Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

KJUT

Ocknął się rano, przez dźwięk wiertarki.

Spojrzał na mężczyznę, który właśnie wyciągał zatrzask od drzwi łazienki.

- Nic nie powiesz? Wstyd mi za ciebie. Może trochę kultury dla pana ślusarza? - spojrzał na jego oprawce, który stał w progu drzwi od jego pokoju.

- Spokojnie panie Park. Chłopak po prostu jest trochę zamknięty w sobie. - mężczyzna uśmiechnął się do czarnowłosego. Był wysoki w średnim wieku i miał przyjemny głos. - Skończone. - dodał.

- Ile płacę? - Jimin wyciągnął czarny, skórzany portfel z kieszeni swojego płaszczu.

- Na koszt firmy. - powiedział tamten uśmiechając się ciepło. - Na razie młody. - rzekł do nastolatka na odchodne.

-Do widzenia. - pożegnał go pan domu. Następnie spojrzał z niechęcią na Yoongiego i westchnął.

- Przyda ci się lekcja dobrych manier. - Wstąpił do kuchni, by po chwili wrócić z miską owsianki. - Śniadanie, zjedz sobie. Na łóżku masz ubrania, nałóż je.

Min sięgnął po ciuchy.

- Przecież to jest sukienka. - powiedział cicho.

- Brawo za spostrzegawczość. - Park uśmiechnął się przebiegle. - Wracam o osiemnastej, masz na mnie w niej czekać, inaczej pożałujesz. - zamknął drzwi po drugiej stronie pokoju.

Po chwili było słychać warkot silnika.

Odjechał.

Chłopak opadł na poduszkę.

Nagle poczuł okropny ból w nadgarstkach, spojrzał na nie. Były poranione. Wyglądały okropnie.

Zauważył, że poza śniadaniem na stoliku, jest tam coś jeszcze. Szybko wstał, ale od razu pożałował tej decyzji. Jego dolne partie ciała okropnie go bolały.

Syknął z bólu, lecz postanowił spróbować jeszcze raz. Na stoliku zauważył bandaże, jakąś maść i tabletki przeciw bólowe. Obok leżała kartka, której treść była następującą:

Zostawiłem tu te rzeczy, w razie, gdyby coś cię bolało. Śmiało, są do twojej dyspozycji. Mam nadzieję, że dzięki nim poczujesz się lepiej.

  ~ Tatuś

Yoongi prychnął.

- Jaki troskliwy. - wycedził.

Wziął tabletki i łyknął dwie na raz popijając je wodą. Następnie poszedł wziąć prysznic. Umył się dokładnie, a gdy wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem podniósł sukienkę. Była ona granatowa z przyjemnego w dotyku materiału. Nie mógł określić jaki to materiał, bo się nie znał. Kątem oka ujrzał coś białego na pościeli.

Zakolanówki z twarzą kotka.

Rzucił to z powrotem w miejsce, w którym leżało. Podszedł do szafy stojącej po prawej stronie łóżka. Zajrzał do niej. Na wieszakach wisiało więcej sukienek, spódnic, jednoczęściowych strojów oraz bardzo, bardzo krótkich spodenek i prześwitujących bluzek. W półkach zaś były koronkowe zakolanówki, podkolanówki, skarpety oraz koronkowa bielizna.

- Ten człowiek ma chyba coś nie tak z głową. - stwierdził. - Musi tu być coś normalnego. - spostrzegł jeszcze jedną szafę. To była jego ostatnia szansa. - Tak. - powiedział zadowolony wyciągając z niej normalne bokserki, parę białych skarpetek, czarne rurki i szarą podkoszulkę. Nałożył to wszystko na siebie.

Przez kilka godzin kręcił się bez celu. Nawet zdołał przejrzeć zawartość wszystkich szafy w tym pomieszczeniu i uciąć sobie drzemkę. Została mu jeszcze godzina do przyjazdu Parka. Postanowił, że spróbuję wydostać się przez szyb wentylacyjny w łazience, a z racji tego, że jest niski wziął krzesło. Przystawił je do ściany przy której znajdowała się szansa jego ucieczki i spróbował dosięgnąć do krat, które blokowały mu wejście.

Nadal nie sięgał.

Rozejrzał się i po chwili podbiegł do kosza na pranie, postawił go na krześle ówcześnie wyrzucając z niego małą kupkę ubrań.

Wyciągnął kratę.

W dziurze było ciemno.

Pobiegł z powrotem do pokoju. W jednej szafie widział latarkę.

-Jest! - wrócił do łazienki, a gdy odpalił latarkę wszedł do szybu.

Chyba dopisywać mu szczęście, bo mieścił się w nim i mógł swobodnie się poruszać.

Czuł na swojej twarzy świeże powietrze więc podążał w jego kierunku. Nie przeszkadzała mu gruba warstwa kurzu, ani nawet pajęczyny. Liczyła się ucieczka. Dla wolności zrobi wszystko.


- Yoongi wróciłem wcześniej! Gdzie jesteś?! Bierzesz prysznic?! - o nie, to była ostatnia osoba, którą chciał teraz usłyszeć.

Jimin wszedł do łazienki i poczuł przeciąg. Zobaczył krzesło i kosz na pranie, a obok leżała brudna krata.
Zepchnął kosz i wskoczył na krzesło.

- Ty mały gnojku, pożałujesz. - wybiegł z pokoju kierując się na dół swojego apartamentu.

- Lucas! Mamy gdzieś plany, jak biegną szyby wentylacyjne, albo coś w tym stylu? - mówił szybko, dysząc.

- Tak, mamy spis wszystkich tuneli i wykrywacz ciepła w razie szczurów. Dlaczego pan pyta?

- Pokaż mi to, szybko! Tamten szczeniak znowu bawi się w ucieczkę. - kamerdyner zaprowadził go do pokoju z monitoringiem, w którym siedział jeden z ochroniarzy. Gdy Park wszedł tamten pośpiesznie wstał i się ukłonił.

- Gdzie to jest. - skierował pytanie do Lucasa.

- Tutaj widać ruch. Jest nie daleko wyjścia przy basenie. - wskazał na monitor, na którym poruszała się czerwona plamka. - Ale tędy nie wyjdzie, kraty są przytwierdzone. Jak już, to przy stajni.

- Powiedz Maxowi i Larry'emu, żeby ustali na wszelki wypadek przy basenie, a ja i ty pójdziemy pod stajnie. - mężczyzna skinął głową i wyciągnął krótkofalówkę, następnie, gdy szli pod stajnię, powiadomił swoich kolegów o poleceniu Parka.

Tak jak przypuszczali, chłopak wyszedł w miejscu, w którym czekał Jimin.

- Zanieś go do pokoju. - powiedział wściekły do swojego sługi patrząc na przerażonego Yoongiego.

- Proszę wypuść mnie. Zrobię wszystko, tylko mnie wypuść. - rzekł gdy byli już przy drzwiach jego pokoju.

- Najpierw rozcinasz mi brew widelcem, a teraz prosisz o pomoc? - zaśmiał się krótko. - Uroczy jesteś. Ale nie masz zielonego pojęcia co Park mi zrobi, gdy nawiejesz przeze mnie. - wepchnął go do środka, po czym sam wszedł do pomieszczenia, Zamykając drzwi na klucz. - Dobrze ci radzę, jeśli chcesz, by twoja kara była lżejsza nałóż to. - wskazał na sukienkę.

- Nie ma mowy. Przeżyję te szesnaście uderzeń pasem.

Mężczyzna zaczął się śmiać. A C
czarnowłosy zastanawiał się co tak go rozbawiło.

- Coś czuję, że tym razem będziesz błagał żeby użył pasa.

- T-to znaczy?

- Wiesz co to bicz, bat, pejcz i szpicruta?- chłopak pokręcił twierdząco głową. - Chciałbyś, by którąś z wymienionych rzeczy cię bito?

- N-nie

- To lepiej nałóż to kieckę. - powiedziawszy to wszedł do łazienki. Naprawił kraty dodatkowo je przymocowując i postawił kosz i krzesło na swoje miejsce. - I od razu jak wejdzie przeproś Parka.

- Dlaczego mi pomagasz?

Nie odpowiedział. Jedynie uśmiechnął się do niego dziwnie i poszedł.

Nastolatek szybko zmienił swój strój na ten mało męski jakim była sukienka. Miał małe problemy z zapięciem, ale w końcu się udało. Potem naciągnął na swoje nogi zakolanówki. Poszedł przejrzeć się w lustrze. Wyglądał ładnie, nawet się tego nie spodziewał. Powtórnie wrócił do pokoju i usiadł na łóżku.

Po jego plecach przechodziły zimne palce strachu. Gdy usłyszał dźwięk otwierającego się zamku serce zaczęło szybciej mu bić.

Jego oprawca wszedł zapalają światło. Ustał nad nim i złożył ręce na klatce piersiowej.

- Co ja mam z tobą zrobić? - rzekł dość spokojnie.

- P- Proszę pana... j-ja przepraszam.

- I słusznie. Poza tym, mówiłem ci jak masz się do mnie zwracać. Zapomniałeś już? - młodszy pokręcił przecząco głową. - Więc? Może naprawisz swój błąd.

- Bardzo przepraszam t-tatusiu.

- Lepiej. - Min uniósł wzrok na twarz Jimina zatrzymując go na czekoladowych oczach mężczyzny. - Ale to nie wystarczy. - chwycił go za rękę i poprowadził do innego pomieszczenia. Właściciel mieszkania tak szybko szedł, że nastolatek musiał wręcz biegnąć, by za nim nadążyć.

Przeszli przy schodach na drugą stronę ogromnego korytarza. W końcu weszli do jakiegoś pomieszczenia, które znajdowało się za czarnymi drzwiami.

Biznesmen wziął jeden z pejczy wiszących na ścianie, a po chwili był przy chłopcu.

- Proszę, ja już nie będę. Przepraszam, naprawdę przepraszam. - zaczął szlochać obronnie wyciągając ręce przed siebie.

- Twoje słowa są puste. - pierwsze uderzenie i głośny krzyk przepełniony bólem i rozpaczą. Przy każdym kolejnym uderzeniu to samo.

- Co się mówi? - powiedział chłodno.

Cisza.

Uderzył go jeszcze dwa razy.

- Dz-dziękuję z-za k-kare. - załkał.

- Do pokoju! - rozkazał. - Raczej pamiętasz drogę. - dodał po chwili.

Yoongi dźwignął się z trudem na nogi i wyszedł. Nie miał zamiaru teraz nawet myśleć o ucieczce. Od razu skierował się w miejsce wymienione przez Parka.

Gdy siedział skulony na łóżku przyszedł jego właściciel. Min spojrzał na niego niepewnie, a gdy ich spojrzenia się skrzyżowały szybko odwrócił wzrok.

Jimin ściągnął spodnie wraz z bokserkami i podszedł do Yoongiego.

- Weź go do ust. - chłopak pokręcił głową na "nie."

Jego oprawca złapał go mocno za włosy i wykorzystując to, że młodszy krzyknął, wsadził swojego kutasa do jego buzi. Od razu zaczął poruszać biodrami. Wsadzał mu go tak głęboko, że chłopiec co nie raz dławił się, lecz on na to nie zwracał uwagi.

- Połknij. - rzekł, gdy spuścił się jemu do buzi. Tamten nigdy w życiu by tego nie zrobił, gdyby nie fakt, że bał się tego dupka. Wykonał więc polecenie z lekkim obrzydzeniem.

- Teraz na kolana i wypnij się do mnie.

- Proszę, nie rób tego. - szepnął tak by Jimin go usłyszał.

- Pozwoliłem ci zabrać głos?

- Nie. - powiedział już całkiem bez siły.

- No właśnie. Co ty sobie myślałeś, że na karze się skończy? - odwrócił go do siebie tyłem, celując swojego członka na jego wejście. - Może to cię nauczy, że mi się nie ucieka. - wszedł w niego brutalnie od razu się w nim poruszając. Pomieszczenie wypełniły krzyki czarnowłosego.

Po kilkunastu minutach Min czuł, że męskość starszego twardnieje.

Spuścił się w nim, następnie zszedł z łóżka i naciągnął bokserki wraz ze spodniami. Następnie wyszedł, tak po prostu zostawiając nastolatka samego.

Yoongi opadł na poduszki i zaczął płakać.

Nie mógł zasnąć pół nocy.

- Ciekawe co robi teraz mama. Pewnie śpi. - szeptał do misia Kumamona, którego ściągnął z parapetu. Przynajmniej on dotrzymywał mu towarzystwa i go słuchał. - Pewnie martwi się, gdzie się podziałem. - wtulił się w pluszaka. Było mu zimno, przykrył się kołdrą po same uszy, ale to nie pomogło. Pomimo tego spróbował zasnąć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej ho! Na wstępie przepraszam, że tak krótko, no ale wenę trzeba wykorzystać co nie? Ok ja lecę spać, dajcie znać jak wam się podoba. Trzymajcie się.

Bajka. ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro