Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 - How could you?

- Wielka poszukiwaczka skarbów Lara Croft, musi przechytrzyć króla i znaleźć wejście do tajemnego grobowca! - młodsza wersja mnie się uśmiechnęła

- Lara! Chodź odrabiać matmę! - krzyknął tata

- Sekundę, tato! - ruszyłam w stronę drabinek - Na jej drodze pełno jest dziwnych stworzeń... Ciężko stwierdzić, czy chcą krwii - westchnęłam

Szybko wspiełam się po drabince i zobaczyłam otwarte okno.

- Co wspólnego ma z tym Lara? - spytał tata - Siedzi teraz w pokoju i się uczy - dodał wściekły

- Strażnik króla nie domyśla się, że Croft wejdzie po zamku aby odnaleźć Białą Królową! - stwierdziłam sama do siebie

Wspinałam się powoli, ale ostrożnie. Weszłam po chwili na rynnę która lekko się odchyliła. Bezproblemowo znowu wróciłam na dobrą drogę.

Przykleiłam plecy do kamiennej ściany i powoli stawiałam kroki.

- Dlaczego tak właściwie nadal robię te głupoty? - spytałam sama siebie

Gdy w końcu udało mi się wejść na dach odetchnęłam z ulgą.

- Jest już tuż nad grobowcem, ale niewidzialna struktura blokuje jej przejście... - skupiłam wszystkie myśli na tym aby w tym momencie dobrze postawić stopę

Przeszłam kilka metrów i wreszcie mogłam lekko zsunąć się po szklanym suficie w dół na balkon.

- Cholera! - krzyknęłam gdy zaczęłam się zsuwać

Złapałam się rynny, która po chwili się odczepiła od ściany a ja po chwili puściłam metalową rurę. Złapałam się drewnianej okiennicy która lekko się urwała i wylądowałam dokładnie na tym balkonie na którym planowałam.

- Croft śmieje się z własnej brawury... Muszę być już blisko! - stwierdziłam i odnalazłam właściwe drzwi

- Wow... Nietoperz uwięził Białą Królową na trzydziesty stopień wschodu i dziewięćdziesiąty stopień północy, światłem uwolnisz jej miłość... - westchnęłam i podeszłam do wielkiego globusa - Ciekawe czy Biała Królowa jest samotna - przekręciłam globus o trzydzieści stopni na wschód i o dziewięćdziesiąt na północ

Z antresoli wysunęła się drabina a ja szybko do niej podbiegłam i szybko się wspięłam. Obejrzałam kilka artefaktów których wcześniej nie zdążyłam zobaczyć, a potem rozwinęłam skrzydła nietoperza wiszącego pod sufitem.

Szybko zeszłam na dół i przesunęłam figurki dwóch żołnierzy. Zobaczyłam Białą Królową za drabiną.

- Światłem uwolnisz jej miłość... - powiedziałam

Podeszłam do globusu i przesunęłam na inny kierunek. Drabina się przesunęła a ja wyciągnęłam figurę Białej Królowej.

Po chwili usłyszałam strzał.

- Tato?! - krzyknęłam

Pobiegłam do jego biura i zobaczyłam mojego tatę leżącego na biurku z pistoletem w dłoni. Tylko, skąd go wziął? Nie miał broni, a ja przeszukiwał cały dom kiedyś z ciekawości, sieć byłam pewna że jej nie miał.

- Tato, tato... - łzy same płynęły po polach - Nie zostawiaj mnie, tato proszę... -

Nagle się obudziłam. Gwałtownie podniosłam się z ziemi i zaczęłam głęboko oddychać.

- A tobie co? - usłyszałam Drake'a

- Gówno, coś mi się śniło - odpowiedziałam wstrząśnięta - Gdzie Jonah i Victor? - spytałam

- W dupie - odpowiedział

- Ale ja pytam serio

- No to ci powiedziałem, sam nie wiem, powiedzieli że idą się przejść a my mamy się pogodzić - podniosłam brew

- Prędzej oswoiłabym jednego z Yaaxil niż pogodziła się z tobą - dodałam i podniosłam się do pozycji siedzącej

Ostatnio przestałam żywic taką porządną nienawiść do niego. Był dla mnie neutralny, ale mimo wszystko i tak zachowywałam się tak, jakbym go nienawidziła całym sercem. Tak jakby to on zabił mi ojca.

- Hej, ale powiedz serio, co się stało? - zdziwiłam się, bo od kiedy pamiętam, zawsze był dla mnie okropny i mnie wyzywał albo się ze mnie naśmiewał

- Co ci odbiło, żeby się mnie o takie rzeczy pytać? - spytałam go

- Nic, po prostu widziałem jak bardzo się przestraszyłaś - nawet nie patrzył mi w oczy

- Nic, przypomniało mi się coś - nie chciałam dzielić się z nim takimi informacjami

- Dobra już, nie spinaj się tak, bo ci żyłka pęknie - zachował pokerową twarz

Nic więcej się nie odezwałam, po prostu zjadłam coś, co miało być chyba śniadaniem w wykonaniu Jonaha. Znaczy, uważam że dobrze gotował, i wybaczam mu to że nie zrobił czegoś nie wiadomo jak wybitnego, bo z jedzeniem, które znajduje się tutaj, ciężko cokolwiek tak naprawdę ugotować.

- Kiedy wrócą? - spytałam

- Skąd ja mam to wiedzieć? Powiedzieli że mamy iść do świątyni bez ich - dodał nadal nie patrząc na mnie co było tak naprawdę dla mnie wygodne

- To na co czekasz, zbieraj te swoje cztery litery i idziemy - po raz pierwszy poczułam jak patrzy mi w oczy i było to takie... Dziwnie miłe?

- No to chodź - stwierdził i weszliśmy do świątyni

Szliśmy przed siebie dopóki nie zauważyłam liny tuż przy podłodze.

- Stój - powiedziałam a Drake się posłuchał i stał w miejscu

Przeciełam sznurek a ze ścian wyleciały włócznie. Szybko się pochyliliśmy i przeszliśmy pod nimi. Gdy tylko minęliśmy kilka kolejnych metrów zobaczyłam że będziemy musieli tą część drogi pokonać poprzez wspinaczkę z czekanami.

Rzuciłam w jego stronę parę dodatkowych czekanów, bo zawsze takie nosiłam na wszelki wypadek. Lekko podskoczyłam i wbiłam je w skałę. Po chwili wspinaliśmy się już po ścianie świątyni.

Nie musieliśmy długo tego robić, bo po jakimś czasie znowu natrafiliśmy na normalną powierzchnię. Po raz kolejny przeszliśmy długą drogę i weszliśmy po schodach. Dalej nie było więcej przeszkód więc najzwyczajniej w świecie doaterliamy na sam szczyt świątyni. Na samym środku "balkonu" stał mały, kamienny stół. Na nim leżała metalowa figurka smoka.

Szybko tam podbiegłam i wzięłam ją do rąk.

- Co ty zrobiłaś? Nie nauczyłaś się żeby najpierw myśleć a potem coś robić? - spytał

- No wiesz co panie mądry i przewidujący ty nie lepsze rzeczy robiłeś... - stwierdziłam i podeszłam do krawędzi powierzchni

Zaczepiłam hak liny o krawędź i zaczęłam zjeżdżać po niej. To samo zrobił brunet.

- I co? Coś się stało? - spytałam

- Na razie nie, ale kto wie, co przyniesie przyszłość - odpowiedział

Skierowaliśmy się do obozu a ja postanowiłam dalej czytać dziennik ojca. Pisał tam o złotym całunie Kukulkana jako przeklętym.

Ktokolwiek go na siebie założy będzie nieśmiertelny, ale przyniesie to dla reszty świata serię kataklizmów, tsunami, burzę, trzęsienie ziemi i erupcję wulkanu. Aby zapobiec tym skutkom, należy złożyć w ofierze sam całun a w jego kieszeni schować figurkę smoka która znajduje się w świątyni Ix Chel w Peru.

Ojciec opisał to wszystko w dzienniku a ja nawet tegk nie zdążyłam przeczytać...

Sięgnęłam po figurkę smoka i zaczęłam ją oglądać. Gdy tylko przewróciłam ją na drugą stronę poczułam jak ktoś się na mnie patrzy. No tak, Drake. Nie skomentowałam tego tylko wróciłam do czytania i oglądania figurki aby zrozumieć o co chodziło Majom.



----------------------------

No to jakoś nic się nie działo, widać już to że Lara już zaczyna godzić się z myślą że musi współpracować ze swoim największym wrogiem (czyt. przyszłym mężem)

Może jeszcze uda mi się wyrobić z jeszcze jednym, ale nie jestem pewna bo jestem mega zmęczona

W ogole to w czwartek mamy zastępstwo na biologię z taką beznadziejną nauczycielką jakby masakra😭😭😭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro