Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Gość

   Siedziałem w domu. przeglądając tego nieszczęsnego Instagrama. Po jaką cholerę założyłem na to konto?! Ach, no tak. By móc patrzeć na ciało Nikiforova, bo przecież kto mi zabroni? Tylko, że jak na razie nic fajnego nikt nie dodał. Pichit to chyba naprawdę uzależnił się od robienia tych zdjęć, a Michele od robienia zdjęć z Sarą lub samej dziewczynie. Oczywiście ja też musiałem jakieś robić, bo inaczej ta trójka miałaby bóle dupy iż nic nie robię. Dlatego cyknąłem sobie zdjęcie, jak czytam książkę, którą poleciła Sara. Nie no wszystko fajnie i tak dalej, tylko czemu to musiał być erotyk? Chodź muszę przyznać całkiem dobrze napisany. Może jak skończę kupię drugi tom, ale to niespecjalnie jest ważne. Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk mojego telefonu, więc nawet nie zerkając na to kto dzwoni odebrałem.

- Halo?

- " No witam. Właśnie jestem na lotnisku i mógłbyś mnie odebrać?"

- Mhm... Powinienem być za jakieś dwadzieścia minut.- i się rozłączyłem. Wziąłem głęboki wdech, biorąc kluczyki od samochodu, telefon i kurtkę. Pobiegłem do auta, odpaliłem i ruszyłem, bo jednak nie wypadało by gość czekał. Los mi sprzyjał bo korków nie było, tak samo ruchu, co było dość rzadkim widokiem. Na miejscu byłem po dziesięciu minutach. Wysiadłem i już miałem dzwonić, gdy ktoś uderzył mnie w plecy. Spojrzałem do tyłu widząc uśmiechniętego Nikiforova.

- Witam.- mruknąłem powstrzymując się przed rumieńcem. Ten posłał mi uśmiech a po chwili usłyszałem szczeknięcie.

- Tak więc chciałbym ci przedstawić moje współlokatora.- wskazał na dużego pudla. Uśmiechnąłem się, klękając i głaszcząc psa. Ten rzucił się na moją twarz, obdarowywając ją liźnięciami swojego mokrego języka. Zaśmiałem się.

- Miło mi...- zrobiłem specjalnie pauzę. Dobrze znałem imię tego psiaka, lecz on nie musiał o tym wiedzieć, prawda?

- Makkachin.- podpowiedział na co posłałem mu uśmiech.

- Witam w Japonii. Może już pójdziemy, bo zaczynamy przyciągać uwagę.- mruknąłem, na co przytaknął, łapiąc za smycz psa oraz walizkę i idąc za mną.

- Nawet ładne miasto.

- E, dziękuję lecz nie widziałeś najlepszego.- powiedziałem z uśmiechem, prowadząc do swojego samochodu. Schowałem jego walizki do bagażnika, a ten wsiadł wraz z psem na miejsce pasażera. Szybko zająłem miejsce za kierownicą i w ciszy ruszyliśmy do mojego domu. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu a Nikiforov widząc budynek zagwizdał. Zaśmiałem się, wysiadając i biorąc jego walizkę, którą po chwili ode mnie wziął. Zaprowadziłem go do środka a następnie do jego pokoju, który mieści się obok mojego. Stwierdziłem, że tak będzie łatwiej dla niego.

- Mógłbym zobaczyć tutejsze lodowisko?- spytał odstawiając walizkę.

- Oczywiście. Zrobiłem specjalnie rezerwację całego lodowiska. Obiecali, że nie rozgłoszą iż się tu zatrzymałeś.- powiedziałem poprawiając okulary. Ten posłał mi wdzięczny uśmiech, po czym otworzył torbę wyciągając łyżwy, torbę i strój, po czym spojrzał na mnie.

- W takim razie prowadź.- powiedział z błyskiem w oku, a ja przełknąłem ślinę. Poczułem ból, gdy skupiłem swój wzrok na łyżwach, jednak nie mogłem tego okazać.

- Jasne. W takim razie chodź.- mruknąłem wychodząc i słysząc jego kroki wymieszane z psimi. Wyszliśmy i kierowaliśmy się spokojnym krokiem w stronę lodowiska. Moje serce z każdym krokiem biło mocniej. Dawno mnie na nim nie było. Bo jeszcze jakoś wytrzymywałem bycie na obcych lodowiskach, podczas oglądania zawodów Pichita, lecz to było inne. Wyjątkowe. Było moje i należało jedynie do przeszłości, którą pragnąłem zamknąć. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na miejscu. Przywitała nas szczerze zaskoczona Yuuko, która patrzyła to na mnie to na Victora.

- To ja zostawiam z tobą pana..- przerwał mi spojrzeniem mówiącym " Nie jestem aż tak stary na panowianie mi"-.. Victora. Mogłabyś go później odprowadzić lub do mnie zadzwońcie.

- A ty nie zostaniesz?- spytał zdziwiony. Pewnie się zdziwił iż ktoś nie chce patrzeć jak jeździ.

- Przykro mi. Ale nie można mieć zwierząt na lodo..- tym razem przerwała mi Yuuko.

- Ależ może być. Dziewczynki się ucieszą. Poza tym i tak nie masz nic do roboty.- powiedziała posyłając mi spojrzenie mówiące " Mówiłeś iż wyleczyłeś się z fobii." na co westchnąłem. Nie patrząc na nich ruszyłem na widownie. Nie odważyłem się spojrzeć na lód. Nie mogłem, bo wiedziałem co się stanie. Wspomnienia we mnie uderzą, chcąc przypomnieć o bolesnych chwilach. Pokażą to szczęście, które utraciłem a tego najbardziej chciałem uniknąć...

Od autorki: Gomen! Znów przybywam z krótkim rozdziałem, za co możecie mnie zabić! Ale postaram się by następny był dłuższy! Obiecuje, a jak złamię obietnice, to będziecie mogli mnie zabić... Ogółem to chciałabym spytać czy powinno do czegoś pomiędzy nimi dojść, a raczej szybko ma być jakaś dwuznaczna/zboczona sytuacja czy poczekacie dłużej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro