przez dziurkę od klucza do pokoju Kirishimy, w którym tym razem siedział też Bakugo.

  — Może tylko rozmawiają. Bakugo stoi plecami do mnie, nic nie widzę... Ale to naprawdę wygląda tak, jakby się całowali. Kirishima jest tuż przed nim...

  — A może po tym wszystkim to po prostu twój chory mózg podsuwa ci teraz niestworzone...

  — Cicho! — Ashido błyskawicznie odskoczyła od drzwi, popychając zaskoczonego chłopaka na ścianę i stając tuż przed nim plecami zwrócona do Bakugo, który z nieco rozzłoszczoną miną wychodził z pokoju.

  — Po prostu mam kurwa dość słuchania jego pieprzonego głosu! Ty ciągle...! — urwał, unosząc brwi i patrząc na Sero i Ashido ze zdziwieniem. — Co wy...?

— O kurwa — wyszeptał Kirishima, który, jeszcze przed sekundą też zdenerwowany, teraz otwierał szeroko oczy. — Nie miałem pojęcia, że...

  — Kręcicie ze sobą?!

  — Czemu nic nie mówiliście?!

  — Ohydztwo, na naszym kurwa korytarzu?! Wypierdalać!

  — Jak do tego doszło?! Kaminari wie?!

  — Wynocha!

  — Musicie koniecznie...!

  — ZAMKNIJCIE SIĘ! — huknął Sero, a Ashido aż podskoczyła, patrząc na niego ze zdziwieniem.

  Być może faktycznie przysunęła się nieco zbyt blisko niego, ale żeby brać to tak dosłownie...?

  — Nie jesteśmy razem! To był wypadek.

  — Co, przypadkiem się przelizaliście? — prychnął Bakugo, a Ashido posłała mu rozzłoszczone spojrzenie.

   — Żadnego lizania nie było!

  — Ta, jasne, bo wam...

  — Ashido podglądała was przez dziurkę, okej?! A ja tu tylko stałem! — fuknął Sero, czym zasłużył sobie na oburzenie dziewczyny.

  — Słucham?!

  — Podglądaliście nas? Po co? — zapytał dziwnie pobladły na twarzy Kirishima, co Ashido od razu wydało się podejrzane.

  — Bo od Uraraki dowiedziała się o waszych tęczowych feriach i teraz jej się wydaje, że wciąż jesteście razem. Całowaliście się przed chwilą, co? — prychnął Sero.

  Kirishima i Bakugo równocześnie wymienili spojrzenia, których charakteru Ashido nie była w stanie zidentyfikować. To rodzaj wywrócenia oczami? Zmartwienia? Rozbawienia, strachu? A może... złości?

  — Oczywiście, że nie. To obrzydliwe — powiedział w końcu chłodno Bakugo, a Kirishima pokiwał głową z wyraźnie obrażoną miną.

  — Podglądanie? Serio?

  — No bo ja chciałam tylko...!

  — Nie tłumacz się — warknął Bakugo, po czym bezceremonialnie zniknął za drzwiami swojego pokoju. Kirishima przez moment patrzył za nim z grymasem na twarzy, po czym westchnął cicho, obrzucił Ashido ostatnim zawiedzionym spojrzeniem i sam odszedł.

  Na korytarzu zapadła cisza.

  — No i dlaczego tak na mnie nagadałeś? — burknęła w końcu Ashido, a Sero spojrzał na nią z niedowierzaniem.

  — Co, teraz to moja wina?! To było zabawne, ale przeginasz! — fuknął, po czym wyraźnie obrażony odszedł w swoją stronę.

  Ashido została sama.

  To nie tak, że była zdziwiona. Być może faktycznie przesadziła i wtykała nos w nie swoje sprawy, ale jej zdaniem reakcja chłopaków wciąż była mocno przesadzona. A co robili wcześniej? Może Kirishima i Bakugo się kłócili? Obaj byli już dziwnie nabuzowani, jakby jej niefortunna wpadka tylko przelała czarę goryczy... Tylko dlaczego? Przecież normalnie nigdy się nie sprzeczali, a w każdym razie nigdy na poważnie. Kirishima szczycił się tym, że był jedyną osobą, która potrafiła utrzymać wybuchowego Bakugo w ryzach! Co się stało? Ashido koniecznie musiała się...

  ,,To było zabawne, ale przeginasz!"

  — Ma rację... — westchnęła cicho, opuszczając głowę. Nie tak to miało się skończyć... Będzie musiała wszystkich przeprosić...

  Wycofa się z tej sprawy jak powinna już dawno. Cokolwiek ukrywali Kirishima i Bakugo, nie był to jej problem.

  Właśnie tak. To już koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro