Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[9] Wolf in sheep's clothing

Dwadzieścia minut później, Loki umiał już sam korzystać z mikrofalówki. Tony osobiście nie wiedział, jak tego dokonał, ale cieszył się z tego niezmiernie. W końcu mógł wrócić na swoje miejsce na kanapie, tuż obok Stephen'a, który patrzył jak Sam uczy grać Steve'a w Super Mario Kart. Było to dość śmieszne zważając na to, że Rogers nie wiedział jak działa kontroler.

- Sir, panna Potts przyprowadziła panienkę Morgan - odezwała sie Friday chwilę po tym, jak Tony usiadł na kanapie. Naukowiec jęknął cierpiętniczo i kazał swojej AI wpuścić gości.

Chwilę później Morgan wbiegła do salonu i od razu rzuciła się na swojego tatę. Nie widziała go w końcu miesiąc, a dla dziecka to naprawdę dużo.

- Co tam, młoda? - spytał Stark biorąc swoją małą kopię na kolana. - Pepper... - dodał po chwili, widząc pewną blondynkę, która weszła do salonu powolnym krokiem.

- Tony... - odpowiedziała mu Potts. Atmosfera nagle zrobiła się gęstsza, a napięcie między rozwodnikami było ogromne.

- Tato, a mama spotyka się z jakimś doktorem - powiedziała mała Morgan patrząc ze smutkiem w oczach na swojego tatę. - Ja chcę żebyś ty wrócił!

- Kochanie, ja już nie mogę wpływać na głupotę twojej mamy, wyjaśniałem ci - powiedział Tony patrząc kątem oka na swoją byłą żonę, która robiła taką minę, jakby nie wiedziała o czym mówi jej córka.

W tym momencie przyszedł Peter, który zdziwił się obecnością Pepper i jej córki, którą traktował jak własną siostrę.

- O, idź się pobaw z Peter'em, ja muszę porozmawiać z mamą - powiedział naukowiec, a Morgan zeskoczyła mu z kolan i pobiegła do Peter'a, który zabrał ją do parku za zgodą Potts.

Kilka minut później Tony, Stephen i Pepper byli w pracowni naukowca, gdzie mogli w spokoju porozmawiać. Stephen nie musiał iść, ale Tony powiedział, że potrzebuje wsparcia, bo jest wysokie prawdopodobieństwo, że brunet nie wytrzyma rozmowy ze swoją byłą żoną.

- Coś konkretnie chciałaś? Termin wizyty jest za dwa tygodnie, wiesz o tym - powiedział naukowiec opierając się nonszalancko o blat biurka. Miał złe przeczucia. Bardzo złe.

- Chciałam, żebyś zobaczył Morgan ostatni raz - powiedziała blondynka patrząc chłodnym wzrokiem na Stark'a. - Wyprowadzamy się do Seattle.

W tym momencie Tony chciał coś rozwalić, ale zamiast tego złapał się za blat biurka.

- To, że masz pełne prawa rodzicielskie nie oznacza, że możesz odbierać mi własną córkę!

- Tony, to nie tak...

- A jak?! Ten twój nowy gach chce żeby Morgan się ze mną nie spotykała, tak?! Myślisz, że jakiś obcy facet zastąpi jej ojca?!

- Tony, przecież będziecie mogli rozmawiać przez Skype, przez telefon... To nie koniec świata!

- Może dla ciebie - warknął brunet i opuścił głowę, aby nikt nie widział łez, które zbierały mu się w kącikach oczu. - Wyjdź.

- Tony, proszę...

- Pepper, wyjdź - powtórzył stanowczo Tony, a blondynka była zmuszona opuścić warsztat, w którym Stark ledwo powstrzymywał się od płaczu.

Pepper zabrała mu córkę. Będzie mógł się z nią widzieć tylko przez ekran komputera.

Jaki ojciec by tak chciał?

Jeszcze pięć minut temu Tony mógł powiedzieć o Pep dobre słowo, a teraz?

Z łatwością mógłby ją zabić.

- Tony, nic ci nie... - zaczął Stephen, ale nie zdążył dokończyć zdania, bo usłyszał cichy szloch. Spojrzał na Stark'a i zobaczył, że ten się lekko trzęsie. Stephen postanowił, że musi zareagować.

Przytulił Anthony'ego, który poryczał się chyba na dobre.

- Ja nie po to walczyłem w tej cholernej wojnie, żeby mi teraz zabierała moje własne dziecko... - szepnął Tony drżącym głosem, a jedyne co mógł robić teraz Strange, to wspieranie naukowca w milczeniu. - Ona jest gorsza niż ten wilk podszywający się pod owcę... Żeby zabierać mi moje własne dziecko...

Milczeniu, które dziwnie uspokajało Stark'a, który w tej chwili przechodził zaawansowane załamanie nerwowe.

Pół godziny później Stephen i Tony wyszli z warsztatu. Stark wyglądał jakby w ogóle nie płakał, ale Stephen wiedział, że wewnętrznie brunet był załamany. Pepper wyszła już dawno. Świadczył o tym Peter, który siedział w salonie i rozmawiał z Loki'm.

- Panie Stark, czy to prawda że Morgan się wyprowadza do Seattle? - spytał Peter przejętym głosem. Co jak co, ale przywiązał się do tej małej istotki, na którą z łatwością mógł zacząć mówić "siostrzyczka".

- Niestety - westchnął Tony i potajemnie ścisnął rękę Stephen'a, byleby tylko znowu się nie popłakać. - Ale jak dobrze pójdzie, to będziemy mogli ją tam odwiedzić - dodał brunet uśmiechając się najwiarygodniej jak potrafił. Nie umknęły mu również zmartwione spojrzenia jego przyjaciół z drużyny. - Przestańcie się gapić, ja nie jestem Mona Lisa albo Michał Anioł.

- Jakby co, to wiesz gdzie nas szukać - powiedziała Nat wiedząc, że wyciąganie informacji ze Stark'a jest bezcelowe i że Stephen sobie z tym poradzi.

Wszyscy zauważyli, że Strange zyskał dość spore zaufanie naukowca, co jest wręcz niewiarygodne, bo Tony to... No Tony i nic więcej nie trzeba było wyjaśniać. Brunet nie był zbyt ufny, ale jak się do czegoś albo kogoś przywiązał, to ciężko było mu się z tym czymś lub kimś rozstać.

Tak jak z Pepper i Morgan.

"No cóż, może jak się przywiąże do Stephen'a, to nie będzie tak źle...", pomyślała Czarna Wdowa, po czym wstała z kanapy i poszła do kuchni, aby zaparzyć sobie starego, dobrego earl greya.

Tony zaś dziękował w myślach ich osobistej rosyjskiej super agentce. Dzięki niej nie musiał nic wyjaśniać i pomimo tego, że był środek dnia, postanowił pójść się położyć.

- Wybacz skromna gawiedzi, ale ja idę do siebie - powiedział Stark, po czym puścił rękę Stephen'a i sam poszedł do swojego pokoju, który odwiedzał raz na ruski rok. - Nie musisz za mną iść, Stephen. - dodał na odchodnym i już po chwili zniknął za drzwiami swojej sypialni.

--------------------------

Smutno bo ja wkurwiona

Jezu nie zadawali nam tyle przez ostatnie 2 lata

A i jeszcze to


Kurwa 3 tygodnie zapuszczania tych jebanych paznokci na nic, bo mi w nocy poodpadały albo się połamały i musiałam zrywav bo i tak się ledwo trzymały

Nigdy więcej hybryd, tyle powiem.

No ale jak widać Tony traktuje Stefanka jak wsparcie emocjonalne, co chyba jest dobre

Nat: nawet zajebiste

Tak, nawet zajebiste

Dobra, ja kończe

Musze odrabiać lekcje ._.

Bye!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro