Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[6] Sick Boy

Stephen spędził na tarasie bite trzy godziny, zastanawiając się, jak rozwiązać kłopotliwą dla niego sytuację, a konkretnie uprawnienie się co do teoretycznych uczuć, które najprawdopodobniej żywi do naukowca, jakim jest Anthony Stark.

Chociaż nawet Strange nie był pewny, czy to aby napewno były uczucia, co do tego można by się spierać, ale cóż. Coś zrobić musi, prawda?

Arcymag wszedł do salonu i spojrzał na zegarek. Była godzina czternasta, a Tony od czterech godzin siedział w warsztacie, więc Stephen uznał za słuszne sprawdzenie, czy sławny na cały świat narcyz znowu nie zabija swoich smutków tanim alkoholem.

Wzdychając ciężko, Stephen otworzył portal i od razu po przekroczeniu go, mógł bardzo wyraźnie usłyszeć, że Tony stara się wyciszyć rzeczywistość, aby poprzebywać we własnym świecie pełnym wynalazków i starego rocka.

Arcymag automatycznie skierował swoje kroki w stronę barku z alkoholami, przy którym Anthony spędzał ostatnimi czasy większość czasu, co Stephen'a ani trochę nie zadowalało. Przeżył ogromny szok, kiedy zobaczył naukowca przy stole roboczym z butelką wody mineralnej w ręce. Co było jeszcze dziwniejsze, wokół sławnego filantropa panował teoretyczny porządek.

Tak, dla Stephen'a było to na tyle dziwne, że zatrzymał się w połowie kroku patrząc na naukowca.

Tony zaś zignorował obecność arcymaga i kreślił linie na papierze architektonicznym, starając się opracować nowy projekt zbroi, który będzie mieć zapasowe zasilanie odporne na fale elektromagnetyczne, lecz oczywistym było, że Stark nie wytrzymuje długo, kiedy ktoś patrzy jak pracuje. Przyciszył więc muzykę i odwrócił się do Stephen'a.

- No co tam panie czarodzieju? - spytał Tony całkowicie trzeźwy i w dość dobrym humorze. Sięgnął po butelkę wody i napił się trochę, nie odrywając wzroku od Strange'a. - W Hogwarcie brak problemów? Slytherin nie rozrabia?

- Piłeś? - spytał były neurochirurg z podejrzliwym wyrazem twarzy. Jakoś ciężko było mu uwierzyć, że Stark nie napił się się chociaż kropli alkoholu.

- No tak - powiedział naukowiec, a Stephen już chciał powiedzieć sobie wewnętrzne "A nie mówiłem"... - Piłem wodę, a co? - ale te cztery słowa zniszczyły jego wewnętrzno-duchowe plany.

W tym momencie Strange czuł się, jakby z szoku miał zemdleć. W sumie każdy byłby zszokowany, słysząc słowa "Tony jest trzeźwy". To po prostu było... nienaturalne.

- Mniejsza o to... - westchnął. - Co robisz?

- ...od kiedy się tym interesujesz? - spytał Stark podejrzliwie. Ostatnio Strange interesował się tylko historią jego zacnego jak motocykl Steve'a życia, a nie jego dość specyficznym hobby, które potrafiło interesować tylko Banner'a i nieliczne osoby z jego wąskiego grona przyjaciół.

- Od teraz? - odpowiedział doktor retorycznym pytaniem na co Stark przewrócił oczami i wrócił do rysowania projektu. Stephen podszedł do niego i spojrzał, nad czym pracuje naukowiec. - Nowa zbroja?

- Mhm - mruknął Tony robiąc skomplikowane obliczenia. Strange czasami dziwił się, że na świecie były, są i będą takie osoby, które rozumieją i potrafią obliczyć praktycznie wszystko. On sam znal tylko budowę ludzkiego mózgu i rozmieszczenie nerwów w ciele człowieka.

Nie mając zamiaru zostawić Tony'ego samego w warsztacie, Stephen zdjął swój Płaszcz Lewitacji i położył się wzdłuż kanapy, która znajdowała się niedaleko biurka i ponownie zaczął rozmyślać.

Co gdyby teraz podszedł do Stark'a i go na ten przykład przytulił? "Nie Stephen, nie myśl o takich rzeczach", skarcił sam siebie arcymag. W myślach oczywiście. Tak, w jego umyśle nadal kotłowała się myśl "To wciąż za szybko". Okej, dobra, znał Tony'ego dość długo, ale dopiero niedawno zaczęli się dogadywać i dowiadywać o sobie czegoś więcej.

Myśli o rzeczach jakie robią normalne pary, w takiej sytuacji były dość nieprzyzwoite. Okej, może to by przeszło gdyby Stark był trochę podpity, bo najprawdopodobniej by tego nie zapamiętał, ale teraz jest trzeźwy, a co za tym idzie jego pamięć jest aktywna.

Chociaż może to by było lepiej, gdyby Tony wszystko pamiętał? Kto wie?

Przemyślenia Stephen'a trwałyby dłużej, gdyby nie alarm, który rozbrzmiał w całej wieży, dając wszystkim znak, że coś się dzieje. Peleryna poruszyła się nerwowo czekając aż arcymag wstanie z kanapy aby wylądować na jego ramionach. Po kilku sekundach Strange zerwał się z sofy i otworzył portal prowadzący do salonu, przez który przebiegł razem z Tony'm. Na jednym z ekranów wyprodukowanych przez Stark Industries, widniała twarz Nicolasa Fury'ego.

- Dostaliśmy info o zamachu terrorystycznym na zachodnim Bronxie. Sprawcą najprawdobodobniej jest Loki - powiedział czarnoskóry szef T.A.R.C.Z.Y, a wszyscy zwrócili wzrok na zszokowanego czarnowłosego boga, którego oczy wręcz mówiły "to nie ja".

- Czekaj sprawdzę - powiedział Thor, po czym wziął do ręki mały sześcianik który leżał przy ekranie o rzucił nim w Loki'ego. Przedmiot nie przeleciał przez ciało Boga Psot, tylko odbił się od jego klatki piersiowej. - To nie on.

- W mieście najprawdopodobniej grasuje nowy przestępca, który potrafi pobierać moce i wygląd osób z przeszłości - dodał Nick, patrząc w dokumentację. Po chwili na ekranie wyświetliło się nagranie zrobione przez drony T.A.R.C.Z.Y. Widniał na nim Loki, który z pomocą swojego berła niszczył Manhattan. - Jak widzicie moc tego... czegoś, jest równie taka sama jak Loki'ego w 2012.

- Więc ty chcesz żebyśmy poszli i znowu pokonali "Loki'ego"? - spytał Tony a Fury potwierdził skinieniem głowy. - Ok, mi pasuje. Friday, przyszykuj MARK 85.

- Ciebie pojebało? Nie mamy żadnych informacji, praktycznie nie wiemy nic a ty chcesz iść się z nim napieprzać? - spytał Quill patrząc na Tony'ego z szokiem w oczach.

- Nigdy nie byłem uznawany za zdrowego człowieka, Quill - warknął Tony i skierował się na poziom -2. Nie chciał nic mówić, ale w tle widział pewnego arachnochłopca. "Zabiję tego dzieciaka jeżeli coś sobie zrobi", pomyślał Anthony.

Dwie minuty później cała drużyna kierowała się w stronę zachodniego Bronxu. Loki także z nimi szedł, gdyż odkąd się nawrócił to został pełnoprawnym członkiem drużyny.

Czarnowłose bóstwo poruszało się szybko, z gracją i niebywale zwinnie. Jednak najdziwniejsze było to, że sam z siebie pomógł opracować plan pokonania złoczyńcy. Loki był jedną z najsprytniejszych osób w ich drużynie i nikt nie bał się tego przyznać.

No może oprocz Tony'ego, bo wszyscy wiedzieli, że gdyby przyznał że bóstwo mu imponuje swoją inteligencją i sprytem, to nadszarpnęło by to jego reputację ekscentrycznego narcyza.

A bądźmy szczerzy, dość długo nad nią pracował.

Ale jak narazie nikt nie wiedział, czemu Iron Man zachowuje się tak narcystycznie, sarkastycznie i całkowicie "na luzie".

Nikt oprócz Stephen'a i Fury'ego.

Tony czuł, jakby jego przeszłość znała o jedna osoba za dużo i nie. Nie chodzi tu o dziwo o Strange'a. Sam naukowiec dziwił się, że woli aby jego uczucia znał arcymag a nie Nick.

No ale mówi się trudno. Nikt po narodzinach nie mówi dzieciom, że życie nie jest łatwe.

A Stark czuł się w tej chwili jakby wiedział to od pierwszego dnia po swoim poczęciu.

-------------------------

Mam lepszy-gorszy humor
Czyli jest wena
Czyli jest rozdział
Yay
Nie wiem czemu ale zjadłam tosta i dostałam przypływu humoru ;-;

Hehe~
Ogólnie mam niecne plany co do nowego złoczyńcy hehe~
W końcu moje OC się przydadzą, tyle powiem -w-

Narka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro