Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1 ❄ pierwsze wrażenie jest najważniejsze

  Słońce już zaszło, gdy Eijiro Kirishima stanął przed drzwiami państwa Bakugo, niemal trzęsąc się z nerwów. Nie powinien tu przychodzić. Domownicy, mimo dość wczesnej pory, mogli już spać, prawda? Mogli, a on ich nachodził, być może skazując się na złe pierwsze wrażenie... a przecież potrzebował pomocy, musiał być dobrze postrzegany! Zadzwonił.

  Drzwi nie otworzyły się od razu, a gdy wreszcie wychyliła się przez nie czyjaś głowa, Kirishima pomyślał, że być może to jego najlepszy przyjaciel we własnej osobie przyszedł go przywitać. Ale nie, to był ktoś inny! Bardzo podobny... starsza siostra? Bakugo jakoś nigdy nie wspomniał, że ma rodzeństwo... 

  Nie wspominał też, że mieszka w cholernej willi, skarcił się natychmiast, posyłając kobiecie szeroki uśmiech. Mógłby mieć w domu słonia, a ja nic bym o tym nie wiedział.

  — Coś za jeden? — zapytała, co skutecznie wyrwało go z rozmyślań.

  — Eijiro Kirishima, jestem przyjacielem pani brata — wyjaśnił, a kobieta uniosła brwi.

  — Mój brat ma przyjaciół? I to nastolatków?

  Kirishima zamrugał, patrząc na nią ze zdezorientowaniem. Ona chyba też nie była zachwycona. Więc zawalił...?

  — Um... tak. Ze szkoły. UA — dodał, a brwi kobiety poszybowały w górę. 

  — Chodzi ci o Katsukiego?

  — No... tak? — Zmieszał się, gdy spojrzała na niego dziwnie.

  — Jestem jego matką, nie siostrą.

  Kirishimę zatkało. Kilka dobrych chwil nic nie mówił, aż wreszcie wyjąkał:

  — Wygląda pani... bardzo młodo. — Miał nadzieję, że sprawi jej tym komplement i chyba się nie przeliczył, bo kobieta uśmiechnęła się miło, zaraz jednak poważniejąc:

  — Mój syn nie ma przyjaciół. Straszny z niego gbur.

  Kirishimę zatkało po raz drugi. Zupełnie nie miał pojęcia co powiedzieć, jak zareagować, jak wybrnąć z tej idiotycznej sytuacji... A przecież plan na te ferie był taki prosty! Rodzice wyjeżdżają do babci wcześniej, on na kilka dni zostaje sam w domu, potem rodzice wracają... i nikt nie przewidział, że coś pójdzie nie tak! Gdyby tylko nie zgubił w akademiku tych cholernych kluczy!...

  A teraz stał pod drzwiami domu państwa Bakugo i za nic nie potrafił wymyślić sposobu, w jaki mógłby udowodnić, że faktycznie jest tym, za kogo się podaje. Bo jak potwierdzić, że jest się czyimś przyjacielem?!

  — Jak rozumiem, to wszystko, co masz do powiedzenia? — zapytała pani Bakugo, opierając dłoń na biodrze i jeszcze raz taksując go czujnym spojrzeniem, jakby żałowała, że okazał się tak nieporadny. — W takim razie do widzenia.

  Chwyciła za klamkę, by zamknąć Kirishimie drzwi przed nosem, gdy ten, absolutnie przerażony perspektywą spania na ławce w jakimś parku zimą, wypalił: 

  — Jestem jego chłopakiem. 

  Kobieta zamarła z dłonią na klamce. Patrzyła na niego w szoku, który doskonale odzwierciedlał to, co czuł w tamtym momencie Kirishima. Dlaczego to powiedział?! Wymsknęło mu się! Bakugo go zabije, a wcześniej już na pewno zostanie bezdomnym, bo jego matka wyrzuci go na próg.

  — O mój Boże — wydusiła, a Kirishima zacisnął dłonie w pięści, przygotowany na huk, gdy drzwi zatrzasną mu się przed nosem... — WIEDZIAŁAM! — Co? — WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM! MASARU, CHODŹ TUTAJ, SZYBKO!

  Nie trzeba było czekać długo, aż w drzwiach obok niej pojawił się wyższy od niej szatyn w okularach, które odruchowo poprawił, gdy zobaczył Eijiro.

  — Coś nie tak? — zapytał, a pani Bakugo nagle pisnęła, przyciągając Kirishimę do siebie, czym wprawiła go w prawdziwe osłupienie.

  — To Kirishima Eijiro, chłopak Katsukiego! Chłopak, rozumiesz?! Wiedziałam, że mój syn jest gejem, wiedziałam! — powiedziała głosem o oktawę wyższym niż wcześniej, uśmiechając się szeroko z dziwnym błyskiem w oku, który Kirishima widział już kiedyś u Ashido... I wtedy zrozumiał, że trafił doskonale.

  Matka Bakugo była yaoistką

  — G-gejem? Katsuki? — wyjąkał jej absolutnie przerażony mąż, trudno stwierdzić, czy przez jej zachowanie, czy fakt, że tak nagle poznał domniemaną orientację syna. — Tak ci powiedział?

  Ale kobieta już nie słuchała, złapała Eijiro za ramię i wprowadziła go do środka, wołając:

  — Przeziębisz się, skarbie, chodź, chodź!

  A Kirishima wszedł za nią, zbyt zdezorientowany, by zaprotestować. Kurtkę i buty zdjął automatycznie, w ogóle się nad tym nie zastanawiając, po czym został gwałtownie posadzony na brązowej sofie w dużym i nowocześnie umeblowanym salonie. 

  — Chcesz herbaty? Zrobię ci malinową — zdecydowała pani Bakugo, nim zdążył cokolwiek powiedzieć, zostawiając go samego z jej mężem, który właśnie wchodził do pomieszczenia, będąc wciąż widocznie zszokowanym. Gdy zobaczył Kirishimę, spojrzał na niego niepewnie i w końcu po chwili niezręcznego patrzenia się na siebie, stwierdził, że najwyraźniej musi i tym razem zignorować dziwne zachowanie żony i zaszyć się w pokoju obok, który, czego Eijiro domyślił się, widząc przez powstałą przy otwieraniu szparę biurko z komputerem, musiał być gabinetem.

  Więc został sam. Sam w domu swojego najlepszego przyjaciela, właściwie nie mając pojęcia, jak wpakował się w tak idiotyczną sytuację, dlaczego się w nią wpakował i co, do cholery, skłoniło go do przekonania matki Bakugo, że jest... jest jego chłopakiem. 

  — Co jest ze mną nie tak — jęknął, chowając twarz w dłonie i wzdychając głośno. Tak, mógł już sobie kopać grób.

  — Gotowa! Proszę, pij, na pewno przemarzłeś, tak długo cię trzymałam na mrozie — zaszczebiotała pani Bakugo, wciskając mu w dłonie kubek pełen gorącej herbaty, gdy tylko się wyprostował. — Pewnie przyszedłeś do Katsukiego, co? Zaraz go zawołam, chyba się uczy... — Już wzięła głęboki wdech, żeby najpewniej wrzasnąć, gdy Kirishima zdobył się na odwagę, odstawił kubek na prostokątny stolik do kawy i wypalił, mając nadzieję, że tym razem rozegra to lepiej:

  — Czy... czy mogę o coś panią poprosić?

  Mitsuki zamrugała, zaraz uśmiechając się pogodnie. Odpowiedź była oczywista, więc Kirishima wziął głęboki wdech i, starając się być jak najgrzeczniejszym, wyjaśnił:

  — Ja... szczerze powiedziawszy nie bardzo mam gdzie spać, bo moi rodzice wyjechali do babci, a ja... jakoś zgubiłem klucze do domu i nie wiem, co robić, więc... Jeśli to za duży kłopot, zrozumiem! Ale...

  — Och, o czym ty mówisz! Jaki kłopot? Możesz zostać na tak długo, jak chcesz! — Kobieta zaśmiała się głośno, poklepując go po ramieniu. — Katsuki ma duże łóżko, pomieścicie się bez problemu! Zaraz przygotuję drugą pościel i te rzeczy... masz ubrania czy...?

  — Mam — wydukał Kirishima, nie wierząc, że tak łatwo poszło. Więc co, może nocować u Bakugo? Tak po prostu? — Zostawiłem walizkę przed bramą.

  — MASARU, PÓJDZIESZ PO WALIZKĘ CHŁOPAKA KATSUKIEGO?! JEST PRZED BRAMĄ, DZIĘKI! — wrzasnęła Mitsuki, zaraz znów uśmiechając się pogodnie. — Zupełnie o nic się nie martw.

  Kirishima skinął głową, jeszcze przez chwilę rozmawiając z kobietą, nim nie zdecydowała się oprowadzić go po domu, przy czym pokój swojego syna zostawiła na koniec, o czym dowiedział się, po kolei odwiedzając: kuchnię, gabinet, dwie łazienki, sypialnię, małą siłownię i... tak. Wreszcie nadszedł ten moment, moment jego domniemanej śmierci, bo choć przez cały czas zwiedzania uśmiechał się i potakiwał, co jakiś czas komentując wystrój wnętrza ku radości pani Bakugo, która po chwili zaczęła zwracać się do niego po imieniu (choć przez chwilę rozważała, czy nie mówić do niego per: ,,synu", nim nie powiedział jej, że ,,Eijiro" w zupełności wystarczy), tak naprawdę umierał z przerażenia.

  To nie tak, że nagle zaczął się bać przerysowanych wybuchowych reakcji Bakugo. Wciąż miał swoje Quirk i pewność, że o tym zabijaniu jego przyjaciel gada tylko tak z przyzwyczajenia (chyba)... Ale właśnie. Przyjaciel, nie chłopak. Co mu strzeliło do głowy, skąd ten durny pomysł? Przecież sam nie był gejem ani nic w tym stylu.

  — KATSUKI, OTWIERAJ! — wrzasnęła pani Bakugo zdecydowanie zbyt głośno, łomocząc pięścią w drzwi z naręczem świeżej pościeli dla Kirishimy w ramionach.

  — CZEGO CHCESZ?! — dobiegł ich przytłumiony nieco, ale wciąż bardzo głośny drugi głos, na dźwięk którego Kirishima poczuł, jak zimny pot spływa mu po czole. Czy gdy matka Bakugo dowie się prawdy, wyrzuci go za drzwi, nie bacząc na ich świeżo zawartą przyjaźń?

  Dowiedzieć miał się już za chwilę, bo drzwi otworzyły się gwałtownie, a w nich stał Bakugo Katsuki we własnej osobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro