3 - What did you say?
Gdy wróciliśmy z dżungli było już dobrze po dziewiętnastej, więc było już ciemno. Więc resztę nocy przespaliśmy w hotelu.
Gdy tylko każdy z nas się obudził, postanowiliśmy że przejdziemy każdy cmentarz na północ od świątyni.
Jedynym leżącym dokładnie na wprost na północ od świątyni był cmentarz patronatu Kukulkana. Czyli klasyczne dla Majów. Nie byliśmy pewni dokładnie czyją kryptę albo grób mamy przeszukać, ale tak właściwie to na rysunkach w świątyni było coś jeszcze o tym jak rozpoznać daną kryptę. Chodziło o to że poczujemy mocny zapach "śmierci", sądzę że po prostu chodziło o odór trupów.
Przeszliśmy już kolejną alejkę i nikt nic nie widział, nie słyszał ani tymbardziej nie czuł.
- Skąd mamy wiedzieć gdzie będzie ta krypta? - spytał znudzonym tonem Drake
- Mamy poczuć silne uderzenie śmierci - powiedziałam mniej złośliwie niż on, bo ja potrafię czasami schować dumę do kieszeni, i kazać się jej nie odzywać, nie to co on
- Misiaczku, co ty taka dzisiaj miła? - spytał
- Wal się - odparłam i po chwili się zatrzymałam - To tu... - zakryłam nos
- O cholera, ale tu jedzie trupem... - stwierdził Victor
- Mówiłam o tym już od dzisiaj rano, że takie coś poczujemy - wzięłam głęboki wdech, bo w Paititi byłam w gorszej sytuacji, musiałam chodzić po martwych i zakrwawionych ciałach, więc to mnie raczej mocno nie poruszyło
Podeszliśmy do grobu a na zaniedbanym kamieniu zostało wyryte zdanie "jeśli jesteś właściwy, otworzysz kryptę, jeśli nie, czeka cię śmierć". Jakoś specjalnie mnie to nie przeraziło, bo wiedziałam że spotykały mnie już nie takie rzeczy.
- Co tam jest napisane? - spytał Jonah
- Jeśli jesteś właściwy otworzysz kryptę, jeśli nie, czeka cię śmierć - powtórzyłam
- To... Może spróbuj otworzyć, Lara - podniosłam brew i się uśmiechnęłam
- Naprawdę? Czemu ja?
- Bo nie jesteś tą właściwą osobą, więc umrzesz - stwierdził Drake
- Spieprzaj - znalazłam ruchomą część na nagrobku i ją przycisnęłam
Kamienie które wcześniej robiły za grób na pokaz, teraz się rozsunęły i ku naszym oczom ukazały się schody prowadzące w dół, do krypty.
- I ja jestem tą niewłaściwą? Ciekawe...
- Panie przodem - powiedział Drake
- Strach cię obleciał, więc ja mam iść przodem, tak? - spytałam a on przewrócił oczami i mnie wyprzedził
Okropnie mnie wkurwiał, po prostu nienawidziłam go całym moim sercem. Dosłownie nienawidziłam. Chciałam czasami przez niektóre jego wyzwiska zniknąć, ale czasem dało się je przeżyć, bo w końcu karma is a bitch i po tym jak mnie wyzywał coś się działo na jego niekorzyść a ja miałam niezły ubaw.
Włączyłam latarkę i zignorowałam okropny odór. Cholernie drażniło mnie to w nos, ale jakoś się do tego przyzwyczaiłam i szłam przodem.
- Czemu idziecie tak wolno? - spytałam - przecież nic tu nie ma - dodałam a oni spojrzeli daleko za moje plecy z szeroko otwartymi oczami - Co?
- Coś... Coś tam było - powiedział przerażonym tonem głosu Drake
- Nie żartujcie sobie ze mnie - zaśmiałam się i poszłam dalej
Nie rozumiałam ich strachu, bo tam nic nie mogło chodzić, po prostu nie. Najwyraźniej mają jakieś problemy ze wzrokiem.
Szłam dalej i zobaczyłam jakieś Majańskie litery. Kolejna zagadka... "Niech nie zmylą cię omamy o stworzeniach, pod żadnym pozorem się nie odwracaj, to wrócisz żywy..." Muszę przyznać, przeraziło mnie to
- Nie odwracajcie się do tyłu! - krzyknęłam - Po prostu tego nie róbcie, na kamieniach tak było wyryte... Niech nie zmylą cię omamy o stworzeniach, pod żadnym pozorem się nie odwracaj - powtórzyłam słowa z muru
- Dobrze, już dobrze, czyli to co widzieliśmy to tylko omamy? - spytał Jonah
- Dokładnie, po prostu nie zwracajcie na to wszystko uwagi - gdy skończyłam wypowiadać zdanie zeszliśmy ze schodów
- Zimno tu... - stwierdził Victor
- Potwierdzam... - dodał Drake
- Dobra, już się tak nie rozczulajcie nad sobą, nie mamy dużo czasu - powiedziałam i pokazałam gestem ręki aby przyspieszyli - Musimy zdążyć przed zmierzchem - dodałam a reszta zrobiła to, o co ich poprosiłam
Po chwili zwolniłam, bo znowu zauważyłam jakieś słowa. "Dwieście metrów prosto i trzysta metrów na zachód, wyjście może i ciasne, ale dobre i bezpieczne, na końcu znajdziesz odpowiedź, jeśli znajdziesz przed zmrokiem Ix Chel będzie łaskawa". Znowu pomyślałam że to nie jest normalne, bo po pierwsze musimy się teraz skupić na tym aby iść przez te dwieście metrów i trzysta kolejnych, a po drugie, obawiam się tego wyjścia.
- Znalazłaś coś, Croft? - spytał Drake
- Tak, dwieście metrów prosto i trzysta metrów na zachód, wyjście może ciasne, ale dobre i bezpieczne, na końcu znajdziesz odpowiedź, jeśli znajdziesz przed zmrokiem Ix Chel będzie łaskawa... - powtórzyłam słowa
- Kto to Ix Chel? - zadał kolejne pytanie
- Według Majańskich wierzeń, bogini pełni księżyca, jest jeszcze Chak Chel, czyli bogini księżyca w nowiu - nie widziałam jego wyrazu twarzy, bo nie mogłam się odwrócić
- Dobra, już wystarczy tego podniecania się swoje własną książkową mądrością - podniosłam brew, ale wiedziałam że tego nie zobaczył, bo nawet gdyby mnie wyprzedził, nie mógłby mnie zobaczyć
Szliśmy kolejne dwieście metrów przed siebie i teraz wyciągnęłam szybko kompas w celu sprawdzenia w którą stronę iść, aby kierować się w stronę zachodu.
- Tutaj - wskazałam na moją lewą stronę ruchem dłoni
- Dobrze pani wiem wszystko najlepiej - stwierdził prześmiewczo Drake
- Spieprzaj, Drake - dodałam i skręciłam w wcześniej wskazaną przeze mnie stronę
Przeszliśmy prawdopodobnie te trzysta metrów a ściany zaczęły się zwężać
- Idźcie pojedynczo! - krzyknęłam i weszłam jako pierwsza
Sprawnie przeciskałam się pomiędzy skałami i szybko pokonałam przeszkodę. Po mnie wyszedł Drake a reszta jeszcze przechodziła
- Cutter by się zesrał - zaśmiał się
- Kto? - spytałam
- Charlie Cutter, nigdy o nim nie słyszałaś? - spytał nadal nie mogąc pohamować śmiechu
- Najwyraźniej nie - stwierdziłam
- To masz problem
Po chwili wyszedł Sully a po nim Jonah.
- Zabierzcie mnie stąd - skierowałam głowę do góry
Przeszliśmy jeszcze z czterysta metrów i wreszcie wyszliśmy z krypty. Głęboko odetchnęłam i przymknęłam oczy.
Gdy tylko je otworzyłam przede mną przebiegł dosyć szybko jaguar. Szczęściem było że nie musiałam się z nim siłować.
Rozejrzałam się po przestrzeni i zobaczyłam kolejną świątynię z wizerunkiem Ix Chel na wejściu.
- Kto jest na tym malowidle? - spytał Sully, który przez długi czas był jakoś dziwnie cicho
- Ix Chel, według Majańskich wierzeń bogini księżyca w pełni, była jeszcze Chak Chel czyli bogini księżyca w nowiu - powtórzyłam słowa które mówiłam do Drake'a jeszcze niespełna dwadzieścia minut temu
- Przymknij się, Croft, i weź się tak nie podniecaj tym co umiesz - on też się powtórzył po raz kolejny a Jonah rozbił obóz tuż przed świątynią
-------------------------
Dzisiaj trochę dłuższy, a ze względu że nie pojechałam na zajęcia, to napisałam wam kolejny:)
bajoo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro