POCZĄTKI SĄ NAJTRUDNIEJSZE
Gładził jego czarne kosmyki przyglądając się spokojnej twarzy znurzonej snem. Robił tak od trzydziestu minut. Osoba trzecia zapewne posądziłaby go o to, że zachowuje się jak psychopata. Jednak on nic sobie z tego nie robił.
Blady chłopiec uchylił powieki i momentalnie odskoczył do tyłu. Wyglądało to dosyć zabawnie, mimo to na twarzy właściciela apartamentu nie było widać nawet drgnięcia kącików ust.
- Jeśli jesteś głodny, śniadanie jest na stoliku. - powiedział opierając się o krzesło.
- Kim jesteś? - oddychał nerwowo.
- Twoim właścicielem.
- J-Jak to? Nie jestem niczyją własnością. - W jego głosie zabrakło typowej siły przekonania.
- Tak? O patrz, jednak się mylisz. - spojrzał na niego przez chwilę się uśmiechając. Uśmiech ten znikł tak samo szybko jak się pojawił.
- Wypuść mnie stąd, bo zadzwonię na policję!
- Z czego, z palca? - tamten sprawdził swoje kieszenie. Bez rezultatów.
- Oddaj mi mój telefon!
- Nie zdzieraj sobie tak gardełka, bo w łóżku nie będziesz miał jak krzyczeć moje imię.
- Słucham?! Jak to w łóżku? - Jimin przysunął się do bruneta, który z każdym jego przybliżenie bardziej się odsuwał.
- Podczas zabawy. - znudziła już mu się ta gierka. Złapał chłopaka za ręce i przycisnął do łóżka.
- Zostaw mnie! - Jimin wpił się w jego, usta agresywnie przygryzając jego wargę.
Jedyne co mu przeszkadzało to to, iż brunet się wiercił, przez co oboje zaraz wylądowali na podłodze. Korzystając z chwili nieuwagi tamtego, Yoongi podbiegł do drzwi.
Zamknięte.
Czego on mógł się spodziewać. Zaczął więc wołać o pomoc.
- Ściany są dźwiękoszczelne. Nikt cię nie usłysz. - wstał poprawiając widoczne tylko dla niego fałdy na marynarce.
Yoongi rzucił się na niego. Niestety, Jimin go wyprzedził chwytając za jego bladą rękę, którą po chwili założył mu za plecy. Pchną go na łóżko, a gdy tamten się odwrócił w jego stronę, uderzył go w twarz.
- Jak śmiesz podnosić na mnie rękę? Chciałem być miły, no ale niestety, tak nie będzie. - odkluczył drzwi i stanął w wejściu. - Zobaczymy się wieczorem, mam nadzieję, że lubisz zabawki analne. A no i Jimin. To imię będziesz krzyczał w nocy.
Wyszedł.
- Co ja takiego zrobiłem, że przydarzył mi się taki los? - zdenerwowany rozglądał się po pokoju. Drzwi odpadają.
Okno.
Wskoczył szybko na łóżko by dosięgnąć do niego.
Zamknięte na zamek.
Łazienka?
Przeszedł do niej i rozejrzał się dookoła. Żadnych okien, jedyną drogą ucieczki jest szyb wentylacyjny, do którego pomimo jego drobnego ciała się nie zmieści. Chociaż może spróbuję, ale wątpi, że się uda. Jednym słowem - Brak ucieczki.
Osunął się po ścianie i zakrył twarz dłońmi.
- Muszę coś wymyślić, bo ten pojebaniec mnie zgwałci, a potem nie wiadomo co ze mną zrobi. - rzekł cicho.
*
Dodał trochę przypraw by jego danie było bardziej wykwintne. Miał wiele zainteresowań i właśnie jednym z nich było gotowanie. Bardzo lubił to robić, lecz nigdy nie miał dla kogo. Teraz pojawił się czarnowłosy, miał wielką nadzieję, że jego potrawy mu posmakują.
- Skończone
Wziął jeden talerz i powędrował do pokoju nastolatka.
Gdy tylko otworzył drzwi dostał mocno poduszką, przez co cała jego praca poszła na marne, gdyż jedzenie upadło na ziemię, a talerz rozbił się. Przed oczami przemknął mu uciekający Yoongi.
- Cholera, pobrudziłem marynarkę. - wstał zdejmując brudną rzecz, po czym chwycił telefon. - Lucas, łap dzieciaka, biega gdzieś po domu. A, i jeszcze jedno, powiedz pokojówce żeby przyszła do kuchni posprzątać.
Już po chwili kamerdyner niósł czarnowłosego przerzuconego przez ramię, który wydzierał się jak dziecko, któremu wyłączono wieczorynkę.
Lucas pchną go do pokoju. Chłopak szybko się podniósł, wziął widelec leżący przy nietkniętym śniadaniu. Rzucił go w szatyna, rozcinając mu brew. Mężczyzna momentalnie złapał się za bolące miejsce.
- Osz ty mały...
- Zostaw. - zatrzymał go Jimin, gdy tamten chciał uderzyć czarnowłosego.
- Przepraszam panie Park.
- Idź do Victorii, niech Ci to opatrzy. - Lucas potaknął głową i wyszedł.
- Niezły jesteś, ale weź skończ już ten popis. - zbliżył się do Mina przyciskając go do ściany za nadgarstki.
- P-przestań, proszę. - pisnął gdy tamten całował jego szyję, co chwile ją przygryzając.
- Twoja skóra jest taka delikatna i słodka. - przytrzymał jego nadgarstki jedną ręką, tą drugą zaś zaczął gładzić jego przyrodzenie przez materiał spodni.
- Proszę nie rób tego. - jego ciało drżało ze strachu.
- Dlaczego po mimo tego, że mówisz, że tego nie chcesz, mam wrażenie, iż jednak tego chcesz? - pocałował jego usta. - Niestety nie pobawimy się teraz, muszę jechać do pracy.- uśmiechnął się do niego zadziornie. - Tylko nie próbuj uciekać... - zbliżył się do jego ucha. - bo czeka cię kara. - przejechał językiem po nim, a Yoongi się wzdrygnął.
*
Nie rozumiał co się z nim działo, dlaczego nie potrafił sprzeciwić się temu idiocie, który go tu zamknął. W sumie mimo faktu, iż jest zabawką do bzykania, nie przeszkadzało mu to miejsce było tu bardzo przytulnie. Cała posiadłość była ogromna, jak zdążył się przekonać podczas gdy chciał nawiać, i prawie mu się to udało gdyby nie ten walony Lucas.
Spojrzał na stolik, teraz stał tam obiad, przyniosła go jakąś kobieta. Yoongi postanowił, że go zje. Wyglądał apetycznie, do tego powinien się posilić, by mieć siłę, gdyż okazja ucieczki może zdążyć się niespodziewanie, a gdy będzie głodny za daleko nie ucieknie.
Przysiadł więc na białym, drewnianym krześle i zaczął jeść. Nie wiedział czy to dlatego, że był taki głodny, czy to danie naprawdę było takie pyszne.
*
- Nareszcie się zjawiłeś. Masz zawalony cały dzień na analizowanie papierów.
- Zrobię to później. - zawiesił swój płaszcz na jednym z wieszaków. Następnie podszedł do biurka, przy którym siedziała jego asystentka, która przeglądała coś w laptopie. - Albo jutro.
Kobieta złapała za jego krawat i przyciągnęła go do siebie.
- O nie kochanieńki, tak się nie bawimy. Nie mam zamiaru znowu świecić za ciebie oczami dla przedstawicieli chińskich filii. Więc spinaj te twoje zgrabne poślady i do roboty. Jak mi za kilka godzin tego nie przyniesiesz, to nie wyjdziesz stąd.
- Hyejin, wiesz, że jestem twoim pracodawcą i za takie coś mogę cię wyrzucić?
- Tak, wiem. Ale tego nie zrobisz, bo jestem najlepsza. - zostawiła jego krawat i puściła do niego oczko.
- Skąd ten wniosek?
- Ja tylko cytuję twoje słowa. Teraz bez żartów masz zabrać się za te papiery, bo inaczej biznes bombki strzeli.
- Fakt. Masz szczęście, że cię lubię. Ale za to, że pogniotłaś mi krawat masz mi zrobić kawę.
- Dobra, idź już.
Wszedł do swojego gabinetu, a jego oczom ukazała się górka papierów.
- Oj no chyba nie.
Podstawa to motywujące myślenie. - Jak szybko skończę, będę mógł zająć się za rozdziewiczanie mojego nabytku.
Ok, czas wziąć się do roboty.
Już po kilku godzinach prawie skończy. Zostało mu jeszcze wykonać kilka telefonów.
Był bardzo śpiący. Postanowił, że się zdrzemnie przez chwilę. Nie spał prawie całej nocy, miał położyć się spać o dwudziestej trzeciej. Teoretycznie to zrobił. Lecz obudził się o pierwszej, nie wiedząc czemu. Później nie mógł zasnąć.
- Jimin, wstawaj! - otworzył oczy i spojrzał na wściekłą kobietę. - Za dosłownie minutę masz spotkanie. Nie baw się w śpiąca królewnę i ruszaj dupę.
Spojrzał na zegarek.
- O cholera. - złapał za swoją teczkę, a następnie wybiegł z pomieszczenia jak poparzony.
Na szczęście jeszcze nie wszyscy dotarli.
Plus dla niego.
Po chwili przywitał wszystkich i rozpoczął posiedzenie.
*
- A kto się zajmie projektami? - powiedział mężczyzna o gardłowym głosie.
- Spokojnie panie Yongguk pomyślałem już o tym, moi ludzie nad tym pracują. Kwestią jest nazwa i sponsorzy. To drugie już prawie mamy.
- Jak to prawie?
- Musimy teraz czekać na zgodę lub odmowę przedstawiciela chińskich linii lotniczych. Mamy nadzieję, że się zgodzi.
- Też mamy taką nadzieję.
- Panowie, przecież to Park Jimin. On nie da rady? - Odezwał się drugi mężczyzna.
- Dziękuję panie Seunghyun. - uśmiechnął się do niego. - Dobrze, są jakieś pytania, sprzeciwy lub sugestie? Nie? W takim razie to koniec na dziś. Dziękuję wszystkim za przybycie, życzę miłego wieczoru. - wyszedł.
Gdy tylko usiadł do samochodu natychmiast poluzował swój krawat po czym westchnął cicho. Wcisnął pedał gazu i ruszył do swojej willi.
Jak zwykle przywitał go jego kamerdyner.
- Victoria zrobiła kolacje?
-Tak panie Park.
- To dobrze. Wprowadź mój samochód do garażu. Ja idę zająć się tym dzieciakiem.
- Nie jest Pan zmęczony?
- Nie, wyspałem się na biurku w firmie. - powiedział tak jakby było to normalne.
*
- Zjesz ze mną? - Min milczał siedząc skulony na łóżku. - Lubisz wino? - cisza. - Rozumiem, że oszczędzasz gardło na to co będzie zaraz, ale mógłbyś mi przynajmniej odpowiadać. Wiesz, że to niegrzeczne? Więc, zjesz ze mną? - nadal nic.
Jimin wstał i podszedł do tamtego łapiąc go za rękę.
- Denerwujesz mnie. - pociągnął go za sobą i posadził na krześle. - Jedz! - rozkazał.
- Nie jestem głodny. - rzekł ledwo słyszalnie.
- To przynajmniej napijemy się wina.
- Nie jestem pełnoletni, nie pije alkoholu. - jego głos lekko drżał.
- Hyh jaki grzeczny, nie wierzę, że nigdy nie próbowałeś. - podsunął mu kieliszek. - Teraz masz okazję.
Yoongi niepewnie chwycił kieliszek i upił łyk, natychmiast jednak się skrzywił. Zakrył usta ręką i spróbował przełknąć zawartość swojej buzi.
Jimin cicho się zaśmiał, rozbawiła go nieporadność chłopaka.
Nastolatek odstawił kieliszek i spuścił głowę, następnie zaczął bawić się swoimi palcami.
- Wiesz, w sumie też nie jestem głodny. - czarnowłosy szybko podniósł głowę do góry.
- Wybieraj trzy cyfry od jedynki do trzydziestu. - powiedział Jimin stojąc przy dość dużej walizce.
- P-po co?
- Wybieraj! Bo sam wybiorę!
- 1, 2, 3 - bał się tego co zaraz zobaczy, miał złe przeczucia.
I słusznie.
- Hm, co my tu mamy. - Jimin wyjął z walizki różowy wibrator, 3 pary kajdanek i pasek.
Min wstał i szybko pobiegł do łazienki zamykając się w niej.
- Yoongi, dobrze ci radzę, otwórz.
- Spierdalaj!
- Jeśli ich zaraz nie otworzysz zawołam ochronę, a wtedy wyważą drzwi i pożałujesz. Wtedy na 3 zabawkach się nie skończy.
- A jak otworzę? - Parka zaskoczyły te słowa. Myślał, że będzie musiał serio bawić się w rozwalanie drzwi.
- Będziesz mógł wybrać jedną zabawkę, której nie będziemy używać.
- Dwie.
- Jedna, nie kłuć się bo i tak zdania nie zmienię.
- Dwie. - pozostawał przy swoim.
Jimin wyciągnął telefon z kieszeni i otworzył drzwi od łazienki. Gówniarz myślał, że będzie się z nim droczyć. Niestety cały dom jest pod panowaniem właściciela.
Otworzył drzwi i zobaczył chłopaka, któremu spływały łzy po policzkach.
Uderzył go w twarz, a on szybko złapał się za policzek.
- Przestań ryczeć, wyglądasz żałośnie.- powiedział chłodno.
Usiadł na łóżko, następnie szarpnął chłopaka na swoje kolana.
Zsunął jego spodnie.
- Zostaw mnie! - walić na oślep pięściami w jego nogi.
- Mam rozumieć, że pasek posmakuje twojej skóry tyle razy ile masz lat, tak? Mam nadzieję, że to nauczy cię dyscypliny.
Młody biznesmen wziął zamach, a po chwili było słychać charakterystyczny dźwięk uderzenia w skórę czarnego paska.
- Nie! Przestań, błagam! Będę grzeczny, obiecuję! - powiedział płaczliwym głosem.
Za dziesiątym uderzeniem poderwał się do góry.
Pośladki piekły go niesamowicie.
- Za każdym razem gdy będziesz niegrzeczny, masz dziękować za otrzymane karę. Czy to jest jasne?! - rzekł po szesnastym uderzeniu.
Cisza.
- To oznacza, że chcesz powtórkę z rozrywki?
- Nie nie nie!
- Więc? Co się mówi?
- Dziękuję. - Odparł, wściekł na siebie za lekkie drżenie głosu.
- Za...
- Za karę.
- Może być. Na łóżko! - Yoongi wykonał polecenie najszybciej jak mógł.
- Od teraz masz mówić do mnie tatusiu. - przypiął jego ręce do metalowego oparcia łóżka gdy tylko pozbył się jego bluzki. - Pocałujesz swojego tatusia? - jak zwykle cisza. - Dziś podaruje ci brak odpowiedzi, ale już od jutra tak kolorowo nie będzie.
Złapał jego twarz, po czym zaczął namiętnie go całować. Chciał wśliznąć swój język do jamy ustnej chłopaka, ale tamten miał zaciśnięte usta.
Zjechał językiem na jego szyję gdzie zrobił kilka malinek.
Potem zaczął pięścią jego już dość twarde sutki, przygryzając i ssając je.
Kroczem swoim przywarł do tego należącego do chłopaka.
Yoongi czuł, że w spodniach Parka jest już nie mały problem.
Pan tego domu kontynuował: przejechał językiem po wejściu nastolatka.
Młodszy nie wiedząc czemu czuł podniecenie jak również wstyd. Jego policzki przybrały kolor czerwony.
Gdy tamten wypieścił Mina dokładnie. Wyciągnął ze swojej walizki lubrykant. Nalał go trochę na swoje palce.
- Wolisz powoli czy szybko?
Zero odpowiedzi
Parkowi nie chciało się droczyć z tym dzieciakiem. Włożył od razu w niego dwa palce, poruszając nimi. Tamten krzyknął przeciągle i zaczął się wić po całym łóżku.
Yoongi nie zdążył dobrze przyzwyczaić się do palców a już zastąpił je wibrator.
Jimin włączył go na najwyższe obroty.
Spod jego powiek wyleciały niekontrolowane łzy. Bolało go tak bardzo, że nie wiedział czy wytrzyma.
- Jesteś taki śliczny, laleczko. - rzekł wyciągając zabawkę z czarnowłosego. Tamten wygiął się w łuk głośno Oddychając.
Zdjął spodnie razem z bokserkami ukazując swojego nabrzmiałego penisa. Jego członek był o wiele większy od wibratora.
Jimin nałożył kajdanki na szczupłe kostki Yoongiego, następnie przełożył jego nogi przez swoje ciało opierając je na swoich biodrach
- Nawet cię lubię, więc dziś użyje lubrykant. - Czyli normalnie go nie używa? Młodszy otworzył szeroko oczy, przez jego myśl przeszło tylko jedno: musiał się stąd jak najszybciej wydostać.
Poczuł powoli wsuwającego się nawilżonego członka w jego wnętrze. Syknął głośno.
Park nie zwracając na to uwagi zaczął poruszać biodrami. Coraz szybciej i szybciej.
Chłopiec teraz tak bardzo chciał wrócić do palców. Oddychał tak ciężko, że raczej przypominało to szloch. Z oczu popłynęły kolejne łzy.
Bolało.
Po kilku minutach starszy chwycił jego penisa i zaczął nim poruszać. Trafiał teraz w jakiś magiczny punkt przez który Yoongi czuł podniecenie. Teraz było mu dobrze, za dobrze. Jęki rozchodziły się po całym pomieszczeniu. Czuł, że zaraz dojdzie. Jimin przejrzał to co ma zaraz nastąpić. Spojrzał na niego biorąc jego przyrodzenie do ust, nie przestawał się poruszać. Gdy tylko jego buzia zaczęła pochłaniać penisa młodszego, tamten nie mógł wytrzymać. Ze wszystkich sił próbował uwolnić ręce, nie podziałało, jedynie tylko je poranił.
- Ahh! - wydyszał gdy rozlał się w buzi tamtego. Starszy ciągle nie przestawał się poruszać.
Dzieciakowi było za dobrze. Nie dał rady.
Zemdlał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej ho! Miałam z napisaniem tego małe problemy, ale w końcu się udało. Co sądzicie? Jestem ciekawa czy Yoongiemu uda się uciec, a wy? Ok się troszkę rozpisałam. Mam nadzieję, że wam się podoba. Zapraszam również do innych moich opowiadań.
Bajka. ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro