8
⚠Rozdział niesprawdzony⚠
Od tamtego dnia Harry trzymał się na dystans, nie przesiadywał z nim wieczorami na kanapie dzieląc swój ulubiony, niebieski kocyk i popijając wcześniej przygotowane kakao podczas oglądania jakiegoś romansu. Tomlinson nawet nie wiedział co takiego zrobił. Jeśli było to spowodowane tym co powiedział to brunet zachował się jak jakaś piętnastolatka z obsesją na punkcie swojego crusha, którego bliskość powodowała, że miała mokro w majtkach.
Jutro miała się odbyć impreza Zayna a przez to, że ich rozmowy ograniczały się tylko do suchych powitań i pytań ze strony młodszego co chciałby zjeść na obiad, nie wiedział czy ten wciąż chciał z nim na nią jechać. Gdy tylko próbował podjąć jakąkolwiek dyskusje zielonooki go zbywał i mówił, że jest zmęczony, wiedział jednak, że dzisiaj to musiało się zmienić, musieli w końcu porozmawiać. Problem polegał jednak na tym, że Styles zniknął z samego rana zostawiając mu notatkę na drzwiach o lodówce. W krótkim liściku informował, że pojechał do pracy i wróci późno, bo idzie do Nicka, ale zostawił mu obiad w lodówce.
Przez cały dzień szatyn kręcił się bez celu po domu albo rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi. Poprosił nawet Zayna o radę, ale ten tylko powiedział, że zachowują się jak zakochane szczeniaki i że powinien w końcu znaleźć swoje jaja i podjąć odpowiednie kroki w stronę współlokatora. Gdy tylko te słowa opuściły jego usta Tomlinson miał ochotę go zabić, ile razy jeszcze będzie musiał mu powtarzać, że dziewiętnastolatek nie podobał mu się w ten sposób, traktował go bardziej jako przyjaciela albo nawet i młodszego brata. Nikt nie pieprzy się ze swoim młodszym bratem do cholery jasnej! A on nie jest jakimś pieprzonym zboczeńcem.
Dochodziła już dwudziesta trzecia a po Harrym śladu nie było, jego telefon milczał mimo tego, że Louis wysłał mu chyba pięćdziesiąt wiadomości. Cholernie się martwił o tego nastolatka, wiedział, że Nick nie jest i nigdy nie będzie dobrym przyjacielem, znał go dużo lepiej niż naiwny brunet, dla którego każdy jest cudowny, znał go przecież lepiej na litość boską, ale o tym nikt nie musiał wiedzieć.
Musiał zasnąć na siedząco podczas tego całego czekania, ponieważ wybudził go dopiero dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza. Jego głowa momentalnie poderwała się do góry i już wstał z zamiarem opieprzenia chłopaka za to, że nie odpowiadał na wiadomości i prawie doprowadził go do zawału, ale dostrzegł jego łzy i to jak szybko i nierównomiernie oddychał. Stał przez chwilę w szoku obserwując to jak nieporadnie młodszy próbuje zdjąć swoje buty.
-Harry? Wszystko w porządku?- Zapytał po czym zatoczył się lekko do tyłu kiedy zielonooki rzucił mu się w ramiona i płakał wciskając swoją twarz w zagłębienu jego szyi. Niebieskooki objął go delikatnie i niepewnie swoimi ramonami. Przez jego głowę przechodziło właśnie mnóstwo czarnych myśli, a każda następna była gorsza od poprzedniej. Z wciąż przytulonym do siebie chłopakiem skierował się w stronę kanapy gdzie usiadł. Nie sądził jednak, że brunet wejdzie mu na kolana i przyklei się do niego niemal całkowicie. Wątpił aby między ich ciała można było wcisnąć chociażby kartkę papieru.
-Czy Nick zrobił ci krzywdę?- Zapytał kiedy dziewiętnastolatek choć trochę się uspokoił. W duchu modlił się, aby w odpowiedzi na to pytanie zaprzeczył.
-O-on chciał mnie pocałować. P-później on... Nick mnie dotykał a ja tego nie chciałem- Wyszeptał ponownie zaczynając łkać.- Kiedy kazałem mu przestać wyrzucił mnie z domu.- Jedyne co Tomlinson teraz czuł to chęć zamordowania tego skurwiela. Gdyby nie znajdujący się na jego kolanach brunet wyszedłby, aby pozbyć się tego śmiecia. Jeśli odważył się zrobić coś takiego swojemu "przyjacielowi" to na pewno nie zawachałby się przed skrzywdzeniem obcej osoby.
-Wiem, że to nieodpowiedni czas, ale nadal chce iść z tobą na imprezę do Zayna. To nie pierwszy raz kiedy Grimmy próbuje zrobić coś takiego a ja jak zwykle wyolbrzymiam wszystko.- Zszedł z jego kolan i wytarł szybko swoją twarz. Niebieskooki nie był w stanie nic na to odpowiedzieć zbyt zdziwiony toksycznością ich relacji. Wiedział, że Grimshit taki jest, ale w życiu nie spodziewał się, że jest aż tak źle. Jeśli to było coś "normalnego" to on był hetero.
-Okej, ale jeśli tylko czujesz się na siłach, nie musisz się do niczego zmuszać.- Zapewnił go wstając z kanapy i przeciągając się, wykrzywił swoją twarz w grymasie bólu kiedy jego kręgosłup wydał nieprzyjemny dźwięk.- Pójdę już spać, dobranoc Harry.- Ucałował delikatnie jego blady policzek i poszedł do swojego pokoju. Położył się na łóżku i niemal natychmiast zasnął zbyt wykończony tym wszystkim.
Na dole Harry przykładał palce do policzka, gdzie jeszcze nie tak dawno temu znajdowały się usta Tomlinsona, w głębi duszy pragnął, aby te same usta znalazły się na tych należących do niego. Chwilę później udał się już do swojej sypialni i poszedł spać rozmyślając o jutrzejszym dniu. Z jednej strony miał pełno obaw związanych z tego typu spotkaniami, ale z drugiej strony chciał w końcu zacząć żyć w ten sam sposób w jaki robią to jego rówieśnicy.
***
W dniu imprezy Harry czuł ogromny stres, ale również i duże podekscytowanie. Gdy tylko Tomlinsonowi udałk się go przekonać, aby poszedł z nim na imprezę zadzwonił do Ellie i zamienił się z nią na zmiany. Dzięki temu pracował dzisiaj tylko do siedemnastej a następnego dnia miał mieć wolne, umówili się z Louisem, że w domu Zayna będą najpóźniej o dziewiętnastej. Idealnie powinni wyrobić się ze zjedzeniem obiadu, Styles dobrze wiedział czym kończyło się picie na pusty żołądek i definitywnie nie chciał tego powtarzać, a już szczególnie przy potencjalnymi, nowymi znajomymi. Dodatkowo jeszcze będą musieli wstąpić do sklepu i kupić jakiś alkohol, szatyn wtajemniczył go, że zgodnie z tradycją Zayna każdy gość musiał przynieść przynajmniej butelkę dobrego alkoholu.
Kolejny dylemat pojawił się kiedy wrócili do domu, ponieważ zielonooki nie wiedział co powinien na siebie założyć. Postawił jednak na czarną koszulę, której cztery pierwsze guziki pozostawił rozpięte, dzięki czemu było widać fragment tatuażu motyla. Jako dół wybrał mocno obcisłe, czarne spodnie, które idealnie podkreślały jego tyłek i uda. Najwięcej czasu spędził układając swoje włosy, gdyż one nigdy z nim nie współpracowały.
-Harry! Rusz swój mały tyłek, albo się spóźnimy!- Louis zapukał do jego drzwi po czym bez ostrzeżenia wszedł do środka. Brunet stał do niego tyłem poprawiając swoje włosy i przeglądając się w dużym lustrze. Szatyn lustrował jego sylwetkę wzrokiem, zatrzymując go trochę dłużej na jego udach i tyłku. Wyglądał cholernie gorąco przez co niebieskooki oblizał usta nie mogąc się doczekać aż zobaczy przód stylizacji.
-Spokojnie Lou ze wszystkim się wyrobimy.- Ostatni raz poprawił swoje loki i przejrzał się w lustrze. Wyglądał znośnie, miał tylko nadzieje, że nikogo nie odstraszy i nie przyniesie wstydu swojemu współlokatorowi. Zrobił sobie nawet mentalną listę rzeczy, których nie może zrobić.
1. Najebać się.
2. Zniknąć z kimś obcym.
3. Całować się.
4. Rzygać.
Nie wiedział jednak, że ta impreza zmieni wszystko, i że złamie wszystkie podpunkty swojej listy.
Odwrócił się w stronę szatyna z nieśmiałym uśmiechem na ustach. Na ten widok Tomlinson nie był ani trochę przygotowywany, Harry wyglądał gorąco, cholernie gorąco i niebieskooki zrobił sobie mentalną notkę, aby za wszelką cenę nie stracić go ani na chwilę z oczu w trakcie imprezy.
-Wow.- Wyszeptał sam do siebie nie mogąc się przed tym powstrzymać, miał tylko nadzieje, że drugi chłopak tego nie słyszał.- Nie wiedziałem, że masz tatuaż.- Zmarszczył brwi widząc coś na kształt czułek i kawałek skrzydła.
-Mam, ale tylko ten jeden. Przedstawia motyla, zrobiłem go zaraz po osiemnastych urodzinach.- Wzruszył ramionami.- Musimy już iść, jeśli chcemy zdążyć do sklepu.- Skrzywił się patrząc na złoty zegarek, który zdobił jego prawy nadgarstek.
Wyszli z sypialni bruneta by udać się holu, gdzie obaj założyli swoje buty i wyszli z domu.
***
Najbliższy skelp okazał się nie być aż tak daleko, po zaparkowaniu udali się do dużego budynku odrazu kierując się na dział z alkoholami, wybór w tym sklepie był naprawdę ogromny, mieli tam prawie każdy rodzaj alkoholu z niemal każdego zakątka świata. Louis patrzył ze znudzeniem na półki chwytając cztery butelki piwa, nie mógł i nie chciał dzisiaj się upić, musiał przecież bezpiecznie przetranspotować siebie i Stylesa do domu.
-Zdecydowałeś się już?- Zapytał swojego towarzysza, kiedy ten dalej stał przy regale z wódkami i w konsternacji przygryzał swojego kciuka.
-Tego jest zbyt wiele.- Jęknął sfrustrowany, sięgnął po pierwszą lepszą butelkę.- Już wybrałem.- Uśmiechnął się i skierował w stronę kas.
-Radze ci uważać, to polska wódka a te podobno są najmocniejsze.- Ostrzegł go pracownik sklepu, który dosłownie pożerał jego ciało wzrokiem. Na ten widok Tomlinson zacisnął mocno szczękę i zaraz znalazł się obok swojego współlokatora.
-On nie potrzebuje twoich rad.- Prychnął i gdyby mógł objąłby młodszego ramieniem, zrobiłby wszystko, żeby tamten typ się od niego odpierdolił. Dziewiętnastolatek nie skomentował tego jednak w żaden sposób tylko kontynuował krótki spacer w stronę kas. Zapłacili w miarę szybko dzięki braku jakiejkolwiek kolejki, co było naprawdę dziwny zważywszy na fakt, iż nie było aż tak późno.
***
Dom Zayna znajdował się w naprawdę bogatej dzielnicy miasta i jakie było zdziwnie bruneta kiedy podjechali pod ten największy. Z jego oddali już było słychać głośną muzykę i co chwilę podjeżdżały tam jakieś auta, kilka z nich zaparkowanych było na poboczu w obrębie domu.
-Zayn tutaj mieszka?- Zapytał oniemiały wpatrując się w wielką willę.
-Ma bogatych rodziców, którzy próbują kupić jego miłość.- Odpowiedział wjeżdżając na podjazd jako jeden z nielicznych. Tylko ich paczka miała przywilej parkowania swojego samochodu w garażu Zayna Malika. Po zaparkowaniu zgasił silnik i wysiadł, Harry zrobił to samo i ramię w ramię szli w stronę dużych drzwi.
-Imprezę czas zacząć Hazz.- Na wąskich ustach pojawił się delikatny uśmieszek, kiedy otwierał przed nim wrota do raju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro