Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20 - So when they ask, how's life, I go

Wyszłam z domu i po prostu poszłam się przebiec. Wzięłam broń tylko na wszelki wypadek, przezorny zawsze ubezpieczony. Biegłam może tylko kilka kilometrów a potem zawróciłam. Jeżeli do jutra Nate nie poprawi swojego zachowania, zerwę z nim, bo czuję, że ta relacja nie ma sensu, jeśli ma to tak wyglądać, że każdą wolną chwilę spędza z kimś innym niż ja.

Wróciłam szybciej niż podejrzewałam, a gdy tylko przekroczyłam próg domu Nate od razu do mnie podszedł i mocno mnie objął. Zdziwiłam się, bo jeszcze jakiś czas temu był cholernie irytujący.

- Coś się stało? - spytałam

- Jedziemy z Kuwak-yaku do Meksyku, znaleźliśmy coś w dziennikach twojego taty - stwierdził Nate

- Em... Dobrze, Elena jedzie z nami? - spytałam

- Nie - odpowiedział Sully a ja odetchnęłam z ulgą

- Spakuj swoje rzeczy i wylatujemy - dodał więc poszłam się pakować

Wewnętrznie cholernie się cieszyłam z tego, że jedziemy sami, a nie z tą głupią, fałszywą blondyną. Nieznosiłam jej obecności w moim pobliżu. Wzięłam torbę i szybko spakowałam swoje rzeczy. Nie miałam za dużo, więc spakowanie się poszli mi dosyć szybko.

- Już jestem gotowa - stwierdziłam głośnym tonem głosu schodząc do drzwi wyjściowych

- Za dziesięć minut jedziemy, spakuj już torby do samolotu - odparł Jonah

Nic nie odpowiedziałam tylko po prostu schowałam ich bagaże do wcześniej wspomnianego samolotu. Nie zajęło mi to dużo czasu, więc gdy tylko to zrobiła wsiadłam do środka.

Odetchnęłam z ulgą, bo już nie musiałam patrzeć na tą jej fałszywą i toksyczną twarz. Kręciłam się z jednej strony na drugą w samolocie, a nikt przez te kilka minut nadal nie wsiadł. Szybko wysiadłam i zobaczyłam, że Sully i reszta zaczęli się żegnać z blondynką, więc ja też wyszłam, żeby nie było.

- Miło było z wami się widzieć, no ale trudno, do zobaczenia - uśmiechnęła się i przytuliła każdego z nich po kolei

Gdy przytulała Nate'a, było w tym coś osobliwego, zaśmiała się i wyszeptała mu coś do ucha, więc mogłam się tylko domyślać o co chodziło. Podeszłam do niej ze sztucznym uśmiechem, który miał wyglądać na prawdziwy i szczery.

- Miło było cię poznać - uśmiechnęła się i lekko mnie objęła co z niechęcią również zrobiłam

Szybko podeszłam do Nate'a i złapałam go za rękę.

- Cześć, coś się stało? - spytałam, bo z jego twarzy nie schodził głupkowaty uśmiech

- Ee... Nie - odpowiedział i skierowaliśmy się do samolotu

Nie zadawałam więcej pytań, bo wiedziałam, że czasami jest to przytłaczające. Gdy usiedliśmy po prostu oparłam głowę o jego ramię i odpłynęłam.

***

Obudziłam się już w Meksyku, ale gdzie dokładnie to nie miałam już pojęcia. Mogłam domyślać się, że niedługo będziemy w jakiejś dżungli czy gdziekolwiek indziej.

Usłyszałam tylko jak lądujemy, więc wstałam, zabrałam swoje rzeczy i wysiadłam razem z Nate'm.

- Gdzie idziemy? - spytałam

- Na razie mamy załatwiony hotel, i dzisiaj nigdzie nie jedziemy, jutro też wolny dzień i dopiero pojutrze zaczynamy poszukiwania - odpowiedział

- Dobrze, dam radę te dwa dni bez żadnej adrenaliny -

- No nie wiem czy bez adrenaliny... - stwierdził a ja tylko zaczęłam bardziej zagłębiać się w temat

- W jakim sensie? - spytałam

- W jakimś

Nic nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam za Jonahem i Sully'm. Nie szliśmy długo, bo trwało to zaledwie siedem minut. Victor nas zarejestrował, ale podczas tego nie obyło się bez podrywania przez niego recepcjonistki, typowy Sully... Pokręciłam na to głową i poprawiłam opadającą torbę na ramieniu. Szybko weszliśmy do pokoju gdzie były cztery daleko od siebie położone pokoje. Jednym z nich była nasza sypialnia i była chyba najdalej od wszystkich innych pomieszczeń, i szczerze mówiąc, to nie chcę wiedzieć czemu akurat zdecydowali się na taki układ pokoi. Po jakimś czasie oglądania sypialni położyłam torbę na szafce. Chciałam dzisiaj mieć chociaż chwilę dla siebie i móc dać odpocząć mojej psychice, która ostatnio sporo przeszła.

Położyłam się, nie... Rzuciłam się na łóżko, którego materac dosłownie zapadał się pod moim ciężarem a moje plecy mogły w końcu się rozluźnić. To było najprzyjemniejsze uczucie, jakie mogłam sobie wyobrazić żeby stało się dzisiaj. Nie dość, że wyjechaliśmy z Kuwak-yaku bez tej zdzirowatej blondyny to na dodatek załatwili nam najbardziej miękki materac na jakim w życiu leżałam. Gdybym tylko mogła, załatwiłbym sobie taki w Anglii, co pewnie zrobię, gdy tylko wrócę do Surrey.

- Jak ci się podoba? - spytał Nate

- Jest świetnie! - stwierdziłam z ekscytacją w głosie

- Cieszy mnie to - odpowiedział i objął mnie ramieniem, po czym pocałował czubek głowy

Uśmiechnęłam się na ten gest i po prostu stałam obok niego. Jedyne czego teraz chciałam, było wyspać się na tym materacu.

- Teraz pozwolisz że się prześpię - westchnęłam ziewając

- Jasne, ale pamiętaj że trochę nie będziemy spać wieczorem... - dodał a ja znowu bardziej się tym zaciekawiłam

Ale mimo wszystko po prostu położyłam się spowrotem na tym wygodnym materacu. Chciałam się tylko wyspać, bo samolotowe siedzenia nie należą do najwygodniejszych. Przymknęłam oczy, ale miałam problem z zaśnięciem, mimo tego, że byłam bardzo zmęczona i chciałam się przespać, po prostu nie mogłam, moja głowa blokowała mi tę możliwość.

Przewróciłam się na drugi bok i po prostu znowu spróbowałam zamknąć oczy i odpłynąć w objęcia Morfeusza, lecz znowu nie dałam rady. Położyłam się na plecach i zaczęłam patrzeć na sufit. Był on gładki, czysty, biały i zadbany, nie to co ja, nie to co moje życie i moja psychika. Jakby była taka możliwość, najprawdopodobniej wychowywałabym się w psychiatryku. Mój los był na tyle łaskawy, że ten zakład mi chociaż odpuścił.

- Śpisz, kochanie? - spytał Nate

- A nie widzisz

- No widzę, że nie - stwierdził

- No właśnie - znowu przekręciłam się na prawy bok

Znowu zaczęłam moje marne próby zaśnięcia, więc po prostu po kilku minutach odpuściłam te nieudolne starania. Wzięłam w dłoń pilota do telewizji i włączyłam pierwszy, lepszy kanał.

Nie był zbyt interesujący i to akurat w tym momencie zrobiłam się bardziej senna, przymknęłam oczy i najnormalniej sobie zasnęłam.



----------------------------

Dobra dzisiaj taki krótszy ale ogólnie mój tata zapisał mnie na siatkówkę:) mega się cieszę i pierwszy trening mam we wtorek

Co oznacza że niestety rozdziały będą rzadziej (jak oczywiście mnie przyjmą do drużyny bo moja koleżanka dzisiaj się dowiedziała że ma przyjść w marcu) więc ja zobaczę jak będzie

Dam znać i jutro rozdziału może nie być bo mam dyskotekę:))

Do zobaczeniaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro