TAM, GDZIE KWITNĄ WIŚNIE
Pokojówka domknęła walizkę chłopca, którego jakieś kilka miesięcy temu przyprowadził pan tego domu.
- Spakowane? - zapytał Jimin wycierając swoje włosy.
- Tak. - odwróciła się przodem do niego, lecz gdy to zrobiła, gwałtownie uciekła wzrok gdzie indziej. - Panie Park... proszę mnie następnym razem ostrzegać. - rzekła lekko zawstydzona.
- To już nie można chodzić po swoim domu nago? - zapytał jakby ta czynność była normalna.
- No w sumie, to Pana posiadłość, ale tak nie wypada.
Park westchnął. Przykrył biodra ręcznikiem, którym wycierał swoje włosy i podszedł do walizki.
Pokojówka natomiast szybko odwróciła głowę w drugą stronę, by nie patrzyć na mężczyznę.
- Przestań spinać cyce, przecież już przykryłem mojego kolegę, tak? - kobieta na te słowa poczuła się głupio.
- To ja już pójdę. - chrząknęła.
Ten widok mu się podobał - dwie walizki leżące na łóżku, czekały aby je tylko zabrać w podróż. Wylot mieli jutro z samego rana. Park postanowił, że sprawdzi co robi chłopak.
Wiedział, że nie lubi siedzieć w swoim pokoju. Powiedział mu to, podczas, gdy upił go ostatnim razem u siebie w pokoju. Dowiedział się również, iż zdobył plusy u młodszego, bo jego lepkie łapki tej nocy nie przyklejały się do niego za bardzo.
- Hej. - powiedział to tak zwyczajnie jakby nic w tej posiadłości nie działo się dziwnego. A działo się.
- D- Dzień dobry - schodził powoli z parapetu, na którym właśnie spoczywał przyglądając się miastu.
- Jak się masz? - uniósł jego podbródek czekając na coś. Yoongi wiedział na co, ale unikał jego wzroku, aż Park sobie... odpuścił?
- Muszę odpowiadać na to pytanie? - westchnął bardzo głęboko. - Czuje się zajebiście. Tak czasami patrzę na to miasto za oknem myśląc, że mężczyzna, który prawie codziennie mnie jebie kiedyś mnie wypuści. A co u ciebie? - sarkazm aż wylewał się z jego ust.
Jimin ściągnął brwi. Naprawdę? No do cholery... on był już tu kilka miesięcy! Powinien się przyzwyczaić i pogodzić z losem, bo nie zapowiadało się żeby kiedykolwiek go zostawił. Główną przyczyną był właśnie Jimin. On nigdy na to nie pozwoli.
- Radzę Ci jutro się zachowywać i nie obstawiać cyrków, bo może się to dla ciebie źle skończyć. - mierzył go chłodnym wzrokiem. Co miał na to zaradzić? Inaczej z tym dzieciakiem się nie dało. Zbyt szybko wyobrażał sobie za dużo. - A tak szczerze... gówno mnie obchodzi jak się czujesz, chciałem być przez chwilę miły. - wyszedł.
Nie wiedział po chuj odstawiał ten teatrzyk. On jest przecież tylko do rżnięcia, prawda?
Na zbyt wiele pozwalał temu gówniarzowi. Prawda była taka, że brakowało mu osoby, z którą mógłby porozmawiać. Niby miał tych wszystkich ludzi służących mu w domu, ale oni byli tylko dla kasy. Nawet nie uśmiechało mu się otworzenia do nich buzi. Ostatnio poczuł, że znalazł z tym dzieciakiem wspólny język. Chyba się mylił. I tak zżerało go poczucie winy, że powiedział te ostatnie zdanie na końcu. Niby mu na nim zależało, ponieważ sądził, iż zaczyna coś czuć do Yoongiego.
- Niedorzeczność. - prychnął ponownie wchodząc do jego pokoju. Nastolatek siedział tam, gdzie przedtem. Tylko gwałtownie podniósł głowę, kiedy Jimin wszedł do środka. Jego oczy były zaszklone. - Ok... nie chcę mieć złego humoru, gdy będziemy w Japonii, więc powiem to pierwszy i ostatni raz: przepraszam, mam czasami niewyparzoną mordę. Nie zwracaj na to uwagi. - przytulił go sam nie wiedząc kto chce tego bardziej - on, czy chłopak.
Yoongi czuł się niezręcznie. Nie wiedział co ma zrobić, więc niepewnie objął właściciela posiadłości próbując wymyślić jakieś sensowne zdanie.
- O której wyjeżdżamy? - w końcu się odezwał, a Jimin odkleił się od jego ciała.
Mężczyzna spojrzał na zegarek, dziwiąc się nieco.
- Bardzo wcześnie rano, więc kładź się już spać. - poradził rysując na jego udzie jakieś wzorki.
Tak bardzo chciał go teraz przelecieć, skosztować tych bladych ud. Lecz nie mógł, bo by wyszło na to, że zależy mu tylko na seksie i rzeczywiście rżnie go prawie codziennie, co było swoją drogą prawdą. Seks z tym dzieciakiem nigdy mu się nie znudzi. Musiał go jakoś zachęcić, a to zbyt proste nie było.
- Dobranoc. - pocałował Yoongiego w czoło i odszedł do swojej sypialni.
Yoongi natomiast zamiast wykonać jego polecenie i grzecznie położyć się spać poszedł wziąć prysznic. Strużki wody spływające po jego ciele go uspokajały.
~
Dochodziła godzina druga nad ranem. Jimin był już ubrany w swój jak zawsze perfekcyjnie doskonały garnitur. Stał przyglądając się nastolatkowi, który był spowity snem. Tak bardzo nie chciał go budzić. Poprzedniego wieczoru zanim poszedł spać powiedział mu żeby nałożył ubrania, w których miał dziś lecieć. Zrobił to, więc budzenie go nie było aż tak konieczne.
Podłożył jedną rękę pod jego głowę, a drugą pod kolana i podniósł go, by zanieść do limuzyny. Jeszcze po drodze chwycił jego płaszcz, aby go przykryć.
- Shhh. Śpij dalej. - szepnął do niego, gdy się trochę przebudził i uchylił zaspaną powiekę. Posłusznie wtulił się w klatkę piersiową Jimina i spał dalej.
Jego sen trwał do momentu, w którym zjechali na lotnisko. Tam niestety już musiał się obudzić. Wszystkie te kontrolę były niestety konieczne. Ale, gdy tylko mógł, zasypiał gdzie tylko popadnie, upewniając się wcześniej, czy w pobliżu jest Jimin.
Młodego biznesmena wkurzała stewardessa, która cały czas lampiła się na niego, gdyż Yoongi był przytulony do jego ciała. Dzieciak po prostu spał, a ona patrzyła się na nich jakby urządzali tu pokaz striptizu.
- Przepraszam, mam prośbę. - rzekł, gdy kobieta stała przy nich. - Mogłaby pani nie patrzeć się na nas jak da Vinci na Mona lisę?
- Przepraszam, ja po prostu nie lubię ciot. - uśmiechnęła się sukowato.
- To masz problem.
- Wypraszam sobie, ja do Pana nie zwracam się nieformalnie. - zapowietrzyła się.
- To sobie wyproś, bo tak się składa, że mój kolega to twój szef, więc poszczekasz jeszcze trochę, a tej pracy mieć nie będziesz. A teraz przynieś mi wina.
- Ha... - chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnowała.
- Co się krztusisz? - zmierzył ją wzrokiem.
- Jakie ma być to wino? Czerwone, czy białe? - wysyczała prze zęby.
- Czerwone. A teraz idź robić to, za co ci płacą.
Kobieta ruszyła wolnym krokiem, gdy jej uszu dobiegł ściszony głos Parka - Lody.
Dalsze podróż minęła im szybko. Nim Jimin się obejrzał, byli w Japonii.
- Obudź się śpiąca królewno. - smyrał chłopaka po nosie, by w końcu otworzył oczy. Po kilku minutach to poskutkowało.
Yoon przetarł oczy i zwilżył usta językiem. Jimin natomiast ogarnął jego włosy, które były przyklejone do czoła chłopca.
- Chodź, wysiadamy. - złapał go za rękę i wyprowadził z samolotu. Nastolatek nadal niezbyt ogarniał co się wokół niego dzieje.
Doszedł do pełnego funkcjonowania, gdy dotarli do drugiego domu Jimina, który było troszkę mniejszy, ale podobnie jak w tamtym - było tu wszystko luksudowe.
- Nareszcie. - rzekł Park kładąc walizki na podłogę w sypialni. - Nic jeszcze dziś nie mówiłeś. Nadal jesteś śpiący?
- Nie. Gdzie będę spał? - zadał pytanie rozglądając się po pomieszczeniu.
- Ze mną. - wyszczerzył się głupkowato podchodząc do niego. - Skoro już się wyspałeś, poproszę mojego porannego buziaka. - złapał go za kark przyciągając do namiętnego pocałunku.
Koniec, końców leżeli na łóżku, a Jimin obdarowywał go pocałunkami na całej szyji. Yoon ciężko oddychał. Nadal się tego bał, ale jeśli się teraz sprzeciwi, to jego plan runie.
Ubrania kolejno ginęły z ich ciał i w końcu zostali w samych bokserkach.
Młody biznesmen zauważył, że chłopcu trzęsą się ręce. Chwycił je i ucałował, co wzbudziło zdziwienie u Yoongiego.
- Spokojnie, nie denerwuj się. Postaram się być delikatny i teraz mówię na poważnie. Ufasz mi?
Nastolatek nie wiedział co odpowiedzieć. To było jak pytanie zabójcy do ofiary, czy chce śmierci.
- Myślę, że tak. Proszę Pana. - sam nie był pewien tej odpowiedzi. Wiedział jedynie, że kryje się w niej i szczypta prawdy, jak również szczypta kłamstwa.
Ta odpowiedź tak bardzo satysfakcjonowała Jimina, że miał ochotę skakać. Dziwne, jak tak mało znaczące słowa, mogły wywołać tyle szczęścia.
- Wiesz, zmieniłem zdanie. - młodszy wytrzeszczył na niego oczy, po czym przełknął wolno ślinę. - Jestem od ciebie starszy, więc mów do mnie "Hyung." - och, jaką Min w tym momencie poczuł ulgę.
- Dobrze, hyung. - uśmiechnął się rozbrajająco i wtedy Jimin stwierdził, że dla tego uśmiechu oddałby wszystko, czego się dorobił przez swoje krótkie, ale jakże pracowite życie.
Park wolno zsunął jego bokserki, cały czas patrząc na jego coraz bardziej czerwoną twarz.
Ktoś tu się wstydzi swojej nagości. - pomyślał.
Objął jego członka ręką i zaczął mu dogadzać na co tamten wygiął się w lekki łuk.
- Z każdym razem, gdy będziemy uprawiać seks, będę uczył cię czegoś nowego. - oznajmił.
Gdy Jimin zobaczył, że dzieciak jest już trochę za bardzo podniecony, zaprzestał pracę swojej ręki.
Yoongi jęgnął z niezadowolenia, ale gdy zorientował się co zrobił, szybko zakrył usta dłonią. Usłyszał jedynie cichy śmiech Parka i jego szept. - Jesteś uroczy.
- Czas na pierwszą lekcję. - rzekł zdejmując bieliznę, po czym rozszerzył nogi nastolatka i umiejscowił się między nimi. - Nie mamy nic na poślizg, więc twoim zadaniem jest zwilżenie moich palców jak najlepiej potrafisz. - w tym samym momencie przejechał koniuszkiem palca po jego ustach, na co Yoon rozchylił je. - Pamiętaj to od ciebie zależy czy będziesz czuł dyskomfort. Normalnie, kazałbym ci zrobić mi loda, ale na to nie jesteś gotowy. - szepnął na koniec.
Yoongi po tych słowach chwycił dłoń Jimina i zabrał się do roboty. Szczerze powiedziawszy czuł lekki stres. Jeszcze Park patrzył na niego jakby był siódmym cudem świata.
- Wystarczy. - szepnął po chwili. W sumie byli sami i nie musieli być cicho, ale tak było lepiej. Przyjemniej.
Jimin począł zataczać kółeczka palcem na zwieraczu chłopaka, po czym włożył jeden palec, na co chłopak jęknął z bólu. Był okropnie ciasny...
- Rozluźnij się, słońce. - rzekł, a w policzki Yoona kolejny raz walnęła fala gorąca.
- Jesteś piękny, laleczko. - włożył drugi palec przyglądając się grymasowi na twarzy nastolatka. Wpatrywał się w niego niczym zaczarowany.
Jego słowa były prawdziwe. Czuł do niego ogromne przyciąganie. Jak człowieka do ziemi, to działało niemal jak grawitacja. Może w przypadku Jimina, bo Yoongi raczej próbował uwolnić się od tej grawitacji.
- Gotowy? - zapytał wyjmując palce.
Min spiął się okropnie, po czym głośno przełknął ślinę. Koniec końców pokiwał twierdząco głową. Już nie było odwrotu...
Jimin przyłożył swojego penisa do wejścia chłopaka uprzedni go zwilżając śliną, na co tamten wciągnął ze świstem powietrze, a gdy Park już zaczął powoli się w niego wsuwać chłopiec zacisnął powieki.
- Shh to kwestia przyzwyczajenia. - rzekł biznesmen, gdy młodszy pisnął, czując, iż cały członek jest już w nim. Po jakimś czasie mężczyzna zaczął się wolno poruszać i choć chciał chłopaka zerżnąć jak najszybciej, bo jego penis aż bolał z pobudzenia, postanowił się powstrzymać.
Przecież obiecał.
Min kompletnie się przyzwyczaił, co równało się z przeciągłymi jękami, tym razem przyjemności oczywiście. Rumieńce na jego twarzy wyglądały prześlicznie kiedy dostał orgazmu. I Jimin był już pewien.
Cholera, zakochał się.
~▪~
Hej ho!
Ktoś tęskił?
Nie?
To trudno.
Nie bijcie mnie za taką nie obecność, proszę.
Nie wiem co pisać więc może polecę film? Ostatnio oglądałam "Her", bardzo fajny, więc możecie sobie obejrzeć.
Btw, co tam u was?
A i zapraszam do nowego opka - Goodbye.
To pa misie truskawkowe. ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro